Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: państwo

  1. Katalog 93 chrześcijańskich reform tyczących się państwa i prawa

    Możliwość komentowania Katalog 93 chrześcijańskich reform tyczących się państwa i prawa została wyłączona

    Niniejszym pozwalam sobie przedstawić zbiór swych prawnych i politycznych postulatów, które uważałbym za „najlepsze z możliwych”. Nie jest to jednak program polityczny, który uznaję za rozsądny do przeprowadzenia w aktualnych czy choćby dających się przewidzieć w bliskiej przyszłości okolicznościach. Przeciwnie, realizacja dużej części z owych postulatów we współczesnej Polsce byłaby najprawdopodobniej bardzo nieroztropna, gdyż, o ile nie skończyłaby się jakąś gwałtowną liberalno-lewicową rewolucją, to w najlepszym razie prowadziłaby do stworzenia całkowicie „martwego” prawa, przez co ogólnie szacunek dla porządku prawnego i autorytetu państwa mógłby zostać znacząco obniżony. Przykładowo, gdyby w Polsce Anno Domini 2023 zapisać w Kodeksie karnym kryminalizację prywatnych aktów homoseksualnych, to oprócz masowych protestów na ulicach, mielibyśmy na karku represje ekonomiczne innych państw oraz instytucji międzynarodowych, a nadto owo prawo spotkałoby się z powszechnym praktycznym bojkotem ze strony urzędników mających je egzekwować (tzn. policjantów, prokuratorów, sędziów).

    Dlaczego zatem i w jakim sensie napisałem, iż uważam ów katalog prawnych postulatów za „najlepszy z możliwych”? Chodzi mi w tym miejscu o sytuację, w której obywatele Polski w swej większości uznawaliby moralną słuszność tych postulatów, a co za tym idzie przynajmniej znacząca część policjantów, prokuratorów i sędziów próbowałaby egzekwować przepisy prawne, realizujące je. Dobrze by było też, gdyby w takiej sytuacji Polsce nie groziła jakaś interwencja zbrojna (np. hipotetycznej „tęczowej koalicji państw”), a ewentualne sankcje ekonomiczne, którymi byłby dotknięty nasz kraj, stałyby się na tyle znośne dla społeczeństwa, iż takowe nie odwróciłoby się od popierania moralnej słuszności wspomnianych praw. Przy założeniu, iż nastąpiłby tego rodzaju splot okoliczności, uważam poniższy katalog rozwiązań prawnych i ustrojowych za roztropny i w tym sensie „najlepszy z możliwych”. Ujmując zatem tę rzecz bardziej skrótowo: poniżej zarysowany „program” został napisany z myślą o okolicznościach nie tych współczesnych, ale tych, które można by uznać za bliższe ideałowi tradycyjnie chrześcijańskiego społeczeństwa.

    Można jednak zadać pytanie, dlaczego podjąłem się napisania zbioru postulatów prawnych i politycznych, które i tak uznaję za nieroztropne i nierozsądne do przeprowadzenia nie tylko „tu i teraz”, ale i w dającej się przewidzieć bliżej przyszłości? Otóż nie jestem ani politykiem, ani nawet jakimś znaczącym publicystą czy blogerem, bym musiał się martwić taktycznymi szczegółami odnoszącymi się do roztropności akcentowania pewnych idei oraz postulatów. Zawodowym politykom owszem doradzałbym milczenie na temat znaczącej części z poniżej przedstawionych pomysłów (choć milczenie nie powinno być mylone z kłamaniem, które jest wewnętrznie złe, a przez to moralnie niedozwolone, nawet gdy jest się aktywnym politykiem). Ja jednak nie muszę się tym martwić, a z drugiej strony ktoś powinien zacząć mówić całą prawdę nawet jeśli w danych okolicznościach kulturowych i historycznych jest to odbierane w kategoriach skrajnej nieroztropności, szaleństwa czy niemądrego ekstremizmu. Coś, co dziś jawi się jako ekstremizm, może bowiem za 200 lat stać się normą. Pomyślmy choćby o przeciwnikach niewolnictwa – takowi u początków swego istnienia też byli postrzegani jako nieroztropni fanatycy i szaleni ekstremiści, ale to dzięki ich odwadze polegającej na mówieniu niepopularnych prawd, krok po kroku, politycy dojrzeli do wprowadzenia całkowitego zakazu niewolnictwa.

    Aby ułatwić Czytelnikom właściwą interpretację poniższego tekstu podaję jeszcze parę wyjaśnień odnośnie niektórych fraz i tez w nich użytych:

    1. Wbrew twierdzeniom i sugestiom niektórych niezbyt uważnych albo złośliwych osób postulowanym przeze mnie ideałem nie jest wprowadzenie penalizacji wszystkich, albo choćby i tylko śmiertelnych – co do swej materii – zewnętrznie wyrażanych grzechów. Nie wszystkie bowiem z takich grzechów są tak samo szkodliwe społecznie i niektóre z nich władze cywilne powinny z samej zasady tolerować. Uważny Czytelnik dostrzeże, iż w poniższym tekście nie ma postulatów wprowadzenia prawnej karalności choćby takich grzechów jak: całkowicie sekretnie i samotnie czyniony onanizm, nierząd, prostytucja, herezja, schizma, kłamstwo, obżarstwo, antykoncepcja, niedawanie biednym jałmużny, oglądanie pornografii, zażywanie, a nawet handel nieznacznymi ilościami marihuany.

    2. Pod mianem „jakiekolwiek szersze (choćby niepubliczne) propagowanie” należy rozumieć tego rodzaju nakłanianie, zachęcanie, pochwalanie, itp., które ma miejsce poza najbliższym gronem rodzinnym i wobec więcej niż jednej osoby. A więc np. gdy piszę, że „jakiekolwiek szersze (choćby niepubliczne) propagowanie onanizmu, nierządu i prostytucji” powinno być penalizowane, to mam na myśli sytuacje polegające np. na tym, iż w wiadomości skierowanej do listy mailingowej składającej się z paru bądź kilku osób, ktoś zawarł pochwały takich grzechów.

    3. Formułując poniższy katalog próbowałem być wierny tak „przedsoborowej” jak i „soborowej” oraz „posoborowej” – pod mianem tych dwóch ostatnich wyrażeń mam na myśli nauczanie Soboru Watykańskiego II i następującego po nim Magisterium – doktrynie katolickiej odnoszącej się do spraw prawnych, politycznych, społecznych i ekonomicznych. W przypadku jednak postulatu przywrócenia kary śmierci z pewnością mi się ta sztuka nie udała, gdyż narusza on oficjalne i autorytatywne stanowisko papieża Franciszka w tej sprawie. Kwestią, która i tak jednakże wymaga w tej sprawie dalszych badań, jest to, czy papież Franciszek kategorycznie odrzucając karę śmierci, chciał w ten sposób zasugerować, iż takowa sankcja jest „wewnętrznie zła” (wówczas to przeczyłby opartemu na Piśmie świętym powszechnemu i zwyczajnemu nauczaniu Kościoła: co byłoby rzeczą przynajmniej bardzo bliską herezji) czy też może chciał w ten sposób stwierdzić, iż tylko w odniesieniu do współcześnie występujących okoliczności kara śmierci jest moralnie niedozwolona (w tym przypadku powstaje jednak pytanie, czy aby na pewno papież ma kompetencje, by rozeznać istnienie tego typu okoliczności w stosunku do wszystkich krajów na świecie?).

    4. W pewnych wypadkach Czytelnikowi może zdawać się, iż poniżej wyłożone postulaty są sprzeczne z nauczaniem Soboru Watykańskiego II albo „posoborową doktryną”, ale nie wydaje mi się, by było tak w istocie, gdyż:

    W punkcie II. 5 przedstawiam postulat delegalizacji tych z wyznań i religii, które są politeistyczne, bałwochwalcze albo w inny sposób sprzeczne z podstawowymi zasadami naturalnej moralności – nie zdaje się to jednak samo w sobie wykluczać się z nauczaniem Soboru Watykańskiego II o prawie do wolności religijnej, gdyż i owa doktryna zakłada istnienie pewnych słusznych ograniczeń w tym względzie („godziwy pokój publiczny”, „normy prawne dostosowane do obiektywnego porządku publicznego”, „moralność publiczna”, prawa innych osób, ochrona innych ludzi przed nieuczciwymi rodzajami propagandy religijnej). Ze swej strony uznałem, iż pojęcie „naturalnej moralności” może w sposób dorozumiany mieścić się w granicach nauczania Soboru Watykańskiego II na ów temat, przez co nie jest z nim sprzecznym twierdzenie, iż religie naruszające tak rozumianą moralność (a czymś takim jest np. propagowanie politeizmu i bałwochwalstwa) nie cieszą się prawem do bycia tolerowanymi przez władze cywilne.

    W punkcie VI. 10 prezentuję postulat penalizacji „tak męskich, jak i żeńskich aktów homoseksualnych” co owszem jest sprzeczne z osobistymi poglądami aktualnego papieża Franciszka, jednak w przeciwieństwie do jego stanowiska na temat kary śmierci – przynajmniej na razie (piszę te słowa pod koniec września 2023 roku) nie zdążył on tej swej prywatnej opinii na ów temat włączyć w ramy oficjalnego oraz autorytatywnego nauczania Kościoła. Całość jego poglądów na tę sprawę zamyka się, póki co w publicznych wywiadach udzielanych mass mediom – co nie stanowi wszak aktu o randze magisterialnej.

    W punkcie VII. 9 aprobatywnie piszę o „depenalizacji posiadania, zażywania i handlowania nieznacznymi ilościami marihuany” co może na pierwszy rzut oka wydawać się sprzeczne z różnymi wypowiedziami „posoborowych” papieży i biskupów, którzy sprzeciwiają się „legalizacji” również „miękkich narkotyków”. Jednakże – przynajmniej na poziomie języka o charakterze ściśle prawniczym – „legalizacja” nie jest tym samym co „depenalizacja”. W języku prawniczym „depenalizacja” oznacza po prostu rezygnację z jakiegokolwiek karania danego zachowania. Z kolei „legalizacja” jest w owym języku synonimem ujęcia danego zachowania w bardziej „oficjalne” i honorowane przez władze cywilne ramy. Na przykład gdy dane zajęcie zawodowe jest „legalizowane”, to może być ono proponowane jako praca dla osób bezrobotnych, ma się prawo organizować kursy kształcące do jego wykonywania, itd. Ze swej strony nie proponuję zaś tak rozumianej „legalizacji” miękkich narkotyków, gdyż nie chciałbym, aby np. bycie dilerem marihuany proponowano w urzędach pracy osobom bezrobotnym albo też publicznie organizowano kursy zawodowe do tego przyuczające. W ten sposób władze cywilne niepotrzebnie by dowartościowywały owo niemoralne zajęcie. Z drugiej strony, tak zażywanie, jak i posiadanie oraz handlowanie nieznacznymi ilościami marihuany uważam za czyny o zbyt niskiej szkodliwości społecznej, by obejmować je karami ze strony władz cywilnych.

    5. W niektórych postulatach idę dalej niż Magisterium Kościoła, ale nie oznacza to jeszcze sprzeczności z jego nauczaniem. Po prostu co do pewnych spraw czy uszczegółowień danych kwestii oficjalne i autorytatywne nauczanie Kościoła się nie wypowiada, ale wówczas ma się moralne prawo mieć swoją prywatną opinię na owe tematy. Przykładowo, Magisterium Kościoła nie zadeklarowało się odnośnie poruszonego przeze mnie postulatu penalizacji nawet prywatnych aktów pijaństwa (patrz: VII. 4), ale też go nie potępiło, ani nie skrytykowało, dlatego ta kwestia jest – w świetle katolickiej teologii – sprawą dopuszczalnych prywatnych opinii, a nie wyznawania jakiegoś błędu czy tym bardziej herezji.

    6. W poniższym katalogu postulatów nie poruszam kwestii, które ogólnie rzecz biorąc, są prawie dla wszystkich oczywiste i niekontrowersyjne, a więc np. tego, iż kryminalizowane powinny być wciąż takie czyny jak kradzież, morderstwo (narodzonego) człowieka, zgwałcenie, pedofilia (i jej propagowanie).

    7. Poniższy katalog prawie zawsze ogranicza się do prostego podania treści danego postulatu bez jednoczesnego jego argumentowania. Jest to podyktowane tym, iż ów tekst musi zachować pewne ramy swej objętości. W linkach dodanych pod niektórymi z punktów znajdują się jednak artykuły szerzej objaśniające sens części z tych postulatów.

    Życzę zatem dobrej i inspirującej lektury.

    Mirosław Salwowski, 26 września Anno Domini 2023

    I. USTRÓJ PAŃSTWA

    1. Połączenie elementów trzech systemów: demokracji, monarchii i arystokracji w postaci:

    – Króla jako głowy państwa

    – powszechnych wyborów, referendów, itd.

    – wykształcenia politycznej elity osób mądrych, rozsądnych, uczciwych, sprawiedliwych i na inny sposób cnotliwych.

