Wzgardzone prawdy, zapomniane wartości

Tag Archive: zasada podwójnego skutku

  1. O różnicy pomiędzy bezpośrednim a pośrednim zabiciem niewinnego

    Możliwość komentowania O różnicy pomiędzy bezpośrednim a pośrednim zabiciem niewinnego została wyłączona

    Tradycyjne katolickie nauczanie (potwierdzone również przez Jana Pawła II) na temat absolutnego zakazu aborcji jest z pewnością bardzo trudne do zaakceptowania. Jego logiczną konkluzję stanowi bowiem stwierdzenie, iż nawet w celu ratowania życia matki nie ma się moralnego prawa w bezpośredni sposób dokonać aborcji. Tę konkluzję jasno zresztą wyraził papież Pius XII w przemówieniu do uczestników kongresu „Katolickiej Włoskiej Unii Położnych”, który odbył się 29 października 1951 roku:

    Oprócz tego każdy ludzki byt, także dziecko w macierzyńskim łonie, ma prawo do życia <<bezpośrednio>> od Boga, nie od rodziców, ani też od jakiegokolwiek społeczeństwa lub ludzkiej władzy. Tak więc nie ma żadnego człowieka, żadnej ludzkiej władzy, żadnej wiedzy, żadnego medycznego, eugenicznego, społecznego, ekonomicznego, moralnego <<wskazania>>, które mogłoby przedłożyć lub dać ważny tytuł prawny dla <<bezpośredniej>> postanowionej dyspozycji nad niewinnym życiem ludzkim, tzn. dyspozycję, która dążyłaby do jego zniszczenia zarówno jako cel, bądź jako środek do innego celu, samego z siebie być może w żaden sposób nie niewłaściwego. W ten sposób, np. uratować życie matki jest najszlachetniejszym celem; lecz bezpośrednie zabicie dziecka jako cel do tego środka nie jest dozwolone ( Patrz: AAS 43/1951/838. Cytat za: O. Henryk Ćmiel OSPPE, “Teologia moralna szczegółowa. Podręcznik dla studentów teologii”, Częstochowa 2013, s. 736 -737).

    Uroczyste i nieomylne potępienie wszelakiej bezpośredniej aborcji ogłosił zaś Jan Paweł II w encyklice „Evangelium Vitae”:

    „mocą władzy, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego Następcom, w komunii z Biskupami — którzy wielokrotnie potępili przerywanie ciąży, zaś w ramach wspomnianej wcześniej konsultacji wyrazili jednomyślnie — choć byli rozproszeni po świecie — aprobatę dla tej doktryny — oświadczam, że bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel czy jako środek, jest zawsze poważnym nieładem moralnym, gdyż jest dobrowolnym zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej. Doktryna ta, oparta na prawie naturalnym i na słowie Bożym spisanym, jest przekazana przez Tradycję Kościoła i nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne. Żadna okoliczność, żaden cel, żadne prawo na świecie nigdy nie będą mogły uczynić godziwym aktu, który sam w sobie jest niegodziwy, ponieważ sprzeciwia się Prawu Bożemu, zapisanemu w sercu każdego człowieka, poznawalnemu przez sam rozum i głoszonemu przez Kościół” (tamże, n. 62).

    Wielu współczesnych katolików, najprawdopodobniej po to, aby ominąć katolicką doktrynę na ten temat powołuje się na regułę podwójnego skutku (nauczaną przez teologów moralnych). Mówiąc w skrócie: reguła ta zakłada, iż jeśli pośrednim efektem jakiegoś dobrego lub neutralnie moralnego działania będzie coś złego, to dla odpowiednio słusznych przyczyn można coś takiego uczynić. Oczywiście, zasada podwójnego skutku nie aprobuje popełniania czynów wewnętrznie złych w celu osiągania dobrych rezultatów, jedynie katolicy którzy powołują się na nią w kontekście ratowania życia ciężarnej matki przez często swój brak precyzji sprawiają wrażenie, jakoby w tej zasadzie właśnie o to chodziło. Innymi słowy, sprawiają oni wrażenie, jakoby zasada podwójnego skutku poprzez odpowiednio dobre intencje i dobre cele przemieniała coś, co normalnie zaliczylibyśmy do “bezpośredniej aborcji” w zaledwie “pośrednią aborcję”. Tak jednak nie jest, co spróbuję poniżej wytłumaczyć na dwóch praktycznych przykładach.

