Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: papież Franciszek

  1. A co jeśli Franciszek zakaże Mszy “trydenckiej”?

    Możliwość komentowania A co jeśli Franciszek zakaże Mszy “trydenckiej”? została wyłączona

    Jeśli Franciszek jest rzeczywiście prawowitym papieżem i – prawie całkowicie – zakaże odprawiania Mszy trydenckiej, to – choć będzie można tę jego decyzję krytykować (oraz wyrażać tę krytykę publicznie) – katolicy nie będą mieli moralnego prawa do bycia jej nieposłusznymi (co w przypadku np. księży którzy wcześniej odprawiali liturgię trydencką oznaczać będzie, iż będą mieli oni moralny obowiązek zaprzestania czynienia tego).

    ***

    Na sam początek pozwolę sobie wyjaśnić pewne podstawowe zasady, które stoją za słusznością powyższego stanowiska. A mianowicie:

    1. Powszechnie zatwierdzona dla Kościoła liturgia i dyscyplina, wedle nauczania katolickiego, nie może być szkodliwa dla dusz. Owszem, nie musi być ona najlepsza z możliwych, można domagać się jej reform i korekt, ale przynajmniej nie może być ona szkodliwa dla dusz.
    A od kilkudziesięciu już lat powszechnie zatwierdzoną dla Kościoła liturgią i dyscypliną jest odprawianie (dla biskupów i prezbiterów) oraz uczestnictwo (dla świeckich wiernych) w NOM. Ergo: NOM w zatwierdzonej przez najwyższe władze kościelne wersji nie może być szkodliwy dla dusz. Może i obiektywnie rzecz biorąc „Msza trydencka” jest lepsza (nie wiem tego), ale NOM jako taki nie może być szkodliwy dla dusz.
    2. Każdy Papież ma kompetencje i władzę do przeprowadzania reform liturgicznych i dyscyplinarnych. Te reformy raz mogą być lepsze, a raz gorsze, raz bardziej roztropne, innym razem mniej roztropne – ale taką władzę każdy z papieży po prostu ma.

    ***
    Przejdźmy teraz do omówienia bardziej szczegółowych zasad pozwalających na bycie nieposłusznym rozkazom, poleceniom płynącym od legalnych władz (czy to cywilnych czy kościelnych):

    I. Mamy nie tylko prawo, ale i ścisły obowiązek być nieposłusznymi, gdy ktokolwiek nakazuje nam popełnienie czegoś w wyraźny sposób będącego materią grzechu. A więc ktoś mówi: „Cudzołóż”, „Czcij bożki”, „Mów oszczerstwa”, itd. W takich wypadkach powinniśmy być nieposłuszni nawet pod groźbą śmierci i/lub strasznych tortur.
    Czy odprawienie NOM jest materią grzechu? Gdyby było ono materią grzechu, to trzeba by uznać, że nauka katolicka mówiąca o tym, iż powszechnie zatwierdzona liturgia i dyscyplina nie mogą być szkodliwe dla dusz, byłaby po prostu fałszywa.

    II. Mamy obowiązek bycia nieposłusznymi w sytuacji, gdy ktokolwiek nakazuje nam wejść w tzw. niekonieczną, a bliską okazję do grzechu. A więc np. ktoś nakazuje nam oglądać pornografię i nie chodzi tu o to, że jesteśmy policjantem i wskazane jest byśmy w danej konkretnej okoliczności, zapoznali się z czymś takim, by zebrać dowody na popełnienie jakiegoś przestępstwa. Ot, ktoś po prostu nakazuje nam oglądać pornografię – coś takiego prawie zawsze jest bliską okazją do grzechu i zasadniczo należałoby być więc nieposłusznym takiemu poleceniu, gdyż niekonieczne wchodzenie w bliską okazję do grzechu jest już materią grzechu.

    Czy jednak odprawienie NOM (lub uczestnictwo) w takowym jest bliską okazją do grzechu? Znowuż, przyjęcie takiego założenia, przeczyłoby katolickiemu nauczaniu z punktu 1.

    III. Mamy prawo być nieposłusznymi, gdy dane polecenie/rozkaz są jawnie bezsensowne, głupie, nierozumne.
    Jeśli więc w sposób jasny i ewidentny widzimy, że dany rozkaz niczemu nie ma służyć poza np. upokorzeniem nas, to mamy prawo być nieposłuszni. Na przykład, ktoś z czystej złośliwości nakazałby nam chodzenie na rękach przez 2 godziny dziennie. Nie mamy obowiązku być temu posłuszni, dlatego że jest to polecenie jawnie nierozumne (ludzkie ciało nie zostało przez Boga stworzone tak, by jego normalną czynnością było chodzenie na rękach), a ponadto nie widać, by było ono ukierunkowane na dobro wspólne/dobro mającej być mu posłusznym osoby.

    Czy więc odprawianie NOM (bądź uczestnictwo w takowym) są czymś jawnie bezsensownym, głupim i nierozumnym?

    IV. Mamy prawo być nieposłusznymi, gdy dane polecenie/rozkaz w ewidentny sposób wykracza poza kompetencje władzy wydającego go autorytetu.

    Na przykład pracujemy jako hydraulik, a szef poleca nam, byśmy w swym ogródku hodowali zamiast pomidorów truskawki. Oczywiście, szefowi zakładu hydraulicznego nic do tego, jakie warzywa hodujemy w swym ogródku po godzinach pracy, więc nie mamy żadnego obowiązku być mu posłuszni w tym zakresie.

    Jednak kwestie liturgiczne i dyscyplinarne jak najbardziej należą do kompetencji prawowitych papieży.

    V. Mamy prawo być nieposłusznymi wówczas, gdy nakłada się na nas jawnie niesprawiedliwe ograniczenia bądź zakazy, których przestrzeganie w danych okolicznościach dodatkowo nie musi służyć unikaniu większego zła, etc.

    Uwaga: to muszą być JAWNIE niesprawiedliwe ograniczenia bądź zakazy, nie zaś sytuacje w stylu „Ach, napiłbym się po 22 piwka, ale w moim mieście nie sprzedaje się piwa pomiędzy 22 a 6 rano – cóż to za tyrania i niesprawiedliwość jest”. To są raczej sytuacje w stylu „Jesteś wyznawcą judaizmu, a więc zakazujemy ci jedzenia wszelkiego mięsa” albo „Jesteś katolikiem, a więc zakazujemy ci uprawiania wszelkich warzyw”. Ponadto nawet w przypadku jawnie niesprawiedliwych zakazów czy ograniczeń preferuje się raczej bycie posłusznymi, chyba że nasze nieposłuszeństwo miałoby służyć jakiemuś większemu dobru, a nie gorszyć i dezorientować innych ludzi.

    Pytanie: czy zakaz odprawiania Mszy trydenckiej jest jawnie niesprawiedliwym zakazem? Osobiście tego nie widzę. Czy pogwałcenie zakazu odprawiania Mszy trydenckiej aby na pewno służyłoby większemu dobru, a nie dawałoby sygnału innym księżom i wiernym do coraz bardziej arbitralnego i subiektywnego wypowiadania posłuszeństwa władzom kościelnym, np. dany biskup zakazałby pokładania wiary w jakieś prywatne objawienia, a grupa wiernych skupionych wokół takowych uznałaby, że takowe są tak ważne dla dobra Kościoła, że trzeba je propagować tak czy inaczej.

    ***
    I tak na koniec: ja naprawdę nie absolutyzuję zasady posłuszeństwa (czy to władzom kościelnym czy władzom cywilnym). Posłuszeństwo jest ważne, ale nie najważniejsze. Tyle, że doprawdy nie widać, by zakaz odprawiania Mszy trydenckiej uprawniał do bycia nieposłusznym. Nawet, gdyby obiektywnie miał to być błąd ze strony papieża Franciszka i ta reforma nie byłaby najlepszą z możliwych,e to wciąż jest tu daleko do spełnienia moralnie uprawnionych warunków bycia nieposłusznymi.

    Zresztą, czy aby na pewno wiemy, co w danych okolicznościach kulturowych, społecznych i historycznych, w których przyszło żyć katolikom, służy bardziej ich powszechnemu dobru duchowemu – NOM czy „Tridentina”? Oczywiście, jeśli w danym czasie dany ryt Mszy był powszechnie zatwierdzony, to zgodnie z nauką katolicką nie mógł on szkodzić duszom (jako taki). Ani więc „Tridentina” nie szkodziła duszom przez wieki, ani NOM ni szkodził duszom przez te ostatnie kilkadziesiąt lat (przynajmniej w swej powszechnie zatwierdzonej dla Kościoła wersji). Może być jednak tak, że – w sensie już bardziej „pozytywnie wartościującym” dany ryt w danych czasach lepiej służy dobru powszechnemu. I jako że nie znamy wszystkich uwarunkowań, okoliczności oraz ciągów skutkowo-przyczynowych rozsądne jest byśmy powstrzymywali się od bardziej kategorycznych osądów w stosunku do tak wrażliwych kwestii jak te czy inne reformy liturgiczne.

    Mirosław Salwowski

  2. Dlaczego należy dążyć do ograniczenia (bądź zniesienia) kary śmierci?

    Możliwość komentowania Dlaczego należy dążyć do ograniczenia (bądź zniesienia) kary śmierci? została wyłączona

    Choć osobiście jestem bardzo krytyczny wobec nauczania papieża Franciszka, który w zdecydowany sposób odrzuca karę śmierci, jednocześnie chętnie przyznam, iż argumenty, które są wysuwane przeciwko owej najwyższej sankcji, wydają się w dużej mierze słuszne, gdyż:

    1. Rzeczywiście, brak jest przekonujących dowodów na rzecz tezy, iż stosowanie kary śmierci na dłuższą metę ogranicza brutalną przestępczość. Ot, porównamy choćby tylko poziom przestępczości w dawnych wiekach, gdy kara śmierci była często używana, do wskaźników takowej aktualnie, gdy owa kara jest rzadkością. Czy też zestawmy poziom przestępczości w Unii Europejskiej (gdzie kara śmierci jest zakazana) z poziomem przestępczości w USA (gdzie w części stanów wciąż funkcjonuje ta kara).

    2. Nieodwracalność pomyłek przy stosowaniu kary śmierci nie da się porównać z nieodwracalnością pomyłek w stosowaniu innych sankcji karnych. Co innego jest wszak stracić życie, a co innego kilka czy kilkanaście lat w więzieniu. Pomyłkę przy skazaniu na długoletnie więzienie można jednak jakoś naprawić – wypłacić sowite odszkodowanie, przywrócić jeszcze niesprawiedliwie uwięzionemu dobre imię. Pomyłki przy aplikacji kary śmierci nie da się w ten sposób naprawić.

    3. Dla społeczeństwa jest większy pożytek z tego, gdy jakiś przestępca w więzieniu zmieni się na lepsze, niż gdyby miał zostać zabity. Człowiek zabity, nawet gdyby miał się nawrócić przed śmiercią, nie zdoła wszak świadectwem swego zmienionego życia zdziałać tyle dobrego, co nawrócony więzień – który jeśli nie zostanie wypuszczony z zakładu karnego, może wpływać dobrze na innych osadzonych, a gdyby został zeń wypuszczony, mógłby też dawać dobry przykład pozostałej części społeczeństwa.

    4. Podnoszona przez zwolenników kary śmierci teza, iż za pewne niemoralne czyny nie można wręcz wyobrazić sobie innej sprawiedliwej kary niż śmierć winnego zań człowieka jest dyskusyjna. Nie wydaje się bowiem, byśmy mieli niezmienne, sztywne i obiektywne standardy, które wyznaczałyby w dokładny sposób to, co jest, a co nie jest sprawiedliwą karą. Owszem, istnieją takie sankcje karne, o których wiemy, że są niesprawiedliwe albo przez swą łagodność, albo przez swą nadmierną surowość. Na przykład, przenoszenie z parafii na parafię księży winnych grzechów seksualnych było niesprawiedliwe, gdyż raziło swą zbytnią łagodnością oraz nieproporcjonalnością w porównaniu do wagi i ciężaru tych czynów. Z drugiej strony, karanie długoletnim więzieniem za jazdę bez biletu czy kradzież 100 złotych byłoby niesprawiedliwe przez zbytnią swą surowość. Jednak pomiędzy tymi dwoma skrajnościami, co do których instynktownie wie albo wyczuwa się, iż dane sankcje karne są niesprawiedliwe, istnieje pewnego rodzaju “szara strefa”, w której trudno jest dokładnie określić sprawiedliwość bądź niesprawiedliwość tych czy innych kar. Czy na przykład sprawiedliwą karą za zgwałcenie jest kilka lat więzienia? A może jedyną sprawiedliwą karą za owe przestępstwo byłoby dożywocie albo kara śmierci?

