Możliwość komentowania Poseł Grzegorz Braun: marcjonita, ignorant czy hipokryta? została wyłączona
Najpewniej wszyscy z Czytelników tego bloga wiedzą o chuligańskim postępku posła Grzegorza Brauna polegającym na gwałtownym zgaszeniu chanukowych świec w hali polskiego parlamentu. Niestety, wielu prawicowców, konserwatystów i tradycyjnych katolików popiera ów czyn – czego smutnym dowodem są tysiące „lajków” umieszczanych pod wystąpieniami posła Brauna mającymi uzasadniać tenże czyn. Ze swej strony pozwolę więc sobie wskazać na powody, dla których ten wybryk należy potępić.
Na początku załóżmy na chwilę, iż świętowanie Chanuki byłoby rzeczywiście czymś, co należy kategorycznie potępić. Czy taka okoliczność dawałaby panu Braunowi moralne prawo do przeszkadzania w wykonywaniu obrzędów związanych z tym świętem? Otóż samo stwierdzenie zła czy błędności danych obrzędów nie daje jeszcze poszczególnym osobom takiego prawa. A to dlatego, że nawet wedle bardziej tradycyjnej teologii katolickiej władze cywilne nie mają same z siebie prawa do ograniczania czy zakazywania praktykowania fałszywych kultów. Takie prawo – wedle owej teologii – państwo może mieć tylko wówczas, gdy ma do tego upoważnienie ze strony władz kościelnych, nie zaś na mocy własnego rozeznania. Tymczasem, poseł Braun w swym wiadomym czynie nie działał ani z upoważnienia władz cywilnych, ani kościelnych. Jego wybryk był więc czystą samowolą, której nie należy usprawiedliwiać. Ponadto, chociażby wedle św. Tomasza z Akwinu, akurat obrzędy żydowskie mogą cieszyć się większą tolerancją aniżeli ceremonie niektórych innych religii, gdyż obok błędów zawierają one niemało prawdy i w pewien sposób przypominają o Boskim Objawieniu. Tę myśl Tomasza z Akwinu w szczególny sposób można odnieść właśnie do świętowania Chanuki, w której obrzędach trudno w zasadzie znaleźć coś jawnie błędnego. Upamiętnia ona bowiem cud oczyszczenia świątyni w Jerozolimie, a jej historycznym tłem są bohaterskie walki Machabeuszy z pogańską tyranią Hellady (czyli Imperium Grecji). Owszem, jako że świętowanie Chanuki jest jednym z obrzędów Starego Przymierza, można głęboko zastanawiać się nad tym, czy chrześcijanom dozwolone jest popieranie takich celebracji – gdyż nawet dobre w swym czasie ceremonie Starego Zakonu wypełniły się wraz z ukrzyżowaniem i zmartwychwstaniem Pana Jezusa Chrystusa – jednak czym innym jest wstrzymanie się od ich popierania, a jeszcze czym innym ich gwałtowne tłumienie. Do tego drugiego rodzaju działania pan poseł Grzegorz Braun nie miał po prostu prawa.
Poza tym, nawet, gdyby manifestacyjne zgaszenie świec chanukowych nie było co do swej materii złe, to i tak ów czyn posła Brauna zasługuje na potępienie ze względu na towarzyszącą mu intencję. Chodzi oczywiście o bezczelne, wręcz ocierające się o marcjonizm, znieważanie przez tego człowieka biblijnych bohaterów – czyli walczących z pogańską tyranią Machabeuszy. Pan Braun nazywa bowiem świętowanie Chanuki celebracją „żydowskiego rasizmu”, „plemiennego ekstremizmu”, kultem „plemiennego Boga”, etc. Można to porównać z sytuacją, w której ktoś publicznie paliłby Koran, uzasadniając to tym, iż w księdze tej potępia się akty homoseksualne, wzywa do penalizacji cudzołóstwa, itd. Publiczne palenie Koranu być może nie byłoby w swej materii złe, ale taka intencja po prostu dyskwalifikowałaby moralnie ów czyn.
