Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: Matka Boża

  1. Tak, Maryja podlegała skutkom grzechu pierworodnego

    Możliwość komentowania Tak, Maryja podlegała skutkom grzechu pierworodnego została wyłączona

    Niektórzy tradycyjni teologowie twierdzą, iż dogmat Piusa IX o Niepokalanym Poczęciu Maryi – a więc, że została ona poczęta “bez wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego” odnosi się nie tylko do braku winy owego grzechu oraz poczęcia się przez Maryję w łasce uświęcającej, ale należy go interpretować również jako brak w Jej osobie skutków grzechu pierworodnego. Niniejszym pozwolę sobie przedstawić argumenty na rzeczy przeciwnej tezy, czyli twierdzenia, iż dogmatyczne zdefiniowanie doktryny o niepokalanym poczęciu nie miało na celu rozstrzygania kwestii odnoszącej się do tego, czy Maryja była wolna od wszelkich skutków grzechów pierworodnego, a chodziło w tym rozstrzygnięciu jedynie o podkreślenie, że nie została ona dotknięta winą tego grzechu, przez co już od pierwszej chwili swego poczęcia była Ona w stanie łaski uświęcającej i sprawiedliwości.

    A więc, u św. Jana Damasceńskiego czytamy:

    Wyznajemy też, że Chrystus przyjął wszystkie naturalne i bezwinne doznania właściwe człowiekowi. Przyjął bowiem całego człowieka i wszystko, co ludzkie oprócz grzechu, Bo grzech nie jest naturalny ani nie został nam wszczepiony przez Stwórcę, lecz pojawił się w naszej wolnej woli z posiewu szatana, i to za naszym przyzwoleniem, nie opanowując nas przemocą.

    Natomiast naturalne i bezwinne doznania nie zależą od naszej woli, a weszły do życia ludzkiego z wyroku Bożego po upadku (Adama). Należy do nich: głód, pragnienie, zmęczenie, trud, płacz, śmiertelność, ucieczka przed śmiercią, lęk, trwoga aż do krwawego potu, omdlałość natury wymagająca pomocy aniołów i inne tego rodzaju, jakie tylko właściwe są naturze ogółu ludzi.

    Wszystko to Pan wziął na siebie, by wszystko uświęcić. (…)” (Patrz: Św. Jan Damasceński, „Wykład wiary prawdziwej”, Instytut Wydawniczny Pax, Warszawa 1969, s. 184 – 185).

    Ta powyższa opinia owego świętego i doktora Kościoła jest potwierdzona w Katechizmie Soboru Trydenckiego, gdzie napisane zostało, iż:

    (…) Chrystus od początku narodzenia swego, łaski i prawdy zupełność miał, jednak natury ludzkiej krewkość, którą był przyjął niepierwej złożył, aż męki ucierpiał i śmierć podjął, i potem do nieśmiertelnej życia chwały zmartwychwstał; któż więc dziwować się będzie, jeżeli widzi chrześcijany, którzy już przez Chrzest niebieskiej łaski sprawiedliwości dostali, jednak upadłem i krewkiem ciałem są przyobleczeni, aby wielkie i częste prace dla Chrystusa Pana podjąwszy, po śmierci do żywota powróciwszy, dopiero godnymi się stali, którzyby z Chrystusem Panem żywota wiecznego użyli?” (Katechizm rzymski według uchwał św. Soboru Trydenckiego dla Plebanów ułożony z rozkazu najprzód Piusa V., potem Klemensa XIII, Kraków 1880, s. 166).

    W innym miejscu tego Katechizmu czytamy, że “wszyscy (ludzie) BEZ ŻADNEGO WYJĄTKU umrzeć mają” (co jest jednym ze skutków grzechu pierworodnego). Co więcej, ów dokument stwierdza, że sakrament chrztu “wszystkie zmazy naszych dusz gładzi” (Patrz: Katechizm rzymski jw., ss. 168, 115).