    Ratowanie życia ciężarnej matki poprzez wzięcie szczypców i wyrywanie zeń kawałek po kawałku znajdującego się w jej organizmie ciała nienarodzonego dziecięcia, nie jest żadnym zastosowaniem zasady “podwójnego skutku”, ale stanowi akt zamierzonego i bezpośredniego zabicia nienarodzonego dziecięcia. Jest to działanie wewnętrznie złe, do którego nie ma się nigdy moralnego prawa, chociaż można domniemywać łagodniejszą odpowiedzialność moralną za jego popełnienie, gdyż cel jest dobry (aczkolwiek środek do tego celu niegodziwy) i intencje są dobre, a okoliczności ekstremalne. Zgodne z zasadą “podwójnego skutku” jest z kolei np. usunięcie nowotworowego guza z organizmu ciężarnej kobiety, nawet jeśli jego przewidywanym skutkiem może być/lub będzie śmierć nienarodzonego dziecięcia. Takie działanie nie jest bowiem aktem zamierzonego i bezpośredniego zabicia dziecka w celu ratowania matki, gdyż jego specyfika polega na czymś zupełnie innym. Tu celem “ataku” nie jest niewinne dziecię, które ma być zamordowane po to by ktoś inny miał żyć – tu celem “ataku” jest guz nowotworowy, a ubocznym skutkiem jego likwidacji może być/będzie śmierć niewinnego.

    Można to porównać do sytuacji, w której żołnierze/policjanci strzelają do terrorystów przetrzymujących zakładników. Nawet jeśli jest duże prawdopodobieństwo czy pewność, że w wyniku takiego strzelania na 100 zakładników od zbłąkanych kul zginie 1 czy 2 zakładników to strzelanie do terrorystów będzie tu nadal zgodne z zasadą podwójnego skutku. Ale już np. bezpośrednie zastrzelenie dajmy na to niewinnego dziecka (np. przez zamierzony z góry strzał w jego głowę czy serce), po to by można było ocalić od śmierci 100 innych niewinnych dzieci, nie będzie żadnym działaniem zgodnym z zasadą “podwójnego skutku”, ale będzie działaniem wewnętrznie złym. Owszem będzie to działanie w pewnym sensie zrozumiałe, co do którego można będzie przyjąć domniemanie łagodniejszej odpowiedzialności moralnej. Niemniej jednak nie będzie to działanie, do którego ma się kiedykolwiek moralne prawo.

    Mirosław Salwowski

    Przeczytaj też:

    Na czym polega reguła podwójnego skutku?

    Czy jest dopuszczalne usunięcie ciąży pozamacicznej?

    Czy dozwolona jest aborcja w sytuacji zagrożenia życia matki?

  2. Na czym polega reguła “podwójnego skutku”?

    Możliwość komentowania Na czym polega reguła “podwójnego skutku”? została wyłączona

    Bywa, iż gdy przypomina się tradycyjne nauczanie Kościoła o tym, że pewne czyny są zakazane zawsze i w każdych okolicznościach (np. cudzołożenie albo bezpośrednie zabijanie niewinnych ludzi) ktoś, by osłabić realne znaczenie tej doktryny, sięga po argument z zasady “podwójnego skutku”. Osobiście najczęściej spotykałem się z tego rodzaju argumentacją jako swego rodzaju skontrowaniem katolickiego nauczania o absolutnym zakazie aborcji (a więc zakazie również w przypadku zagrożenia życia matki). A zatem, gdy osoba “X” mówiła: “Nigdy nie wolno w sposób bezpośredni dokonywać aborcji, nawet po to by ratować życie matki, gdyż najlepszy cel nie uświęca złych ze swej natury środków“, osoba “Y” odparowywała coś w stylu: “Nie masz racji, gdyż spowodowanie śmierci nienarodzonego dziecka w celu ratowania jego matki jest zgodne z zasadą podwójnego skutku, a zatem nie może być traktowane jako aborcja“. Poniżej, postaram się przedstawić prawidłowe, tradycyjnie katolickie rozumienie reguły podwójnego skutku, tym samym wskazując, dlaczego sposób argumentacji prezentowany przez osobę “Y” jest bardzo dwuznaczny.

    ***

    Tak też, owszem istnieje w tradycyjnej moralistyce katolickiej nauczanie o zasadzie podwójnego skutku, jednak aby nie mylić go z etyką sytuacyjną czy też doktrynami proporcjonalizmu lub konsekwencjonalizmu należy w dobry i dokładny sposób ją rozumieć. W poniższych rozważaniach i rozróżnieniach w dużej mierze będę opierał się na publikacji pt. “Teologia moralna fundamentalna” ( Kraków 2004, s. 237-241) autorstwa dwóch katolickich teologów moralnych Evencio Cofreces Merino oraz Ramona Garcia de Haro.