Dodam, że nie mają racji ci z obrońców posła Brauna, którzy sugerują, iż może on rozróżniać pomiędzy współczesną żydowską celebracją Chanuki a biblijnymi Machabeuszami, którym okazuje uznanie i szacunek. Pomijając już to, że i aktualne świętowanie Chanuki jest wspominaniem owych biblijnych bohaterów, to pan Braun po prostu takiego rozróżnienia nie przeprowadza. Owszem, przyznaje on, iż księgi machabejskie należą do katolickiego kanonu Pisma świętego, ale jednocześnie mocno relatywizuje on ich znaczenie. Na przykład – wbrew tradycyjnej egzegezie katolickiej – poseł Braun twierdzi, iż postępowanie Machabeuszy nie ma dla nas charakteru normatywnego. Tymczasem, różni święci i teologowie katoliccy nie tylko, że wychwalali Machabeuszy, ale stwierdzali, iż przykład, jaki oni nam dali, jest jedną z podstaw dla słuszności prowadzenia sprawiedliwych wojen. To nie jest więc tak, jak można wywnioskować z wywodów pana Brauna, że w zasadzie to nie wiadomo czemu zmagania Machabeuszy znalazły się w tradycyjnie katolickim kanonie Biblii a ich czyny były aktami „ludobójstwa” i „dzikiego żydowskiego plemiennego rasizmu”. Jest bowiem dokładnie odwrotnie: czyny Machabeuszy były chwalebne, a przykład jaki nam dali może być aktualny również dla naszych czasów – stanowiąc jeden z argumentów na rzecz moralnej godziwości prowadzenia sprawiedliwych wojen.
Na sam koniec tego artykułu pozwolę sobie zaznaczyć, iż poseł Braun jest albo skrajnym wręcz ignorantem, albo hipokrytą, gdy obchodzenie Chanuki nazywa “rasizmem” oraz pochwałą ludobójstwa, a sam ma bardzo żywe związki z Wydawnictwem 3Dom, które propaguje książki w życzliwy sposób przedstawiające masowe mordowanie ludzi ze względu na ich rasę („Dzienniki Turnera”, „Łowca”). Albo więc mimo swych bliskich związków nie wie on jakie książki od dłuższego już czasu są promowane przez jego kolegów: w takim wypadku byłby on ignorantem, którego przydatność do bycia aktywnym politykiem musiałaby stanąć pod wielkim znakiem zapytania. Albo też jest hipokrytą, z jednej strony potępiając wyimaginowany rasizm oraz pochwały ludobójstwa u tych, do których nie pała sympatią, z drugiej strony nie zwracając najmniejszej uwagi na rzeczywiste propagowanie skrajnego rasizmu i ludobójstwa przez swych kolegów.
Jeśli zatem pan Grzegorz Braun chce rzeczywiście walczyć z „dzikim rasizmem” i pochwałami ludobójstwa, to niech zacznie krytykować swych kolegów i współpracowników.
Możliwość komentowania Czy Tomasz G. Stala jest rasistą? została wyłączona
Pierwsze miejsce na liście wyborczej Konfederacji w okręgu częstochowskim przypadło panu Tomaszowi Grzegorzowi Stali. Człowiek ten prowadzi Wydawnictwo 3DOM znane z publikacji wielu kontrowersyjnych w swej treści materiałów (książek, koszulek, kubków, itd.). Mass media co pewien czas przypominają o tym, iż wydawnictwo to opublikowało np. zbiór cytatów autorstwa Adolfa Hitlera, jednak ów zarzut jest łatwy do odparcia poprzez odnotowanie faktu, że owa książka została opatrzona krytycznym słowem wstępnym. Istnieją jednak książki (konkretnie są to powieści), które p. Tomasz G. Stala puścił w publiczny obieg nie tylko bez krytycznego komentarza, ale jeszcze z pochwalających je słowem. A są to publikacje, które wyrażają przekonania, jeszcze gorsze niż te, które w swych słowach i czynach wyrażał wódz III Rzeszy: a przynajmniej jedną z nich należy w ten sposób ocenić. Te książki noszą tytuły: “Dzienniki Turnera” (“The Turner Diares”) oraz “Łowca” (“Hunter”), a ich autorem był niejaki William Luther Pierce III, swego czasu znany w pewnych kręgach neonazista, rasista i apostata od chrześcijaństwa (który owe publikacje napisał pod pseudonimem: Andrew MacDonald).