    Moim zdaniem jedynymi logicznymi konkluzjami wynikającymi z powyższych twierdzeń są następujące tezy:

    1. Maryja podobnie jak Chrystus Pan przyjęła skutki grzechu pierworodnego, gdyż byłoby wręcz bluźnierstwem przypuszczać, iż stworzenie mogłoby tu być bardziej uprzywilejowane od swego Stwórcy

    2. Wolność od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego od chwili poczęcia oznacza to, iż Maryja była przed Bogiem taka jaka nowo ochrzczone dziecię (nowo ochrzczone dziecię choć jest wolne od wszelkiej zmazy grzechowej, to jednak podlega skutkom wiadomego grzechu).

    3. Skoro od śmierci, która jest efektem grzechu pierworodnego, nie ma absolutnie żadnych wyjątków, to Maryja także umarła, a jeśli umarła to choćby na tym przykładzie widzimy, że podlegała skutkom grzechu pierworodnego.

    Sądzę również, że dogmat o niepokalanym poczęciu Maryi nie wyklucza tego, iż:

    – Maryja mogła być kuszona do grzechu (niepokalanie stworzeni Adam i Ewa też wszak byli kuszeni do grzechu, niepokalanie poczęty Jezus również był kuszony do grzechu)

    – Maryja mogła zgrzeszyć (niepokalanie stworzeni Adam i Ewa wszak zgrzeszyli; jest co prawda zwyczajną oraz powszechną doktryną Kościoła, iż Maryja faktycznie nigdy nie zgrzeszyła, jednak na płaszczyźnie hipotetycznej było to możliwe)

    – Maryja także wzrastała w cnotach i nie była z pierwszą chwilą swego poczęcia doskonała

    Inną sprawą jest na jakiej zasadzie Maryja podlegała niektórym ze skutków grzechu pierworodnego? Czy działo się to na mocy konieczności czy raczej wolnego wyboru owej błogosławionej niewiasty, która w ten sposób chciała uświęcić i dać dobry przykład tego, w jaki sposób można zmagać się z niedogodnościami wynikającymi ze skutków owego grzechu? Wedle tradycyjnego nauczania katolickiego nasz Pan Jezus Chrystus zgodził się wziąć na siebie tę rzeczywistość po to, by ją uświęcić – możemy więc na zasadzie analogii domniemywać, że i Maryja postanowiła w ten sposób postąpić.

    Mirosław Salwowski

    ***

    Przeczytaj też:

    “Niech więc każda dusza będzie duszą Maryi”

    Tak, Maryję można kochać zbyt mocno

    Czy Maryja ratuje upartych grzeszników po ich śmierci?

    Czy “Katolickie memy” propagują szatańskie zuchwalstwo?

    ***

    Grafika została dołączona do powyższego tekstu za następującą stroną internetową: https://en.wikipedia.org/wiki/Immaculate_Heart_of_Mary

  2. Tak, Maryję można kochać zbyt mocno

    Możliwość komentowania Tak, Maryję można kochać zbyt mocno została wyłączona

    W katolickim Internecie można od czasu do czasu spotkać się ze stwierdzeniami sugerującymi, jakoby wręcz niemożliwa była nadmierna miłość do Najświętszej Maryi Panny. Wszak – jak powtarzają sympatycy takiego podejścia – i tak nie będzie się kochać Maryi bardziej niż Jej własny rodzony Syn, czyli nasz Pan Jezus Chrystus. W niniejszym artykule pragnę pokazać, iż wbrew owym sugestiom istnieje (i istniało w przeszłości) zjawisko, które można by nazwać przesadną miłością do Maryi.