    Po pierwsze zatem i co najważniejsze: zasada podwójnego skutku nie zezwala na dokonywanie czynów z samej swej natury złych. Doktryna ta pozwala na czynienie rzeczy dobrych lub neutralnych moralnie, co do których jednak można przewidywać lub nawet być pewnym, iż część wywołanych przez nie efektów będzie zła (a część z nich będzie dobra). Przykładowo, ukaranie kogoś osadzeniem w więzieniu nie jest wewnętrznie złe i dlatego jest moralnie dozwolone represjonowanie złoczyńców w ten sposób. Z drugiej jednak strony, kara więzienia często wiąże się z wystąpieniem różnych złych skutków u uwięzionych, np. pogłębianiem się ich deprawacji, osłabieniem lub rozbiciem ich małżeńskich i rodzinnych więzi. Nie byłoby jednak zgodne z zasadą podwójnego skutku represjonowanie przestępców za pomocą sankcji o charakterze wewnętrznie złym. Na przykład, gdyby w prawodawstwie jakiegoś kraju istniała kara zgwałcenia kogoś lub też zabicia niewinnych członków rodziny osoby dokonującej jakiegoś przestępstwa, to sięganie po tego rodzaju sankcje karne byłoby moralnie niedozwolone nawet wówczas, gdyby istniała pewność, iż w ten sposób uda się zlikwidować kryminalną przestępczość do zera.

    Po drugie: osiągnięty przez dane zachowanie skutek dobry nie powinien być konsekwencją skutku złego. Jeszcze inaczej to formułując; skutek dobry powinien wynikać z czynu “per se”, natomiast zły “per accidens”.

    Po trzecie: osoba działająca zgodnie z regułą podwójnego skutku powinna chcieć jedynie dobrych skutków, przynajmniej dążąc do ograniczenia wystąpienia tych z efektów swego czynu/czynów, co do których przewiduje, że będą one negatywne. Tak więc, w podanym wyżej przykładzie kary więzienia, prawodawca winien podjąć kroki mającego na celu ograniczenie złych skutków często z niej wynikających, np. gwałtów, fizycznego znęcania się jednych więźniów nad drugimi, demoralizacji osadzonych. Nie powinno być zatem np. tak, iż prawodawca z jednej strony oficjalnie ustanawia karę więzienia, z drugiej zaś na płaszczyźnie nieformalnej życzliwym okiem spogląda na możliwe dalsze negatywne skutki owej sankcji prawnej.

    Po czwarte: przewidywane dobre skutki danego działania powinny przeważać nad jego złymi skutkami. Tak więc w przywołanym wyżej przypadku więzienia można powiedzieć, iż mimo że powoduje ona niemało złych skutków, to jednak da się wykazać większą ilość z nich, które są dla społeczeństwa dobre, np. przestępcy przez pewien czas są pozbawieni możliwości szkodzenia normalnym ludziom, niemała część z osób, które mogłyby potencjalnie wejść na drogę łamania prawa, nie czyni tego z obawy przed pójściem do więzienia, itp.

    ***

    Wracając zaś do przykładu bezpośrednio spowodowanej aborcji w sytuacji zagrożenia życia matki, to nie da się twierdzić, iż np. wyssanie z łona matki za pomocą specjalnego przyrządu ciała jeszcze żyjącego dziecięcia jest zgodne z zasadą podwójnego skutku. Czynność taka stanowi bowiem z samej swej istoty bezpośredni akt zabicia niewinnej istoty ludzkiej i w związku z tym jest naruszeniem pierwszego podstawowego elementu reguły podwójnego skutku, a mianowicie tego, iż czyn, z którego powstaną jakieś złe efekty, musi być jako taki dobry lub przynajmniej moralnie obojętny. I nie zmienia tu natury wskazanego wyżej złego zachowania to, że czyni się je w szlachetnej intencji ratowania życia matki. Tak jak np. szlachetna intencja nakarmienia głodnych dzieci nie sprawi, iż wykonywane pozamałżeńskich aktów seksualnych za pieniądze przestanie być grzechem prostytucji. Jasne jest, iż nigdy, nawet dla ratowania życia matki, nie wolno jest dokonać aborcji. Byłoby to bowiem złamanie zasady mówiącej, iż “Cel nie uświęca środków”. W ten sposób zgodzilibyśmy się, iż w szlachetnym celu (ratowania niewinnego życia matki) można sięgnąć po zły i niegodziwy środek (morderstwo niewinnego i bezbronnego dziecka). Tym samym zniszczylibyśmy jedno niewinne życie, by ratować innego niewinnego. Zamordowalibyśmy jednego człowieka, by uleczyć innego.