    5. Także odwołanie się do Biblii jako argumentu za uniwersalnym stosowaniem kary śmierci wydaje się być dyskusyjne. W wyraźny i bezpośredni sposób Pismo święte nakazuje stosować ową sankcję karną w Przymierzu Noahidzkim i Mojżeszowym. Wedle zaś tradycyjnej wykładni katolickiej Przymierze Mojżeszowe w swej karno-cywilnej części nie obowiązuje chrześcijańskich władców (choć nie jest też im zakazane). Co do zaś Przymierza Noahidzkiego to logika pewnych wypowiedzi magisterialnych także przemawia przeciw interpretacji, jakoby wszystkie jego elementy były wieczne i uniwersalne (np. zawarty tam zakaz spożywania zwierzęcej krwi wedle nauczania Soboru Florenckiego już nie obowiązuje).

    Co zaś do Nowego Testamentu, to chyba wszystkie z przywoływanych zeń fragmentów jako mających popierać stosowanie kary śmierci, mogą być interpretowane w odmienny sposób. Ot, np. ustęp z 13 rozdziału Listu do Rzymian mówiący o tym, iż „władza (z Boskiego upoważnienia) nosi miecz” może oznaczać ogólne uprawnienie rządzących do karania niektórych grzechów i stosowania przymusu, nie zaś konkretnie popierać karę śmierci – w podobny sposób zresztą interpretował ów fragment (niebędący przeciwnikiem kary śmierci) papież Pius XII. W przypadku zaś Ananiasza i Safiry, którzy po próbie oszukania wspólnoty zostali – w obecności św. Piotra Apostoła – rażeni śmiercią, widzimy raczej coś w rodzaju proroctwa, iż Bóg ich w ten sposób ukarze, aniżeli jakiegoś aktywnego czy bezpośredniego rozkazu Piotra, który miałby zmierzać do ukarania ich śmiercią (por. Dz 5, 1-11). Tym bardziej fakt iż Pan Jezus Chrystus nie sprostował słów wiszącego obok Niego na jednym z krzyży „dobrego łotra” o tym, że on (wraz jeszcze z drugim złoczyńcą) „sprawiedliwie odbiera słuszną karę” (por. Łk 23, 41) nie musi świadczyć o aprobacie dla kary śmierci. W tej wszak konkretnej chwili najważniejsze było to, iż ów złoczyńca się nawrócił i zapewnienie go w związku z tym przez Jezusa, iż wejdzie do Królestwa Niebieskiego: teologiczne zaś wywody odnoszącego się do tego, czy aby na pewno „dobry łotr” nie pomylił się co do oceny sprawiedliwości i słuszności odbieranej przez siebie kary, byłyby może wszak nawet nie na miejscu. Zresztą, jeśliby uznać, że brak sprostowania przez Chrystusa słów „dobrego łotra” świadczy bezpośrednio za karą śmierci, to należałoby konsekwentnie stwierdzić, iż w takim razie moralnie dobre jest również wymierzanie takowej za pomocą kilku lub nawet kilkunastogodzinnego bardzo dotkliwego cierpienia fizycznego (inaczej mówiąc: jest to kara śmierci za pomocą wyrafinowanej tortury). Tymczasem, nawet „surowe”, jeśli chodzi o karanie śmiercią, Prawo Mojżeszowe nie znało tym podobnych metod wykonywania tej kary. Wszak i najbardziej bolesne, a przewidziane w nim sposoby egzekucji przestępców – czyli ukamienowania i spalenie na stosie – co do swej długości czasu, w którym zadawany jest fizyczny ból, trwa o wiele krócej niż ukrzyżowanie.

    Być może najbardziej przekonującym argumentem z Nowego Testamentu za karą śmierci jest oświadczenie św. Pawła Apostoła przed władzami Rzymu o tym, iż „jeśli (popełnił on) coś zasługującego na śmierć, nie wzbrania się umrzeć” (Dz 25, 11). Jednak i w tym wypadku istnieje pewien margines wątpliwości odnośnie tego, czy istotą owego stwierdzenia Pawła było, aby na pewno poparcie dla kary śmierci, czy może chodziło w tym przypadku bardziej o podkreślenie jego „praworządnej” postawy, a więc tego, iż jest on lojalnym i posłusznym obywatelem, który w razie czego nie będzie uchylał się od negatywnych konsekwencji (hipotetycznego) łamania przez siebie prawa.

    Gwoli ścisłości, osobiście nie odrzucam interpretacji, iż we wszystkich przywołanych wyżej fragmentach Nowego Testamentu mogło chodzić o wyrażenie moralnej aprobaty dla kary śmierci (choć pewien tego nie jestem). Ponadto nawet gdyby w Nowym Przymierzu nie było żadnych bezpośrednich stwierdzeń na ów temat, to tak fakt, iż takowy nie uchylałby nauczania Starego Testamentu w przedmiocie oraz to, że tradycyjna wykładnia katolicka uznawała moralną dopuszczalność kary śmierci również w erze chrześcijańskiej, czynią dla mnie dostatecznie jasnym stwierdzenie, iż cywilne władze – tak sprawowane przez chrześcijan, jak i niechrześcijan – mają prawo (bez popełniania materii grzechu) karać śmiercią za niektóre szczególnie ciężkie przestępstwa. Odrębnym jednak zagadnieniem jest to, czy z takiego moralnego prawa należy korzystać niezależnie od wszelkich okoliczności. Osobiście, przychylam się jednak do twierdzenia, iż jeśli środki „bezkrwawe” wystarczają w danym czasie i miejscu, by skutecznie ograniczać brutalną przestępczość, władze cywilne powinny wówczas zrezygnować ze swego moralnego prawa do karania śmiercią.

    ***

    To wszystko jednak, co napisałem powyżej nie zmienia prawdy, iż kara śmierci nie jest wewnętrznie zła. Nawet jeśli bowiem w określonych czasach, krajach i społecznościach bezkrwawe środki pozwalają w lepszy sposób ograniczać brutalną przestępczość aniżeli używanie kary śmierci, to nie można z tej okoliczności czynić jakiejś uniwersalnej czy absolutnej zasady. W średniowieczu na przykład przestępczość była o wiele większa niż współcześnie, a gdyby zrezygnować wówczas z kary śmierci byłaby zapewne ona jeszcze większa. W Unii Europejskiej brak kary śmierci może się dobrze sprawdzać, ale już np. w Ameryce Łacińskiej brak owej sankcji nie jest skorelowany z niską przestępczością i kto wie, czy gdyby kara śmierci nie została tam przywrócona, to nie ograniczyłoby to w owym regionie brutalnej przestępczości.

    Podsumowując: dążenie do ograniczenia czy nawet zniesienia kary śmierci jest z grubsza rzecz biorąc dobrym trendem, ale nie należy tego trendu absolutyzować. Tacy papieże jak Jan Paweł II, Benedykt XVI i – w największym stopniu – Franciszek, popełnili zaś ów błąd dążący do absolutyzacji owego trendu.

    Mirosław Salwowski

    Grafika wykorzystana została w powyższym artykule za następującym linkiem internetowym: https://medievalbritain.com/type/medieval-life/occupations/medieval-executioner/

    Przeczytaj też:

    Czy Franciszek wprowadził do Katechizmu herezję?
    Pytania o roztropność uniwersalnego zniesienia kary śmierci

  3. Katalog 93 chrześcijańskich reform tyczących się państwa i prawa

    Możliwość komentowania Katalog 93 chrześcijańskich reform tyczących się państwa i prawa została wyłączona

    Niniejszym pozwalam sobie przedstawić zbiór swych prawnych i politycznych postulatów, które uważałbym za „najlepsze z możliwych”. Nie jest to jednak program polityczny, który uznaję za rozsądny do przeprowadzenia w aktualnych czy choćby dających się przewidzieć w bliskiej przyszłości okolicznościach. Przeciwnie, realizacja dużej części z owych postulatów we współczesnej Polsce byłaby najprawdopodobniej bardzo nieroztropna, gdyż, o ile nie skończyłaby się jakąś gwałtowną liberalno-lewicową rewolucją, to w najlepszym razie prowadziłaby do stworzenia całkowicie „martwego” prawa, przez co ogólnie szacunek dla porządku prawnego i autorytetu państwa mógłby zostać znacząco obniżony. Przykładowo, gdyby w Polsce Anno Domini 2023 zapisać w Kodeksie karnym kryminalizację prywatnych aktów homoseksualnych, to oprócz masowych protestów na ulicach, mielibyśmy na karku represje ekonomiczne innych państw oraz instytucji międzynarodowych, a nadto owo prawo spotkałoby się z powszechnym praktycznym bojkotem ze strony urzędników mających je egzekwować (tzn. policjantów, prokuratorów, sędziów).

    Dlaczego zatem i w jakim sensie napisałem, iż uważam ów katalog prawnych postulatów za „najlepszy z możliwych”? Chodzi mi w tym miejscu o sytuację, w której obywatele Polski w swej większości uznawaliby moralną słuszność tych postulatów, a co za tym idzie przynajmniej znacząca część policjantów, prokuratorów i sędziów próbowałaby egzekwować przepisy prawne, realizujące je. Dobrze by było też, gdyby w takiej sytuacji Polsce nie groziła jakaś interwencja zbrojna (np. hipotetycznej „tęczowej koalicji państw”), a ewentualne sankcje ekonomiczne, którymi byłby dotknięty nasz kraj, stałyby się na tyle znośne dla społeczeństwa, iż takowe nie odwróciłoby się od popierania moralnej słuszności wspomnianych praw. Przy założeniu, iż nastąpiłby tego rodzaju splot okoliczności, uważam poniższy katalog rozwiązań prawnych i ustrojowych za roztropny i w tym sensie „najlepszy z możliwych”. Ujmując zatem tę rzecz bardziej skrótowo: poniżej zarysowany „program” został napisany z myślą o okolicznościach nie tych współczesnych, ale tych, które można by uznać za bliższe ideałowi tradycyjnie chrześcijańskiego społeczeństwa.

    Można jednak zadać pytanie, dlaczego podjąłem się napisania zbioru postulatów prawnych i politycznych, które i tak uznaję za nieroztropne i nierozsądne do przeprowadzenia nie tylko „tu i teraz”, ale i w dającej się przewidzieć bliżej przyszłości? Otóż nie jestem ani politykiem, ani nawet jakimś znaczącym publicystą czy blogerem, bym musiał się martwić taktycznymi szczegółami odnoszącymi się do roztropności akcentowania pewnych idei oraz postulatów. Zawodowym politykom owszem doradzałbym milczenie na temat znaczącej części z poniżej przedstawionych pomysłów (choć milczenie nie powinno być mylone z kłamaniem, które jest wewnętrznie złe, a przez to moralnie niedozwolone, nawet gdy jest się aktywnym politykiem). Ja jednak nie muszę się tym martwić, a z drugiej strony ktoś powinien zacząć mówić całą prawdę nawet jeśli w danych okolicznościach kulturowych i historycznych jest to odbierane w kategoriach skrajnej nieroztropności, szaleństwa czy niemądrego ekstremizmu. Coś, co dziś jawi się jako ekstremizm, może bowiem za 200 lat stać się normą. Pomyślmy choćby o przeciwnikach niewolnictwa – takowi u początków swego istnienia też byli postrzegani jako nieroztropni fanatycy i szaleni ekstremiści, ale to dzięki ich odwadze polegającej na mówieniu niepopularnych prawd, krok po kroku, politycy dojrzeli do wprowadzenia całkowitego zakazu niewolnictwa.

    Aby ułatwić Czytelnikom właściwą interpretację poniższego tekstu podaję jeszcze parę wyjaśnień odnośnie niektórych fraz i tez w nich użytych:

    1. Wbrew twierdzeniom i sugestiom niektórych niezbyt uważnych albo złośliwych osób postulowanym przeze mnie ideałem nie jest wprowadzenie penalizacji wszystkich, albo choćby i tylko śmiertelnych – co do swej materii – zewnętrznie wyrażanych grzechów. Nie wszystkie bowiem z takich grzechów są tak samo szkodliwe społecznie i niektóre z nich władze cywilne powinny z samej zasady tolerować. Uważny Czytelnik dostrzeże, iż w poniższym tekście nie ma postulatów wprowadzenia prawnej karalności choćby takich grzechów jak: całkowicie sekretnie i samotnie czyniony onanizm, nierząd, prostytucja, herezja, schizma, kłamstwo, obżarstwo, antykoncepcja, niedawanie biednym jałmużny, oglądanie pornografii, zażywanie, a nawet handel nieznacznymi ilościami marihuany.

    2. Pod mianem „jakiekolwiek szersze (choćby niepubliczne) propagowanie” należy rozumieć tego rodzaju nakłanianie, zachęcanie, pochwalanie, itp., które ma miejsce poza najbliższym gronem rodzinnym i wobec więcej niż jednej osoby. A więc np. gdy piszę, że „jakiekolwiek szersze (choćby niepubliczne) propagowanie onanizmu, nierządu i prostytucji” powinno być penalizowane, to mam na myśli sytuacje polegające np. na tym, iż w wiadomości skierowanej do listy mailingowej składającej się z paru bądź kilku osób, ktoś zawarł pochwały takich grzechów.