    Przede wszystkim na samym początku zauważmy, iż sam Pan nasz i Zbawca Jezus Chrystus nie okazywał Maryi jakiejś bezgranicznej wręcz miłości. Oczywiście, jako Bóg kochał Ją, gdyż była Jego wybranym stworzeniem. Kochał Ją (i wciąż kocha) jako jej rodzony Syn. Pierwszą miłością i gorliwością Jezusa Chrystusa był Jego wiekuisty Ojciec oraz bezwzględne podporządkowanie się Jego najświętszej woli. Co do zaś Maryi to można wymienić przynajmniej jedną sytuację, w której Pan Jezus Chrystus nie spełnił woli swej Matki. Chodzi mi o okoliczność wspomnianą w 3 rozdziale Ewangelii św. Marka, gdzie najpierw czytamy, iż “bliscy” Pana Jezusa chcieli go “powstrzymać” albowiem mówiono o Nim “Odszedł od zmysłów” (tamże: 3, 21), a następnie dowiadujemy się, że owymi “bliskimi” byli “Jego Matka i bracia” (tamże: 3, 31). Gdy powiedziano Jezusowi, iż Jego “Matka oraz bracia” posłali po Niego, aby Go przywołać, nasz Pan nie powiedział czegoś w stylu: “Cóż, skoro moja Matka mnie woła, muszę was na pewien czas opuścić”, ale odrzekł:  

    «Któż jest moją matką i [którzy] są braćmi?» I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia.  Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką». (Marek 3, 3-34).

    Nie jest więc dziwnym, że starożytne “Konstytucje apostolskie” tak piszą o naszym Panu Jezusie Chrystusie:

    On wyrzekł się odpoczynku, wygód, chwały, bogactwa. zaszczytów, prawa do obrony, matki i braci, a nawet własnego życia dla pobożności wobec Ojca i miłości względem nas (…)” (Cytat za: „Synody i Kolekcje Praw, Tom II, Konstytucje Apostolskie oraz Kanony Pamfilosa z apostolskiego synodu w Antiochii; Prawo kanoniczne świętych Apostołów; Kary świętych Apostołów dla upadłych; Euchologion Serapiona”, Wydawnictwo WAM, Kraków 2007, s. 110).

    ***

    Ponadto, w historii chrześcijaństwa wymienić można niejedno – mogące być określone jako “przesada w miłości do Maryi” – nadużycie. Ot, np. korylydianie pod koniec IV wieku składali w ofierze Matce Bożej placki. W czasach nam nowszych jako przykłady tym podobnych odchyleń można wskazać na mariawitów (twierdzących, iż Bóg Ojciec wcielił się w Maryję) czy palmarian utrzymujących, iż pod postaciami eucharystycznymi kryje się również Ciało i Krew Matki Bożej, a poza tym Maryja miała nie potrzebować odkupienia i zbawienia.

    Na sam koniec tego tekstu dodam, iż problem “przesadnej miłości” do Maryi nie wydaje się być jakimś absolutnie marginalnym niebezpieczeństwem dla rzymskich katolików. Co prawda trudno jest tę mą opinię zweryfikować w bardziej konkretny sposób, gdyż nie ma wielu twardych danych socjologicznych na ten temat, ale do myślenia mogą dać wyniki sondażu, jaki swego czasu (na przełomie lat 80 i 90 XX wieku) pośród studentów wydziału katolickiej teologii na Uniwersytecie Puerto Rico przeprowadziły władze takowego. Otóż, jak pisze o tym współtwórca jednej z opcji zadanych w tym sondażu – chodzi o konwertytę z anglikanizmu, ks. Briana W. Harrisona (który jest też cenionym konserwatywnym teologiem katolickim) – studentom dano do oceny pogląd następującej treści: “Dziewica Maryja jest równa Bogu i dlatego zasługuje na taki sam rodzaj honoru i kultu jak On“. Jak się okazało, aż prawie 25 procent ankietowanych studentów napisało “Prawda” pod tą skrajnie heretycką i bałwochwalczą opinią. Co więcej, nie było pod tym kątem znaczącej różnicy pomiędzy studentami regularnie uczęszczającymi na Mszę a tymi, którzy tego nie czynili (Patrz: Fr. Brian W. Harrison, Our Silent Heresy, Catholic Answers).