***
Dlaczego napisałem powyżej, iż przynajmniej “jedna” z tych książek jest gorsza od przekonań Hitlera (i jego towarzyszy)? Ano, dlatego, iż hitlerowcy dążyli do fizycznej eksterminacji “tylko” dwóch grup etnicznych – to znaczy Żydów i Cyganów. Ludzi zaś ras innych niż biała uznawali co prawda za gorszych, jednak nie zamierzali ich masowo mordować. Tymczasem w wydanych przez pana Stalę “Dziennikach Turnera” w przychylny sposób odmalowane są postacie, które w masowy sposób mordują nie tylko Żydów, ale też osoby należące do nie-białych ras. Pozwolę sobie poniżej zacytować kilka ustępów z “Dzienników Turnera” na to wskazujących:
(Informacja dla Czytelników: słowo afro odnosi się do rasy murzyńskiej albo afrykańskiej, która do chwili zniknięcia z powierzchni Ziemi w czasie Wielkiej Rewolucji[podkreślenie moje – MS], wywierała coraz bardziej degenerujący wpływ na kulturę oraz styl życia obywateli Ameryki Północnej.) [Cytat za: Andrew MacDonald, “Dzienniki Turnera”, Wydawnictwo 3DOM, Częstochowa 2020, s. 95-96].
“W Detroit wprowadzono następująco zasadę, zaakceptowaną później przez władze innych enklaw. Każdy zdrowy biały mężczyzna deklarujący chęć osiedlenia się na terenie enklawy otrzymywał jeden ciepły posiłek oraz bagnet lub inną tego rodzaju broń. Następnie znakowano mu czoło specjalnym niezmywalnym atramentem i odstawiano poza granice enklawy.
Mógł powrócić i zostać przyjęty na stałe tylko wówczas, kiedy przynosił głowę zabitego Czarnego lub przedstawiciela innej rasy kolorowej (podkreślenie moje – MS). Zastosowanie tej metody dawało pewność, że bezcennej żywności nie otrzymają ci, którzy nie zechcą lub nie będą mogli zasilić szeregów bojowników Organizacji. Osobnicy o słabym charakterze lub bardziej dekadenckim usposobieniu nie potrafili bądź nie chcieli wywiązać się z zadania.” (Cytat za: Andrew MacDonald, jw., s. 302).
“Jednakże w roku 1999 (według kalendarza Starej Ery), zostały urzeczywistnione marzenia o świecie wyłącznie dla Białych (podkreślenie moje – MS).
Należy pamiętać, że spełnienie tych marzeń zawdzięczamy wieloletnim ofiarom z własnego życia, składanym dobrowolnie przez nieprzeliczone rzesze mężczyzn i kobiet należących do Organizacji.
Earl Turner był jednym z owych tysięcy, należał jednak do najbardziej zasłużonych dla sprawy. Tamtego listopadowego poranka, 106 lat temu, zyskał sobie nieśmiertelność.
Wiernie wypełnił zobowiązania wobec swojej rasy, Organizacji i Zakonu, który przyjął go w swoje szeregi. Dokonując tego czynu, Turner przyczynił się w ogromnym stopniu do przetrwania i rozkwitu naszej rasy, jak również do osiągnięcia przez Organizację globalnych celów politycznych i militarnych. To także dzięki niemu mogły się rozpocząć na Ziemi mądre, łagodne i wiecznotrwałe rządy Zakonu.” (Cytat za: Andrew MacDonald, jw., s. 307).
W “Dziennikach Turnera” obok apoteozy masowych mordów na Żydach, “zdrajcach rasy” (czyli np. tych którzy zawarli mieszane rasowo małżeństwo) oraz eksterminacji wszystkich nie-białych ludzi, zawarta jest krytyka tych, którzy co prawda stanęli po stronie “Wielkiej Rewolucji” ale byli powściągliwi w stosowaniu takich metod. Jest to ukazane na przykładzie postaci generała-porucznika Arnolda Hardinga. Jest on w tej powieści ukazany jako konserwatysta, któremu nie podobają się masowe mordy popełniane przez skrajnie antysemicką i rasistowską “Organizację”:
“Nasze radykalne działania w południowej części stanu nazwał “komunizmem”. Oświadczył, że jest zdumiony i przerażony tym, iż przed wygnaniem nie-Białych oraz straceniem Żydów i winnych zbrodni przeciw swojej rasie, nie zapewniliśmy im uczciwych procesów sądowych” (Cytat za: Andrew MacDonald, jw., s. 257).
Podmiot liryczny “Dzienników Turnera” (czyli Earl Turner) w taki oto sposób komentuje postawę generała Hardinga:
“Chyba ten bałwan nie rozumie najprostszych spraw, ponieważ nadal apeluje do “odpowiedzialnych” Czarnych oraz do “Żydów-patriotów” o udzielenie mu pomocy w przywracaniu porządku. Harding, jak wszyscy konserwatyści, nigdy nie zdobędzie się na podjęcie koniecznych decyzji, ponieważ ich realizacja oznaczałaby, w jego mniemaniu karanie “niewinnych”, “dobrych” Murzynów i “lojalnych” Żydów. Powodowany obawą, że może potraktować wiele osób “niesprawiedliwie”, kręci się bezradnie wokół własnego tyłka, podczas gdy na podległym mu obszarze wszystko się wali, a cywile padają z głodu jak muchy. Doprawdy, generałowie powinni być szyci z mocniejszego niż on materiału” (Cytat za: Andrew MacDonald, jw., s. 258).