    2. Utrzymanie powszechnego prawa do głosowania jednak z większymi ograniczeniami niż ma to zwykle miejsce w demokracjach, czyli:
    a) podniesienie czynnego prawa wyborczego do 21 roku życia

    b) dożywotnie pozbawienie czynnych i biernych praw wyborczych przestępców-recydywistów, nałogowych alkoholików i nałogowych narkomanów

    3. Utrzymanie zasady trójpodziału władz.

    4. Utrzymanie konstytucji jako głównej podstawy prawnej działania państwa

    5. Zasada, iż „prawo jest królem”, a więc, że rządzący również podlegają prawu stanowionemu i mają się nimi kierować przy podejmowaniu różnych decyzji.

    6. Akcent położony na zasady pomocniczości oraz częściowej decentralizacji państwa poprzez przekazanie lokalnym samorządom władzy rozwiązywania tych spraw, co do których rozeznanie może być lepsze na poziomie regionalnym aniżeli centralnym.

    Przeczytaj też:
    Czy demokracja jest herezją i najgorszym z ustrojów?

    II. PAŃSTWO A RELIGIA

    1. Uznanie w Konstytucji, iż władza pochodzi od Boga.

    2. Wyrażanie przez instytucje państwowe wiary w społeczne królowanie Pana Jezusa Chrystusa poprzez używaną przez nie symbolikę, tytulaturę i słownictwo.

    3. Zasada prawnej tolerancji tak dla prywatnego, jak i publicznego kultu wszystkich monoteistycznych wyznań i religii honorujących w ramach swego nauczania najbardziej podstawowe zasady naturalnej moralności (legalnym pozostało by więc prawosławie, konserwatywne nurty protestantyzmu, świadkowie Jehowy, islam, judaizm, sikhizm).

    4. Wprowadzenie penalizacji propagowania (być może poza najbliższym gronem rodzinnym) wszystkich politeistycznych, bałwochwalczych i w inny sposób wspierających łamanie najbardziej podstawowych zasad naturalnej moralności wyznań i religii (np. tych propagujących sodomię, zabijanie niewinnych).

    5. Wprowadzenie penalizacji czarów, magii, okultyzmu i satanizmu oraz jawnych bluźnierstw.

    6. Wprowadzenie penalizacji propagowania (być może poza najbliższym gronem rodzinnym) ateizmu.

    7. Przy pełnym poszanowaniu dla zasady wyrażonej w punkcie II. 4 wspieranie przez instytucje państwowe nawracania niechrześcijan na wiarę w Pana Jezusa, np. poprzez organizowanie apologetycznych debat, finansowe i organizacyjne wspomaganie chrześcijańskich misji.

    8. Wspieranie przez państwo – ale nie na drodze przymusu prawnego – a raczej za pomocą zachęt, ulg, przywilejów – tworzenia dla niechrześcijańskich mieszkańców odrębnych osiedli mieszkaniowych.

    9. Uznanie, iż rządzący mają się w swych działaniach kierować tradycyjną moralnością chrześcijańską, a więc np. nie kłamać, nie nakazywać podległym sobie ludziom popełniania czynów wewnętrznie złych.

    Przeczytaj też:
    Politeizm i bałwochwalstwo powinny być kryminalizowane

    Czy heretycy mogą być karani śmiercią?

    III. PRAWA OBYWATELSKIE

    1. Utrzymanie zasady równości wszystkich obywateli wobec prawa (z wyjątkiem na rzecz surowszego karania za pewne czyny osób duchownych).

    2. Proklamowanie w ramach Konstytucji i ustawodawstwa:

    – szeroko pojętego prawa do posiadania własności prywatnej

    – absolutnego prawa do życia wszystkich niewinnych osób ludzkich

    – prawo do chronienia swego zdrowia

    – prawa do ochrony dobrego imienia

    – prawa do zawarcia (heteroseksualnego) małżeństwa oraz założenia rodziny

    – prawa do pracy

    – prawa do prowadzenia działalności gospodarczej

    – prawo do uczciwego i sprawiedliwego procesu,

    – prawa do zdobywania wykształcenia.

    3. Uznanie za prawo obywatelskie możliwości swobodnej krytyki działań rządzących.

    4. Uznanie za prawo obywatelskie wolności słowa pojmowanej jako możność legalnego tak prywatnego i publicznego uzewnętrzniania tych wypowiedzi, które nie promują naruszania najbardziej podstawowych zasad naturalnej moralności.

    IV. PRAWO KARNE I WALKA Z PRZESTĘPCZOŚCIĄ

    1. Przywrócenie kary śmierci za takie czyny jak:
    – morderstwo

    – zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem

    – recydywa w zakresie aktów zgwałcenia

    – handel ludźmi w celach seksualnych

    – recydywa w zakresie aktów pedofilskich

    – co bardziej drastyczne przypadki zmuszania do uprawiania prostytucji

    – recydywa osób duchownych w zakresie popełniania przez nich aktów homoseksualnych, cudzołóstwa i zoofilii.

    2. Przywrócenie kary chłosty, zakucia w dyby oraz kar mutylacyjnych.

    3. Reforma systemu penitencjarnego polegająca na wprowadzeniu jednoosobowych cel więziennych.

    4. Odejście od kary bezwarunkowego dożywocia. W przypadkach, gdy istnieją silne przesłanki, iż dany przestępca zmienił swe złe nastawienie, danie mu możliwości wyjścia z więzienia po ok. 30 latach pobytu w zakładzie karnym.

    5. Punkt IV.1 i IV.2 nie powinny być mylone z rzekomą chęcią przywrócenia kar o charakterze jawnie sadystycznym, a więc np. kwalifikowanego sposobu wymierzania kary śmierci poprzez obdzieranie ze skóry albo zadawanie innego rodzaju tortur. Tego typu sankcje karne winny być odrzucone.

    6. Możliwość wyboru dla skazanych za pewnego rodzaju przestępstwa (np. kradzież, oszustwa finansowe) odbycia kary u osoby pokrzywdzonej przez tego rodzaju złamanie prawa.

    7. Poszerzenie dla Policji i innych służb uprawnień w zakresie zakładania i prowadzenia podsłuchów, kontroli korespondencji, etc.

    8. Przyjęcie zasady, iż te z działań funkcjonariuszy Policji i innych służb, które są wewnętrznie złe (np. kłamstwo, seksualne uwodzenie), a które mogą służyć osiągnięciu większego dobra bądź oddaleniu większego zła, będą jedynie tolerowane przez Państwo, jednak nie będzie się do nich pozytywnie zachęcać, chwalić ich bądź nakazywać ich popełnianie.

    Przeczytaj też:

    Pytania o roztropność uniwersalnego zniesienia kary śmierci

    Kara śmierci dla cudzołożnych i zboczonych księży

    Czy kary cielesne są niemoralne?

    Czy tortury są słuszną karą za gwałt?

    Dlaczego powinniśmy (przynajmniej) zastanowić się nad likwidacją kary dożywocia?

    Czy niewolnictwo powinno być przywrócone?

    Moralność a praca służb specjalnych

    V. GOSPODARKA

    1. Zasada poszanowania własności prywatnej.

    2. Utrzymanie instytucji płacy minimalnej.

    3. Zasada swobody umów pomiędzy pracodawcą a pracobiorcą ograniczana przez relatywnie szeroko pojmowane prawa pracownicze ujęte w ramach Kodeksu pracy (np. prawo do urlopu, nieobciążania nadmiernymi pracami).

    4. Wprowadzenie do życia gospodarczego elementów korporacjonizmu.

    5. Przywrócenie 6-dniowego tygodnia pracy, acz ze skróconą liczbą godzin w czasie których pracuje się danego dnia (ok. 6 h 30 minut zamiast dotychczasowych 8 h).

    6. Wprowadzenie prawnego zakazu tych niekoniecznych prac w niedzielę i ważniejsze chrześcijańskie święta, które mają charakter jawny i publiczny.

    7. Penalizacja wywierania presji na chrześcijańskich pracowników mającej na celu skłonienie ich do wykonywania nie-publicznych, ale też niekoniecznych prac w niedziele i ważniejsze święta chrześcijańskie.

    8. Wprowadzenie prawnego zakazu wywierania presji na niechrześcijańskich pracowników mającej na celu skłonienie ich do wykonywania zakazanych w określone dni przez ich religię prac (np. ekonomicznego przymuszania żydów do pracy w sobotę).

    9. Dążenie do – jeśli to możliwe – prostych i niskich podatków.

    10. Likwidacja albo przynajmniej znaczące ograniczenie świadczenia 500 +/800+

    11. Świadczenia socjalne wypłacane tym ludziom, którzy z różnych powodów nie mogą znaleźć godziwej pracy.

    12. Kategoryczne odrzucenie postulatu tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego.

    13. Utrzymanie zasady uzyskiwania emerytury przez te kobiety, które wychowały co najmniej 4 dzieci.

    14. Penalizacja wszelkich publicznych gier hazardowych.

    Przeczytaj też:

    Negacja prawnego zakazu handlu niedzielnego prawdopodobnie jest herezją

    Czy “bezwarunkowy dochód podstawowy” jest moralnie godziwym postulatem?

    Co należy sądzić o hazardzie?

    VI. MAŁŻEŃSTWO, RODZINA, SEKSUALNOŚĆ.

    1. Sprawy zawierania i rozwiązywania związków małżeńskich pozostawione w gestii uregulowań prawnych poszczególnych związków wyznaniowych.

    – dla osób deklarując brak przynależności do jakiegokolwiek związku wyznaniowego utrzymanie instytucji małżeństw cywilnych.

    2. Przywrócenie prawnej możliwości wymierzania przez rodziców dzieciom umiarkowanych kar cielesnych przy jednoczesnych surowych sankcjach za przekroczenie miary przy tym stosowanej.

    3. Zachęcanie matek do tego, by pozostały w domach z dziećmi, acz czynienie tego bez jakiegokolwiek przymusu prawnego (czyli bardziej na zasadzie dawania takim matkom pewnych przywilejów, ułatwień, etc).

    4. Wpisanie do Kodeksu rodzinnego zasady „tradycyjnego podziału ról w rodzinie” (czyli w skrócie: „Mąż pracuje poza domem, Żona pracuje w domu i opiekuje się dziećmi”), ale bez jakichś sankcji karnych, które miałyby być przewidziane za naruszanie owych tradycyjnych ról.

    5. Przyjęcie zasady, iż szkoły powinny być w pierwszym rzędzie zarządzane przez wspólnoty rodzicielskie.

    6. Tak zwana edukacja seksualna w szkołach tylko w rozdzielnych płciowo klasach i przy zastrzeżeniu, że pierwszy akcent będzie w niej kładziony na promowanie tradycyjnych cnót i wartości.

    7. Wspieranie przez państwo rozdzielnopłciowego modelu szkolnej edukacji.

    8. Stworzenie systemu ułatwień dla tzw. edukacji domowej.

    9. Penalizacja niewierności małżeńskiej z zasadniczo równymi sankcjami karnymi dla mężczyzn i kobiet za popełnienie takowego aktu

    – w przypadku skazania za takowy czyn pierwszy raz wymierzenie kar prac społecznych

    – w przypadku skazania za takowy czyn drugi lub trzeci raz wymierzenie kary chłosty

    – w przypadku skazania za takowy czyn czwarty raz lub też w innych cięższych odmianach takowego czynu wymierzenie kary od 2 do 5 lat więzienia.

    10. Penalizacja tak męskich jak i żeńskich aktów homoseksualnych.

    11. Penalizacja wytwarzania i rozprzestrzeniania materiałów pornograficznych
    – przez miano pornografii rozumie się tu ukazywanie stosunków seksualnych, tzw. innych czynności seksualnych albo też w wyraźnie obsceniczny sposób pokazaną całkowitą nagość (to znaczy okolice genitaliów, piersi, pośladki) lub prawie całkowitą nagość (np. nieprzyzwoite pozy w bikini bądź bieliźnie).

    12. Kryminalizacja jakiegokolwiek szerszego (również niepublicznego) propagowania nierządu (tj. seksu osób wolnych) oraz aktów cudzołóstwa, sodomii, onanizmu i zoofilii.

    13. Wprowadzenie dla osób obu płci zasad publicznego dress code w postaci zakazu noszenia odzieży:
    – mocno obcisłej

    – odkrywającej kolana i uda

    – odsłaniającej choćby część piersi

    – odkrywającej barki, plecy oraz brzuch

    – mocno prześwitującej

    Pewne, ale niezbyt daleko idące poluzowania tych zasad dla takich miejsc i sytuacji jak sport, ćwiczenia fizyczne, kąpieliska i plaże.

    14. Prawna tolerancja dla heteroseksualnej prostytucji pod następującymi ograniczeniami i warunkami:
    – zakaz jakiekolwiek szerszego (choćby nie-publicznego) promowania oraz reklamowania prostytucji.