    Mirosław Salwowski

  3. Ks. Jakub Wujek: Jak Maryja uczy nas spędzania wolnego czasu

    Możliwość komentowania Ks. Jakub Wujek: Jak Maryja uczy nas spędzania wolnego czasu została wyłączona

    Uczmy się tu wszyscy, a zwłaszcza białogłowy, jakie mają być witania, nawiedziny i rozmowy nasze, gdy się społem zejdziemy. Oto Panna Maryja matka Boża z wielką pokorą i wielką uczciwością, prawdziwą a nie zmyśloną pozdrawia Elżbietę, jako młodsza starszą. Elżbieta się zasię uniża przed panną, i wysławia łaskę Pańską nad nią. A Maryja zasię wszystko cześć i chwałę zlewa i obraca na Pana Boga swego, a sobie zgoła nic nie przywłaszcza. Nie usłyszysz tu żadnego słowa próżnego nie rzekąc złego: ani żartów, nie kunsztów, ani obmów, ani pieśni świeckich, jedno chwały Boże, a chwały świętych ludzi. Takie mają być rozmowy chrześcijańskie, jako i Paweł św. napomina mówiąc: Żadna zła mowa z ust waszych niechaj nie pochodzi, jedno która jest dobra ku zbudowaniu wiary, aby dała łaskę tym co jej słuchają. I zasię: nieczystota i wszelkie plugastwo, niech nie będzie ani pomienione między wami, jako przystoi świętym, ani nieuczciwość, ani głupia mowa, ani żarty, ani szyderstwa nieprzystojne, ale raczej dziękczynienie.

    Ale dziś u nas na chrzcinach, na weselach, na pokładzinach. i na inszych biesiadach i schadzkach, takie wszeteczeństwa opływają, że snadź i między poganami takie nie są.

    Postillle mnieyszey. Część Wtora Letnia to jest  krótkie kazania, albo wykłady świętych Ewangelii, na każdą niedzielę i na każde święto, od Adwentu asz do przenajświętszej Tróyce. Wedle nauki samey prawdziwey Kościoła S. powszechnego. Do ubogich Kapłanów i Gospodarzow y pospolitego człowieka, teras z nowu z pilnością napisana. Przez D. Jakuba Vuyka z Wągrowca Teologa zebrania P. J,”, Warszawa 1870, s. 233.

  4. Bóg czy “Bozia”?

    Możliwość komentowania Bóg czy “Bozia”? została wyłączona

    Uważam, iż dość popularny w naszym kraju zwyczaj nazywania Boga (a czasami nawet Matki Bożej) mianem “Bozi” powinien być energicznie zwalczany. Istnieje ku temu kilka powodów.

    Po pierwsze: imię Boże powinno być otoczone najwyższym szacunkiem oraz czcią. Kontekst i sposób w jaki jest ono wymawiane też powinien być przeniknięty respektem wobec Stwórcy. Nazywanie Boga “Bozią” z pewnością – przynajmniej na dłuższą metę – nie sprzyja budowaniu atmosfery czci i szacunku wobec majestatu Bożego imienia.

    Po drugie: choć Pan Bóg nie ma płci to jednak Pismo święte zwykle przedstawia Go w zdecydowanie męskich rysach (“Ojciec”, “Pan”, “On”) i ten język mówienia o Stwórcy powinien być uszanowany. Poza tym Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej przybrała swą ludzką naturę właśnie w ciele mężczyzny a nie kobiety. Zasadniczo rzecz biorąc należy więc unikać określenia Boga żeńskimi nazwami.