Ostatecznie, ów “bałwan” (gen. Harding) zostaje na kartach omawianej powieści zabity przez “grupę specjalną działającą z ramienia Organizacji”.
William L. Pierce III w wyrazisty sposób zarysował więc w swych “Dziennikach Turnera” podział na pozytywne i negatywne postacie. Tymi pierwszymi są żądni krwi skrajni rasiści, którzy urządzają masowe mordy na Żydach, “zdrajcach rasy” oraz ostatecznie doprowadzają na całym świecie do eksterminacji wszystkich “nie-Białych”. Do tych drugich należą między innymi konserwatyści w rodzaju generała Arnolda Hardinga, którym takowy morderczy szał się nie podoba i którzy uznają, że pośród Żydów i Czarnych także są niewinni ludzie, a ponadto przed wymierzeniem komuś kary śmierci chcieliby jeszcze przeprowadzać sprawiedliwe procesy.
Z kolei w drugiej z wymienionych wyżej powieści, czyli “Łowcy” w życzliwym świetle pokazuje się mordowanie tych z białych ludzi, którzy dopuścili się takich “zbrodni przeciw własnej rasie” jak np. wejście w związek małżeński z osobami czarnymi. Książka ta została przez Williama L. Pierce’a III w specjalny sposób dedykowana Josephowi Paulowi Franklinowi, seryjnemu mordercy Żydów i mieszanych rasowo par. Wedle Pierce’a ów zbrodniarz i przestępca był świadomy swego “obowiązku jako białego człowieka i zrobił to, co musi zrobić odpowiedzialny syn swojej rasy“.
***
Można zatem zadać pytanie, w jakim celu p. Tomasz G. Stala wydał te dwie ultrarasistowskie książki? Czy zrobił on to, aby pokazać jak chore płody mogą wyjść ze zniszczonego przez nienawiść umysłu – tym samym przestrzegając przed czymś takim innych? Niestety, ale absolutnie nic na to nie wskazuje. Sposób bowiem w jaki reklamowane są przez Wydawnictwo 3DOM tak “Dzienniki Turnera” jak i “Łowca” nie jest wobec ich treści krytyczny, ale wręcz przeciwnie obfituje w ciepłe i życzliwe względem nich frazy. To nie są słowa w stylu “Publikujemy tę książkę po to, by pokazać do czego może prowadzić rasistowska nienawiść i uczulić swych czytelników na jej złowrogie i niszczycielskie oddziaływanie“. Co to, to nie. Spójrzmy wszak, choćby na sposób w jaki Wydawnictwo 3Dom promuje książkę “Łowca”:
“Książka Łowca to manifest skierowany w stronę zwykłych Amerykanów, aby ci wzięli odpowiedzialność za to, co dzieje się w ich państwie. Przesłanie w książce obecnie skierować można do polityki i światopoglądu szeroko pojmowanego Zachodu, a nawet naszego kraju. Opisana przed kilkoma dekadami rzeczywistość zaczyna bowiem coraz mocniej przypominać to, co obecnie obserwujemy na świecie – nurty i zgubne ideologie, które zaprzątają umysły ludzi doprowadzić, mogą do totalnego zniszczenia budowanej od wieków kultury i cywilizacji. Jedynie zmiana kursu i powrót do tradycyjnych wartości jest w stanie uchronić nas przed mentalną destrukcją” (Fragment zapowiedzi “Łowcy” zamieszczony na oficjalnej witrynie internetowej Wydawnictwa 3DOM).
“Łowca” to thriller polityczny, jeden z niewielu, w którym to good guy jest faktycznie tym dobrym facetem, a nie wyłącznie heroldem ciemności, przeznaczonym do odstrzału przez wysłannika hanukowych niebios. Pod względem typowej dla tego gatunku estetyki przemocy – co może zabrzmi zaskakująco, a dla pobłogosławionych martwą ręką Lenina nawet szokująco – to powieść nad wyraz wyważona. Powiedziałbym nawet, że w porównaniu do klasyki gatunku promuje nawet rozsądny pacyfizm: tutaj ofiary nie padają kontenerami, odchodzą jedynie ci, którzy muszą. (…) [Fragment z przedmowy Adama Gmurczyka zamieszczony na stronie Wydawnictwa 3DOM].