    – domy publiczne ograniczone do ściśle określonych rejonów pozostających w wyraźnym oddaleniu od terenów mieszkalnych

    – zakaz świadczenia tego typu usług żonatym mężczyznom

    – surowe kary za przymuszanie do uprawiania prostytucji

    – stworzenie państwowego systemu pomocy dla kobiet chcących zerwać z prostytucją

    – obowiązek znakowania domów publicznych zdjęciami przedstawiającymi drastyczne efekty chorób wenerycznych

    15. Penalizacja publicznego wykonywania i promowania tych tańców, które są najbardziej obsceniczne i nieskromne (np. striptiz, go go, bachata, salsa, rumba, tango, twerking, pole dance).

    16. Praktyczne rozszerzenie obowiązującego aktualnie w Polsce zakazu używania wulgarnej mowy w miejscach publicznych, poprzez wprowadzenie karalności stosowania takowej w filmach, programach, książkach, artykułach prasowych, grafikach, muzyce.

    17. Przyjęcie zasady, iż osoby „konsekrowane” są karane surowiej od innych obywateli wówczas, gdy dopuszczają się cudzołóstwa, aktów homoseksualnych, pedofilii oraz zoofilii.

    18. Całkowity prawny zakaz stosowania metody In Vitro.

    19. Penalizacja jakiegokolwiek szerszego (również niepublicznego) promowania zachowań transwestyckich i transseksualnych.

    20. Przymusowe leczenie dla osób przejawiających zachowania transwestyckie i transseksualne.

    21. Prawna tolerancja dla rozprzestrzeniania środków antykoncepcyjnych.

    Przeczytaj też:

    20 argumentów na rzecz prawnej karalności niewierności małżeńskiej

    10 powodów dla których czyny homoseksualne powinny być prawnie zakazane i karalne

    Czy karanie homoseksualistów jest sprzeczne z szacunkiem i miłością do nich?

    Pismo Św. i nauka Kościoła a karanie grzechu sodomskiego

    Pornografia powinna być zakazana

    Dlaczego antykoncepcja nie powinna być prawnie zakazana?

    VII. OCHRONA ŻYCIA I ZDROWIA

    1. Absolutny prawny zakaz wszelkich bezpośrednich form aborcji

    – w przypadkach ciąży pochodzącej z gwałtu odstąpienie od karania kobiety przy jednoczesnym karaniu lekarzy dokonujących aborcji w tej sytuacji (a także podżegaczy i pomocników)

    – w przypadku poważnego zagrożenia dla fizycznego zdrowia i życia kobiety utrzymanie formalnej nielegalności tego czynu, jednak owa nielegalność byłaby pozbawiona w takich wypadkach sankcji karnych

    2. Delegalizacja publicznych pokazów walk pięściarskich, MMA, Gromda, etc.

    3. Zakaz publicznej reklamy wyrobów tytoniowych, utrzymanie aktualnie istniejących ograniczeń w możliwości palenia tytoniu w miejscach publicznych oraz podwyższenie wieku dopuszczalności sprzedaży papierosów do 21 roku życia.

    4. Penalizacja również prywatnych aktów pijaństwa (zwłaszcza w przypadkach, gdy dane pijaństwo narusza obowiązki sprawiedliwości, które mamy wobec innych osób, np. mąż i ojciec przepijający dużą część swej wypłaty).

    5. Penalizacja jakiegokolwiek pochwalania bądź zachęcania do aktów pijaństwa.

    6. Podwyższenie progu prawnej dopuszczalności podawania napojów alkoholów z 18 do 21 lat.

    7. Utrzymanie obecnie obowiązujących w naszym kraju prawnych ograniczeń tyczących się legalności publicznego spożywania napojów alkoholowych oraz ich reklamy.

    8. Utrzymanie prawnego zakazu eutanazji.

    9. Depenalizacja zażywania, posiadania i handlowania nieznacznymi ilościami marihuany.

    10. Poszerzenie legalności medycznego używania marihuany.

    11. Utrzymanie prawnego zakazu eutanazji.

    12. Przyjęcie zasady, iż broń palną służącą do obrony (pistolety, strzelby) mają prawo posiadać wszyscy obywatele, którzy:
    – ukończyli 30 rok życia

    – nigdy nie byli karani za jakiekolwiek przestępstwa

    – nie są chorzy psychicznie.

    Przeczytaj też:

    Dlaczego zawodowy boks i MMA są niemoralne?

    Pijaństwo (nie mylić z umiarkowanym piciem) powinno być kryminalizowane

    VIII. POLITYKA MIĘDZYNARODOWA ORAZ WOJNA

    1. Budowanie sojuszy międzynarodowych w oparciu o następujące filary:

    – wspieranie wiary w Pana Jezusa

    – wspieranie naturalnej i chrześcijańskiej moralności

    2. Niepopieranie, choćby we wrogich nam państwach, ruchów i inicjatyw mających na celu promowanie różnych grzechów.

    3. W miarę ekonomicznych możliwości i z uwzględnieniem zasady „porządku miłości” pomoc humanitarna udzielana osobom biednym i poszkodowanym w innych krajach.

    4. Przyjęcie zasady niekłamania i dotrzymywania umów w relacjach z innymi państwami.

    5. Dopominanie się o prawa prześladowanych w niektórych krajach chrześcijan.

    6. Zachęcanie dowódców i żołnierzy do przestrzegania w ramach działań wojennych takich zasad moralnych jak:
    – absolutny zakaz bezpośredniego i zamierzonego zabijania osób niewinnych

    – dotrzymywanie obietnic danych wrogowi

    – absolutny zakaz gwałtów

    7. W miarę możności i roztropności przeprowadzanie interwencji zbrojnych w krajach, gdzie:
    – masowo morduje się niewinnych

    – przeprowadza się masowe gwałty

    – krwawo prześladuje się lub wypędza chrześcijańskich misjonarzy

    8. W miarę możności i roztropności udzielanie różnego rodzaju pomocy (finansowej, militarnej, organizacyjnej, humanitarnej) państwom niesprawiedliwie napadniętym przez inne kraje.

    Przeczytaj też:

    O moralności w polityce zagranicznej

    IX. IMIGRACJA, RASIZM, MNIEJSZOŚCI NARODOWE

    1. W granicach rozsądku i możliwości ekonomicznych państwa przyjmowanie imigrantów niezależnie od ich przynależności rasowej, kulturowej i religijnej. Zasada ta byłaby ograniczona przez poniższe zastrzeżenia:

    – nieprzyjmowanie osób karanych w swym kraju za poważne przestępstwa

    – nieprzyjmowanie osób poważnie podejrzanych o sympatyzowanie z bądź popieranie terroryzmu

    – nieprzyjmowanie osób represjonowanych w swych krajach za takie czyny jak: akty homoseksualne, rozprzestrzenianie pornografii, cudzołóstwo, transwestytyzm oraz transseksualizm chyba, że w określonych wypadkach groziły by im za to niewspółmiernie surowe kary.

    2. Zerwanie z procedurą tzw. push-backów

    – w przypadku imigrantów nielegalnie dostających się do naszego kraju przyjęcie ich do obozów deportacyjnych, a następnie, gdy stwierdzi się brak bardzo poważnych przyczyn uzasadniających ich dalszy pobyt, odesłanie do państw z których przybyli.

    3. Kategoryczne odrzucenie jako zbrodniczych i jawnie niemoralnych postulatów typu „Zatapiać łódki z nielegalnymi imigrantami”.

    4. Nałożenie na imigrantów obowiązku złożenia deklaracji lojalności wobec państwa polskiego, posłuszeństwa prawu oraz uczenia się języka polskiego.

    5. Utrzymanie pomocy socjalnej dla imigrantów jednak w skali mniejszej niż ma to miejsce w odniesieniu do osób mających status obywateli polskiego państwa.

    6. Utrzymanie zasady, iż wszyscy obywatele są równi wobec prawa niezależnie od ich pochodzenia rasowego czy etnicznego.

    7. Danie mniejszość narodowym możliwości pielęgnowania ich kultury, tradycji i zwyczajów w zakresie nie naruszającym naturalnej moralności.

    8. Podtrzymanie zasady braku odpowiedzialności zbiorowej w odniesieniu do przestępstw lub innych niemoralnych czynów popełnianych przez niektórych członków danej społeczności.

    Przeczytaj też:

    Dlaczego Europa powinna przyjąć – na rozsądnych warunkach – muzułmańskich imigrantów?

    Co robić z przybyszami zza naszej wschodniej granicy?

    Uciskanie przybyszów jest grzechem wołającym o pomstę do Nieba

    “Obóz świętych” czy przeklętych?

    Czy deportacje całych grup etnicznych są wewnętrznie złe?

    X. EKOLOGIA I DOBROSTAN ZWIERZĄT

    1. Prawny zakaz urządzania wszelkich walk z udziałem zwierząt.

    2. Prawny zakaz przeprowadzania tzw. wiwisekcji na zwierzętach w celu testowania kosmetyków.

    3. Utrzymanie legalności „uboju rytualnego”.

    Przeczytaj też:

    Dlaczego korrida jest zdecydowanie niemoralna

  2. Czy “bezwarunkowy dochód podstawowy” jest moralnie godziwym postulatem?

    Możliwość komentowania Czy “bezwarunkowy dochód podstawowy” jest moralnie godziwym postulatem? została wyłączona

    Co pewien czas do opinii publicznej dociera postulat wprowadzenia tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego. Coś takiego miałoby polegać na wypłacaniu przez państwo wszystkim obywatelom określonej sumy pieniędzy, niezależnie od ich sytuacji materialnej. Owa pomoc socjalna miałaby gwarantować wszystkim pewne minimum egzystencji i byłaby niezależna od jakichkolwiek wzajemnych świadczeń ze strony osób nią obdarowanych. Mówiąc zatem w skrócie: “bezwarunkowy dochód podstawowy” byłby udzielany nawet takim osobom, które z samej zasady nie chciałyby pracować.

    ***

    Choć nie jestem ekonomicznym liberałem czy tym bardziej libertarianinem, to uważam, iż realizacja wspomnianego wyżej postulatu byłaby w oczywisty sposób sprzeczna z Pismem świętym i tradycyjną moralnością chrześcijańską. W odniesieniu wszak do takich rzeczy jak jałmużna, pomoc biednym oraz praca, Biblia mówi rzeczy następujące:

    Jeśli chcesz dobrze czynić, zważ, komu masz czynić, a będą ci wdzięczni za twe dobrodziejstwa.
    Czyń dobrze bogobojnemu, a otrzymasz nagrodę, jeśli nie od niego, to na pewno od Najwyższego.
    Dobroczynność nie jest dla tego, kto trwa w złu, ani kto nie udziela jałmużny. Dawaj bogobojnemu, a nie wspomagaj grzesznika. Dobrze czyń biednemu, a nie dawaj bezbożnemu, odmów mu chleba swego i nie użyczaj mu, aby przypadkiem nie wziął góry nad tobą. Znajdziesz w dwójnasób zło za wszystko dobro, które byś mu wyświadczył. Gdyż i u Najwyższego budzą odrazę grzesznicy, wymierzy On też karę bezbożnym. Dawaj dobremu, a nie pomagaj grzesznikowi
    (Syrach 12, 1-7).

    Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli (2 Tesaloniczan 3, 10-12).

    W powyższych natchnionych i nieomylnych tekstach (bo taką rangę ma całe Pismo święte) przestrzega się zatem przed lekkomyślnym i nieroztropnym rozdawaniem jałmużn, tak by owa dobroczynność nie oznaczała de facto wspierania czyjegoś lenistwa i innych form niemoralności (np. pijaństwa, rozpusty, rozrzutności).

    Podobnego rodzaju napomnienia i wskazówki znajdujemy też w różnych starożytnych chrześcijańskich tekstach. Na przykład “Konstytucje apostolskie” uczą:

    Jeśli zaś w życiowe tarapaty popadnie żarłok, pijak lub leń, to nie zasługuje on na pomoc, ani nawet nie jest godny Kościoła Bożego. (…). [Tamże: II. 4, 3. Cytat za: „Synody i Kolekcje Praw, Tom II, Konstytucje Apostolskie oraz Kanony Pamfilosa z apostolskiego synodu w Antiochii; Prawo kanoniczne świętych Apostołów; Kary świętych Apostołów dla upadłych; Euchologion Serapiona”, Wydawnictwo WAM, Kraków 2007, s. 14].

    Warto też wspomnieć o słowach św. Ambrożego:

    Bezwstydnym żebrakom nie należy dawać, bo to należy tylko prawdziwemu ubóstwu (Cytat za: Ks. Wojciech Andersz, “Nauki katechizmowe ułożone na podstawie różnych autorów, Tom III”, Poznań 1909, s. 155).

    Przytaczam tę wypowiedź św. Ambrożego nie bez powodu, gdyż dał się on poznać jako osoba miłosierna wobec biednych i potrzebujących – czego dowodem był fakt, iż sprzedał nawet na ten celu kościelne srebra.