    3. Formułując poniższy katalog próbowałem być wierny tak „przedsoborowej” jak i „soborowej” oraz „posoborowej” – pod mianem tych dwóch ostatnich wyrażeń mam na myśli nauczanie Soboru Watykańskiego II i następującego po nim Magisterium – doktrynie katolickiej odnoszącej się do spraw prawnych, politycznych, społecznych i ekonomicznych. W przypadku jednak postulatu przywrócenia kary śmierci z pewnością mi się ta sztuka nie udała, gdyż narusza on oficjalne i autorytatywne stanowisko papieża Franciszka w tej sprawie. Kwestią, która i tak jednakże wymaga w tej sprawie dalszych badań, jest to, czy papież Franciszek kategorycznie odrzucając karę śmierci, chciał w ten sposób zasugerować, iż takowa sankcja jest „wewnętrznie zła” (wówczas to przeczyłby opartemu na Piśmie świętym powszechnemu i zwyczajnemu nauczaniu Kościoła: co byłoby rzeczą przynajmniej bardzo bliską herezji) czy też może chciał w ten sposób stwierdzić, iż tylko w odniesieniu do współcześnie występujących okoliczności kara śmierci jest moralnie niedozwolona (w tym przypadku powstaje jednak pytanie, czy aby na pewno papież ma kompetencje, by rozeznać istnienie tego typu okoliczności w stosunku do wszystkich krajów na świecie?).

    4. W pewnych wypadkach Czytelnikowi może zdawać się, iż poniżej wyłożone postulaty są sprzeczne z nauczaniem Soboru Watykańskiego II albo „posoborową doktryną”, ale nie wydaje mi się, by było tak w istocie, gdyż:

    W punkcie II. 5 przedstawiam postulat delegalizacji tych z wyznań i religii, które są politeistyczne, bałwochwalcze albo w inny sposób sprzeczne z podstawowymi zasadami naturalnej moralności – nie zdaje się to jednak samo w sobie wykluczać się z nauczaniem Soboru Watykańskiego II o prawie do wolności religijnej, gdyż i owa doktryna zakłada istnienie pewnych słusznych ograniczeń w tym względzie („godziwy pokój publiczny”, „normy prawne dostosowane do obiektywnego porządku publicznego”, „moralność publiczna”, prawa innych osób, ochrona innych ludzi przed nieuczciwymi rodzajami propagandy religijnej). Ze swej strony uznałem, iż pojęcie „naturalnej moralności” może w sposób dorozumiany mieścić się w granicach nauczania Soboru Watykańskiego II na ów temat, przez co nie jest z nim sprzecznym twierdzenie, iż religie naruszające tak rozumianą moralność (a czymś takim jest np. propagowanie politeizmu i bałwochwalstwa) nie cieszą się prawem do bycia tolerowanymi przez władze cywilne.

    W punkcie VI. 10 prezentuję postulat penalizacji „tak męskich, jak i żeńskich aktów homoseksualnych” co owszem jest sprzeczne z osobistymi poglądami aktualnego papieża Franciszka, jednak w przeciwieństwie do jego stanowiska na temat kary śmierci – przynajmniej na razie (piszę te słowa pod koniec września 2023 roku) nie zdążył on tej swej prywatnej opinii na ów temat włączyć w ramy oficjalnego oraz autorytatywnego nauczania Kościoła. Całość jego poglądów na tę sprawę zamyka się, póki co w publicznych wywiadach udzielanych mass mediom – co nie stanowi wszak aktu o randze magisterialnej.

    W punkcie VII. 9 aprobatywnie piszę o „depenalizacji posiadania, zażywania i handlowania nieznacznymi ilościami marihuany” co może na pierwszy rzut oka wydawać się sprzeczne z różnymi wypowiedziami „posoborowych” papieży i biskupów, którzy sprzeciwiają się „legalizacji” również „miękkich narkotyków”. Jednakże – przynajmniej na poziomie języka o charakterze ściśle prawniczym – „legalizacja” nie jest tym samym co „depenalizacja”. W języku prawniczym „depenalizacja” oznacza po prostu rezygnację z jakiegokolwiek karania danego zachowania. Z kolei „legalizacja” jest w owym języku synonimem ujęcia danego zachowania w bardziej „oficjalne” i honorowane przez władze cywilne ramy. Na przykład gdy dane zajęcie zawodowe jest „legalizowane”, to może być ono proponowane jako praca dla osób bezrobotnych, ma się prawo organizować kursy kształcące do jego wykonywania, itd. Ze swej strony nie proponuję zaś tak rozumianej „legalizacji” miękkich narkotyków, gdyż nie chciałbym, aby np. bycie dilerem marihuany proponowano w urzędach pracy osobom bezrobotnym albo też publicznie organizowano kursy zawodowe do tego przyuczające. W ten sposób władze cywilne niepotrzebnie by dowartościowywały owo niemoralne zajęcie. Z drugiej strony, tak zażywanie, jak i posiadanie oraz handlowanie nieznacznymi ilościami marihuany uważam za czyny o zbyt niskiej szkodliwości społecznej, by obejmować je karami ze strony władz cywilnych.

    5. W niektórych postulatach idę dalej niż Magisterium Kościoła, ale nie oznacza to jeszcze sprzeczności z jego nauczaniem. Po prostu co do pewnych spraw czy uszczegółowień danych kwestii oficjalne i autorytatywne nauczanie Kościoła się nie wypowiada, ale wówczas ma się moralne prawo mieć swoją prywatną opinię na owe tematy. Przykładowo, Magisterium Kościoła nie zadeklarowało się odnośnie poruszonego przeze mnie postulatu penalizacji nawet prywatnych aktów pijaństwa (patrz: VII. 4), ale też go nie potępiło, ani nie skrytykowało, dlatego ta kwestia jest – w świetle katolickiej teologii – sprawą dopuszczalnych prywatnych opinii, a nie wyznawania jakiegoś błędu czy tym bardziej herezji.

    6. W poniższym katalogu postulatów nie poruszam kwestii, które ogólnie rzecz biorąc, są prawie dla wszystkich oczywiste i niekontrowersyjne, a więc np. tego, iż kryminalizowane powinny być wciąż takie czyny jak kradzież, morderstwo (narodzonego) człowieka, zgwałcenie, pedofilia (i jej propagowanie).

    7. Poniższy katalog prawie zawsze ogranicza się do prostego podania treści danego postulatu bez jednoczesnego jego argumentowania. Jest to podyktowane tym, iż ów tekst musi zachować pewne ramy swej objętości. W linkach dodanych pod niektórymi z punktów znajdują się jednak artykuły szerzej objaśniające sens części z tych postulatów.

    Życzę zatem dobrej i inspirującej lektury.

    Mirosław Salwowski, 26 września Anno Domini 2023

    I. USTRÓJ PAŃSTWA

    1. Połączenie elementów trzech systemów: demokracji, monarchii i arystokracji w postaci:

    – Króla jako głowy państwa

    – powszechnych wyborów, referendów, itd.

    – wykształcenia politycznej elity osób mądrych, rozsądnych, uczciwych, sprawiedliwych i na inny sposób cnotliwych.

    2. Utrzymanie powszechnego prawa do głosowania jednak z większymi ograniczeniami niż ma to zwykle miejsce w demokracjach, czyli:
    a) podniesienie czynnego prawa wyborczego do 21 roku życia

    b) dożywotnie pozbawienie czynnych i biernych praw wyborczych przestępców-recydywistów, nałogowych alkoholików i nałogowych narkomanów

    3. Utrzymanie zasady trójpodziału władz.

    4. Utrzymanie konstytucji jako głównej podstawy prawnej działania państwa

    5. Zasada, iż „prawo jest królem”, a więc, że rządzący również podlegają prawu stanowionemu i mają się nimi kierować przy podejmowaniu różnych decyzji.

    6. Akcent położony na zasady pomocniczości oraz częściowej decentralizacji państwa poprzez przekazanie lokalnym samorządom władzy rozwiązywania tych spraw, co do których rozeznanie może być lepsze na poziomie regionalnym aniżeli centralnym.

    Przeczytaj też:
    Czy demokracja jest herezją i najgorszym z ustrojów?

    II. PAŃSTWO A RELIGIA

    1. Uznanie w Konstytucji, iż władza pochodzi od Boga.

    2. Wyrażanie przez instytucje państwowe wiary w społeczne królowanie Pana Jezusa Chrystusa poprzez używaną przez nie symbolikę, tytulaturę i słownictwo.

    3. Zasada prawnej tolerancji tak dla prywatnego, jak i publicznego kultu wszystkich monoteistycznych wyznań i religii honorujących w ramach swego nauczania najbardziej podstawowe zasady naturalnej moralności (legalnym pozostało by więc prawosławie, konserwatywne nurty protestantyzmu, świadkowie Jehowy, islam, judaizm, sikhizm).

    4. Wprowadzenie penalizacji propagowania (być może poza najbliższym gronem rodzinnym) wszystkich politeistycznych, bałwochwalczych i w inny sposób wspierających łamanie najbardziej podstawowych zasad naturalnej moralności wyznań i religii (np. tych propagujących sodomię, zabijanie niewinnych).

    5. Wprowadzenie penalizacji czarów, magii, okultyzmu i satanizmu oraz jawnych bluźnierstw.

    6. Wprowadzenie penalizacji propagowania (być może poza najbliższym gronem rodzinnym) ateizmu.

    7. Przy pełnym poszanowaniu dla zasady wyrażonej w punkcie II. 4 wspieranie przez instytucje państwowe nawracania niechrześcijan na wiarę w Pana Jezusa, np. poprzez organizowanie apologetycznych debat, finansowe i organizacyjne wspomaganie chrześcijańskich misji.

    8. Wspieranie przez państwo – ale nie na drodze przymusu prawnego – a raczej za pomocą zachęt, ulg, przywilejów – tworzenia dla niechrześcijańskich mieszkańców odrębnych osiedli mieszkaniowych.

    9. Uznanie, iż rządzący mają się w swych działaniach kierować tradycyjną moralnością chrześcijańską, a więc np. nie kłamać, nie nakazywać podległym sobie ludziom popełniania czynów wewnętrznie złych.

    Przeczytaj też:
    Politeizm i bałwochwalstwo powinny być kryminalizowane

    Czy heretycy mogą być karani śmiercią?

    III. PRAWA OBYWATELSKIE

    1. Utrzymanie zasady równości wszystkich obywateli wobec prawa (z wyjątkiem na rzecz surowszego karania za pewne czyny osób duchownych).

    2. Proklamowanie w ramach Konstytucji i ustawodawstwa:

    – szeroko pojętego prawa do posiadania własności prywatnej

    – absolutnego prawa do życia wszystkich niewinnych osób ludzkich

    – prawo do chronienia swego zdrowia

    – prawa do ochrony dobrego imienia

    – prawa do zawarcia (heteroseksualnego) małżeństwa oraz założenia rodziny

    – prawa do pracy

    – prawa do prowadzenia działalności gospodarczej

    – prawo do uczciwego i sprawiedliwego procesu,

    – prawa do zdobywania wykształcenia.

    3. Uznanie za prawo obywatelskie możliwości swobodnej krytyki działań rządzących.

    4. Uznanie za prawo obywatelskie wolności słowa pojmowanej jako możność legalnego tak prywatnego i publicznego uzewnętrzniania tych wypowiedzi, które nie promują naruszania najbardziej podstawowych zasad naturalnej moralności.

    IV. PRAWO KARNE I WALKA Z PRZESTĘPCZOŚCIĄ

    1. Przywrócenie kary śmierci za takie czyny jak:
    – morderstwo

    – zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem

    – recydywa w zakresie aktów zgwałcenia

    – handel ludźmi w celach seksualnych

    – recydywa w zakresie aktów pedofilskich

    – co bardziej drastyczne przypadki zmuszania do uprawiania prostytucji

    – recydywa osób duchownych w zakresie popełniania przez nich aktów homoseksualnych, cudzołóstwa i zoofilii.

    2. Przywrócenie kary chłosty, zakucia w dyby oraz kar mutylacyjnych.

    3. Reforma systemu penitencjarnego polegająca na wprowadzeniu jednoosobowych cel więziennych.

    4. Odejście od kary bezwarunkowego dożywocia. W przypadkach, gdy istnieją silne przesłanki, iż dany przestępca zmienił swe złe nastawienie, danie mu możliwości wyjścia z więzienia po ok. 30 latach pobytu w zakładzie karnym.

    5. Punkt IV.1 i IV.2 nie powinny być mylone z rzekomą chęcią przywrócenia kar o charakterze jawnie sadystycznym, a więc np. kwalifikowanego sposobu wymierzania kary śmierci poprzez obdzieranie ze skóry albo zadawanie innego rodzaju tortur. Tego typu sankcje karne winny być odrzucone.

    6. Możliwość wyboru dla skazanych za pewnego rodzaju przestępstwa (np. kradzież, oszustwa finansowe) odbycia kary u osoby pokrzywdzonej przez tego rodzaju złamanie prawa.

    7. Poszerzenie dla Policji i innych służb uprawnień w zakresie zakładania i prowadzenia podsłuchów, kontroli korespondencji, etc.

    8. Przyjęcie zasady, iż te z działań funkcjonariuszy Policji i innych służb, które są wewnętrznie złe (np. kłamstwo, seksualne uwodzenie), a które mogą służyć osiągnięciu większego dobra bądź oddaleniu większego zła, będą jedynie tolerowane przez Państwo, jednak nie będzie się do nich pozytywnie zachęcać, chwalić ich bądź nakazywać ich popełnianie.