Z kolei, w przedmowie do “Dzienników Turnera” pan Stala cytując z niej następujące słowa: “Coraz dobitniej dociera do naszej świadomości fakt, że przegramy naszą walkę, jeśli nie poleją się strumienie – mało, prawdziwe rzeki – krwi” komentuje je w następujący sposób:
Zawsze miałem dużą zdolność do zapamiętywania cytatów – zasłyszanych nawet w latach odległych. Ten przywołany powyżej – z przeczytanych pierwszy raz 20 lat temu Dzienników Turnera mam w głowie do dziś. Przytaczałem go wiele razy, gdy w rozmowach pytano mnie, w jaki sposób uczynić Polskę suwerennym i niepodległym krajem. (Cytat za: “Dzienniki Turnera”, jw,. s. 5).
Niech osoby czytające ten artykuł, same ocenią, czy powyżej cytowane zdania firmowane przez Wydawnictwo 3Dom nie są pochwałą treści i przesłania tych dwóch skrajnie rasistowskich powieści???
***
Chociaż nie ulega wątpliwości, iż Wydawnictwo 3Dom – a co za tym idzie, również (a może przede wszystkim) pan Tomasz G. Stala (jako jego szef) próbuje nam przedstawić tak “Dzienniki Turnera”, jak i “Łowcę” w ogólnie pozytywnym ich treści duchu, to pragnę przy tym zaznaczyć, iż nie wiem, czy aby na pewno kandydat na posła z ramienia Konfederacji w okręgu częstochowskim, podziela dokładnie 100 procent przesłania przepełnionych skrajnie rasistowską nienawiścią książek Williama Luthera Pierce’a III. Nie wiem więc, czy pan Stala życzyłby sobie, aby wszystkie inne niż biała rasy zostały wybite z powierzchni Ziemi (co jest finałem “Dzienników Turnera”), albo czy osoby pozostające w międzyrasowych małżeństwach powinny być jego zdaniem mordowane (co czynią pozytywni bohaterowie tak “Dzienników Turnera”, jak i “Łowcy”). W pewnych ustępach poczynionego przez siebie wstępu do “Dzienników Turnera” p. Tomasz Stala czyni nawet uwagi, które mogą być interpretowane jako lekkie zdystansowanie się od niektórych konkluzji owej powieści. Pisze on więc:
“W miejscu, w którym się znaleźliśmy, gdy pełzająca czarna rewolucja zalewa światowe umysły, czas na opór. Nie popieram rozwiązań terrorystycznych, aczkolwiek czytając książkę Andrzeja Solaka o wysadzaniu klinik aborcyjnych w USA, poprzednie zdanie nie jest do końca prawdą …” (Cytat za: “Dzienniki Turnera”, jw., s. 6)
A więc p. Stala nie popiera terroryzmu, ale z drugiej strony “nie do końca jest to prawdą”, że nie popiera czegoś takiego (deklaruje to co prawda w bezpośrednim kontekście walki z aborcją, ale jednocześnie czyni to we wstępie do powieści przychylnie ukazującej masowe mordowanie Żydów i osób niebiałych). Tego rodzaju “zdystansowanie” się od terroryzmu brzmi co najmniej dwuznacznie i dziwnie.
W innym miejscu swego wstępu, “jedynka” Konfederacji na okręg częstochowski pisze coś takiego:
“Czytając Dzienniki Turnera, należy mieć na uwadze, że jest to (świetna literacko) powieść, a nie tekst programowy. Dla Europejczyka stanowią one także doskonałe studium smutnej politycznej rzeczywistości Stanów Zjednoczonych. To nie jest powieść konserwatywna i tradycjonalistyczna, to jest powieść REWOLUCYJNA. Nie powinno nas to dziwić, jeśli zdajemy sobie sprawę, że tradycja polityczna USA to wybór pomiędzy republikanizmem a demokratyzmem. Rozumiem to; mając wybór między dżumą a cholerą – wybieram kanister z benzyną.” (Cytat za: “Dzienniki Turnera”, jw., s. 7).
I znów widzimy tę dwuznaczną mowę pana Stali. A więc z jednej strony “Nie jest to tekst programowy” (czyli, innymi słowy, coś w rodzaju sugestii: niekoniecznie traktujcie ten tekst jako dosłowny program działania), a z drugiej strony jednak wyrażanie pewnego rodzaju sympatii dla głównego motywu “Dzienników Turnera” czyli posuniętej do skrajności przemocy: “Wybieram kanister z benzyną“.