    ***

    Także oficjalne nauczanie katolickie wydaje się wykluczać godziwość tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego. Oto bowiem, w encyklice “Rerum novarum” papież Leon XIII w odniesieniu do chrześcijańskiego obowiązku wspomagania osób biednych jałmużną, uczył rzeczy następującej:

    Nie są to, z wyjątkiem wypadku ostatecznej potrzeby, obowiązki sprawiedliwości, ale miłości chrześcijańskiej, obowiązki zatem, których spełnienia nie można dochodzić na drodze prawnej (Podkreślenie moje – MS).

    A zatem, wedle tegoż papieża nawet te formy jałmużny, które są moralnie nakazane, nie powinny być – poza sytuacjami skrajnymi – wymuszane przez państwo i prawo. Czym zaś, jak nie wymuszaniem czegoś takiego byłoby wprowadzenie powszechnego systemu polegającego na tym, iż z zebranych przez władze cywilne podatków finansowałoby się świadczenia socjalne dla wszystkich mieszkańców danego kraju – i to niezależnie od tego w jakiej sytuacji materialnej by się oni znajdowali, a także w oderwaniu od ich gotowości do pracy?

    Być może ktoś w odpowiedzi na owo nauczanie Leona XIII rzeknie, iż jeden z następnych papieży – a mianowicie św. Jan XXIII – dokonał jego faktycznej korekty, gdy w encyklice “Pacem in terris” utrzymywał, iż jednym z naturalnych praw osoby ludzkiej jest:

    prawo do życia, do nienaruszalności ciała, do posiadania środków potrzebnych do zapewnienia sobie odpowiedniego poziomu życia, do których należy zaliczyć przede wszystkim żywność, odzież, mieszkanie, wypoczynek, opiekę zdrowotną oraz niezbędne świadczenia ze strony władz na rzecz jednostek. Z tego wynika, że człowiekowi przysługuje również prawo zabezpieczenia społecznego w wypadku choroby, niezdolności do pracy, owdowienia, starości, bezrobocia oraz niezawinionego pozbawienia środków niezbędnych do życia (tamże, n. 11, Podkreślenie moje – MS).

    Nawet jednak gdyby traktować doktrynę Jana XXIII jako sprzeczną z nauczaniem Leona XIII, a więc jako uznającą w znacznie szerszym wymiarze moralne prawo władz państwowych do rozdzielania jałmużn osobom biednym (lub w innym wymiarze poszkodowanym), to i tak daleko jeszcze św. Janowi XXIII było do sugerowania czegoś, co dziś zwiemy “bezwarunkowym dochodem podstawowym”. Proszę wszak zauważyć, że ów papież mówił o prawie do zabezpieczenia społecznego w określonych przypadkach (np. “niezawinionym pozbawieniu środków niezbędnych do życia”).

    ***

    A zatem podsumowując: o ile, zasadniczo rzecz biorąc, rzeczą moralnie nakazaną jest dawanie jałmużny biednym i potrzebującym, to nie każdy z biedaków zasługuje na taką pomoc. W przypadkach, gdy nasze jałmużny miałyby wspierać czyjeś lenistwo lub inne wady, to taka “charytatywność” może okazać się niemoralna. Wdrażanie więc w życie postulatu “bezwarunkowego dochodu podstawowego” byłoby aktywnym praktykowaniem przez instytucję państwa tej niemoralnej postawy. Władze cywilne zaś choć mają prawo tolerować niektóre z niemoralnych i grzesznych aktów, to nigdy nie powinny same takiej niemoralności czynić. “Bezwarunkowy dochód podstawowy” zasługuje więc na stanowczą krytykę, by nie powiedzieć, że na całkowite odrzucenie.

    Mirosław Salwowski

    Obrazek wykorzystany w tym tekście został za następującym źródłem internetowym: https://pie.net.pl/dochod-podstawowy-nowy-pomysl-na-panstwo-opiekuncze/

  3. O rażącej niespójności logicznej papieża Franciszka

    Możliwość komentowania O rażącej niespójności logicznej papieża Franciszka została wyłączona

    Gdy przeglądałem ostatnio różne materiały poświęcone stosunkowi Kościoła katolickiego względem problemu legalizacji bądź depenalizacji narkotyków natknąłem się na jedną z wypowiedzi papieża Franciszka, nad którą trudno jest mi przejść obojętnie. Chodzi mi mianowicie o słowa które wypowiedział on w czerwcu 2014 roku do uczestników konferencji “International Drug Enforcement Conference”. Otóż aktualny Biskup Rzymu sprzeciwił się tam nawet ograniczonej legalizacji miękkich narkotyków, stwierdzając, iż takowa “jest nie tylko wysoce wątpliwa z prawnego punktu widzenia, ale też nie przynosi oczekiwanych efektów“. Ponadto Franciszek swe stanowisko w tej sprawie uzasadnił w następujący sposób: “Chcę to powiedzieć z największą stanowczością: narkotyku nie zwycięża się narkotykiem. Narkotyki są złem, a ze złem nie można iść na ustępstwa czy kompromisy“.

    A zatem papież Franciszek sprzeciwia się legalizacji rzeczy co prawda szkodliwej zdrowotnie i będącej materią grzechu, ale jednocześnie mogącej być przedmiotem dobrowolnych interakcji dokonywanych pomiędzy dorosłymi osobami. Franciszek nie jestem zatem libertarianinem i za to konkretnie można go pochwalić. Nie należy jednak chwalić obecnego Biskupa Rzymu za to, iż logiki (prawdopodobnie) stojącej za sprzeciwem wobec legalizacji nawet miękkich narkotyków nie zastosował wobec zagadnienia dekryminalizacji aktów homoseksualnych (który to postulat niestety został przez niego wsparty). Jeśli bowiem popierać nielegalność nawet miękkich narkotyków dlatego, że ich rekreacyjne zażywanie ma być materią grzechu ciężkiego, to tym bardziej powinno wspierać się kryminalizację aktów homoseksualnych (inaczej mówiąc: sodomii), które są szczególnym rodzajem grzechu ciężkiego, gdyż tradycyjnie są one zaliczane do “grzechów wołających o pomstę do nieba”. Z kolei, jeżeli argumentować za pozostawieniem miękkich narkotyków nielegalnymi z powodu szkód, jakie mają one wyrządzać ludzkiemu zdrowiu, to czyż i tej przesłanki nie należałoby zastosować do aktów homoseksualnych, które stanowią rozsadnik HIV/AIDS, chorób wenerycznych, a także sprzyjają one powstawianiu takich zdrowotnych zaburzeń jak: rak jelita grubego czy też problemy z trzymaniem kału? Wreszcie też, jeśli za legalizacją narkotyków miękkich nie ma przemawiać fakt, iż mogą one być zażywane dobrowolnie przez osoby dorosłe, to czyż ta sama okoliczność nie powinna być zaaplikowana względem sodomii?

    Podsumowując: czyż można nazwać logicznym z jednej strony popieranie dekryminalizacji aktów homoseksualnych, z drugiej zaś sprzeciwianie się legalizacji nie tylko twardych, ale nawet miękkich narkotyków?

    Mirosław Salwowski

    __

    Przeczytaj też:

    Które grzechy powinny być karane przez państwo?

    Pismo Św. i nauka Kościoła a karanie grzechu sodomskiego

    10 powodów, dla których czyny homoseksualne powinny być prawnie zakazane i karalne

    Dlaczego nierząd, cudzołóstwo i homoseksualizm powinny być nielegalne?

    __

    Źródło grafiki załączonej do tekstu: https://www.foxnews.com/lifestyle/pope-francis-weighs-in-against-legalizing-marijuana

  4. O wątpliwej roztropności wezwań Franciszka do dekryminalizacji sodomii

    Możliwość komentowania O wątpliwej roztropności wezwań Franciszka do dekryminalizacji sodomii została wyłączona

    Parę tygodni temu papież Franciszek – w swych, dzięki Bogu niemagisterialnych, acz publicznych – wypowiedziach, wyraził pogląd, iż należy działać na rzecz zniesienia prawnej karalności homoseksualizmu (czyli bardziej tradycyjnie rzecz ujmując: sodomii). Biskup Rzymu co prawda potwierdził przy tym, że akty homoseksualne są grzechem, jednakże jednocześnie stwierdził, iż kryminalizacja homoseksualizmu jest “niesprawiedliwością”, a ci z katolickich biskupów, którzy takowe prawa wciąż popierają, “powinni przejść proces nawrócenia”.
    ***
    W swej publicystycznej aktywności niejednokrotnie odnosiłem się tak do kwestii prawnej karalności aktów sodomskich, jak i pewnych obiegowych haseł oraz sloganów, które – prawdopodobnie w celu rozmiękczenia tradycyjnie chrześcijańskiego stanowiska względem homoseksualizmu – wysuwane są również w niektórych środowiskach katolickich. Pisałem więc np. o tym, że nie każda forma prawnej dyskryminacji osób homoseksualnych jest sprzeczna z szacunkiem i miłością im należną. W jednym ze swych tekstów rozróżniałem też pomiędzy tym co można nazwać mianem z jednej strony dobrej, z drugiej zaś strony złej “homofobii”. Wskazywałem też już na fakt wcześniejszych, a mocno dwuznacznych wypowiedzi aktualnego Biskupa Rzymu w owych tematach. Nie będę zatem w tym artykule rozwodził się szerzej nad wszystkimi argumentami, które przemawiają za tym, iż władze cywilne mają prawo do karania także prywatnych aktów sodomii i że taka kryminalizacja była, historycznie rzecz biorąc, jedną ze zdobyczy chrześcijańskiej cywilizacji. Przy tej okazji wspomnę tylko, iż określenie przez Franciszka praw penalizujących akty homoseksualne mianem “niesprawiedliwości” z tradycyjnie katolickiego punktu widzenia zakrawa na absurd, gdyż sugeruje się w ten sposób, iż ludzie mają co najmniej naturalne prawo do bycia tolerowanymi przez władze cywilne właśnie w związku z czynionymi przez siebie aktami sodomii. I choć owszem, władze cywilne nie mają moralnego prawa do represjonowania dokładnie wszystkich z “zewnętrznie” czynionych grzechów, to akurat czyny homoseksualne do tej kategorii złych moralnie aktów nie należą, czego jednym z dowodów jest fakt, iż sam Stwórca polecił rządzącym starożytnym Izraelem ich surowe karanie (patrz: Kpł 20, 13). Bóg zaś jako absolutnie dobry, święty i sprawiedliwy, nie mógłby nakazywać czynienia rzeczy będących ze swej natury złymi, niegodziwymi i niesprawiedliwymi (patrz: Syr 15, 19-20). Jak nauczał wszak na ten temat papież Pius XII:

    Przede wszystkim trzeba jasno stwierdzić, żadna ludzka władza (…) nie może wydać pozytywnego upoważnienia do nauczania lub czynienia tego, co byłoby wbrew religijnej prawdzie lub dobru moralnemu (…) Nawet Bóg nie mógłby dać takiego pozytywnego przykazania lub upoważnienia, gdyż stałoby to w sprzeczności z Jego absolutną prawdą i świętością” (Przemówienie „Ci resce”, podkreślenie moje – MS).

    ***

    Pozwolę sobie zatem sobie jeszcze zauważyć, iż apele papieża Franciszka o dekryminalizację aktów homoseksualnych wydają się być bardzo nieroztropne, a to z dwóch powodów.

    Po pierwsze: współcześnie, zasadniczo rzecz biorąc, są dwie kategorie krajów, gdzie sodomia jest wciąż penalizowana. Mowa oczywiście o państwach islamskich oraz niektórych z chrześcijańskich krajów Afryki. Muzułmanie u władzy najpewniej słowami katolickiego papieża się nie przejmują, ale już w przypadku części z chrześcijańskich krajów Afryki takie ryzyko nie jest wykluczone. Tymczasem w niejednym z chrześcijańskich państw Afryki wielkim problemem zdrowotnym i społecznym jest epidemia HIV/AIDS. W wielkiej mierze przyczynia się do tego panująca tam rozwiązłość heteroseksualna. Pomyślmy jednak logicznie, czy usunięcie praw kryminalizujących akty homoseksualne może przyczynić się do ograniczania w tych krajach owej epidemii, czy raczej istnieje znaczące niebezpieczeństwo, że tym bardziej ją tam zaostrzy i zaogni? Oczywiście, w grę wchodzi druga opcja, gdyż czyny homoseksualne są wielkim roznosicielem wirusa HIV. Rzecz jasna nie jest tak, iż w warunkach prawnego zakazu owych aktów nikt się ich nie dopuszcza, ale można spokojnie założyć, że kryminalizacja przyczynia się tu do tego, że takowe czyny popełniane są rzadziej, z mniejszą liczą partnerów, etc. A zatem dekryminalizacja sodomii w krajach Afryki może – w odniesieniu do szerzenia się HIV/AIDS – bardzo pogorszyć, już i tak złą sytuacją tam panującą. Myślę, że papież Franciszek powinien wziąć pod uwagę ten aspekt sprawy, gdyż jak na razie jego słowa w tym zakresie wyglądają na bardzo, ale to bardzo nieroztropne.

