Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: marcjonizm

  1. O błędności wszelkich form marcjonizmu

    Możliwość komentowania O błędności wszelkich form marcjonizmu została wyłączona

    Sobór Florencki, Dekret dla Jakobitów, bulla Cantate Domino:

    wyznaję, że jeden i ten sam Bóg jest autorem Starego i Nowego Testamentu, tj. Prawa i Proroków oraz Ewangelii, bo święci obu Testamentów mówili pod natchnieniem tego samego Ducha Świętego. Księgi ich ze czcią przyjmuję pod następującymi tytułami: (…)

    Sobór Watykański I, Konstytucja „Dei Filius”:

    Mianowicie księgi Starego i Nowego Testamentu należy przyjąć jako święte i kanoniczne w całości i wraz ze wszystkimi ich częściami, taka jak zostały wyliczone w dekrecie tegoż soboru i jak zostały przejęte przez dawne wydania łacińskiej Wulgaty.

    Kościół uważa te księgi za święte i kanoniczne, ale nie dlatego, jakoby zostały ułożone tylko przez ludzi, a następnie jego autorytetem zaakceptowane, i również nie dlatego, że jako spisane pod natchnieniem Ducha Świętego, Boga mają za autora i jako takie zostały przekazane Kościołowi. (…)

    Gdyby ktoś nie przyjmował wszystkich ksiąg Pisma Świętego, ze wszystkimi ich częściami, za święte i kanoniczne, tak jak wyliczył je święty Sobór Trydencki, i gdyby zaprzeczał ich natchnieniu przez Boga – niech będzie wyklęty.

    Pius XI, encyklika „Mit Brennender Sorge”:

    Księgi Starego Testamentu są w pełni słowem bożym, organiczną częścią Jego Objawienia. Stosownie do stopniowego rozwoju Objawienia spoczywa na nich jeszcze ciemność czasu przygotowania na świetlany dzień odkupienia. Są one w pewnych szczegółach odbiciem ludzkiej niedoskonałości, słabości i grzechu, co jest nieuniknione w księgach historycznych i prawodawczych. Obok bardzo wielu rzeczy wzniosłych i szlachetnych opisują nam one także, jak naród wybrany, przechowujący Objawienie i obietnice Boskie, zwraca się ku rzeczom czysto ziemskim. Każdy jednak, kto nie jest zaślepiony przesądem lub namiętnością, widzi, że wśród występków powstałych przez ludzką słabość i opisanych w Biblii tym jaśniej świeci Boskie światło ekonomii zbawienia, odnoszące ostatecznie triumf nad wszelkim błędem i grzechem. Na takim, często ciemnym tle występuje w bardzo wyrazistej perspektywie zbawcza pedagogika Wieczności, która równocześnie wskazuje drogę, ostrzega, podnosi i uszczęśliwia. Tylko ślepota i pycha mogą zamknąć oczy na skarby zbawiennych nauk, jakie mieszczą się w Starym Testamencie. Kto chce wyrzucić z Kościoła i ze szkoły historię biblijną i mądre nauki Starego Testamentu, ten ciasnej i ograniczonej myśli ludzkiej każe być sędzią planów Bożych względem historii świata, ten zaprzecza wierze w prawdziwego Chrystusa, takiego, jaki się pojawił w ciele i przyjął naturę ludzką w narodzie mającym go przybić do krzyża. Dla takiego niezrozumiały jest dramat Syna Bożego, który zbrodni świętokradztwa swych oprawców przeciwstawia Boski czyn swej zbawczej śmierci i tym samym sprawia, że Stary Testament znajduje spełnienie, swój kres i swoje wywyższenie w Nowym Testamencie.

    Katechizm Kościoła Katolickiego:

    121 Stary Testament jest nieodłączną częścią Pisma świętego. Jego księgi są natchnione przez Boga i zachowują trwałą wartość, ponieważ Stare Przymierze nigdy nie zostało odwołane.