Podkreślmy to jednak, że nawet te dwa wyżej cytowane, bardzo delikatne i dwuznaczne fragmenty wstępu p. Stali do “Dzienników Turnera”, które mogą być interpretowane jako sugestia, iż być może nie zgadza się on tam ze wszystkim i tak są osadzone w kontekście większej jego całości, która, generalnie rzecz biorąc, jest wobec tej powieści ciepła, przychylna oraz życzliwa. I już sam ten fakt jest wystarczająco oburzający oraz haniebny.
***
A co, gdyby p. Stala nie oceniał pozytywnie treści owych książek, a “tylko” postanowił wydać je dla zysku? Wówczas, byłoby to podwójnie dla niego hańbiące, gdyż:
1. Oszukiwałby swych realnych i potencjalnych klientów co do swej opinii na temat tych publikacji; 2. Dla zarabiania pieniędzy propagowałby szkodliwe, niebezpieczne i skrajnie błędne treści.
Przyjęcie takiego wytłumaczenia działalności wydawniczej pana Tomasz Grzegorza Stali wcale więc nie stawiałoby go w lepszym świetle. Z dwojga złego lepiej jest już bowiem szczerze wierzyć w jakieś bardzo błędne i szkodliwe idee aniżeli cynicznie na ich propagowaniu zarabiać.
Jeśli chodzi zaś o moje osobiste przeczucia co do tej kwestii, to wydaje mi się, iż pan Stala w sposób szczery, a nie wyrachowany propaguje te dwie powieści (w sensie: zasadniczo rzecz biorąc, nawet jeśli nie dokładnie w 100 procentach, ocenia je pozytywnie) i możliwy zysk finansowy płynący z faktu ich wydania nie jest główną lub wyłączną jego motywacją.
***
Ponadto warto zauważyć, iż “targetem” Wydawnictwa 3Dom nie są bynajmniej środowiska, które byłyby w sposób doskonały uodpornione na błędy i pokusy rasizmu. Tę oficynę wydawniczą można nazwać mianem “skrajnie prawicowej” i jej książkowa oferta także profilowana jest pod kątem klientów o prawicowych przekonaniach. Środowiska prawicowe zaś – obok zalet – mają też jednak swe wady, słabości i ułomności. I jedną ze słabości tych środowisk jest właśnie pewnego rodzaju podatność na błędy rasizmu. Wypuszczanie do tego typu kręgów książek w rodzaju “Dzienników Turnera” oraz “Łowcy” jest działaniem, praktycznie rzecz biorąc, niebezpiecznym. W innych bowiem krajach lektura tych książek inspirowała niektórych ludzi do dokonywania krwawych aktów terrorystycznych, w wyniku których ginęli niewinni ludzie (najdobitniejszym tego przykładem jest zamach w Oklahoma City z 19 kwietnia 1995 roku, w wyniku którego śmierć poniosło 168 osób). Nie można więc wykluczyć, iż w również w naszym kraju owe publikacje zainspirują w przyszłości niektórych ludzi do tym podobnych czynów. A nawet jeśli nie przybiorą one jawnie terrorystycznego charakteru, to któż wie, ile lżejszych, a motywowanych rasistowską nienawiścią aktów zostanie dzięki zainspirowaniu przesłaniem tych książek, w Polsce dokonanych? Mam tutaj na myśli np. motywowane rasowo obelgi czy pobicia swych bliźnich. I bynajmniej w przypadku tego rodzaju czynów nie będzie to jakiś “efekt uboczny” przeczytania “Dzienników Turnera” oraz “Łowcy”, tak jak “efektem ubocznym” rozpowszechniania pornografii nie będzie to, iż ludzie mają wskutek tego nieczyste pragnienia, etc. Będzie to raczej logiczne zaimplementowanie do życia przesłania, które za nimi stoi. Pan Tomasz Grzegorz Stala podejmując decyzję o wydaniu tych dwóch skrajnie rasistowskich książek winien, poważnie wziąć pod uwagę możliwe jej efekty i konsekwencje. Zresztą nie był on nieświadomy takich możliwych skutków, gdyż w swej przedmowie do “Dzienników Turnera” sam o sobie napisał:
“W młodości zapoznałem się z Dziennikami, utożsamiałem się z zachowaniem i wyborami Earla Turnera (chodzi o głównego bohatera tej powieści – przypomnienie moje MS). Momentami był on bardzo bliski, momentami zaś całkiem odległy. Niezmiernie mi miło, że młodsi czytelnicy będą mogli poznać, czym żyła nacjonalistyczna awangarda 20 lat temu”. (Cytat za: “Dzienniki Turnera”, jw., s. 7).