    Po drugie: aktualnie mamy do czynienia z czymś, co można nazwać “Międzynarodówką Pro-LGBT”. I naiwnym jest ten, kto myśli, iż owa “międzynarodówka” nie ma też na względzie krajów Afryki. Oczywiście, zdecydowanie za wcześnie jest tam domagać się ustanowienia “homomałżeństw” czy też prawa do adopcji dzieci dla par homoseksualnych. Jednakże od czegoś i na Czarnym Lądzie trzeba zacząć i pierwszym etapem walki na rzecz normalizacji sodomii będzie tam staranie się o dekryminalizację aktów homoseksualnych. Później, przyjdzie kolej na domaganie się innych elementów “pro-LGBTowskiego” pakietu, a więc np. zakaz wszelkich choćby i zdroworozsądkowych form dyskryminacji osób homoseksualnych, publiczne obnoszenie się z sodomią, kryminalizacja tzw. homofobii, by ukoronować to “homomałżeństwami” oraz prawem do adopcji. Podobny proces miał miejsce w Europie i obu Amerykach, a więc dlaczego nie miałoby się tak stać i w Afryce. Czy papież Franciszek zdaje sobie sprawę z tego, iż jego apele o dekryminalizację sodomii mogą łatwo się wpisać w plany “międzynarodówki pro-LGBT”?

    Mirosław Salwowski

    Źródło grafiki wykorzystanej w tekście:

    https://www.reckon.news/news/2023/01/its-not-a-crime-yes-but-its-a-sin-pope-francis-wants-homosexuality-decriminalized.html

  5. Dlaczego antykoncepcja nie powinna być prawnie zakazana?

    Możliwość komentowania Dlaczego antykoncepcja nie powinna być prawnie zakazana? została wyłączona

    Moja publicystyka nieraz błędnie kojarzy się z tezą, jakoby wszelkie grzechy powinny być prawnie zakazane przez władze cywilne. Jest to oczywiście mylne, choć jednak zrozumiałe wrażenie, jakie niektórzy ludzie odnoszą z czytania mych tekstów, gdyż prawdą jest, że częściej piszę o tym, co powinno być zakazane przez prawo, aniżeli o tym, co nie powinno być w ten sposób represjonowane. Sam jednak fakt częstotliwości poruszania przeze mnie takiej tematyki nie oznacza, iż uważam, że rzeczywiście wszystkie bądź choćby zdecydowana większość grzechów powinna być kryminalizowana. Istnieją wszak grzechy, których szkodliwość społeczna jest niska, albo których zakazanie w danych okolicznościach społeczno-kulturowych spowodowałoby by więcej zła niż ich tolerowanie. Tego rodzaju nieprawości władze cywilne nie powinny penalizować. W poniższym tekście zamierzam dłużej pochylić się nad uzasadnieniem tezy, dlaczego tak używanie, jak i rozprzestrzenianie środków antykoncepcyjnych (mimo że takowe w małżeństwie są wewnętrznie i poważnie złe) nie powinno stać się przedmiotem karnych represji ze strony władz cywilnych.

    ***

    Po pierwsze zatem: nie jest wcale pewne, czy sztuczne ubezpładnianie wszelkich seksualnych aktów jest wewnętrznie złe i samo w sobie stanowi materię grzechu. Owszem takowe działanie jest wewnętrznie złe i obiektywnie grzeszne wobec aktów małżeńskich, ale już niekoniecznie wobec aktów pozamałżeńskich. We wszystkich magisterialnych wypowiedziach Kościoła, jakie na ten temat czytałem (np. “Humanae Vitae” Pawła VI, “Casti Connubii” Piusa XI, Katechizm Jana Pawła II) potępiano używanie antykoncepcji w odniesieniu do stosunków małżeńskich, a nie jakichkolwiek aktów seksualnych. To więc, że małżonkowie nigdy nie powinni sztucznie ubezpładniać swych aktów seksualnych jest w świetle tradycyjnego nauczania Kościoła jasne. To jednak, czy np. prostytutki albo osoby współżyjące poza małżeństwem popełniają dodatkowy grzech, używając przy swej i tak już złej aktywności seksualnej, dajmy na to prezerwatyw, nie jest już takie jasne i nawet przed Soborem Watykańskim II opinie teologów moralnych i hierarchów były tu podzielone. Przykładowo biskup diecezji Linz Józef Calasanz Fließer latem 1945 roku pouczał podległych sobie księży, by poszkodowane przez gwałt kobiety udawały się natychmiast po zdarzeniu do lekarzy, aby ci nie dopuścili do poczęcia w ten sposób dziecka (Patrz: Erna Putz, Boży dezerter. Franz Jägerstätter 1907-1943, Warszawa 2008, s. 265). Oczywiście, jest to przykład skrajny, ale i on pokazuje, że sztuczne ubezpładnianie pozamałżeńskiego aktu seksualnego (w tym wypadku: gwałtu) nie było i przed Vaticanum II uważane powszechnie za wewnętrznie złe. Skoro zaś, nie ma jasności, czy takowe działanie jest wewnętrznie złe, to otwiera to dyskusję odnośnie moralnej dopuszczalności stosowania środków antykoncepcyjnych w innych niż zgwałcenie formach pozamałżeńskiej aktywności seksualnej. Na przykład, czy prostytutkom – jeśli nie da się ich nawrócić – należałoby doradzać stosowanie prezerwatyw? Osobiście sądzę, że tak. Jeśli bowiem taka kobieta się nie nawróci, to poczęcie przez nią w owych okolicznościach dziecka skutkowałoby w zdecydowanej większości wypadków większym złem, czyli jego zabiciem. Ponadto, w tych przypadkach, w których prostytutki zdecydowałyby się jednak urodzić poczęte dziecko, to najczęściej takowa istota ludzka byłaby narażona na wykorzystywanie seksualne, wdrażano by ją w arkana profesji jej matki, etc.

    Po drugie: władze cywilne powinny tolerować te z grzechów, co do których można roztropnie przewidywać, iż ich prawne zakazanie spowodowałoby więcej zła, lub też utrudniałoby osiągnięcie większego dobra. O tej zasadzie nauczał chociażby papież Leon XIII w encyklice “Libertas praestantissimum”:

    Niemniej jednak okiem matki ocenia Kościół wielkie ciążenie słabości ludzkiej: i nie jest nieświadomy, dokąd ten prąd umysłów i spraw unosi wiek nasz. Z tych przyczyn, nie przyznając atoli prawa jak tylko temu, co prawdziwe i co uczciwe jest, nie wzbrania jednak, iżby publiczna władza tolerowała coś prawdzie i sprawiedliwości obcego, a to dlatego, aby albo jakieś większe zło ominąć, albo dobro osiągnąć lub zachować. Sam najopatrzniejszy Bóg, choć jest nieskończoną dobrocią i choć wszystko może, dozwala jednak złemu istnieć na świecie, już to, aby nie przeszkodzić wzrostowi dobrego, już to, aby większe zła nie wynikły. Godzi się w sterowaniu państwami naśladować sternika świata: co więcej, gdy władza ludzka nie może wszystkiego złego wzbronić, winna wiele dopuścić i bezkarnie pozostawić, dosięgnie tam już tego sprawiedliwie opatrzność Boża.

    Gdyby więc nawet uznać sztuczne ubezpładnianie wszelakich aktów seksualnych (nie tylko małżeńskich) za wewnętrznie złe to z tej konkluzji nie wynikałby jeszcze w sposób konieczny słuszność kryminalizacji używania i rozpowszechniania środków antykoncepcyjnych. Zanim poparłoby się taki postulat, należałoby zatem wpierw zastanowić się nad prawdopodobnymi skutkami jego wprowadzenia. Czy zmniejszenie dostępu do antykoncepcji skutkowałoby np. większą częstotliwością większego zła, jakim jest zabijanie nienarodzonych dzieci? Czy dzieci poczęte wskutek braku antykoncepcji byłyby częściej wychowywane w dobrych tak moralnie, jak i materialnie warunkach? Cóż, możliwa odpowiedź na oba pytania skłania mnie do tezy, iż władze cywilne powinny jednak tolerować tak używanie, jak i rozpowszechnianie środków antykoncepcyjnych. Co więcej, przypuszczam, że takowa tolerancja może być tu bardziej uniwersalnym, niż tylko czasowo ograniczonym sposobem działania. Większość (a przynajmniej znaczna część) ludzi – niezależnie od czasów i kultur – prawdopodobnie czyniła, czyni i będzie czynić – seks przedmałżeński. To oczywiście jest poważnie złe, ale taka jest najpewniej rzeczywistość, którą to należy przyjąć do wiadomości. Powstaje więc pytanie: jeśli tej większości (lub znacznej) części ludzi, odebrałoby się, lub poważnie ograniczyło dostęp do środków antykoncepcyjnych, to efektem tego byłaby większa czy mniejsza liczba prenatalnych lub postnatalnych dzieciobójstw? Obawiam się, że jednak mielibyśmy wówczas do czynienia z większą liczbą tych zbrodni. Poza tym, niechciane, a jednak poczęte poza małżeństwem dzieci (nawet jeśli się narodzą) najczęściej są bardzo zaniedbywane na różnych płaszczyznach. I odnośnie tego aspektu można się pytać, czy coś takiego jest czymś lepszym niż użycie środka antykoncepcyjnego. Powracając zaś jeszcze na chwilę do przykładu prostytutki, która nie używałaby prezerwatyw, to spróbujmy sobie wyobrazić los poczętych w ten sposób dzieci. Powiedzmy, że taka prostytutka 10 razy zaszłaby w ciążę. 8 na 10 tych ciąż skończyłoby się aborcją. Na 2 urodzonych dzieci 1 zostałoby oddane do sierocińca, a 1 trafiło w ręce “opiekuna” prostytutki, który by je molestował, a kiedy by ono już podrosło, nakazałby jej (powiedzmy, że byłaby to dziewczynka) przejąć zawodową schedę po matce. Czy naprawdę, biorąc pod uwagę, taki możliwy scenariusz wydarzeń można rozsądnie twierdzić, że tolerowanie przez władze cywilne antykoncepcji nie miałoby tu na celu zapobieganie większemu złu?

    Po trzecie: chociaż władze kościelne niektórych krajów (np. Włoch i Irlandii) w nieformalny sposób wpływały na rządy, by te zakazywały rozpowszechniania środków antykoncepcyjnych, to jednak nie znam żadnych oficjalnych magisterialnych wypowiedzi Kościoła na ów temat. Póki zaś dana teza nie jest przedmiotem oficjalnego nauczania Kościoła, powszechnej opinii teologów albo jednomyślnej doktryny Ojców Kościoła, póty nie zobowiązuje ona do posłuszeństwa serca i rozumu katolików. W nieformalny zaś sposób władze kościelne mogły wpływać na rządy państw w różnych sprawach i to nie zawsze słusznie. Na przykład można się zastanawiać, dlaczego w krajach z większością katolicką tak rzadko dopuszczający się przestępstw seksualnych księża trafiali do więzień? Czy hipoteza o tym, że taka daleko posunięta łagodność organów ścigania wobec nich nie odbywała się bez pewnych nieformalnych nacisków ze strony władz kościelnych jest aby na pewno błędna?

    ***

    Być może niektórzy z Czytelników byliby skłonni zgodzić się z mymi powyższymi wywodami pod warunkiem, że tyczyłyby się one prezerwatyw, a nie antykoncepcji hormonalnej, która ma mieć działanie również wczesnoporonne, a więc bezpośrednio niszczące niewinne, a nienarodzone ludzkie życie. Cóż odpowiem na ten argument? Otóż przyznam się w tym momencie otwarcie, że nie wiem, czy antykoncepcja hormonalna rzeczywiście działa tak, iż w razie gdy nie uda się za jej pomocą w sztuczny sposób ubezpłodnić aktu seksualnego, to następnym jej etapem jest koniecznie uśmiercenie poczętego już życia. Nawet jednak gdyby właśnie takie było konieczne działanie owego rodzaju antykoncepcji, to i tak nie zrównywałbym go z bezpośrednią aborcją (która oczywiście powinna być zawsze zakazana przez władze cywilne). Tak czy inaczej, podstawowym działaniem antykoncepcji hormonalnej jest bowiem niedopuszczenie do poczęcia się nowego życia, a nie jego przerwanie. Jak już więc przerwanie takiego życia należałoby tu traktować w kategoriach czegoś, co tradycyjna teologia moralna nazywała “skutkiem ubocznym”. Poza tym, o ile zasada, iż nigdy nie ma się moralnego prawda do bezpośredniego niszczenia nienarodzonego życia jest jasna, o tyle nie jest jednak oczywiste, kiedy dokładnie następuje wlanie ludzkiej duszy do poczętego już płodu. Może następuje ono w pierwszej chwili poczęcia, a może następuje ono później. Nie wiemy tego z całą pewnością, a Katechizm Soboru Trydenckiego nauczał na ten temat rzeczy następującej:

    (…) kiedy się człowiek poczyna w żywocie matki swojej, dusza bywa wlewana, ale za czasem, kiedy ciało zupełnie człowiecze będzie. (…) [Cytat za: „Katechizm rzymski z wyroku św. Soboru Trydenckiego ułożony, z rozkazu Piusa V. Papieża wydany, i od Klemensa XIII szczególniej zalecony. Tom I”, Warszawa 1827, s. 42).