    Po trzecie: najpewniej ze względu na żeńską formę niektórzy ludzie przez określenie “Bozia” rozumieją nie tyle Boga Ojca czy Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale Najświętszą Maryję Pannę. To zaś już sprzyja nie tyle infantylnemu podejściu do Stwórcy, ale strasznej herezji i bałwochwalstwu. O ile bowiem Matka Boża jest najbardziej wywyższonym oraz uprzywilejowanym ze stworzeń to na pewno nie jest ona Bogiem.

    Z tych właśnie względów sądzę, iż nie należy lekceważyć owego błędnego sposobu wyrażania się o Bogu, lecz go gorliwie tępić. Boża chwała i majestat muszą być wszak wywyższane, a nie poniżane oraz infantylizowane.

    Mirosław Salwowski

  5. Ojciec Pelanowski de facto znieważa Najświętszą Maryję Pannę

    Leave a Comment

    Ojciec Augustyn Pelanowski jest znanym polskim prezbiterem i zakonnikiem, który najprawdopodobniej słusznie uważany jest za bardzo gorliwego, konserwatywnego i oddanego duszpasterza. Niestety, jednak okazuje się, iż również jemu zdarza się powiedzieć rzeczy kompletnie głupie, a nawet jawnie heretyckie. Przykładem takiej jego wypowiedzi są słowa, które wygłosił dla autorów filmu “Proroctwo”. Otóż, na umieszczonym w Internecie filmie pt. “o. Augustyn Pelanowski – cała rozmowa”( https://www.youtube.com/watch?v=770B_px7xtI ) w odniesieniu do Maryi wypowiada on następującą kwestię:

    “Przecież Ona oszukiwała Nazaret i na szczęście oszukała szatana. W Nazarecie uchodziła za szczęśliwą mężatkę, a przecież nie współżyła ze swoim mężem. To jest kłamstwo czy prawda?(Śmiech). Czy to jest święte kłamstwo czy to jest straszna prawda? Gdyby nie ona to byśmy nie wyszli po prostu z tych szatańskich kłamstw, więc musiała go okłamać; kłamcę musiała okłamać. Urodziła człowieka i wszyscy myśleli, że to był człowiek, a to był Bóg. To jest prawda czy kłamstwo? To jest podstęp czy to jest mówienie wszystkim, jak jest (Max Kolonko)? Więc w cudzysłowiu, cudzysłowiu mówię oczywiście “oszustka”, bo mówię z fascynacją, w znaczeniu, że jest niezwykle inteligentna, najdoskonalsza z ludzi” ( Minuty: 1. 10. 46 – 1. 11. 51).

    Tak więc, o. Augustyn Pelanowski otwarcie twierdzi, iż Najświętsza Maria Panna okłamywała tak mieszkańców Nazaretu, jak i szatana. Wedle niego dla dobra dusz ludzkich musiała ona to czynić. Wiemy jednak, iż błogosławiona Maryja z jednej strony nigdy nie zgrzeszyła, z drugiej zaś, że kłamstwo jest grzechem. Albo więc o. Pelanowski przeczy powyżej bezgrzeszności Maryi albo też poddaje w wątpliwość nauczanie Kościoła o tym, iż kłamstwo jest zawsze złe i zakazane. Szacunek z jakim ów zakonnik wypowiada się o Matce Bożej raczej wyklucza tę pierwszą możliwość, a więc to, by chciał on swymi słowami zaprzeczyć bezgrzeszności Najświętszej Panny. Pozostaje więc opcja, iż o. Pelanowski przeczy powszechnemu i wielowiekowemu nauczaniu Kościoła o tym, że kłamstwo jest zawsze złe i zabronione w oczach Boga. Kwestionowanie tejże doktryny jest jednak także herezją, a przypisywanie jakiegokolwiek kłamstwa Matce Bożej de facto ją obraża i poniża, nawet jeśli w swym subiektywnym przeświadczeniu o. Pelanowski chciał Ją tym tym bardziej pochwalić i docenić. Żeby nie było wątpliwości przypomnijmy sobie pokrótce nauczanie Kościoła na temat absolutnej niedopuszczalności kłamstwa:

    „Nie trzeba mniemać, iż kłamstwo nie jest grzechem, skoro posługuje na korzyść cudzą (…) Czy kłamstwo może kiedykolwiek nie być złem? Czy może kiedykolwiek być dobrem? (…) Powinniśmy nienawidzieć powszechnie wszelkiego rodzaju kłamstwa, ponieważ nie ma żadnego, które przeciwnym nie byłoby prawdzie. Podobnie jak nie masz zgody pomiędzy światłem a ciemnością, między religią a bezbożnością, zdrowiem a chorobą, życiem a śmiercią: tak też nie ma żadnej godziwej umowy między kłamstwem a prawdą. O ile ta jest dla nas drogą, o tyle kłamstwem brzydzić się powinniśmy. Ale oto jest człowiek niewinny, któremu trzeba ocalić życie, oświadczając wbrew prawdzie, że nie wiemy gdzie się ukrył. Czy powiedzielibyście to samo w obecności najwyższego Sędziego, któryby wam zadał to pytanie? Czyliż nie jest większą odwagą i cnotą odpowiedzieć: Nie będę ani donosicielem ani kłamcą. Biskup Thagaste, imieniem Firmus wezwany imieniem cesarza, o wydanie człowieka, który się ukrywał u niego, odpowiedział śmiało, że nie chce ani kłamać, ani wydać nieszczęśliwego, woląc raczej wycierpieć najsroższe męki, niżeli uczynić to, czego wymagają po nim, lub powiedzieć fałsz. (…) Gdy nas przymuszają do kłamania z powodu zbawienia wiekuistego jakiej osoby, na przykład gdy idzie o udzielenie jej sakramentu chrztu świętego, do kogoż wtedy mam się uciec, jeżeli nie do ciebie; o prawdo święta? Ale czy prawda może pozwolić dopuścić się kłamstwa? (…) Nie uważane są za kłamstwa, pewne żarty, w których jawnie okazuje się ze sposobu, w jakim je wyrażamy, że nie mamy zamiaru oszukiwać, nawet mówiąc nieprawdę” (Św. Augustyn z Hippony) [1].

    „Unikajmy troskliwie wszelkiego rodzaju kłamstwa. Są wprawdzie kłamstwa lekkie: na przykład skłamać, aby ocalić życie bliźniemu swemu. Wszelako ponieważ powiedziane jest w Piśmie świętym: (Ks. Mądrości 1:11), tudzież (Ps 5: 5-6); nie masz żadnej wątpliwości, że każdy chrześcijanin, który pragnie przyjść do doskonałości, unikać powinien owych kłamstw usłużnych, stronić troskliwie od wszelkiego rodzaju skrytości, nawet w przypadku, o którym wspomnieliśmy, z obawy, iżby chcąc ocalić życie doczesne bliźniego, nie zaszkodzić dobru żywota duchownego (…)” (Papież św. Grzegorz Wielki)[2].

    „Nie wolno mówić kłamstwa, nawet by ocalić kogoś z jakiegokolwiek niebezpieczeństwa.” (Św. Tomasz z Akwinu).

    „Pismo św. Starego i Nowego Zakonu przestrzega nas przed kłamstwem. Czynią to i Święci, mówiąc, że nawet dla uratowania świata całego od zagłady nie należałoby kłamać. Choćby nawet przez kłamstwo można z piekła uwolnić potępionych i wprowadzić ich do nieba, nie wolnoby nam było tego uczynić. (…) Choć byśmy mogli kogoś uchronić od śmierci kłamstwem, nie wolnoby go popełnić. (…) Dla ocalenia życia i majątku nie wolno zasmucać Boga, bo życie i majątek trwają do czasu, a Bóg i szczęśliwość duszy trwać będą na wieki” (Św. Jan Maria Vianney) [3].