    Zgodne z zasadą podwójnego skutku byłoby jednak poddanie się przez chorą matkę pewnym kuracjom, zabiegom i operacjom, które same w sobie nie polegają na uśmierceniu dziecka, jednak ich skutkiem ubocznym może być śmierć płodu. Przykładowo, wolno jest poddać się ciężarnej niewieście operacji serca, mimo że jej prawdopodobnym następstwem będzie śmierć dziecka. Jest to dozwolone, albowiem istotą tego typu zabiegów jest leczenie chorej matki, nie zaś zadanie śmierci dziecku w celu ratowania kobiety. W takim akcie nie zmierza się wprost i bezpośrednio do zniszczenia niewinnego życia celem ratowania innego niewinnego człowieka, ale jedynie przewiduje się, że ubocznym następstwem działań leczniczych może być zgon jednego z dwojga. Sam jednak ów akt polega na leczeniu, nie zaś zabijaniu w celu leczenia. Gdyby pokusić się o zilustrowanie tej zasady na jakimś przykładzie praktycznym, to moglibyśmy podać sytuację, w której strażak ratuje ludzi z płonącego budynku. Strażak musi zdecydować, kogo będzie ratował w pierwszej kolejności, będąc przy tym świadomym, iż ratując np. jako pierwsze dziecko, może nie zdążyć pomóc matce. Nie mniej jednak ów strażak nie ma prawa np. wyjąć pistoletu i odstrzelić część znajdujących się w ogniu ludzi po to by łatwiej mu było ratować pozostałych.

    Mirosław Salwowski

  3. Czy podwyższanie cen za alkohol ma sens?

    Możliwość komentowania Czy podwyższanie cen za alkohol ma sens? została wyłączona

    Żaden rozsądny człowiek nie powinien mieć wątpliwości co do tego, iż w interesie całego społeczeństwa leży zniechęcanie do nadmiernego spożywania napojów alkoholowych (czyli upijania się). Oczywiście, nie chodzi tu o picie alkoholu w sposób ostrożny i umiarkowany, ale właśnie o upijanie się, które wyrządza duże szkody nie tylko ludziom bezpośrednio to czyniącym, ale też osobom postronnym (ot, choćby żonom i dzieciom pijaków). Można jednak postawić pytanie odnośnie do tego, jaki konkretnie kształt winny mieć różne formy zniechęcania ludzi do przebierania miary w piciu alkoholu? Za jeden z bardziej kontrowersyjnych przejawów takiego zniechęcania podaje się przykład odgórnego, czyli państwowego podwyższania cen napojów alkoholowych, które dokonywane jest przez władze cywilne za pomocą różnych specjalnych akcyz, podatków itp. nakładanych na takie wyroby. Argument przeciwników owej praktyki sprowadza się do próby wykazywania jej bezsensu poprzez wskazywanie na to, iż osoby uzależnione od alkoholu i tak – pomimo jego coraz wyższych cen – będą go kupować, a więc najwięcej szkód z tego tytułu poniosą bliscy takiego człowieka, w bardziej zaś skrajnych wypadkach pijacy, by zdobyć większą ilość pieniędzy, mogą posuwać się do kradzieży albo rozbojów. Poniżej postaram się zastanowić nad tym, czy ten argument przeciwko nakładaniu coraz wyższych podatków na napoje alkoholowe jest słuszny?

    Jeśli skoncentrujemy się na grupie tych ludzi, którzy są nałogowymi alkoholikami, to owszem wspomniana wyżej praktyka nie wydaje się rozsądna. Dla takiego człowieka priorytetem jest bowiem zdobycie pieniędzy na alkohol i kolejne podwyżki cen tego produktu raczej nie sprawią, że zacznie on pić go znacznie mniej. Alkoholik co najwyżej jeszcze bardziej ograniczy inne swe wydatki, by móc kupić swój ulubiony napój, albo i zacznie dopuszczać się przestępstw w celu zdobycia pieniędzy na ów cel. Prawdopodobnie też taki człowiek zacznie zaopatrywać się w alkohol pochodzący z “szarej strefy”, przez co jeszcze bardziej narazi na ryzyko swe życie i zdrowie. Oczywiście, nie da się całkowicie wykluczyć tego, że w przypadku niektórych alkoholików wyższe ceny alkoholu wpłyną na to, iż zaczną oni spożywać trunki w nieco mniejszych ilościach niż dotychczas albo też w bardziej intensywny sposób będą myśleć o powzięciu terapii mającej leczyć ich nałóg (czasami rzeczywiście się jej podejmując). Te pozytywne skutki prawdopodobnie jednak dotyczyć będą mniejszości z alkoholików, a w przypadku większości z nich podwyżki cen napojów wiadomego rodzaju skłonią do jeszcze bardziej niebezpiecznych, patologicznych i aspołecznych zachowań.