    122 Istotnie, ekonomia Starego Testamentu była przede wszystkim ukierunkowana na przygotowanie przyjścia Chrystusa, Odkupiciela świata. Chociaż księgi Starego Testamentu zawierają także “sprawy niedoskonałe i przemijające”, świadczą o Boskiej pedagogii zbawczej miłości Boga. Znajdują się w nich “wzniosłe nauki o Bogu oraz zbawienna mądrość co do życia człowieka i przedziwny skarbiec modlitwy, w którym wreszcie utajona jest tajemnica naszego zbawienia” .

    123 Chrześcijanie czczą Stary Testament jako prawdziwe słowo Boże. Kościół zawsze z mocą przeciwstawiał się idei odrzucenia Starego Testamentu pod pretekstem, że Nowy Testament doprowadził do jego przedawnienia (marcjonizm).

  2. Poseł Grzegorz Braun: marcjonita, ignorant czy hipokryta?

    Możliwość komentowania Poseł Grzegorz Braun: marcjonita, ignorant czy hipokryta? została wyłączona

    Najpewniej wszyscy z Czytelników tego bloga wiedzą o chuligańskim postępku posła Grzegorza Brauna polegającym na gwałtownym zgaszeniu chanukowych świec w hali polskiego parlamentu. Niestety, wielu prawicowców, konserwatystów i tradycyjnych katolików popiera ów czyn – czego smutnym dowodem są tysiące „lajków” umieszczanych pod wystąpieniami posła Brauna mającymi uzasadniać tenże czyn. Ze swej strony pozwolę więc sobie wskazać na powody, dla których ten wybryk należy potępić.

    Na początku załóżmy na chwilę, iż świętowanie Chanuki byłoby rzeczywiście czymś, co należy kategorycznie potępić. Czy taka okoliczność dawałaby panu Braunowi moralne prawo do przeszkadzania w wykonywaniu obrzędów związanych z tym świętem? Otóż samo stwierdzenie zła czy błędności danych obrzędów nie daje jeszcze poszczególnym osobom takiego prawa. A to dlatego, że nawet wedle bardziej tradycyjnej teologii katolickiej władze cywilne nie mają same z siebie prawa do ograniczania czy zakazywania praktykowania fałszywych kultów. Takie prawo – wedle owej teologii – państwo może mieć tylko wówczas, gdy ma do tego upoważnienie ze strony władz kościelnych, nie zaś na mocy własnego rozeznania. Tymczasem, poseł Braun w swym wiadomym czynie nie działał ani z upoważnienia władz cywilnych, ani kościelnych. Jego wybryk był więc czystą samowolą, której nie należy usprawiedliwiać. Ponadto, chociażby wedle św. Tomasza z Akwinu, akurat obrzędy żydowskie mogą cieszyć się większą tolerancją aniżeli ceremonie niektórych innych religii, gdyż obok błędów zawierają one niemało prawdy i w pewien sposób przypominają o Boskim Objawieniu. Tę myśl Tomasza z Akwinu w szczególny sposób można odnieść właśnie do świętowania Chanuki, w której obrzędach trudno w zasadzie znaleźć coś jawnie błędnego. Upamiętnia ona bowiem cud oczyszczenia świątyni w Jerozolimie, a jej historycznym tłem są bohaterskie walki Machabeuszy z pogańską tyranią Hellady (czyli Imperium Grecji). Owszem, jako że świętowanie Chanuki jest jednym z obrzędów Starego Przymierza, można głęboko zastanawiać się nad tym, czy chrześcijanom dozwolone jest popieranie takich celebracji – gdyż nawet dobre w swym czasie ceremonie Starego Zakonu wypełniły się wraz z ukrzyżowaniem i zmartwychwstaniem Pana Jezusa Chrystusa – jednak czym innym jest wstrzymanie się od ich popierania, a jeszcze czym innym ich gwałtowne tłumienie. Do tego drugiego rodzaju działania pan poseł Grzegorz Braun nie miał po prostu prawa.