    Gdyby zatem dusza nie była wlewana do ludzkiego płodu z pierwszą chwilą jego poczęcia, to tym bardziej (i tak uboczne) wczesnoporonne działanie antykoncepcji hormonalnej trudno by było postawić na jednej płaszczyźnie z bezpośrednim zabiciem niewinnej osoby ludzkiej. Jeszcze raz podkreślam, nie chodzi mi w tym miejscu u rzekomą moralną dopuszczalność jakiejkolwiek bezpośredniej aborcji – rzecz w stosowaniu pewnych rozróżnień, które mają też swoje znaczenie dla oceny, czy dane działanie powinno, czy nie powinno być przedmiotem kryminalizacji ze strony władz państwowych.

    ***

    Reasumując zatem: sztuczne ubezpładnianie aktów małżeńskich jest z pewnością wewnętrznie i poważnie złe. Dlatego też stanowi materię ciężkiego grzechu. Nie jest jednak już pewne, czy wewnętrznie złe jest sztuczne ubezpładnianie wszelakich aktów seksualnych. A i tak nie każdy grzech powinien być zakazany, oraz karany przez władze cywilne. Jednym z ważnych powodów dla którego dane grzechy powinny być tolerowane przez prawo i państwo jest to, że ich kryminalizacja mogłaby przynieść gorsze efekty od zamierzonych. Można zaś zdroworozsądkowo przypuszczać, iż w większości wypadków zakazanie używania i rozpowszechniania antykoncepcji przyczyniałoby się do szerzenia jeszcze większego zła w postaci prenatalnych i postnatalnych dzieciobójstw. A zatem nie wydaje się, by prawny zakaz antykoncepcji winien być czymś doradzanym większości tak aktualnie, jak i niegdyś rządzących.

    Mirosław Salwowski

  6. Nawet bardzo niedoskonała władza jest lepsza od anarchii

    Możliwość komentowania Nawet bardzo niedoskonała władza jest lepsza od anarchii została wyłączona

    Nieodmiennie jestem pod wielkim wrażeniem prawdy wyrażonej przez św. Pawła Apostoła na kartach Biblii:

    Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek – podatek, komu cło – cło, komu uległość – uległość, komu cześć – cześć” (Rzymian 13, 1-7).

    Jestem pod jej wielkim wrażeniem, choćby dlatego, że bezpośrednim kontekstem historycznym i kulturowym tych słów były rządy zdeprawowanego do szpiku kości Nerona, a już kilka lat po ich napisaniu ten rzymski cezar zaczął krwawo i okrutnie prześladować chrześcijan. A jednak mimo to Duch Święty natchnął Pawła Apostoła, by skoncentrował się na pozytywach, a nie negatywach władzy publicznej. Owszem, św. Paweł Apostoł w chwili spisywania przez siebie tych słów mógł nie wiedzieć, że już za kilka lat chrześcijanie, do których bezpośrednio pisał swe pouczenia, przekonają się na własnej skórze, że miecz dzierżony przez władzę czasami służy do gnębienia nie tylko tych złych, ale i dobrych, jednakże Duch Święty, który natchnął go do ich spisania, oczywiście o tym wiedział. Tym niemniej 13 rozdział listu do Rzymian nie został uznany za apokryf, tak że dziś można by relatywizować jego przesłanie, ale został rozeznany przez Kościół jako część bezbłędnego i nieomylnego Słowa Bożego. Postawmy się więc w sytuacji pierwszych chrześcijan, którzy jak mało kto w historii, mieli powody, by widzieć w panujących nad nimi władcach “same zło”, a jednak w imię apostolskich, nieomylnych pouczeń, szanowali władzę i byli jej posłuszni, póki ta nie wymagała od nich grzechu. Ich postawę w tym względzie tak opisywał papież Leon XIII:

    Pierwsi chrześcijanie postawili nam pod tym względem wzór znakomity; z największą niesprawiedliwością i okrucieństwem prześladowani przez pogańskich cesarzy, nigdy nie przestawali zachowywać się posłusznie i ulegle; wydawało się wprost, iż tamtych srogość chcą przemóc własną pokorą. Podobna skromność i niezłomna wola pozostawania wiernymi poddanymi wywierała tak silne wrażenie, iż zaćmić go nie mogły potwarze i złość wrogów (…) Inna sprawa była, gdy cesarze przez swoje dekrety lub pretorzy przez swoje groźby chcieli ich zmusić do sprzeniewierzenia się wierze chrześcijańskiej lub innym obowiązkom: w takich chwilach woleli zaiste odmówić posłuszeństwa ludziom niż Bogu. Wszakże i w podobnych okolicznościach dalecy byli od tego, aby jakikolwiek wszczynać bunt i majestat cesarski obrażać, a jednego tylko żądali, aby wolno im było swoją wiarę otwarcie wyznawać i być jej niezachwianie wiernymi. Poza tym nie myśleli o żadnym buncie, a na tortury szli tak spokojnie i ochoczo, że wielkość ich ducha brała górę nad wielkością zadawanych im mąk (Patrz: Leon XIII, Encyklika „Diuturnum illud [O władzy politycznej”], Warszawa 2001, s. 15-16).

    Z kolei ks. Piotr Skarga tak pisał o uległości starożytnych chrześcijan względem nieprzychylnych im władców:

    Nie doznana rzecz, póki chrześcijanom Pan Bóg dawał panów pogańskich, aby im się kiedy Święci Męczennicy mocą bronili, albo na ich urzędników rękę podnieśli i lud burzyli. Znali w nich z Apostołem moc i urząd Boski, i źle a niewinnie rozlewających krew ich czcili, i byli posłuszni tam, gdzie jawnego grzechu w ich rozkazaniu nie było, chociaż z największą szkodą, żalem i utratą majętności i zdrowia swego„ (Cytat za: Ks. Piotr Skarga, „Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu„, tom II, Petersburg 1862, s. 206).

    Można jednak spytać, dlaczego Duch Święty mimo posiadanej przez siebie wiedzy o tym, jak władze cywilne będą w przyszłości gnębić chrześcijan, natchnął św. Pawła do spisania przytoczonej wyżej swoistej apologii państwa, prawa, władzy i porządku? Wszak, słuchając dziś niektórych chrześcijan, można by dojść do zgoła przeciwnych wniosków w rodzaju: “Państwo to twój największy wróg“; “Nigdy nie ufaj władzy“, etc. Zawsze przy tym podobnych okazjach będę powtarzał: istnienie jakiejś władzy, jakiegoś prawa i jakiegoś porządku jest zwykle lepsze od anarchii, bezprawia i braku porządku. To, co zwiemy państwem i prawem, jest bowiem czynnikiem pro-cywilizacyjnym, czymś co z reguły przynajmniej ogranicza zdziczenie i brak zasad. Gdy nad jakimś krajem panuje 1 000 zdemoralizowanych band, sytuacja polegająca na tym, że 1 z tych band obejmie władzę nad całym krajem zwiększa szansę na to, że sytuacja na tym terytorium się poprawi. Mówi się, że to rządzący państwami wymordowali największą ilość ludzi – może to prawda, a może nie (trzeba by tu zrobić porządne rachunki liczbowe, gdzie po jednej stronie zliczono by ludzi zabitych z rozkazu lub zachęty władz, a po drugiej zabitych w wyniku przestępczości, rozruchów, wszczynania krwawych buntów). Jednakże, nawet gdyby miało okazać się, że jest to prawdą – to odnosiłoby się do wyjątków, a nie reguły. Każdy władca ma swe wady, ale większość rządzących nie jest ludźmi pokroju Pol Pota czy Adolfa Hitlera. Nawet jeśli dany władca w ciągu kilku lat podbije statystki ludzi zabijanych przez rządzących, to po drugiej stronie zawsze będziemy mieć ludzi mordowanych na co dzień przez przestępców i buntowników.

    Mirosław Salwowski

    Przeczytaj też:

    O posłuszeństwie władzy i granicach tego posłuszeństwa

    Przeciwko mentalnej anarchii i upadkowi zasady szacunku wobec władzy

    Św. Tomasz z Akwinu: Czy prawo ludzkie obowiązuje w sumieniu?

    Coś o Piłacie, Hitlerze, Nabuchodonozorze i zaborcach

  7. List otwarty do Janusza Korwin Mikkego w kwestii “lekkiej pedofilii”

    Leave a Comment

    Szanowny Panie Prezesie!

    Jako, że Pańskie uwagi na temat tzw. lekkiej pedofilii wzbudzają szereg kontrowersji, pragnę niniejszym zwrócić się do Pana z prośbą o w miarę jasną i jednoznaczną odpowiedź na poniższe moje pytania.

    Pytanie pierwsze: co konkretnie ma Pan na myśli, wygłaszając opinię o tym, jakoby edukacja seksualna była gorsza od “lekkiej pedofilii”. Czy chce Pan przez to zasugerować, iż co prawda tak edukacja seksualna, jak i “lekka pedofilia” są moralnie złe, jednak pomiędzy dwojgiem z tych nagannych moralnie zjawisk to edukacja seksualna stanowi większe zło? Czy może jednak rozumie Pan przez to twierdzenie, jakoby tzw. lekka pedofilia (czyli dajmy na to dotykanie dziecka w jego miejscach intymnych w celu własnego pobudzenia seksualnego) była tak naprawdę obojętnym moralnie czy nawet dobrym etycznie zachowaniem?

    Pytanie drugie: czy przez twierdzenie o tym, jakoby “lekka pedofilia” nie jest “szkodliwa społecznie” chce Pan dać wyraz przekonaniu, iż władze cywilne nie powinny zakazywać oraz karać tych z form molestowania seksualnego osób nieletnich, które ograniczają się do dotykania ich w miejscach intymnych, jednak nie posuwają się do gwałcenia takowych? A może należy rozumieć te Pańskie wypowiedzi w ten sposób, iż takowe zachowania co prawda powinny być penalizowane, jednak sankcje karne należałoby złagodzić?

    Myślę, że odpowiedź na powyższe pytania nie powinna nastręczać Panu zbytniej trudności, byłbym więc wdzięczny, gdyby w którejś ze swych przyszłych publicznych wypowiedzi ustosunkował się Pan do nich. Dodam, iż uważam, że bardziej jednoznaczna odpowiedź na nie, mogłaby się przyczynić do pewnego wyjaśnienia i uporządkowania możliwych nieporozumień albo ewentualnych nadinterpretacji pańskich wypowiedzi odnośnie do tzw. lekkiej pedofilii.

    Pozdrawiam i łączę życzenia Bożych błogosławieństw.

    Mirosław Salwowski

  8. Grzegorz Braun za penalizacją aktywności homoseksualnej “jako takiej”

    Leave a Comment

    Jak do tej pory w III Rzeczypospolitej żaden bardziej rozpoznawalny polityk nie odważył się – przynajmniej publicznie – opowiedzieć się za wprowadzeniem kryminalizacji aktów homoseksualnych. Szczytem obyczajowego konserwatyzmu w tej kwestii na naszej prawicy było co najwyżej, i to też niezbyt śmiałe, popieranie prawnego zakazu tych czy innych przejawów publicznej propagandy sodomii. Wydaje się jednak, iż tej swego rodzaju “prawicowej poprawności” wyrażającej się w zapewnieniach “Ależ my, nikomu nie chcemy zaglądać do łóżek” rzucił ostatnio wyzwanie, nie kto inny, tylko – sam znany wcześniej z tego typu wypowiedzi – Grzegorz Braun. Ów były kandydat na urząd Prezydenta Polski oraz jeden z czołowych działaczy “narodowo-wolnościowej” koalicji o nazwie “Konfederacja” w wywiadzie dla internetowej telewizji “wRealu24” stwierdził co następuje:

    Ja muszę przyznać się do dość poważnej reasumpcji moich wniosków w tej sprawie. Ja kiedyś łudziłem się, że to są sprawy, które zgodnie z polską tradycją, że wolność Tomku w swoim domku, że można zostawić, że tak powiem zaciszu domowemu. (…) Ale dziś, wydaje mi się, że szydło tak bardzo wyszło z worka (Przepraszam panią premier); tak bardzo ujawniło się, o co tak naprawdę tutaj chodzi, że nie ma mowy o jakimś modus vivendi. Że nie ma mowy o tym, że osiągniemy w tej, w tym obłędzie tolerancjonizmu jakąś linię demarkacyjną i wtedy sodomici powiedzą: OK, to już mamy, cośmy chcieli. Nie. Oni chcą się dobierać do naszych dzieci. I właśnie nawet wcale tego nie tają. I w związku z tym, proszę Państwa na czym zmiana u mnie polega? Ja dzisiaj opowiadam się za penalizacją aktywności homoseksualnej jako takiej.