    Nałogowi alkoholicy stanowią jednak niewielką część społeczeństwa (w naszym kraju jest od 600 do 800 tysięcy osób, czyli ok. 2 procent). Znacznie szerszym ilościowo problemem społecznym są ludzie upijający się okazjonalnie, którzy jednak nie weszli jeszcze na drogę uzależnienia od alkoholu. Należy wziąć też pod uwagę te osoby, które raczej się nie upijają, i być może, w przypadku których wyższe ceny alkoholu zniechęcają ich do kupowania większych ilości trunków. Można też w tym obszarze w specjalny sposób wyodrębnić ludzi młodych, którzy nie zarabiają jeszcze większych pieniędzy, a którzy ze względu na wysokie ceny będą kupować mniejsze ilości alkoholu, aniżeli czyniliby to w sytuacji, gdyby takowe napoje były tańsze. W odniesieniu do takich młodych osób jest to tym bardziej ważne, gdyż to, jak często będą oni upijali się w tym okresie swego życia, może zadecydować czy później popadną w alkoholowe uzależnienie.

    Summa summarum więc w odniesieniu do ogromnej większości społeczeństwa (czyli tylko okazjonalnie upijających się osób albo też tych, którzy nie upijają się nigdy lub prawie nigdy) podwyższanie cen alkoholu może mieć zasadniczo pozytywny skutek w postaci zmniejszenia przez nich częstotliwości i/albo ilości spożywanych przez nich trunków. A zatem większa część ludzi może być w ten sposób zniechęcona do wejścia na drogę pijaństwa albo też do częstszego niż zwykle oddawania się tej nieprawości.

    Skoro prawdopodobnym wydaje się, iż podwyższanie cen alkoholu zaowocuje tym, że więcej ludzi będzie mniej pić, a tylko odnośnie do znacznej mniejszości z nich coś takiego nie przyniesie żadnego pozytywnego rezultatu, to tym samym takie działanie ze strony władz cywilnych można chyba uznać za zgodne z jedną z tradycyjnych zasad moralności katolickiej, a mianowicie regułą podwójnego skutku. Zasada ta mówi, że można podjąć się danego działania, jeśli nie jest ono samo w sobie złe, ale mimo to przewidujemy, że część z jego skutków może być negatywna. W przypadku takich dobrych lub przynajmniej obojętnych moralnie działań należy ważyć, czy przyniosą one więcej dobrych czy złych efektów. Na przykład, karanie przestępców więzieniem nie jest samo w sobie złe, dlatego choć w swych ubocznych efektach często przynosi wiele złych skutków (pogłębianie się deprawacji osadzonych, praktyczne rozbijanie rodzin, itd), to jednak mimo to dobre skutki kary więzienia przeważają nad ich złymi owocami (duża część ludzi nie wchodzi na drogę przestępczości ze strachu przed karą, osadzeni w więzieniach kryminaliści nie mogą swobodnie w tym czasie szkodzić osobom pozostającym na wolności itp). Oczywiście tego rodzaju ważenie dobrych i złych skutków nie mogłoby być zastosowane wobec kar, które byłyby same w sobie złe i niesprawiedliwe (np. hipotetycznej kary zgwałcenia osoby winnej jakiegoś występku albo pozabijania niewinnych członków jej rodziny). Póki jednak dana kara nie ma charakteru wewnętrznie złego, póty można i należy rozważać to, czy przyniesienie ona więcej dobrych czy złych skutków. Czy zaś podwyższanie cen za napoje alkoholowe, które motywowane jest chęcią ograniczania pijaństwa, stanowi coś per se złego i niegodziwego? Oczywiście, że nie. Dlatego też należy starać się wyważyć czy takie zabiegi prawne przyniosą więcej dobrych czy więcej złych efektów.

    Mirosław Salwowski