    „Nigdy nie można kłamać, ani w żartach, ani dla własnej korzyści, ani dla korzyści kogoś innego, gdyż kłamstwo zawsze jest złem samym w sobie” (Katechizm św. Piusa X) [4].

    Dobra intencja (np. pomoc bliźniemu) nie czyni dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane (jak kłamstwo czy złorzeczenie). Cel nie uświęca środków (…) Kłamstwo jest ze swej natury godne potępienia. Jest profanacją słowa, które ma za zadanie komunikować innym poznaną prawdę. Dobrowolny zamiar wprowadzenia bliźniego w błąd przez wypowiedzi sprzeczne z prawdą narusza sprawiedliwość i miłość. Wina jest jeszcze większa, gdy intencja oszukania może mieć zgubne skutki dla tych, których odwraca od prawdy” (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1753; 2485) [5].

    W powyższych wypowiedziach widać wyraźnie, iż kłamstwo – choć może być w pewnych okolicznościach grzechem powszednim – jest zawsze zakazane i niemiłe Bogu. Jest ono zabronione nawet wówczas, gdy można przez nie pomóc bliźniemu, uratować kogoś od śmierci, a nawet – gdyby to było możliwe – uwolnić potępionych z piekła i wprowadzić ich do nieba. To nauczanie, nie jest teologiczną opinią tego czy innego świętego, ale stanowi powszechne i jednolite nauczanie Magisterium Kościoła co najmniej od V wieku aż do czasów nam współczesnych. Nie można więc twierdzić, iż nasza błogosławiona Matka kiedykolwiek kłamała, gdyż wtedy albo przeczy się jej bezgrzeszności albo neguje się wewnętrzną i absolutną grzeszność kłamstwa.  Obie perspektywy są fatalne i heretyckie. Nie można też utrzymywać – jak czyni to o. Pelanowski – iż Maryja “musiała” kłamać. W rzeczywistości człowiek, nigdy nie jest zmuszony do łamania negatywnych norm moralnych objawionych w Starym i Nowym Testamencie. Papież św. Jan Paweł II w encyklice “Veritatis splendor” nauczał co następuje:

    Także w sytuacjach najtrudniejszych człowiek powinien przestrzegać normy moralnej, aby okazać posłuszeństwo świętemu przykazaniu Bożemu i postąpić zgodnie ze swą osobową godnością. (…) Ale pokusy można odeprzeć, grzechów można unikać, ponieważ wraz z przykazaniami Pan daje nam możliwość ich zachowywania: „Oczy Jego patrzą na bojących się Go — On sam poznaje każdy czyn człowieka. Nikomu On nie przykazał być bezbożnym i nikomu nie zezwolił grzeszyć” (Syr 15, 19-20). W określonych sytuacjach przestrzeganie prawa Bożego może być trudne, nawet bardzo trudne, nigdy jednak nie jest niemożliwe. To niezmienne nauczanie Tradycji Kościoła tak ujmuje Sobór Trydencki: „Żaden człowiek, choć usprawiedliwiony, nie może się uważać za zwolnionego z przestrzegania przykazań; nikt nie powinien podzielać tego błędnego mniemania, potępionego przez Ojców, wedle którego przestrzeganie Bożych przykazań jest dla człowieka usprawiedliwionego niemożliwe. Bóg bowiem nie nakazuje tego, co niemożliwe, lecz nakazując przynagla cię, byś czynił wszystko, co możesz, a prosił o to, czego nie możesz, On zaś pomoże ci, byś mógł; albowiem «przykazania Jego nie są ciężkie» (1 J 5, 3), a «jarzmo Jego jest słodkie i brzemię lekkie» (por. Mt 11, 30)” (n. 102).

    Warto też zauważyć, iż gdyby Maryja pokonała szatana za pomocą kłamstwa to postąpiłaby wówczas przeciwko słowom Pisma świętego, które mówi: “Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12, 21).