    Po tej deklaracji Grzegorza Brauna, prowadzący program Marcin Rola niejako chyba nie do końca dowierzając temu co przed chwilą usłyszał zapytał polityka “Konfederacji”: W ogóle? Całkowicie?

    Na co Grzegorz Braun odpowiedział:

    Tak, tak. Ja chciałbym wrócić w tej sprawie do czasów, w których świat nie stał jeszcze na głowie i było zupełnie jasne, że kto podejmuje czynności ryzykowne, kto się zachowuje ryzykownie, ten ryzykuje (…) Tak ja to postuluję. Karalność sodomii jako takiej. To jest mój postulat. Wystąpię z takim wnioskiem. Zobaczymy jak zostanie on przyjęty na forum Parlamentu Europejskiego. Od jesieni daj Boże za pośrednictwem moich kolegów, koleżanek konfederatów na forum Parlamentu warszawskiego trzeba taki wniosek złożyć, bo dosyć tego“.

    Cóż można rzec na tą zaskakującą zmianę poglądów pana Grzegorza Brauna? Osobiście, jako krytyk niektórych z innych jego wypowiedzi (np. na temat imigrantów czy sposobu w jaki wypowiadał się on na temat opisanego w księgach Starego Testamentu powstania Machabeuszy) jestem pod wielkim, pozytywnym wrażeniem pokory i odwagi tego polityka. Pokory, gdyż trzeba się takową wykazać, publicznie korygując swe wcześniejsze i wielokrotne wypowiedzi na podobne tematy. Odwagi, albowiem pogląd o tym, iż czyny homoseksualne powinny być prawnie karalne jako takie, nie należy do popularnych również na prawicy. Nie sądzę też, by większość z polityków “Konfederacji” do której należy Grzegorz Braun podzielała jego najnowsze wypowiedzi w tej sprawie i w związku z tym prawdopodobnie głowią się oni już na tym, jak w oczach opinii publicznej złagodzić jasny i jednoznaczny jego wypowiedzi. Pozostaje jednak mieć nadzieję, iż zgodnie z treścią tradycyjnego przysłowia: “Kropla drąży skałę nie siłą, lecz często padając” świadomość słuszności postulatów prawnej karalności czynów homoseksualnych oraz niewierności małżeńskiej (czyli cudzołóstwa) będzie stopniowo docierać do coraz szerszych kręgów polskiej prawicy oraz środowisk katolickich.

     

    Przeczytaj też: https://salwowski.net/2017/08/12/11-powodow-dla-ktorych-czyny-homoseksualne-powinny-byc-prawnie-zakazane-i-karalne/

     

  9. Kiedy moralnie dozwolone jest zabijanie złoczyńców?

    Leave a Comment

    Nie popełnia grzechu morderstwa i ten, kto życie odbiera drugiemu sprawiedliwie tj. kto ma prawo do tego. A czy istnieje jakie prawo odbierania życia ludziom? Tak.

     

    a) Może odebrać komuś życie zwierzchność prawowita. Prawo nad życiem i śmiercią ma wprawdzie jedynie Pan Bóg, ale jak inne prawa Swoje np. odpuszczanie grzechów może Pan Bóg i to prawo przekazać innym. To też uczynił Pan Bóg, bo zwierzchności dał prawo karania złoczyńców, nawet odebraniem życia, jak to czytamy w Piśmie św. Tak w starym zakonie Pan Bóg ustanowił karę śmierci na morderców, bałwochwalców, bluźnierców, krzywoprzysięzców i innych wszelkich zbrodniarzy. Dlatego czytamy u Mojżesza (Gen. 9, 6): “Ktobykolwiek wylał krew człowieczą, będzie wylana krew jego”; podobnie dalej (Exod. 22, 18): “Czarownikom żyć nie dopuścisz”. I karę tę wykonywano rzeczywiście. Mojżesz wezwał mężów z pokolenia Lewi przeciw bałwochwalcom, co kłaniali się cielcowi złotemu, i kazał poodbierać im życie: jakoż zabito ich przeszło 20000, poczym Mojżesz pochwalił owych lewitów, mówiąc (Exod. 32, 29): “Poświęciliście ręce wasze dzisiaj Panu”.

    Władza ta pozostała zwierzchności i w zakonie nowym, jak widać ze słów Pana Jezusa do Piłata. Kiedy bowiem Piłat odezwał się do Pana Jezusa (Jan 19, 10): “Nie wiesz, iż moc mam ukrzyżować Cię i moc mam puścić Cię?” odpowiedział mu Pan Jezus (Jan 19, 11): “Nie miałbyś mocy przeciw Mnie żadnej, gdyby ci nie dano z wierzchu”. Tę władzę przyznaje zwierzchności i św. Paweł, bo mówi o niej (Rzym. 13, 4): “Nie bez przyczyny miecz nosi, Boga bowiem sługą jest, mścicielem ku gniewu temu, który złość czyni”. Ostatnia zaś księga Pisma św. powiada (Apok. 13, 10): “Kto mieczem zabije, ma być mieczem zabity”. – Jakoż sam rozum wskazuje, że zwierzchności musi przysługiwać takie prawo, gdyż tylko taka kara zdolna poskromić namiętności ludzkie i odstraszyć od zbrodni. Gdyby, jak chcą niektórzy, zniesiono karę śmierci, wtedy by jeszcze częściej aniżeli obecnie działy się zbrodnie wielkie np. morderstwa. Kara więzienia dożywotniego nie byłaby wystarczającą, bo sama ze siebie nie jest tak straszną jak kara śmierci i nadto zbrodniarz ma jeszcze nadzieję odzyskania wolności czy to przez ucieczkę, czy przez ułaskawienie. Toteż prawo to potrzebne; a zresztą zwierzchność nie będzie potrzebowała karać śmiercią, byleby zabójcy dali sami początek dobry – i przestali zabijać.

     

    b) Wolno dalej pozbawić życia nieprzyjaciela w słusznej obronie ojczyzny. Całość i bezpieczeństwo ojczyzny przedniejsze trzyma miejsce przed życiem nieprzyjaciół, tych, co się na nią targają. Nieprzyjaciele sami sobie winni, jeśli, krzywdę wyrządzając innemu krajowi, giną śmiercią. Skoro tedy zwierzchnik kraju prowadzi wojnę, każdy zawezwany do broni ma obowiązek stawać do szeregów. W takich razach dla uzyskania zwycięstwa wolno używać wszelkich środków potrzebnych, o ile nie zakazuje ich prawo przyrodzone czy też prawo narodów. Wolno tedy w takim razie uprzedzić nieprzyjaciela, napaść kraj jego i każdego, kto by się opierał, pojmać, zranić czy zabić. Zwłaszcza każdy żołnierz ma obowiązek walczenia mężnie wśród bitwy. Natomiast, jak już powiedziałem, grzeszyłby, gdyby zabijał lub znieważał albo bezcześcił mieszkańców spokojnych, bezbronnych, czy to dzieci, czy niewiasty, czy starców, czy też takich żołnierzy, co broń już złożyli. W ogólności żaden żołnierz nie powinien zapominać o tym, że jest chrześcijaninem, że ma być mężnym ale nie krwi chciwym i okrutnym.

    Że zabicie na wojnie tych, co szkodzą ojczyźnie, nie jest grzechem, dowodzi Pismo św., bo wychwala Matatiasza, Judę i innych bohaterów, którzy w obronie ojczyzny i uciskanej braci swojej ciężkie wiedli boje z narodami postronnymi. Dowodem niewinności takich żołnierzy i to, że Pan Bóg nieraz cudownie wspierał tych, co wiedli wojnę sprawiedliwą. Dodaję “sprawiedliwą”, bo samo się przez się rozumie, że wojna powinna być taką. O tym jednak wiedzieć trzeba, że odpowiedzialność za wojnę i wszystkie jej następstwa, spada na zwierzchność kraju, obowiązkiem zaś jest poddanych iść za głosem swej władzy, a nie badać, czy wojna jest słuszną czy też niesłuszną (por. fałszerstwo depeszy przez Bismarcka przed wojną francusko-niemiecką).

     

    c) Wreszcie wolno pozbawić kogoś życia we własnej sprawiedliwej obronie. Kiedy tedy złodziej, zbójca wypada z lasu z nożem czy narzędziem jakim zbójeckim, albo jeśli się zakrada do mieszkania i chce nas obedrzeć, złupić i przy tym zagraża naszemu życiu: wolno jest w takim razie się bronić i nie mamy grzechu, choćby złoczyńca zginął z ręki naszej. To potwierdza już rozum, bo nikt nie ma obowiązku cudze życie przedkładać ponad własne. Tenże rozum powiada, że jeśli nie ma innego środka obrony, powinien utracić życie raczej napastnik niesprawiedliwy, aniżeli niesłusznie napastowany. Gdyby bowiem nikt nie miał prawa bronienia się przeciw napadom niesłusznym, wtedy by bezbożnicy mieli zabezpieczoną swobodę da wszelkich bezprawi. Dlatego Pismo św. (Exod. 22, 2) wyraźnie pozwala na zabicie człowieka, jeśli tego potrzeba do obrony życia. – Co więcej nauczyciele duchowni wspominają o tym, że niewiasta w razie napadu na swącnotę może się bronić jakim bądź sposobem, a ostatecznie, gdy nie ma ratunku innego, wolno jej nawet zabić napastnika, gdyż dla niej ważniejszą jest jej cnota niż życie takiego niegodziwca.

    Aby jednak dozwolonym było zabójstwo w obronie własnej, napaść musi być niesprawiedliwą. Jeżeli tedy zwierzchność chwyta złoczyńcę, aby go zaprowadzić do więzienia, złoczyńcy nie przysługuje prawo obrony, bo zwierzchności wolno pojmać złoczyńcę. – Dalej nawet w razie napadu niesprawiedliwego nie wolno wyrządzić szkody większej nad tę, ile potrzeba dla obrony swego życia. Należy tedy wpierw, o ile można, użyć innych środków do obrony własnej np. uciekać, wołać o pomoc, uderzyć złoczyńcę, ogłuszyć go, powalić o ziemię, zranić, a dopiero, gdyby te sposoby nie prowadziły do celu lub gdyby ich zgoła nie można użyć, wolno zabić napastnika. Z tego więc wynika, że wolno napastnika zabić tylko podczas napadu samego, a nie, kiedy ucieka. A dalej nie godzi się żadną miarą zabijać złodzieja, którego schwycono na złodziejstwie, ale który widocznie nie zagraża życiu naszemu. – Wreszcie nie wolno zabijać z myślą zemsty czy nienawiści, lecz jedynie celem obrony własnej, bo chrześcijaninowi mścić się nie wolno.

     

    Ks. Wojciech Andersz, Nauki katechizmowe ułożone na podstawie różnych autorów, Tom IV, Poznań 1910, s. 8-11. 

     

  10. Czy Katechizm Kościoła Katolickiego wyklucza karę śmierci za cudzołóstwo?

    Leave a Comment

    W reakcji na mój poprzedni artykuł pt. “Kamienowanie cudzołożników i cudzołożnic było dobre, mądre oraz sprawiedliwe” pojawiło się kilka krytycznych głosów i sugestii mych czytelników, do których chciałbym się ustosunkować. A zatem:

     

    PO PIERWSZE: sam nie jestem, zasadniczo rzecz biorąc, zwolennikiem karania śmiercią za niewierność małżeńską. Owszem, wierzę w to, iż w czasach Starego Testamentu kara ta była w pełni dobra, mądra i sprawiedliwa. Nie widzę zresztą innej możliwości, gdyż taką sankcję karną dla ówczesnego narodu żydowskiego ustanowił Bóg, a On przecież się nigdy nie myli i nigdy nie nakazuje mam czynienia czegoś, co byłoby ze swej istoty złe i niegodziwe. Przyznaję też otwarcie, że nie widzę żadnych mocniejszych przesłanek, by traktować karę śmierci za cudzołóstwo jako zawsze złą i zawsze niedozwoloną również po ustaniu obowiązywania Starego Testamentu. Jak to bowiem już obszernie wyjaśniałem w swym poprzednim tekście, interpretacja zachowania Pana Jezusa wobec cudzołożnej kobiety, jako rzekomo potępiająca taką karę jest powierzchowna i nie uwzględnia wielu innych czynników. Pogląd zaś, jakoby z nastaniem Nowego Testamentu chrześcijańskim władcom zakazane było stosowanie karno-sądowych praw Starego Przymierza został wyraźnie odrzucony przez św. Tomasza z Akwinu:

    Przykazania sądownicze nie miały na zawsze obowiązywać; zgasły na skutek przyjścia Chrystusa: inaczej jednak niż przykazania obrzędowe. Te ostatnie do tego stopnia zgasły n że stały się nie tylko martwe, lecz także śmiercionośne dla tych, którzy by je zachowywali po Chrystusie, zwłaszcza po rozprzestrzenieniu się ewangelii. Natomiast przykazania sądownicze stały się wprawdzie martwe, bo już nie mają siły obowiązywania, nie stały się jednak śmiercionośne. Bo gdyby jakiś rządca państwa nakazał je zachowywać w swoim państwie, nie popełniłby grzechu; chyba żeby ktoś je zachowywał lub nakazał zachowywać jako mające siłę obowiązywania z ustanowienia starego prawa. Taki bowiem zamiar ich zachowywania byłby śmiercionośny.