Pan Stala zdaje więc sobie z tego sprawę, iż np. w przypadku młodych radykalnie prawicowych czytelników “Dzienników Turnera” nie jest czymś trudnym utożsamienie się z aktywnością ich głównego bohatera – który przypomnijmy jest przedstawiony tam jako terrorysta mordujący niewinnych ludzi.
***
Kończąc, nadmienię, że czymś bardzo smutnym jest, iż – przynajmniej publicznie – na głęboką nieprawidłowość tej całej sytuacji – w środowiskach konserwatywnych i prawicowych zwracam uwagę tylko ja, a więc osoba, która jest całkowicie marginalnym blogerem. Ale cóż “(…) Jeśli ci umilkną to kamienie wołać będą” [patrz: Łukasz 19, 40].
Możliwość komentowania Tradycyjny katolik promuje skrajny rasizm została wyłączona
Opublikowana nie tak dawno, gdyż w 2020 roku, przez Wydawnictwo “3DOM” książka pt. “Dzienniki Turnera” (jej anglojęzyczny tytuł to: “The Turner Diaries”) stanowi jeden ze skrajnych przykładów pochwalania rasistowskiej nienawiści i inspirowanego w ten sposób ludobójstwa. Akcja tej powieści w skrócie sprowadza się do snucia wizji, w której to biali rasiści z USA przejmują w tym kraju władzę, najpierw linczują wszystkich Żydów, następnie w czasie tzw. “Dnia Sznura” eksterminują “zdrajców Białej Rasy” (do których zalicza się m.in. osoby pozostające w związkach małżeńskich z niebiałymi), a na końcu za pomocą broni nuklearnej dokonuje się na całym świecie wielkiego ludobójstwa wszystkich ludzi nienależących do białej rasy. Te wynaturzone i chore wizje nie są bynajmniej w “Dziennikach Turnera” tylko relacjonowane i opisywane – one są tam pochwalane i gloryfikowane. Żądni krwi rasiści są w tej książce przedstawiani jako wspaniali bohaterowie, a wykreowane przez nich rządy opisywane są jako “mądre i życzliwe”. Szerszy zresztą kontekst w postaci samego autora tej książki – Williama Luthera Pierce’a (który dla jej napisania użył pseudonimu “Andrew MacDonald”) również nie pozostawia większych wątpliwości co do jej intencji. Ten sam człowiek napisał bowiem również inną, a podobnie rasistowską w swej wymowie powieść “Hunter”, której głównym i pozytywnym bohaterem jest Oscar Yeager, rasista mordujący przypadkowo napotkane mieszane rasowo pary. Postać Yeagera została zresztą przez Pierce’a oparta na prawdziwym pierwowzorze, którym był Joseph Paul Franklin – zwolennik białej supremacji, skazany na śmierć za serię dokonanych przez siebie morderstw (głównie na osobach czarnych, Żydach oraz białych pozostających w międzyrasowych związkach). Sam zaś William Luther Pierce był przez wiele lat aktywnym neonazistowskim i rasistowskim działaczem oraz propagandystą. Zarówno więc treść samych “Dzienników Turnera”, jak i aktywność ich autora jasno wskazują na złowieszczego ducha i intencje, z jakimi została napisana ta powieść. Niczym dziwnym zatem nie jest – a wręcz przeciwnie, należy uznać to za logiczną konsekwencję – iż skutkiem lektury tej książki u niektórych ludzi była, urzeczywistniana w realnym życiu, chęć mordowania swych bliźnich. Najbardziej znanym tego przykładem jest akt terrorystyczny w Oklahoma City (168 zabitych) dokonany przez Timothy’ego McVeigha, który przy jego planowaniu inspirował się “Dziennikami Turnera”.