    Przeczytaj też:

    Pytania o roztropność uniwersalnego zniesienia kary śmierci

    Kara śmierci dla cudzołożnych i zboczonych księży

    Czy kary cielesne są niemoralne?

    Czy tortury są słuszną karą za gwałt?

    Dlaczego powinniśmy (przynajmniej) zastanowić się nad likwidacją kary dożywocia?

    Czy niewolnictwo powinno być przywrócone?

    Moralność a praca służb specjalnych

    V. GOSPODARKA

    1. Zasada poszanowania własności prywatnej.

    2. Utrzymanie instytucji płacy minimalnej.

    3. Zasada swobody umów pomiędzy pracodawcą a pracobiorcą ograniczana przez relatywnie szeroko pojmowane prawa pracownicze ujęte w ramach Kodeksu pracy (np. prawo do urlopu, nieobciążania nadmiernymi pracami).

    4. Wprowadzenie do życia gospodarczego elementów korporacjonizmu.

    5. Przywrócenie 6-dniowego tygodnia pracy, acz ze skróconą liczbą godzin w czasie których pracuje się danego dnia (ok. 6 h 30 minut zamiast dotychczasowych 8 h).

    6. Wprowadzenie prawnego zakazu tych niekoniecznych prac w niedzielę i ważniejsze chrześcijańskie święta, które mają charakter jawny i publiczny.

    7. Penalizacja wywierania presji na chrześcijańskich pracowników mającej na celu skłonienie ich do wykonywania nie-publicznych, ale też niekoniecznych prac w niedziele i ważniejsze święta chrześcijańskie.

    8. Wprowadzenie prawnego zakazu wywierania presji na niechrześcijańskich pracowników mającej na celu skłonienie ich do wykonywania zakazanych w określone dni przez ich religię prac (np. ekonomicznego przymuszania żydów do pracy w sobotę).

    9. Dążenie do – jeśli to możliwe – prostych i niskich podatków.

    10. Likwidacja albo przynajmniej znaczące ograniczenie świadczenia 500 +/800+

    11. Świadczenia socjalne wypłacane tym ludziom, którzy z różnych powodów nie mogą znaleźć godziwej pracy.

    12. Kategoryczne odrzucenie postulatu tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego.

    13. Utrzymanie zasady uzyskiwania emerytury przez te kobiety, które wychowały co najmniej 4 dzieci.

    14. Penalizacja wszelkich publicznych gier hazardowych.

    Przeczytaj też:

    Negacja prawnego zakazu handlu niedzielnego prawdopodobnie jest herezją

    Czy “bezwarunkowy dochód podstawowy” jest moralnie godziwym postulatem?

    Co należy sądzić o hazardzie?

    VI. MAŁŻEŃSTWO, RODZINA, SEKSUALNOŚĆ.

    1. Sprawy zawierania i rozwiązywania związków małżeńskich pozostawione w gestii uregulowań prawnych poszczególnych związków wyznaniowych.

    – dla osób deklarując brak przynależności do jakiegokolwiek związku wyznaniowego utrzymanie instytucji małżeństw cywilnych.

    2. Przywrócenie prawnej możliwości wymierzania przez rodziców dzieciom umiarkowanych kar cielesnych przy jednoczesnych surowych sankcjach za przekroczenie miary przy tym stosowanej.

    3. Zachęcanie matek do tego, by pozostały w domach z dziećmi, acz czynienie tego bez jakiegokolwiek przymusu prawnego (czyli bardziej na zasadzie dawania takim matkom pewnych przywilejów, ułatwień, etc).

    4. Wpisanie do Kodeksu rodzinnego zasady „tradycyjnego podziału ról w rodzinie” (czyli w skrócie: „Mąż pracuje poza domem, Żona pracuje w domu i opiekuje się dziećmi”), ale bez jakichś sankcji karnych, które miałyby być przewidziane za naruszanie owych tradycyjnych ról.

    5. Przyjęcie zasady, iż szkoły powinny być w pierwszym rzędzie zarządzane przez wspólnoty rodzicielskie.

    6. Tak zwana edukacja seksualna w szkołach tylko w rozdzielnych płciowo klasach i przy zastrzeżeniu, że pierwszy akcent będzie w niej kładziony na promowanie tradycyjnych cnót i wartości.

    7. Wspieranie przez państwo rozdzielnopłciowego modelu szkolnej edukacji.

    8. Stworzenie systemu ułatwień dla tzw. edukacji domowej.

    9. Penalizacja niewierności małżeńskiej z zasadniczo równymi sankcjami karnymi dla mężczyzn i kobiet za popełnienie takowego aktu

    – w przypadku skazania za takowy czyn pierwszy raz wymierzenie kar prac społecznych

    – w przypadku skazania za takowy czyn drugi lub trzeci raz wymierzenie kary chłosty

    – w przypadku skazania za takowy czyn czwarty raz lub też w innych cięższych odmianach takowego czynu wymierzenie kary od 2 do 5 lat więzienia.

    10. Penalizacja tak męskich jak i żeńskich aktów homoseksualnych.

    11. Penalizacja wytwarzania i rozprzestrzeniania materiałów pornograficznych
    – przez miano pornografii rozumie się tu ukazywanie stosunków seksualnych, tzw. innych czynności seksualnych albo też w wyraźnie obsceniczny sposób pokazaną całkowitą nagość (to znaczy okolice genitaliów, piersi, pośladki) lub prawie całkowitą nagość (np. nieprzyzwoite pozy w bikini bądź bieliźnie).

    12. Kryminalizacja jakiegokolwiek szerszego (również niepublicznego) propagowania nierządu (tj. seksu osób wolnych) oraz aktów cudzołóstwa, sodomii, onanizmu i zoofilii.

    13. Wprowadzenie dla osób obu płci zasad publicznego dress code w postaci zakazu noszenia odzieży:
    – mocno obcisłej

    – odkrywającej kolana i uda

    – odsłaniającej choćby część piersi

    – odkrywającej barki, plecy oraz brzuch

    – mocno prześwitującej

    Pewne, ale niezbyt daleko idące poluzowania tych zasad dla takich miejsc i sytuacji jak sport, ćwiczenia fizyczne, kąpieliska i plaże.

    14. Prawna tolerancja dla heteroseksualnej prostytucji pod następującymi ograniczeniami i warunkami:
    – zakaz jakiekolwiek szerszego (choćby nie-publicznego) promowania oraz reklamowania prostytucji.

    – domy publiczne ograniczone do ściśle określonych rejonów pozostających w wyraźnym oddaleniu od terenów mieszkalnych

    – zakaz świadczenia tego typu usług żonatym mężczyznom

    – surowe kary za przymuszanie do uprawiania prostytucji

    – stworzenie państwowego systemu pomocy dla kobiet chcących zerwać z prostytucją

    – obowiązek znakowania domów publicznych zdjęciami przedstawiającymi drastyczne efekty chorób wenerycznych

    15. Penalizacja publicznego wykonywania i promowania tych tańców, które są najbardziej obsceniczne i nieskromne (np. striptiz, go go, bachata, salsa, rumba, tango, twerking, pole dance).

    16. Praktyczne rozszerzenie obowiązującego aktualnie w Polsce zakazu używania wulgarnej mowy w miejscach publicznych, poprzez wprowadzenie karalności stosowania takowej w filmach, programach, książkach, artykułach prasowych, grafikach, muzyce.

    17. Przyjęcie zasady, iż osoby „konsekrowane” są karane surowiej od innych obywateli wówczas, gdy dopuszczają się cudzołóstwa, aktów homoseksualnych, pedofilii oraz zoofilii.

    18. Całkowity prawny zakaz stosowania metody In Vitro.

    19. Penalizacja jakiegokolwiek szerszego (również niepublicznego) promowania zachowań transwestyckich i transseksualnych.

    20. Przymusowe leczenie dla osób przejawiających zachowania transwestyckie i transseksualne.

    21. Prawna tolerancja dla rozprzestrzeniania środków antykoncepcyjnych.

    Przeczytaj też:

    20 argumentów na rzecz prawnej karalności niewierności małżeńskiej

    10 powodów dla których czyny homoseksualne powinny być prawnie zakazane i karalne

    Czy karanie homoseksualistów jest sprzeczne z szacunkiem i miłością do nich?

    Pismo Św. i nauka Kościoła a karanie grzechu sodomskiego

    Pornografia powinna być zakazana

    Dlaczego antykoncepcja nie powinna być prawnie zakazana?

    VII. OCHRONA ŻYCIA I ZDROWIA

    1. Absolutny prawny zakaz wszelkich bezpośrednich form aborcji

    – w przypadkach ciąży pochodzącej z gwałtu odstąpienie od karania kobiety przy jednoczesnym karaniu lekarzy dokonujących aborcji w tej sytuacji (a także podżegaczy i pomocników)

    – w przypadku poważnego zagrożenia dla fizycznego zdrowia i życia kobiety utrzymanie formalnej nielegalności tego czynu, jednak owa nielegalność byłaby pozbawiona w takich wypadkach sankcji karnych

    2. Delegalizacja publicznych pokazów walk pięściarskich, MMA, Gromda, etc.

    3. Zakaz publicznej reklamy wyrobów tytoniowych, utrzymanie aktualnie istniejących ograniczeń w możliwości palenia tytoniu w miejscach publicznych oraz podwyższenie wieku dopuszczalności sprzedaży papierosów do 21 roku życia.

    4. Penalizacja również prywatnych aktów pijaństwa (zwłaszcza w przypadkach, gdy dane pijaństwo narusza obowiązki sprawiedliwości, które mamy wobec innych osób, np. mąż i ojciec przepijający dużą część swej wypłaty).

    5. Penalizacja jakiegokolwiek pochwalania bądź zachęcania do aktów pijaństwa.

    6. Podwyższenie progu prawnej dopuszczalności podawania napojów alkoholów z 18 do 21 lat.

    7. Utrzymanie obecnie obowiązujących w naszym kraju prawnych ograniczeń tyczących się legalności publicznego spożywania napojów alkoholowych oraz ich reklamy.

    8. Utrzymanie prawnego zakazu eutanazji.

    9. Depenalizacja zażywania, posiadania i handlowania nieznacznymi ilościami marihuany.

    10. Poszerzenie legalności medycznego używania marihuany.

    11. Utrzymanie prawnego zakazu eutanazji.

    12. Przyjęcie zasady, iż broń palną służącą do obrony (pistolety, strzelby) mają prawo posiadać wszyscy obywatele, którzy:
    – ukończyli 30 rok życia

    – nigdy nie byli karani za jakiekolwiek przestępstwa

    – nie są chorzy psychicznie.

    Przeczytaj też:

    Dlaczego zawodowy boks i MMA są niemoralne?

    Pijaństwo (nie mylić z umiarkowanym piciem) powinno być kryminalizowane

    VIII. POLITYKA MIĘDZYNARODOWA ORAZ WOJNA

    1. Budowanie sojuszy międzynarodowych w oparciu o następujące filary:

    – wspieranie wiary w Pana Jezusa

    – wspieranie naturalnej i chrześcijańskiej moralności

    2. Niepopieranie, choćby we wrogich nam państwach, ruchów i inicjatyw mających na celu promowanie różnych grzechów.

    3. W miarę ekonomicznych możliwości i z uwzględnieniem zasady „porządku miłości” pomoc humanitarna udzielana osobom biednym i poszkodowanym w innych krajach.

    4. Przyjęcie zasady niekłamania i dotrzymywania umów w relacjach z innymi państwami.

    5. Dopominanie się o prawa prześladowanych w niektórych krajach chrześcijan.

    6. Zachęcanie dowódców i żołnierzy do przestrzegania w ramach działań wojennych takich zasad moralnych jak:
    – absolutny zakaz bezpośredniego i zamierzonego zabijania osób niewinnych

    – dotrzymywanie obietnic danych wrogowi

    – absolutny zakaz gwałtów

    7. W miarę możności i roztropności przeprowadzanie interwencji zbrojnych w krajach, gdzie:
    – masowo morduje się niewinnych

    – przeprowadza się masowe gwałty

    – krwawo prześladuje się lub wypędza chrześcijańskich misjonarzy

    8. W miarę możności i roztropności udzielanie różnego rodzaju pomocy (finansowej, militarnej, organizacyjnej, humanitarnej) państwom niesprawiedliwie napadniętym przez inne kraje.

    Przeczytaj też:

    O moralności w polityce zagranicznej

    IX. IMIGRACJA, RASIZM, MNIEJSZOŚCI NARODOWE

    1. W granicach rozsądku i możliwości ekonomicznych państwa przyjmowanie imigrantów niezależnie od ich przynależności rasowej, kulturowej i religijnej. Zasada ta byłaby ograniczona przez poniższe zastrzeżenia:

    – nieprzyjmowanie osób karanych w swym kraju za poważne przestępstwa

    – nieprzyjmowanie osób poważnie podejrzanych o sympatyzowanie z bądź popieranie terroryzmu

    – nieprzyjmowanie osób represjonowanych w swych krajach za takie czyny jak: akty homoseksualne, rozprzestrzenianie pornografii, cudzołóstwo, transwestytyzm oraz transseksualizm chyba, że w określonych wypadkach groziły by im za to niewspółmiernie surowe kary.