    Ojciec Pelanowski popełnia również błędy logiczne w swej wypowiedzi. Kłamstwo oznacza bowiem świadome wprowadzanie w błąd za pomocą sprzecznych ze stanem faktycznym słów lub znaków, jednak kłamstwem nie jest niemówienie wszystkim wszystkiego co się wie. Kościół naucza tak o absolutnym złu kłamstwa, jak i o powinności milczenia lub roztropności w mowie wówczas, gdy dana osoba nie ma prawa znać tej czy innej informacji:

    “Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę temu, kto jej żąda, czy nie.

    Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane, lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję. Nikt nie jest zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać” (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 2488 – 2489) [6].

    To, że Maryja nie ogłaszała wszystkim naokoło “Słuchajcie, nie współżyję ze swoim mężem Józefem” nie było kłamstwem z jej strony, ale roztropnym milczeniem. Kłamała by wtedy, gdyby mówiła (albo pisała), iż obcuje intymnie z Józefem. Ale takiej sytuacji nie było, więc nie można Maryi zarzucać tu kłamstwa. Podobnie to, iż “Maryja urodziła człowieka, i wszyscy myśleli, że to był człowiek, a to był Bóg” nie było żadnym kłamstwem z jej strony. Jezus Chrystus stał się bowiem też prawdziwym Człowiekiem, więc objawianie tego faktu nie było niczym kłamliwym. Być może zresztą o. Augustyn Pelanowski nie rozróżnia pomiędzy kłamstwem, a roztropnym milczeniem, ale to niestety też niezbyt dobrze świadczy o poziomie doktrynalnej formacji, jaką on odebrał.  Takie podstawowe rozróżnienia powinien bowiem znać każdy katolicki teolog, ksiądz lub katecheta.

     

    Wielka szkoda, iż nawet tak gorliwi i konserwatywni duszpasterze jak o. Augustyn Pelanowski wypowiadają tak heretyckie brednie, jak powyżej cytowana.

     

    Przypisy:

    1. Cytat za: Ks. Ambroży Guillois, „Wykład historyczny, dogmatyczny, moralny, liturgiczny i kanoniczny wiary katolickiej”, Wilno 1863, s. 382, 380.
    2. Cytat za: Ks. Ambroży Guillois, jw., s. 384.

    3. Cytat za, Bł. X. Jan Marya Vianney, „Kazania niedzielne i świąteczne”, Lwów 1906, tom I, s. 138 – 139, 140 – 141.

    4. Cytat za: „Katechizm św. Piusa X. Vademecum katolika„, Sandomierz 2006, s. 109.

    5. Cytat za: „Katechizm Kościoła Katolickiego„, Poznań 2002, s. 425; 568.

    6. Cytat za: „Katechizm Kościoła Katolickiego„ jw., s. 569.

  6. “Niech więc każda dusza będzie duszą Maryi”

    Leave a Comment

    Ale i wy jesteście błogosławieni, którzyście usłyszeli i uwierzyli. Albowiem każda dusza, która wierzy, poczyna w sobie i rodzi Słowo Boga i rozpoznaje Jego dzieła.

    Niech więc każda dusza będzie duszą Maryi, aby uwielbiała Pana. Niech w każdej duszy będzie duch Maryi, aby radowała się w Bogu. Jest tylko jedna Matka Chrystusa. Ta, która Go zrodziła, ale przez wiarę każda dusza rodzi Chrystusa. Każda bowiem przyjmuje Słowo Boga, jeśli tylko nieskalana i wolna od występków zachowuje czystość nienaganną i bez skazy.

    Każda więc dusza, która byłaby taką, wielbi Pana tak, jak wielbiła Go dusza Maryi i jak Jej duch radował się w Bogu Zbawicielu

    Św. Ambroży, Komentarz do Ewangelii św. Łukasza, księga 2, rozdz. 19.