Po grzechu pierworodnym żyjemy w niedoskonałym świecie. Wśród różnego rodzaju złoczyńców i wyznawców błędnych ideologii znajdują się więc też rasiści oraz naziści. Nie jest więc dziwnym, iż ludobójcze oraz skrajnie rasistowskie fantazje i wynurzenia Williama Luthera Pierce’a znajdują swych czytelników, a nawet wydawców. To bardzo smutne, ale niestety prawdziwe. Szokującym powinno się jednak zdawać, iż polskim wydawcą takich zbrodniczych fantazji jest prowadzący Wydawnictwo 3DOM pan Tomasz Grzegorz Stala, który publicznie kreuje się na tradycjonalistycznego katolika (a prawdopodobnie też szczerze się zań uważa). Ten tradycyjnie katolicki wizerunek pana Stali jest dobrze widoczny w aktywności samego Wydawnictwa 3DOM, którego oferta jest przepełniona dziesiątkami publikacji książkowych odwołujących się do “przedsoborowego” katolicyzmu (przedsoborowe modlitewniki i książki apologetyczne, polemiki z “posoborowiem”, etc). Sam pan Stala wydaje się też być osobą dość dobrze umocowaną w polskim “światku” tradycjonalistycznych katolików na co może wskazywać fakt, iż jedno z publicznych spotkań z bardzo cenionym w tym środowisku biskupem Athanasiusem Schneiderem zostało zorganizowane właśnie przez prowadzone przez niego Wydawnictwo 3DOM. Również w kręgach polskiej co bardziej konserwatywnej prawicy pan Tomasz Grzegorz Stala wydaje się mieć dobre kontakty, a co wskazuje fakt, iż swe książki publikowały w jego wydawnictwie takie postacie jak poseł Grzegorz Braun, Sławomir Mentzen czy Jacek Hoga.
Nie wiem, co panem Stalą motywowało, by wydawać takie plugastwo i obrzydlistwo jak “Dzienniki Turnera”. Czy była to chęć zaszokowania liberalnej części opinii publicznej? Może chodziło o większy zarobek? Nie chce mi się za bardzo w to wierzyć, ale ostatecznie rzecz biorąc, nie można nawet wykluczyć, że pan Stala podziela “słuszność” wizji zaprezentowanej w “Dziennikach Turnera”, skoro postanowił je upowszechniać bez załączonego doń krytycznego komentarza. Oby tak nie było – choć w pewnym sensie, byłoby to nawet lepsze niż wydawanie takiej książki bez szczerego przekonania co do słuszności jej przesłania. W każdym razie “Dzienniki Turnera” są doskonałym wręcz przykładem powieści, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. Już czymś mniej złym byłoby wydanie przez pana Stalę jakiejś książki pornograficznej czy choćby pro-gejowskiej, gdyż grzechy nieczystości są mniej złe w porównaniu do mordowania niewinnych ludzi (a coś takiego jest pochwalane przez omawianą publikację). Co więcej, nawet wydanie książki broniącej idei legalności aborcji nie wydawałoby się tak wielkim złem jakim jest publikacja “Dzienników Turnera”. Gdyby bowiem wcielić w życie mordercze wizje Williama Luthera Pierce’a, to rasiści zamordowaliby znacznie więcej ludzi (wszystkich niebiałych) niż aborterzy. W każdym razie “Dzienniki Turnera” nie powinny być ani wydawane, ani upowszechniane. I byłoby to działanie nieodpowiedzialne, nawet gdyby jego wydawcy dołączyli doń obszerny krytyczny komentarz – czego Wydawnictwo 3DOM oczywiście nie uczyniło. Nawet, gdyby bowiem coś takiego zrobiono, to “Dzienniki Turnera” – dzięki Bogu – nie są znane tak jak “Mein Kampf” Adolfa Hitlera, przez co publikowanie ich krytycznej edycji byłoby robieniem im niepotrzebnej reklamy.
W tym wszystkim zastanawia mnie jedna sprawa. Dlaczego nie ma żadnego publicznego głosu jakiegoś prawicowego czy konserwatywnego publicysty, który poddałby krytyce fakt wydania tej skrajnie rasistowskiej książki? Dlaczego, żaden z działających w Polsce tradycyjnie katolickich księży nie mówi nic – przynajmniej publicznie – na ten temat? Czy nikt z tych kręgów nic o tym nie wie (choć sprawa była już publicznie nagłaśniana przez dziennik “Rzeczpospolita”)? Czy może nikt nie chce nic na ten temat wiedzieć? A może przyjmuje się na potrzeby tej sprawy głupie założenie, że jeśli lewicowcy i liberałowie coś potępiają, to automatycznie musi być to dobre? Tak czy inaczej, granice zostały tutaj przekroczone i fakt wydania przez pana Tomasza Grzegorza Stalę powieści pt. “Dzienniki Turnera” woła o zdecydowane oraz publiczne napiętnowanie. To nie jest czas na chowania głowy w piasek. Pamiętajmy, że Pismo święte mówi nam:
Trwających w grzechu upominaj w obecności wszystkich, żeby także i pozostali przejmowali się lękiem (1 Tm 5, 20).