    2. Zerwanie z procedurą tzw. push-backów

    – w przypadku imigrantów nielegalnie dostających się do naszego kraju przyjęcie ich do obozów deportacyjnych, a następnie, gdy stwierdzi się brak bardzo poważnych przyczyn uzasadniających ich dalszy pobyt, odesłanie do państw z których przybyli.

    3. Kategoryczne odrzucenie jako zbrodniczych i jawnie niemoralnych postulatów typu „Zatapiać łódki z nielegalnymi imigrantami”.

    4. Nałożenie na imigrantów obowiązku złożenia deklaracji lojalności wobec państwa polskiego, posłuszeństwa prawu oraz uczenia się języka polskiego.

    5. Utrzymanie pomocy socjalnej dla imigrantów jednak w skali mniejszej niż ma to miejsce w odniesieniu do osób mających status obywateli polskiego państwa.

    6. Utrzymanie zasady, iż wszyscy obywatele są równi wobec prawa niezależnie od ich pochodzenia rasowego czy etnicznego.

    7. Danie mniejszość narodowym możliwości pielęgnowania ich kultury, tradycji i zwyczajów w zakresie nie naruszającym naturalnej moralności.

    8. Podtrzymanie zasady braku odpowiedzialności zbiorowej w odniesieniu do przestępstw lub innych niemoralnych czynów popełnianych przez niektórych członków danej społeczności.

    Przeczytaj też:

    Dlaczego Europa powinna przyjąć – na rozsądnych warunkach – muzułmańskich imigrantów?

    Co robić z przybyszami zza naszej wschodniej granicy?

    Uciskanie przybyszów jest grzechem wołającym o pomstę do Nieba

    “Obóz świętych” czy przeklętych?

    Czy deportacje całych grup etnicznych są wewnętrznie złe?

    X. EKOLOGIA I DOBROSTAN ZWIERZĄT

    1. Prawny zakaz urządzania wszelkich walk z udziałem zwierząt.

    2. Prawny zakaz przeprowadzania tzw. wiwisekcji na zwierzętach w celu testowania kosmetyków.

    3. Utrzymanie legalności „uboju rytualnego”.

    Przeczytaj też:

    Dlaczego korrida jest zdecydowanie niemoralna

  4. Czy papież Franciszek jest zwolennikiem dekryminalizacji cudzołóstwa?

    Możliwość komentowania Czy papież Franciszek jest zwolennikiem dekryminalizacji cudzołóstwa? została wyłączona

    Ci spośród Czytelników, którzy w sposób bardziej stały obserwują moją blogową (a dawniej publicystyczną) aktywność zapewne wiedzą, iż osobiście jestem zwolennikiem kryminalizacji cudzołóstwa (czyli: niewierności małżeńskiej). Oczywiście, nie jest to jedynie moja prywatna opinia, ale jest to oficjalna doktryna Kościoła wyrażona przez papieża Piusa XI w encyklice “Casti connubii”. Być może, niektóre osoby w związku z tym zadają sobie pytanie odnoszące się do relacji pomiędzy tą doktryną katolicką, a niektórymi wypowiedziami papieża Franciszka tyczącymi się cudzołożników oraz homoseksualistów. Skoro wszak aktualny Biskup Rzymu łagodnie podchodzi do niektórych z żyjących w ponownych związkach cudzołożników i cudzołożnic, a także opowiada się za dekryminalizacją homoseksualizmu, to czyż nie należy wyciągnąć stąd wniosku, iż w takim razie dawniejsza doktryna Kościoła o słuszności karania niewierności małżeńskiej przez władze cywilne, jest już nieaktualna?

    W moim przekonaniu wyciąganie tego typu analogii jest co najmniej zbyt daleko idące.

    Nawet papież Franciszek w swym łagodnym podejściu do cudzołożników żyjących w nowych związkach nie posunął wszak się do negowania zasadności prawnej karalności niewierności małżeńskiej. Owszem w swej Adhortacji Apostolskiej “Amoris laetitia” zasugerował on to, że w pewnych okolicznościach wina za ów grzech może być łagodniejsza, ale i to nie oznacza samo w sobie kwestionowania postulatu prawnego zakazu cudzołóstwa. Tytułem analogii: to, że wina za kradzież może być raz większa, a raz mniejsza, nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, iż złodziejstwo z samej swej zasady nie powinno być karane przez władze cywilne. Innym przykładem może być tu kwestia ponoszenia osobistej winy za bezpośrednie zabijanie niewinnych ludzi. Mimo tego, że takie zachowanie jest zawsze i wszędzie tzw. materią grzechu ciężkiego, to mogą zachodzić okoliczności, w których osobista wina za dopuszczenie się czegoś takiego będzie znacząco złagodzona – jak to ma prawdopodobnie często miejsce w przypadku tzw. afrykańskich dzieci-żołnierzy, które porywane w bardzo młodym wieku, następnie są narkotyzowane i przymuszane do owych czynów. I tym podobne sytuacje nie są jednak argumentem za zniesieniem prawnej karalności morderstwa.

    Zastrzegam przy tym, iż nie sugeruję przez powyższe, że w takim razie papież Franciszek jest zapewne za kryminalizacją cudzołóstwa. Przeciwnie, nie zdziwiłbym się gdyby miało okazać się, iż jest on temu przeciwny. Jednak przynajmniej póki co nie wyrażał on w sposób publiczny swej opinii na ten temat, a to co wiemy w odniesieniu do jego wypowiedzi na inne pobliskie kwestie, nie upoważnia nas do formułowania tego rodzaju konkluzji.

    Co do zaś wypowiedzi Franciszka udzielonych w jednym z medialnych wywiadów, w których wyrażał on swą krytykę dla praktyki kryminalizowania homoseksualizmu (tradycyjnie zwanego sodomią) to, choć nie należą one do Magisterium Kościoła i sam osobiście się z nimi nie zgadzam, i one w żaden konieczny logicznie sposób nie prowadzą do wniosków, że w takim razie cudzołóstwo powinno być wyjęte spod prawnych represji. Akty homoseksualne dokonywane w sposób dobrowolny pomiędzy dorosłymi, niepozostającymi w heteroseksualnym małżeństwie i zasadniczo świadomymi ich znaczenia ludźmi, choć są nienaturalne, obrzydliwe, a także często niebezpieczne dla zdrowia (z tego też ostatniego powodu uważam, że władze cywilne mają je prawo karać) to – w odróżnieniu od cudzołóstwa – nie zawierają one w sobie elementu poważnej niesprawiedliwości, którą wyrządza się osobom niewinnym (czyli zdradzanemu małżonkowi). Nie jest więc tak, iż osoba która z jednej strony twierdziłaby, że homoseksualna sodomia nie powinna być penalizowana, a z drugiej strona utrzymywałaby, iż niewierność małżeńska winna być karana przez państwo, z konieczności popadałaby w nielogiczność.

    Mirosław Salwowski

    ___

    Przeczytaj też:

    O wątpliwej roztropności wezwań Franciszka do dekryminalizacji sodomii

    Jaka jest nauka Kościoła o prawnej karalności cudzołóstwa?

    Czy nauka Piusa XI o prawnej karalności cudzołóstwa jest wciąż obowiązująca?

    20 argumentów na rzecz prawnej karalności niewierności małżeńskiej

    Pismo Św. i nauka Kościoła o karaniu grzechu sodomskiego

    Dlaczego nierząd, cudzołóstwo i homoseksualizm powinny być nielegalne?

    ___

    Obrazek załączony został do powyższego tekstu za następującym źródłem internetowym: https://people.com/human-interest/pope-francis-postpones-trip-to-africa-at-the-request-of-his-doctors-due-to-knee-problems/

  5. O rażącej niespójności logicznej papieża Franciszka

    Możliwość komentowania O rażącej niespójności logicznej papieża Franciszka została wyłączona

    Gdy przeglądałem ostatnio różne materiały poświęcone stosunkowi Kościoła katolickiego względem problemu legalizacji bądź depenalizacji narkotyków natknąłem się na jedną z wypowiedzi papieża Franciszka, nad którą trudno jest mi przejść obojętnie. Chodzi mi mianowicie o słowa które wypowiedział on w czerwcu 2014 roku do uczestników konferencji “International Drug Enforcement Conference”. Otóż aktualny Biskup Rzymu sprzeciwił się tam nawet ograniczonej legalizacji miękkich narkotyków, stwierdzając, iż takowa “jest nie tylko wysoce wątpliwa z prawnego punktu widzenia, ale też nie przynosi oczekiwanych efektów“. Ponadto Franciszek swe stanowisko w tej sprawie uzasadnił w następujący sposób: “Chcę to powiedzieć z największą stanowczością: narkotyku nie zwycięża się narkotykiem. Narkotyki są złem, a ze złem nie można iść na ustępstwa czy kompromisy“.

    A zatem papież Franciszek sprzeciwia się legalizacji rzeczy co prawda szkodliwej zdrowotnie i będącej materią grzechu, ale jednocześnie mogącej być przedmiotem dobrowolnych interakcji dokonywanych pomiędzy dorosłymi osobami. Franciszek nie jestem zatem libertarianinem i za to konkretnie można go pochwalić. Nie należy jednak chwalić obecnego Biskupa Rzymu za to, iż logiki (prawdopodobnie) stojącej za sprzeciwem wobec legalizacji nawet miękkich narkotyków nie zastosował wobec zagadnienia dekryminalizacji aktów homoseksualnych (który to postulat niestety został przez niego wsparty). Jeśli bowiem popierać nielegalność nawet miękkich narkotyków dlatego, że ich rekreacyjne zażywanie ma być materią grzechu ciężkiego, to tym bardziej powinno wspierać się kryminalizację aktów homoseksualnych (inaczej mówiąc: sodomii), które są szczególnym rodzajem grzechu ciężkiego, gdyż tradycyjnie są one zaliczane do “grzechów wołających o pomstę do nieba”. Z kolei, jeżeli argumentować za pozostawieniem miękkich narkotyków nielegalnymi z powodu szkód, jakie mają one wyrządzać ludzkiemu zdrowiu, to czyż i tej przesłanki nie należałoby zastosować do aktów homoseksualnych, które stanowią rozsadnik HIV/AIDS, chorób wenerycznych, a także sprzyjają one powstawianiu takich zdrowotnych zaburzeń jak: rak jelita grubego czy też problemy z trzymaniem kału? Wreszcie też, jeśli za legalizacją narkotyków miękkich nie ma przemawiać fakt, iż mogą one być zażywane dobrowolnie przez osoby dorosłe, to czyż ta sama okoliczność nie powinna być zaaplikowana względem sodomii?

    Podsumowując: czyż można nazwać logicznym z jednej strony popieranie dekryminalizacji aktów homoseksualnych, z drugiej zaś sprzeciwianie się legalizacji nie tylko twardych, ale nawet miękkich narkotyków?

    Mirosław Salwowski

    __

    Przeczytaj też:

    Które grzechy powinny być karane przez państwo?

    Pismo Św. i nauka Kościoła a karanie grzechu sodomskiego

    10 powodów, dla których czyny homoseksualne powinny być prawnie zakazane i karalne

    Dlaczego nierząd, cudzołóstwo i homoseksualizm powinny być nielegalne?