    Podstawą tej różnicy jest ton co wyżej powiedziano. A powiedzieliśmy, że przykazania obrzędowe w pierwszym rzędzie i same przez się były symboliczne; były bowiem głównie ustanowione dla symbolizowania tajemnic Chrystusa jako przyszłych. I dlatego zachowywanie ich godzi w tę prawdę wiary, którą wyznajemy, mianowicie że te tajemnice już się dokonały. – Natomiast przykazania sądownicze nie były ustanowione dla symbolizowania, ale porządkowania sposobu bycia tego narodu, który zmierzał ku Chrystusowi. I dlatego, gdy zmienił się stan bycia tego narodu na skutek przyjścia Chrystusa, przykazania te przestały obowiązywać. Prawo bowiem, według Apostoła, było „wychowawcą” prowadzącym do Chrystusa. Ponieważ jednak te przykazania nie miały na celu symbolizowania czegoś, a tylko spełnienie czegoś, dlatego samo ich zachowywanie w istocie rzeczy nie godziło w prawdę wiary. Natomiast zamiar zachowywania ich jako obowiązujących na mocy prawa godzi w prawdę wiary, bo z tego by wynikało, że dotychczas obowiązujący stan nadal trwa i że Chrystus jeszcze nie przyszedł [1].

    A zatem, wedle św. Tomasza z Akwinu, prawa sądowe Starego Zakonu (do których należy też kara śmierci za cudzołóstwo) nie są ani nakazane, ani zakazane władcom chrześcijańskim. Podobnie, uważam i ja osobiście. Sam nie jestem za preferowaniem karania śmiercią cudzołóstwa (opowiadam się raczej za karaniem takich czynów chłostą lub pracami społecznymi), jednak nie mogę z drugiej strony powiedzieć, iż taka sankcja byłaby współcześnie zawsze zła i niedozwolona. Co prawda, uważam iż okoliczności czasów, w których żyjemy, różnią się dość znacząco od czasów, w których Bóg dawał Mojżeszowi prawa karna mające wówczas rządzić narodem żydowskim, ale nie mogę wykluczyć też tego, że w pewnych miejscach i czasach mogą zaistnieć podobne uwarunkowania, które taką karę  czyniłyby w pełni uzasadnioną. Na przykład, jeśliby w jakimś kraju, 90 procent małżonków dopuszczałoby się cudzołóstwa, a w dodatku publicznie by się z nim obnosiło i bez skrępowania namawiało do tego występku innych, to sądzę, iż dobre by było wprowadzenie na pewien czas kary śmierci za zdradę małżeńską. Prawdopodobnie, należałoby wówczas wyłapać kilka tysięcy najbardziej zuchwałych cudzołożników, następnie wytoczyć im szeroko nagłośnione medialnie procesy, by na końcu wobec kilkuset szczególnie zdeprawowanych z nich orzec i zastosować karę śmierci. O takie okoliczności jednak jest trudno nawet w naszych mocno rozluźnionych na płaszczyźnie seksualnej czasach. Mimo wszystko, większość małżonków wciąż bowiem się nie zdradza (przynajmniej w bardziej notoryczny sposób), a ci, którzy to czynią, najczęściej nie chwalą się swym grzechem na prawo i lewo. Sądzę więc, że nie ma aktualnie potrzeby aż tak surowego karania cudzołóstwa i cel, jakim jest jego ograniczanie oraz wzmacnianie w społeczeństwie przekonania o jego złu, można osiągnąć za pomocą znacznie łagodniejszych kar w rodzaju chłosty albo prac społecznych.

     

    PO DRUGIE: jak dla mnie wątpliwe jest założenie, iż aktualne, owszem dość sceptyczne i dystansujące się wobec kary śmierci, stanowisko Magisterium Kościoła wyklucza zasadność takowej sankcji za cudzołóstwo. W punkcie numer 2267 opublikowanego w 1992 Katechizmu Kościoła Katolickiego czytamy:

    Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony życia ludzkiego przed niesprawiedliwym napastnikiem. 

    Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem , władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej.

    Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale.

    Na pierwszy rzut oka powyższe sformułowanie wygląda tak, jakby usprawiedliwiało ono karę śmierci jedynie za zamachy na ludzkie życie. Moim zdaniem jest to jednak dość wątpliwa interpretacja, a to choćby dlatego, że nie uwzględnia ona szerszego kontekstu nauczania katolickiego na ów temat. Zacznijmy jednak od tego, iż zacytowana wypowiedź Katechizmu nie stwierdza, że karanie śmiercią jest usprawiedliwione tylko w przypadku aktów morderstwa. Owszem, koncentruje się ona na tym czynie, ale raczej milczy na temat stosowności kary śmierci za innego rodzaju przestępstwa, aniżeli w sposób absolutny ją w odniesieniu do nich wyklucza. Jeśli np. ojciec powie swemu synowi, iż może obejrzeć bajkę jedynie pod warunkiem wcześniejszego odrobienia lekcji, to nie oznacza przecież, że wyklucza on danie mu podwieczorka jedynie wtedy, gdy posprząta też swój pokój. Po prostu, obie wypowiedzi takiego ojca będą tyczyć się innych kwestii, co nie znaczy, że muszą się wzajemnie wykluczać. Podobnie, stwierdzenie Katechizmu, iż kara śmierci może być uzasadniona wówczas, gdy jest jedynym dostępnym środkiem ochrony życia nie wyklucza stwierdzenia, że sankcja taka może być usprawiedliwiona, gdy jest jedynym dostępnym środkiem ochrony wiernosci małżeńskiej albo też, dajmy na to, ochrony przed gwałtem. Z wykluczeniem kary śmierci za inne niż morderstwa przestępstwa mielibyśmy do czynienia, gdyby Katechizm stwierdzał:

    nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, tylko w przypadku jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony życia ludzkiego przed niesprawiedliwym napastnikiem. 

    Takiego sformułowania w aktualnym Katechiźmie jest jednak brak. Poza tym, inne wypowiedzi Kościoła pokazują dobitnie, iż kara śmierci nie była uważana za usprawiedliwioną tylko w przypadku morderstwa. Przykładowo, papież Leon X w bulli “Exsurge Domine” potępił pogląd Marcina Lutra o treści:

    Palenie heretyków jest przeciwko woli Ducha [2].

    Skoro więc taki pogląd został potępiony, a nie pochwalony to logicznie z tego wynika, iż karanie śmiercią przynajmniej niektórych przypadków herezji nie jest zawsze i wszędzie złe. To nie musi znaczyć, że każdą herezję należy tak surowo karać, albo że zawsze należy doradzać takie karanie owego występku. Ba, myślę, że nie byłoby sprzeczne z treścią owego potępienia stwierdzenie, iż zazwyczaj należy powstrzymać się od tak surowego karania herezji. Tym nie mniej, z przytoczonej bulli Leona X na pewno wynika potępienie przekonania o wewnętrznym, a więc absolutnym złu karania śmiercią za herezje. Mamy więc tu do czynienia z nieprawością, która nie jest morderstwem, a której mimo to Kościół w swym nauczaniu karania śmiercią w sposób absolutny nie wykluczył.

    Ponadto, papież św. Pius V w swych bullach “Cum Primum” oraz “Horrendum illud scelus” nakazał karać “bez okazywania litości” tych duchownych, ale także świeckich, którzy zostali przyłapani na aktach homoseksualnych, a także przekazywać ich władzy świeckiej w celu wymierzenia im przewidzianej przez ówczesne prawo kary [3]. Przypominam zaś, że w czasach św. Piusa V (druga połowa XVI wieku) władze cywilne czynny homoseksualizm najczęściej karały śmiercią. Powstaje więc retoryczne pytanie, czy gdyby ów wielki, święty papież uważał karę śmierci za inne niż morderstwo czyny za zawsze złą, mógłby gorliwie współuczestniczyć w jej wymierzaniu za inne z nieprawości (w tym przypadku sodomii)?

    Warto wreszcie wspomnieć, iż papież Sykstus V wydał bullę nakazującą na terenie Państwa Kościelnego karanie śmiercią winnych cudzołóstwa.

    Oczywiście, jeśli ktoś chce się upierać, to może pewne niepełne zapisy Katechizmu Jana Pawła II interpretować w duchu zerwania z poprzednią doktryną oraz dyscpliną kościelną, ja jednak uważam, że gdy nie ma ku temu bardzo mocnych podstaw, lepiej jest takie wypowiedzi wykładać w duchu tzw. hermeneutyki ciągłości. Jeśli więc nowsze wypowiedzi Magisterium Kościoła są niepełne i niekompletne, ale same w sobie nie zaprzeczają poprzedniemu nauczaniu katolickiemu, to dobrze jest przyjąć intepretację, iż ich intencją nie było negowanie tych elementów wcześniejszejdoktryny, o których się one nie wypowiadają.

     

    PO TRZECIE: ktoś przywołał opinię tych osób duchownych i teologów, którzy twierdzą, iż małżonek winny cudzołóstwa powinien zamilczeć o swym grzechu wobec swego współmałżonka. Nie widzę jednak żadnej absolutnej czy zasadnicznej sprzeczności pomiędzy tym poglądem, a przekonaniem, że cudzołóstwo powinno być karane przez władze cywilne. Są bowiem różne przypadki cudzołóstwa, które powinny być w różny sposób też traktowane. Jeśli np. komuś ów grzech zdarzył się raz czy dwa, ale za niego żałuje i nie chce do niego wracać, to owszem nie byłoby chyba roztropnym przyznawanie się z własnej inicjatywy do takowego przed współmałżonkiem. Coś takiego nie byłoby roztropne, zwłaszcza w czasach, gdy rozwody są legalne i takie przyznanie się mogłoby doprowadzić do jeszcze większego zła, jakim byłoby trwałe rozbicie własnej rodziny. Oczywiście, nie należy w takim wypadku kłamać, że nie popełniło się cudzołóstwa (gdyż kłamstwo jest zawsze zakazane), ale po prostu trzeba wówczas milczeć na ów temat. Czym innym jest jednak sytuacja, gdy ktoś dopuścił się cudzołóstwa nie raz czy dwa razy, ale powiedzmy, że uczynił to kilkaset razy, a do tego chwalił się tym przed swymi kolegami, aż w końcu został przyłapany na “gorącym uczynku”. Ukaranie przez władze cywilne takiego człowieka byłoby ze wszechmiar słuszne oraz sprawiedliwe i nie widzę tu niemal żadnej analogii z pierwszym przywołanym przeze mnie przypadkiem cudzołóstwa.

    Może ktoś jednak powiedzieć, iż w sytuacji, gdy cudzołóstwo byłoby prawnie karalne, mogłoby dojść do sytuacji, w której ktoś raz czy dwa dopuścił by się tej nieprawości, a mimo to zostałby na tym przyłapany i w efekcie doprowadziłoby to do rozpadu jego rodziny. Odpowiam na ów argument w następujący sposób:

    1. Taka sytuacja byłaby mało prawdopodobna, gdyż im rzadziej ktoś coś czyni w sekrecie, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo, że zostanie to wykryte.

    2. Rozwody powinny być zakazane, więc małżonek, który dowiedziałby sie o zdradzie swego współmałżonka i tak nie mógłby w ten sposób rozbić swej rodziny.

    3. Nigdy nie należy pomijać elementu Bożej opatrzności. Jeśli ktoś zostałby przyłapany po jednokrotnie bądź dwukrotnie czynionej przez siebie zdradzie małżeńskiej, to widocznie była w tym ręka Boga i czegoś miało to go nauczyć.

    4. W prawie zakazującym cudzołóstwa też można by uwzględnić różne rodzaje i przypadki takowego. Być może w przypadku cudzołożnika, który by uczynił coś takiego raz, zadeklarował chęć poprawy, mogło by się skończyć na upomnieniu takowego i nałożeniu na niego grzywny, bez nagłaśniania jego grzechu (tak, by nie dowiedział się o tym współmałżonek). Surowiej jednak mogłyby być traktowane przypadei niewierności małżeńskiej, z którymi wiązałaby sie zuchwałość oraz notoryczność.

     

    Przypisy:

    [1] Patrz: Summa teologiczna 2, 104 (3). Podkreślenie w tekście moje – MS.

    [2] Cytat za: “Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła”, Poznań 2007, s. 176.

    [3] Treść przywołanych bulli papieża św. Piusa V można przeczytać w książce pt. “w obronie wyższych praw. Dlaczego musimy przeciwstawiać się legalizacji związków homoseksualnych?” (Kraków 2005, s. 181 – 182).