    Poza tym, nawet, gdyby manifestacyjne zgaszenie świec chanukowych nie było co do swej materii złe, to i tak ów czyn posła Brauna zasługuje na potępienie ze względu na towarzyszącą mu intencję. Chodzi oczywiście o bezczelne, wręcz ocierające się o marcjonizm, znieważanie przez tego człowieka biblijnych bohaterów – czyli walczących z pogańską tyranią Machabeuszy. Pan Braun nazywa bowiem świętowanie Chanuki celebracją „żydowskiego rasizmu”, „plemiennego ekstremizmu”, kultem „plemiennego Boga”, etc. Można to porównać z sytuacją, w której ktoś publicznie paliłby Koran, uzasadniając to tym, iż w księdze tej potępia się akty homoseksualne, wzywa do penalizacji cudzołóstwa, itd. Publiczne palenie Koranu być może nie byłoby w swej materii złe, ale taka intencja po prostu dyskwalifikowałaby moralnie ów czyn.

    Dodam, że nie mają racji ci z obrońców posła Brauna, którzy sugerują, iż może on rozróżniać pomiędzy współczesną żydowską celebracją Chanuki a biblijnymi Machabeuszami, którym okazuje uznanie i szacunek. Pomijając już to, że i aktualne świętowanie Chanuki jest wspominaniem owych biblijnych bohaterów, to pan Braun po prostu takiego rozróżnienia nie przeprowadza. Owszem, przyznaje on, iż księgi machabejskie należą do katolickiego kanonu Pisma świętego, ale jednocześnie mocno relatywizuje on ich znaczenie. Na przykład – wbrew tradycyjnej egzegezie katolickiej – poseł Braun twierdzi, iż postępowanie Machabeuszy nie ma dla nas charakteru normatywnego. Tymczasem, różni święci i teologowie katoliccy nie tylko, że wychwalali Machabeuszy, ale stwierdzali, iż przykład, jaki oni nam dali, jest jedną z podstaw dla słuszności prowadzenia sprawiedliwych wojen. To nie jest więc tak, jak można wywnioskować z wywodów pana Brauna, że w zasadzie to nie wiadomo czemu zmagania Machabeuszy znalazły się w tradycyjnie katolickim kanonie Biblii a ich czyny były aktami „ludobójstwa” i „dzikiego żydowskiego plemiennego rasizmu”. Jest bowiem dokładnie odwrotnie: czyny Machabeuszy były chwalebne, a przykład jaki nam dali może być aktualny również dla naszych czasów – stanowiąc jeden z argumentów na rzecz moralnej godziwości prowadzenia sprawiedliwych wojen.

    Na sam koniec tego artykułu pozwolę sobie zaznaczyć, iż poseł Braun jest albo skrajnym wręcz ignorantem, albo hipokrytą, gdy obchodzenie Chanuki nazywa “rasizmem” oraz pochwałą ludobójstwa, a sam ma bardzo żywe związki z Wydawnictwem 3Dom, które propaguje książki w życzliwy sposób przedstawiające masowe mordowanie ludzi ze względu na ich rasę („Dzienniki Turnera”, „Łowca”). Albo więc mimo swych bliskich związków nie wie on jakie książki od dłuższego już czasu są promowane przez jego kolegów: w takim wypadku byłby on ignorantem, którego przydatność do bycia aktywnym politykiem musiałaby stanąć pod wielkim znakiem zapytania. Albo też jest hipokrytą, z jednej strony potępiając wyimaginowany rasizm oraz pochwały ludobójstwa u tych, do których nie pała sympatią, z drugiej strony nie zwracając najmniejszej uwagi na rzeczywiste propagowanie skrajnego rasizmu i ludobójstwa przez swych kolegów.

    Jeśli zatem pan Grzegorz Braun chce rzeczywiście walczyć z „dzikim rasizmem” i pochwałami ludobójstwa, to niech zacznie krytykować swych kolegów i współpracowników.

    Mirosław Salwowski

    ***

    Przeczytaj też:

    Grzegorz Braun znieważa bohaterów naszej wiary

    Czy Tomasz G. Stala jest rasistą?

    Fotografia dołączona została do powyższego tekstu za portalami: NaTemat oraz Serwis X