    __

    Źródło grafiki załączonej do tekstu: https://www.foxnews.com/lifestyle/pope-francis-weighs-in-against-legalizing-marijuana

  6. O wątpliwej roztropności wezwań Franciszka do dekryminalizacji sodomii

    Możliwość komentowania O wątpliwej roztropności wezwań Franciszka do dekryminalizacji sodomii została wyłączona

    Parę tygodni temu papież Franciszek – w swych, dzięki Bogu niemagisterialnych, acz publicznych – wypowiedziach, wyraził pogląd, iż należy działać na rzecz zniesienia prawnej karalności homoseksualizmu (czyli bardziej tradycyjnie rzecz ujmując: sodomii). Biskup Rzymu co prawda potwierdził przy tym, że akty homoseksualne są grzechem, jednakże jednocześnie stwierdził, iż kryminalizacja homoseksualizmu jest “niesprawiedliwością”, a ci z katolickich biskupów, którzy takowe prawa wciąż popierają, “powinni przejść proces nawrócenia”.
    ***
    W swej publicystycznej aktywności niejednokrotnie odnosiłem się tak do kwestii prawnej karalności aktów sodomskich, jak i pewnych obiegowych haseł oraz sloganów, które – prawdopodobnie w celu rozmiękczenia tradycyjnie chrześcijańskiego stanowiska względem homoseksualizmu – wysuwane są również w niektórych środowiskach katolickich. Pisałem więc np. o tym, że nie każda forma prawnej dyskryminacji osób homoseksualnych jest sprzeczna z szacunkiem i miłością im należną. W jednym ze swych tekstów rozróżniałem też pomiędzy tym co można nazwać mianem z jednej strony dobrej, z drugiej zaś strony złej “homofobii”. Wskazywałem też już na fakt wcześniejszych, a mocno dwuznacznych wypowiedzi aktualnego Biskupa Rzymu w owych tematach. Nie będę zatem w tym artykule rozwodził się szerzej nad wszystkimi argumentami, które przemawiają za tym, iż władze cywilne mają prawo do karania także prywatnych aktów sodomii i że taka kryminalizacja była, historycznie rzecz biorąc, jedną ze zdobyczy chrześcijańskiej cywilizacji. Przy tej okazji wspomnę tylko, iż określenie przez Franciszka praw penalizujących akty homoseksualne mianem “niesprawiedliwości” z tradycyjnie katolickiego punktu widzenia zakrawa na absurd, gdyż sugeruje się w ten sposób, iż ludzie mają co najmniej naturalne prawo do bycia tolerowanymi przez władze cywilne właśnie w związku z czynionymi przez siebie aktami sodomii. I choć owszem, władze cywilne nie mają moralnego prawa do represjonowania dokładnie wszystkich z “zewnętrznie” czynionych grzechów, to akurat czyny homoseksualne do tej kategorii złych moralnie aktów nie należą, czego jednym z dowodów jest fakt, iż sam Stwórca polecił rządzącym starożytnym Izraelem ich surowe karanie (patrz: Kpł 20, 13). Bóg zaś jako absolutnie dobry, święty i sprawiedliwy, nie mógłby nakazywać czynienia rzeczy będących ze swej natury złymi, niegodziwymi i niesprawiedliwymi (patrz: Syr 15, 19-20). Jak nauczał wszak na ten temat papież Pius XII:

    Przede wszystkim trzeba jasno stwierdzić, żadna ludzka władza (…) nie może wydać pozytywnego upoważnienia do nauczania lub czynienia tego, co byłoby wbrew religijnej prawdzie lub dobru moralnemu (…) Nawet Bóg nie mógłby dać takiego pozytywnego przykazania lub upoważnienia, gdyż stałoby to w sprzeczności z Jego absolutną prawdą i świętością” (Przemówienie „Ci resce”, podkreślenie moje – MS).

    ***

    Pozwolę sobie zatem sobie jeszcze zauważyć, iż apele papieża Franciszka o dekryminalizację aktów homoseksualnych wydają się być bardzo nieroztropne, a to z dwóch powodów.

    Po pierwsze: współcześnie, zasadniczo rzecz biorąc, są dwie kategorie krajów, gdzie sodomia jest wciąż penalizowana. Mowa oczywiście o państwach islamskich oraz niektórych z chrześcijańskich krajów Afryki. Muzułmanie u władzy najpewniej słowami katolickiego papieża się nie przejmują, ale już w przypadku części z chrześcijańskich krajów Afryki takie ryzyko nie jest wykluczone. Tymczasem w niejednym z chrześcijańskich państw Afryki wielkim problemem zdrowotnym i społecznym jest epidemia HIV/AIDS. W wielkiej mierze przyczynia się do tego panująca tam rozwiązłość heteroseksualna. Pomyślmy jednak logicznie, czy usunięcie praw kryminalizujących akty homoseksualne może przyczynić się do ograniczania w tych krajach owej epidemii, czy raczej istnieje znaczące niebezpieczeństwo, że tym bardziej ją tam zaostrzy i zaogni? Oczywiście, w grę wchodzi druga opcja, gdyż czyny homoseksualne są wielkim roznosicielem wirusa HIV. Rzecz jasna nie jest tak, iż w warunkach prawnego zakazu owych aktów nikt się ich nie dopuszcza, ale można spokojnie założyć, że kryminalizacja przyczynia się tu do tego, że takowe czyny popełniane są rzadziej, z mniejszą liczą partnerów, etc. A zatem dekryminalizacja sodomii w krajach Afryki może – w odniesieniu do szerzenia się HIV/AIDS – bardzo pogorszyć, już i tak złą sytuacją tam panującą. Myślę, że papież Franciszek powinien wziąć pod uwagę ten aspekt sprawy, gdyż jak na razie jego słowa w tym zakresie wyglądają na bardzo, ale to bardzo nieroztropne.

    Po drugie: aktualnie mamy do czynienia z czymś, co można nazwać “Międzynarodówką Pro-LGBT”. I naiwnym jest ten, kto myśli, iż owa “międzynarodówka” nie ma też na względzie krajów Afryki. Oczywiście, zdecydowanie za wcześnie jest tam domagać się ustanowienia “homomałżeństw” czy też prawa do adopcji dzieci dla par homoseksualnych. Jednakże od czegoś i na Czarnym Lądzie trzeba zacząć i pierwszym etapem walki na rzecz normalizacji sodomii będzie tam staranie się o dekryminalizację aktów homoseksualnych. Później, przyjdzie kolej na domaganie się innych elementów “pro-LGBTowskiego” pakietu, a więc np. zakaz wszelkich choćby i zdroworozsądkowych form dyskryminacji osób homoseksualnych, publiczne obnoszenie się z sodomią, kryminalizacja tzw. homofobii, by ukoronować to “homomałżeństwami” oraz prawem do adopcji. Podobny proces miał miejsce w Europie i obu Amerykach, a więc dlaczego nie miałoby się tak stać i w Afryce. Czy papież Franciszek zdaje sobie sprawę z tego, iż jego apele o dekryminalizację sodomii mogą łatwo się wpisać w plany “międzynarodówki pro-LGBT”?

    Mirosław Salwowski

    Źródło grafiki wykorzystanej w tekście:

    https://www.reckon.news/news/2023/01/its-not-a-crime-yes-but-its-a-sin-pope-francis-wants-homosexuality-decriminalized.html

  7. O liściku Franciszka w sprawie “katolików LGBT”

    Możliwość komentowania O liściku Franciszka w sprawie “katolików LGBT” została wyłączona

    Papież Franciszek w swym “słodkawym” a poświęconym “katolikom LGBT” liściku do ks. Jamesa Martina zachęcił, by “katolicy LGBT” czytali Dzieje Apostolskie, gdyż tam znajdą obraz prawdziwie dobrze funkcjonującego Kościoła.

    Przypatrzmy się więc tak Dziejom Apostolskim, jak i innym pismom Nowego Testamentu w kontekście tego jak funkcjonował i powinien funkcjonować Kościół. I tak podczas jednego z zebrań kościelnych pierwszy papież św. Piotr zapowiada Ananiaszowi i Safirze rychłą śmierć za to, iż oszukiwali na dobrach materialnych swą wspólnotę. Ta zapowiedź realizuje się w trybie natychmiastowym i trupy tych dwojga zostają wynoszone ze zgromadzenia (Dz 5, 1-11). Słodkie, motywujące i budujące samoakceptację – nieprawdaż?

    W liście do lokalnego kościoła w Koryncie św. Paweł Apostoł pisze, by chrześcijanin współżyjący z żoną własnego ojca został “wydany szatanowi na zatracenie ciała” (1 Kor 5, 1-5), a z tymi chrześcijanami, którzy jednocześnie dopuszczają się pewnych ciężkich nieprawości nawet nie jadać (1 Kor 5, 9-13). Słodkie i będące wzorem akceptacji i otwartości wobec wszystkich – nieprawdaż?

    W Apokalipsie św. Jana sam nasz Pan Jezus Chrystus bezpośrednio chwali jeden z lokalnych kościołów za to “że złych nie może znieść” (Ap 2, 2) i za to “że nienawidzi czynów nikolaitów” (Ap 2, 6). Inny zaś z kościołów lokalnych jest przez Pana Jezusa zganiony za to, że w jego szeregach są zwolennicy nikolaitów (Ap 2, 14-16). Z kolei kościołowi w Tiatyrze Chrystus zapowiada, że rzuci na łoże boleści niewiastę Jezabel, na tych co z nią cudzołożą, ześle wielkie utrapienie, a dzieci jej porazi śmiercią (Ap 2, 21-23). Słodkie, motywujące i budujące samoakceptację – nieprawdaż?


    Papież Franciszek w swym liście do ks. Jamesa Martina sugeruje, że nowotestamentowy wzór Kościoła to nic tylko wzajemne głaskanie się po główkach – tymczasem jak przeczyta się co rzeczywiście Nowy Testament na ten temat pisze, to widzimy tam: publicznie wymierzaną karę śmierci, wezwania do wykluczania i ostracyzmu społecznego, zapowiedzi wymierzania wielkiego cierpienia względem zatwardziałych grzeszników. A więc to był Kościół czy sekta – wedle Franciszka???

    Mirosław Salwowski

    ***
    Źródło obrazka wykorzystanego w tekście:
    https://www.thedailybeast.com/pope-francis-to-gay-catholic-god-made-you-this-way

  8. Czy Franciszek postąpił nieroztropnie potępiając karę śmierci?

    Możliwość komentowania Czy Franciszek postąpił nieroztropnie potępiając karę śmierci? została wyłączona

    Co pewien czas w kręgach katolickich wraca kontrowersja, czy papież Franciszek potępił karę śmierci jako wewnętrznie złą czy złą w odniesieniu do współczesnych okoliczności kulturowo-historycznych. Uznanie pierwszej tezy równałoby się herezji. Osobiście twierdzę, że Franciszek niestety co najmniej zasugerował taką tezę. Co jednak w przypadku, gdyby obecny papież nie chciał przez swe potępienie kary śmierci sugerować, iż jest ona wewnętrznie zła, ale zamierzał dokonać w ten sposób jedynie “roztropnościowego osądu” o tym, że jest ona zła w aktualnych czasach i okolicznościach?
    ***

    Przyznanie słuszności tej drugiej tezie nie równałoby się herezji, ale powodowałoby wiele komplikacji.

    Po pierwsze: w zwyczajnym – niejako naturalnym – porządku rzeczy papież po prostu nie jest w stanie stwierdzić, że – dajmy na to od sierpnia 2018 roku – we wszystkich krajach na świecie nie zachodzi już potrzeba wymierzania kary śmierci. Jakkolwiek mądry, przenikliwy i inteligentny byłby dany papież, to po prostu stwierdzenie takiego stanu rzeczy przekracza jego naturalne predyspozycje. Franciszek musiałby bowiem mieć pełną wiedzę odnośnie rozmaitych uwarunkowań towarzyszących osądzaniu i wymierzaniu kary śmierci we wszystkich krajach na świecie. Co więcej, aktualny papież musiałby wiedzieć, iż takowe uwarunkowania są stałe i już się nie zmienią. Mówiąc bardziej konkretnie, Franciszek winien mieć ponadprzeciętną specjalistyczną wiedzę na ten temat, która dodatkowo odnosiłaby się nie tylko do teraźniejszości, ale także do przyszłości. Parafrazując pytania, jakie w tej sprawie zadał wybitny katolicki intelektualista dr Edward Feser można by zapytać o np.: Czy aktualny papież musiałby wiedzieć, czy we wszystkich krajach na świecie kara śmierci nie ma i już nie będzie miała znacznej wartości odstraszającej? Czy niektórzy przestępcy stosujący przemoc nie stanowią już poważnego zagrożenia dla życia innych więźniów lub personelu więziennego? Czy niektóre postacie przestępczości zorganizowanej nie mogą już zlecać morderstwa zza murów więzienia? Czy w niektórych słabiej rozwiniętych krajach nie brakuje już odpowiednich środków, aby skutecznie uwięzić najgroźniejszych przestępców? Czy możliwość orzeczenia kary śmierci nie zapewnia prokuratorom cennej karty przetargowej, dzięki której przestępcy mogą być zachęcani do informowania o innych groźnych przestępcach? Czy znacząca liczba przestępców może być skłoniona do skruchy właśnie przez perspektywę egzekucji? Czy brak kary śmierci nie zatrze w różnych krajach świadomości zasady proporcjonalnej do wagi poszczególnych przestępstw odpłaty karnej, która winna być wymierzana przez władze cywilne? Gdyby Franciszek potępiał karę śmierci na zasadzie “roztropnościowego osądu” odnoszącego się do współczesnych okoliczności kulturowych, to musiałby wpierw w odniesieniu do wszystkich krajów na świecie poznać odpowiedź na powyższe pytania. Czy jest to jednak praktycznie możliwe dla osoby sprawującej urząd papieski? A nawet gdyby papież Franciszek mógł w odpowiedzialny sposób poznać odpowiedź na te pytania w odniesieniu do dnia dzisiejszego, to i tak – w oparciu o własne naturalne siły – nie byłby w stanie zagwarantować, iż ta odpowiedź będzie aktualna chociażby jeszcze za 30 dni. A zatem próba wykreowania normy moralnej o treści “Od teraz nigdy nie wolno stosować kary śmierci” w oparciu o własne naturalne siły rozumu byłaby w najlepszym razie bardzo nieroztropna, w gorszych wariantach można by ją nazwać głupotą i zuchwalstwem. Realistycznie na to patrząc, roztropnościowego osądu na temat domniemanego zła kary śmierci odnoszącego się do współczesnych okoliczności, mógłby dokonać ten czy inny papież, jeśli już to może w odniesieniu do większości krajów na świecie i to też nie na zasadzie pewności, ale bardziej prawdopodobieństwa albo domysłów.

    Gdyby próbować porównywać do czegoś nieroztropność uniwersalnego potępiania kary śmierci w odniesieniu do współczesnych okoliczności, to można by to uczynić w odniesieniu do hipotetycznego potępienia wszelkiego picia alkoholu przez papieża. Otóż nie jest żadną tajemnicą, iż wielu ludzi nadużywa alkoholu, sprowadzając tym samym na siebie potępienie, a także niszcząc swym bliźnim życie. Pismo święte wiele razy przestrzega przed pijaństwem (por. Przysłów 23: 33; Efezjan 5: 11; Izajasz 5: 22; Syrach 31: 25). Z drugiej strony umiarkowane picie alkoholu nie jest wewnętrznie złe (Syrach 31: 28-29), a czasami może być nawet godne pochwały (Psalm 104: 15). Może być jednak tak, że ze względu na swych słabszych braci winniśmy wstrzymywać się nawet od tego co jest dobre lub obojętne moralnie, by w przeciwnym razie nie zachęcać ich do grzechu (por. Rzymian 14: 20–21). Przedkładając te zasady na całe narody czy kultury – nie można wykluczyć, że w odniesieniu do niektórych narodów czy grup etnicznych chrześcijanie powinni wspierać całkowitą abstynencję po to, by ludzi tam żyjących ratować od grzechu pijaństwa. Na przykład, jeśli w danym narodzie regularnie nadużywa alkoholu jakieś 95 procent ludzi, to pozostałych 5 procent powinno się dobrze zastanowić czy nie zrezygnować całkowicie z picia po to, by pomóc tym 95 procentom pozostałych. Czy to jednak oznaczałoby, że świadomy problemów z nadużywaniem alkoholu papież mógłby pewnego dnia powiedzieć: “Picie alkoholu jest moralnie niedopuszczalne, a prohibicja powinna być promowana na całym świecie“? Otóż nie sądzę, by było to zasadne i roztropne.

    Po drugie: przyjmijmy teoretycznie, że papież Franciszek nie kierowałby się w tej kwestii swym naturalnym rozeznaniem, ale otrzymałby na ten temat Boskie objawienie o treści: “Od teraz kara śmierci nie będzie już moralnie dopuszczalna“. Można by wtedy powiedzieć, że w porządku, coś takiego jest teoretycznie możliwe, choćby na takiej zasadzie jak pod Nowym Przymierzem zakazana jest poligamia (wcześniej – być może – moralnie dozwolona), a od Prawa Mojżeszowego (patrz: Księga Kapłańska 18.6-20) zakazane jest kazirodztwo (wcześniej moralnie dozwolone). Tyle że po śmierci św. Jana Apostoła nie ma już żadnych nowych publicznych objawień, a co za tym idzie nie zostaną przed nami już odkryte żadne prawdy wiary czy normy moralne (co najwyżej można tu mówić o odkrywaniu pewnych konkluzji z takowych już objawionych). Prywatne zaś objawienia – choćby i były prawdziwe – nie mogą zobowiązywać całego Kościoła do posłuszeństwa ani też formułować nowych prawd wiary czy zasad moralnych. Pozwolę sobie w tym miejscu zauważyć, że nawet tak popularne w katolicyzmie nabożeństwo jak modlitwa różańcowa, jako tkwiące swymi korzeniami w jednym z prywatnych objawień, nie może być narzucane wszystkim katolikom jako ścisły religijny obowiązek. Magisterium Kościoła owszem bardzo chwali i zachęca do odmawiania różańca, ale nie twierdzi przy tym, że wszyscy katolicy winni to praktykować pod karą grzechu.

    ***

    Konkludując zatem: nawet gdyby “franciszkowe” potępienie kary śmierci nie miało na celu sugerowania jej rzekomego wewnętrznego zła, to i tak byłoby albo bardzo nieroztropne i/ albo stanowiłoby nadużycie papieskich kompetencji.

    Mirosław Salwowski

    Źródło obrazka wykorzystanego w artykule:
    https://www.americamagazine.org/faith/2017/10/11/pope-francis-death-penalty-contrary-gospel

    Przeczytaj też:

    Czy Franciszek wprowadził do Katechizmu herezję?

    Jeszcze o zmianie katechizmowego nauczania w sprawie kary śmierci

    Pytania o roztropność uniwersalnego zniesienia kary śmierci

  9. Dlaczego papież Franciszek nie potępia prezydenta Putina?

    Możliwość komentowania Dlaczego papież Franciszek nie potępia prezydenta Putina? została wyłączona

    Część komentatorów dziwi się temu iż papież Franciszek do tej pory nie zdecydował się na jasne potępienie Rosji za to, iż 24 lutego b. roku wywołała ona niesprawiedliwą wojnę z Ukrainą. Niektórzy katoliccy publicyści (np. Tomasz Terlikowski) wyrażają w związku z tym wobec Franciszka swoją krytykę. Osobiście jednak nie śpieszyłbym się z krytykowaniem aktualnego Biskupa Rzymu za przyjmowanie takiej, a innej postawy. Powodów, dla których Franciszek nie potępia prezydenta Putina za to co uczynił, może być kilka, np.:


    1. Franciszek jest zdemoralizowanym cynikiem, który w zamian za jakieś doczesne korzyści (albo ich obietnicę) nie chce potępiać prezydenta Putina.
    2. Franciszek błędnie, ale w dobrej wierze myśli, że prezydent Putin wszczął sprawiedliwą wojnę.
    3. Papież Franciszek wie znacznie więcej od nas i w związku z tym ma świadomość, że prezydent Putin prowadzi sprawiedliwą wojnę.

    4. Franciszek uważa, że wszystkie wojny prowadzone w dzisiejszych czasach (tak napastnicze, jak i obronne) są niesprawiedliwe, a co za tym idzie, nie chce potępiać tylko jednej strony aktualnego konfliktu.
    5. Franciszek kieruje się zasadą tolerowania mniejszego zła i rozsądnie przypuszczając, że otwarte potępienie działań prezydenta Putina doprowadziłoby do jeszcze większego zła albo oddaliło osiągnięcie większego dobra – postanowił milczeć na ten temat.
    6. Franciszek wychodzi z założenia, że nie ma kompetencji do wypowiadania się na te tematy i dlatego milczy.

    ***

    Która z powyższych interpretacji wydaje się być więc najbardziej wiarygodna w odniesieniu do Franciszka? Cóż, punkt numer 1 uznaję za najmniej wiarygodny, a to, co choćby dlatego, że jedną z zasad moralnych, którą winniśmy się kierować wobec naszych bliźnich jest reguła pozytywnego interpretowania niejasnych i dwuznacznych czynów oraz słów drugiej osoby.

    Tak naucza o tym chociażby Katechizm Kościoła Katolickiego, idąc tu za św. Ignacym Loyolą:

    Każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc, mógł się ocalić (patrz: św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, 22; zobacz również; Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 2478).

    W poprzedzającym ów cytat sformułowaniu autorzy Katechizmu stwierdzają zaś:

    W celu uniknięcia wydawania pochopnego sądu każdy powinien zatroszczyć się, by – w takiej mierze, w jakiej to możliwe – interpretować w pozytywnym sensie myśli, słowa i czyny swego bliźniego (…) (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 2478).

    Choć nie ukrywam, że darzę papieża Franciszka pewną dozą niechęci (choćby za Pachamamę i potępienie kary śmierci) to jednak i wobec niego należy zachować zasadę tłumaczenia wątpliwości na korzyść “oskarżonego”. Ponadto, nie dane mi było osobiście poznać aktualnego Biskupa Rzymu, więc tym bardziej nie czuję się upoważniony do wysuwania wobec niego tym podobnych podejrzeń.

    Za najbardziej wiarygodne wytłumaczenia postawy Franciszka wobec omawianej kwestii uważam punkty 4 i 5. Istotnie bowiem, obecny papież w encyklice “Fratelli Tutti” wyraził co najmniej swój sceptycyzm wobec tego, czy współcześnie można mówić o istnieniu jakichkolwiek wojen sprawiedliwych. Odmawiając więc jednostronnego potępiania wojny prowadzonej przez Putina, Franciszek byłby więc w ten sposób przynajmniej konsekwentny wobec tego, co sam wcześniej sugerował w swej encyklice. Wszak, jeśli prawdą byłoby, że w dobie dzisiejszej nie można już prowadzić żadnych sprawiedliwych wojen, to gdyby zdecydował się on potępić prezydenta Putina za atak na Ukrainę, to powinien on wtedy powiedzieć też Ukraińcom, żeby nie stawiali zbrojnego oporu Rosjanom. Coś takiego, mogłoby jednak być bardzo niezrozumiałe, więc nie byłoby dziwne, że Franciszek nie chciałby się na ten temat wypowiadać.

    Jeśli zaś papież Franciszek nie chce otwarcie potępiać prezydenta Putina, gdyż obawia się, iż w ten sposób doprowadziłby do zaistnienia większego zła albo też ma nadzieję, iż brak takiego potępienia ocali jakieś większe dobro, to – przynajmniej co do stanu czysto teoretycznego – ma on moralne prawo tak postąpić. Jest bowiem tradycyjnym katolickim nauczaniem, iż, choć nie mamy prawa czynić mniejszego zła, to takowe mniejsze zło może być przez nas czasami tolerowane:

    W rzeczywistości (…) chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś większego zła lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro. Innymi słowy, nie wolno wziąć za przedmiot pozytywnego aktu woli tego co ze swej istoty narusza ład moralny – a co tym samym należy uznać za niegodne człowieka – nawet w wypadku, jeśli zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub pomnożenia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin lub społeczeństw” (Paweł VI, „Humanae vitae”, n. 14).

    Tolerowanie zaś mniejszego zła może przybierać tak formę jego niekarania, jak i braku słownego napominania za jego czynienie. Upominanie złoczyńców, choć jest Bożym przykazaniem, to nie należy do tzw. absolutnych norm moralnych i w pewnych okolicznościach można zaniechać spełnienia tego obowiązku braterskiej miłości. Jak pisał o tym św. Tomasz z Akwinu:

    Dlatego, jeśli zachodzi prawdopodobieństwo, że upominany nie przyjmie upomnienia, lecz, przeciwnie, stanie się jeszcze gorszy, należy upomnienia zaniechać, bo środki do celu należy stosować w zależności od tego, czy do celu prowadzą. (…) Upomnienie bratnie jest nakazane przykazaniem jako uczynek cnoty, jeśli odpowiada celowi. Gdy więc raczej przeszkadza osiągnięciu celu, np. gdy przez nie człowiek staje się gorszym, upomnienie rozmija się z prawdą życia i nie jest nakazane przykazaniem. (…) Środki do celu są dobre ze względu na cel. Dlatego upomnienie bratnie, które jest przeszkodą w osiągnięciu celu, a więc w poprawie grzesznika, już nie jest czymś dobrym. Zaniechanie tego upomnienia nie jest więc pominięciem dobra dla uniknięcia zła.

    Jeśli więc papież Franciszek ma rozsądne przyczyny, by obawiać się, że jego publiczne oraz jawne potępienie wojennych działań prezydenta Putina nie tylko nic nie da, a jeszcze pogorszy sytuację, to w świetle tradycyjnej katolickiej doktryny ma on moralne prawo do powstrzymania się od powzięcia takiego aktu. Osobiście, nie wiem, czy na pewno istnieją tego rodzaju “rozsądne przyczyny”, ale można wskazać na pewne poszlaki na nie wskazujące. Po pierwsze bowiem, prezydent Putin nie jest katolikiem i chyba nawet nie jest on jakimś pobożnym prawosławnym. Dlaczego więc miałby się on przejmować potępieniami ze strony papieża? Po drugie: w Rosji katolików jest zaledwie 0,5 procenta, a więc pośród rosyjskich żołnierzy odsetek takowych zapewne też jest podobny. Nawet więc, gdyby znaczna część rosyjskich katolików wzięłaby sobie do serca ewentualne potępienie Putina ze strony Franciszka (co też jest praktycznie mało realne), to i tak coś takiego nie miałoby większego wpływu na sposób postępowania prezydenta Rosji.

    Przypomnijmy zresztą, że tą tradycyjną zasadą tolerowania mniejszego zła być może kierował się papież Pius XII, gdy w czasie trwania II wojny światowej nie powiedział nigdy wprost, iż wojny wszczynane przez Hitlera były niesprawiedliwe.

    ***

    Podsumowując zatem: nie byłbym zbyt pośpieszny do krytykowania papieża Franciszka za to, iż milczy on odnośnie wskazywania tego, kto jest agresorem w tej wojnie. Być może Franciszek czyni to ze złych pobudek, ale powinniśmy jako bardziej wiarygodne wytłumaczenie przyjmować, że czyni tak motywowany dobrymi intencjami. Jedyną rzeczą, za którą należałoby potępić Biskupa Rzymu, byłaby hipotetyczna sytuacja, w której to ów wiedząc, że ma do czynienia z niesprawiedliwą wojną zacząłby ją chwalić, błogosławić i zachęcać do jej kontynuowania. Jednakże to jest więcej niż abstrakcyjny scenariusz.

    Mirosław Salwowski

    Źródło obrazka wykorzystanego w artykule:
    https://www.reuters.com/world/europe/pope-tells-politicians-examine-their-consciences-before-god-over-ukraine-actions-2022-02-23/

  10. Dlaczego powinniśmy (przynajmniej) zastanowić się nad likwidacją kary dożywocia?

    Możliwość komentowania Dlaczego powinniśmy (przynajmniej) zastanowić się nad likwidacją kary dożywocia? została wyłączona

    Gdy kilka lat temu po raz pierwszy dowiedziałem się, że papież Franciszek wypowiedział się nie tylko przeciwko karze śmierci, ale poddał krytyce również sankcję karną dożywotniego więzienia, moją pierwszą myślą na to, było coś w rodzaju: Czy ten człowiek oszalał!?! Po pewnym czasie doszedłem jednak do wniosku, iż ta konkretna idea aktualnego Biskupa Rzymu nie zasługuje na tak kategoryczne jej zakwalifikowanie, a moje pierwsze odczucia względem niej wynikały bardziej z uprzedzeń, jakie żywię wobec Franciszka aniżeli spokojnego i racjonalnego namysłu nad zasadnością odrzucania kary dożywocia. W poniższym artykule postaram się wytłumaczyć, dlaczego doszedłem do tego rodzaju wniosków. Na wstępie chcę jednak zaznaczyć, iż moja gotowość do zastanawiania się nad tą kwestią, nie oznacza, że popieram nauczanie papieża Franciszka w pokrewnej kwestii, a mianowicie potępieniu przez niego kary śmierci. Przeciwnie, dalej uważam te jego wypowiedzi za heretyckie (ewentualnie: “bliskie herezji”) albo w najlepszym razie za skrajnie nieroztropne. Swe stanowisko na ów temat wyraziłem w poniższych dwóch artykułach: Link 1; Link 2. Ponadto, fakt mego dzisiejszego sceptycyzmu względem kary dożywotniego więzienia nie oznacza, że nie popieram już kar, które wielu dziś uważa za “barbarzyńskie”, a więc np. kary chłosty. Oczywiście, nadal uznaję karę chłosty za moralnie słuszną sankcję, która mogłaby być w pewnych wypadkach dobrą alternatywą dla wsadzania ludzi do więzień – co najczęściej jeszcze bardziej deprawuje przestępców, a ponadto wiąże się z dużymi kosztami finansowymi dla społeczeństwa. Zaznaczam także, iż poniżej wyrażony sceptycyzm względem kary dożywotniego więzienia, odnosi się raczej do tej jej odmiany, która nie przewiduje możliwości ubiegania się o opuszczenie zakładu karnego. Nadal jednak uważam, że dożywocie, ale z możliwością przedterminowego zwolnienia, winno pozostać jedną z dostępnych do orzekania sankcji karnych.

    Jakie zatem widzę argumenty mogące przemawiać za tym, aby przynajmniej poważnie zastanowić się nad zasadnością zniesienia kary (bezwzględnego) pozbawienia wolności?

    Jednym z ważniejszych argumentów, które winni wziąć pod uwagę zwłaszcza rzymscy katolicy jest to, że – ile błędów i dwuznaczności by dany papież nie popełnił – to zasadniczo rzecz biorąc nawet jego zwyczajnemu, nie-nieomylnemu, acz oficjalnemu nauczaniu należy się ze strony katolików tzw. posłuszeństwo serca i rozumu. Co prawda tak wyrażanej doktrynie nie należy się akt wiary, ale powinno się ją uznać za przynajmniej bardzo prawdopodobną i na tej podstawie podporządkować swe opinie treści tego nauczania. Od tej zasady, są pewne wyjątki, ale, ogólnie rzecz biorąc, katolik powinien zgadzać się z treścią takiego oficjalnego i autorytatywnego nauczania papieży. A nauczanie Franciszka wyrażające jego krytycyzm również wobec kary dożywotniego więzienia należy już na pewno do autorytatywnego, acz nie-nieomylnego nauczania, gdyż zostało ono wyrażone w jednej z encyklik:

    Wszyscy chrześcijanie i ludzie dobrej woli są zatem dziś wzywani do walki nie tylko o zniesienie kary śmierci, legalnej czy też nie, i to we wszystkich jej formach, ale także o poprawę warunków więziennych w duchu poszanowania godności ludzkiej osób pozbawionych wolności. A ja łączę to z dożywociem. […] Dożywocie to ukryta kara śmierci” (Fratelli Tutti, p. 268).

    Oczywiście, poważny problem sumienia powstaje w sytuacji, gdy wykształcony teologicznie katolik, pomimo swych szczerych starań, dostrzega rażącą rozbieżność pomiędzy nie-nieomylnym nauczaniem jednego papieża, a nieomylną doktryną wyrażaną przez jego poprzedników. Z czymś takim mamy do czynienia jeśli chodzi o wypowiedzi papieża Franciszka na temat kary śmierci. Jednakże, czy aby na pewno podobną rozbieżność można dostrzec w wypadku nauczania aktualnego Biskupa Rzymu na temat dożywotniego więzienia? Cóż, nie wydaje mi się. Nie kojarzę bowiem żadnej dawniejszej wypowiedzi Magisterium Kościoła, która w sposób aprobatywny nauczała o słuszności dożywotniego więzienia. Ktoś może w tym miejscu zaoponować, iż zgodnie z zasadą “Jeśli dozwolone jest coś większego, to tym bardziej dopuszczalne jest coś mniejszego” kara dożywocia powinna być uznana za moralnie prawowitą. Akceptowana wszak niegdyś przez nauczanie katolickie kara śmierci wydaje się bowiem być większą sankcją niż dożywotnie więzienie – ergo, dożywocie jest tym bardziej moralnie poprawną karą. Uznanie słuszności tego argumentu napotyka jednak pewne problemy. Po pierwsze, nie wydaje się, by we wszystkich aspektach kara śmierci była sankcją bardziej srogą niż dożywocie. Niejeden więzień być może wolałby zostać uśmiercony na krześle elektrycznym niż spędzać resztę swego życia za kratkami. Po drugie: nie zawsze fakt mniejszej srogości danej sankcji przemawia za jej dopuszczalnością. Na przykład, zgwałcenie jest czymś mniejszym niż uśmiercenie, a jednak to drugie może być w pewnych wypadkach moralnie dozwoloną karą – to pierwsze zaś nigdy czymś takim nie będzie.

    Ponadto, nawet gdyby ostatecznie miało się okazać, że Franciszek nie jest prawdziwym papieżem, to i tak by to jeszcze nie oznaczało, że wszystko, co on powiedział (lub napisał) jest tym samym błędne i niegodne poważnej uwagi. Żaden człowiek wszak nie myli się zawsze i wszędzie.

    Następną “religijną” poszlaką na rzecz przemyślenia naszego “tradycyjnego” stosunku do kary dożywocia może być dostrzeżenie faktu, iż Bóg na kartach Pisma świętego dał swemu narodowi różne kary, ale nie nakazał im budowania więzień. Można na tę “poszlakę” odpowiedzieć, że w tamtych czasach ogólnie rzecz biorąc nie było kary więzienia, a Stwórca nie chciał w swych prawach i przykazaniach wyprzedzać rozwoju ludzkości. Jest to popularny sposób tłumaczenia tym podobnych kwestii, ale czy na pewno zawsze jest on właściwy? Otóż gdy przyjrzymy się niektórym z poszczególnych przepisów, jakie Bóg dał Mojżeszowi to widzimy, że wyprzedzały one wiedzę i poziom rozwoju ówczesnych ludów oraz kultur. Przykładowo, w Księdze Powtórzonego Prawa 23: 12-13 czytamy, iż ludzkie odchody miały być zakopywane w ziemi poza miejscem bardziej stałego przebywania Żydów. Dziś łatwo dostrzegamy higieniczną wartość tym podobnych zaleceń, jednak w czasie, gdy Bóg dał Hebrajczykom ten przepis, wcale nie było to oczywiste dla innych ludów. Wszak, wśród wielu narodów przez wiele wieków ludzie wylewali swe odchody na ulice, a starożytni Egipcjanie na bazie zwierzęcych fekaliów potrafili produkować nawet leki. Czy więc gdyby więzienie złoczyńców było najlepszym (lub jednym z lepszych) sposobów radzenia sobie z przestępczością, Bóg w swej mądrości nie poleciłby Żydom budowania ośrodków penitencjarnych? Argument o tym, iż Żydzi nieraz byli ludem koczowniczym, przez co budowanie więzień byłoby dla nich zupełnie niepraktyczne, także nie wydaje się do końca słuszny, gdyż starożytni Hebrajczycy stali się w końcu narodem osiadłym, w którym budowano stałe miejsca zamieszkania dla większych grup ludności.

    Być może Stwórca nie nakazał Hebrajczykom budowania więzień, gdyż wiedział On to, co potwierdza doświadczenie większości narodów. Otóż trudno jest upowszechniać taki system więziennictwa, w którym większość osadzonych nie ulegałaby jeszcze większej demoralizacji i gdzie na porządku dziennym nie byłyby liczne nadużycia (przemoc, brutalność, seksualne perwersje, etc.). Umieszczanie zatem złoczyńców do końca ich życia w zakładach karnych raczej sprzyja ich dalszej deprawacji niż poprawie. Może jednak zdarzyć się, że ukarany dożywociem przestępca ulegnie w więzieniu resocjalizacji. Jednakże w takim wypadku, pytanie o zasadność kary dożywotniego więzienia staje się jeszcze bardziej zasadne. Jeśli bowiem ktoś szczerze w więzieniu się poprawił i można rozsądnie przypuszczać, iż nie wróci on już na drogę przestępczą, to po co go w tym miejscu trzymać aż do końca jego życia? Odpowie ktoś na to, że tego domaga się sprawiedliwość, gdyż adekwatną i proporcjonalną karą za pewne występki nie może być tylko czasowe pozbawienie wolności. Ten kontrargument jawi się jako ważny i istotny, a jednak ma on w sobie pewną słabość. Otóż owszem dobrze jest, gdy surowość kar za poszczególne nieprawości przynajmniej próbuje odpowiadać ich powadze. Jednakże nie da się z “matematyczną” precyzją określić na tym świecie w pełni adekwatnej odpłaty za złe czyny. Czy np. skazanie kogoś za gwałt na 20 lat więzienia będzie proporcjonalne, adekwatne i sprawiedliwe? Zapewne, w niejednym wypadku tak. Gdyby jednak skazać tego kogoś za ów czyn już nie na 20, ale dajmy na to na 14 lat więzienia, czy różnica 6 lat czyniłaby już taką sankcję z pewnością niesprawiedliwą oraz nieadekwatną? Oczywiście, jeśliby ktoś za gwałt został skazany na 100 złotych grzywny, było to na pewno niesprawiedliwe, ale jak wyżej próbowałem to pokazać, próba dokładnego wskazania, gdzie przebiega granica pomiędzy proporcjonalnością a nieproporcjonalnością danych sankcji karnych nie zawsze jest łatwa. Poza tym, nie zapominajmy, iż tradycyjnie chrześcijańskim duchem jest pewnego rodzaju łagodzenie surowej sprawiedliwości przez wzgląd na miłosierdzie. Widzimy to zresztą na przykładzie samego Boga, który wedle teologów, w piekle będzie karał zatwardziałych grzeszników łagodniej niż by sobie na to zasłużyli wedle kryteriów samej sprawiedliwości. Nawet jeśli więc uznać, że dożywocie jest w pełni sprawiedliwą karą za niektóre przestępstwa, to chrześcijański duch może słusznie łagodzić wymierzanie tej sankcji, np. wypuszczając danego przestępcę po 30 czy 40 latach przysłowiowej odsiadki.

    Kolejną “poszlaką”, która winna nas skłaniać do zastanowienia się nad sensownością utrzymywania bezwzględnej kary dożywocia jest to, iż zdecydowana większość brutalnych przestępstw jest popełniana przez osoby młode, a nie starsze wiekiem. Nie istnieje zatem raczej zbyt duże prawdopodobieństwo, by nawet zdemoralizowany przez swój pobyt w więzieniu, 60-latek czy 70-latek po wyjściu z zakładu karnego, powrócił do popełniania różnych brutalnych czynów. Siły fizyczne już bowiem nie te co kiedyś, pewność siebie też niekoniecznie ta sama, wielu dawnych kompanów “w występku” mogło już umrzeć albo się ustatkować. Jeśli więc ktoś po 30 czy 40 latach pobytu w więzieniu rokuje nadzieje na resocjalizację, to tym bardziej powraca pytanie o zasadność trzymania go tam do końca jego życia.

    Na sam koniec tego artykułu myślę, że warto przywołać przykład Norwegii, gdzie najsurowszą sankcją karną jest 21 lat pozbawienia wolności, a mimo to przestępczość jest niska. Nie jestem przekonany co prawda do tego, że tym podobny system wymierzania sprawiedliwości sprawdziłby się we wszystkich krajach świata, ale przykład tego narodu pokazuje, iż ani kara dożywocia, ani nawet kara śmierci (której nie jest przeciwnikiem) nie muszą być bezwzględnymi gwarantami porządku i bezpieczeństwa.

    Mirosław Salwowski