Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: List do Rzymian 13

  1. Dlaczego należy dążyć do ograniczenia (bądź zniesienia) kary śmierci?

    Możliwość komentowania Dlaczego należy dążyć do ograniczenia (bądź zniesienia) kary śmierci? została wyłączona

    Choć osobiście jestem bardzo krytyczny wobec nauczania papieża Franciszka, który w zdecydowany sposób odrzuca karę śmierci, jednocześnie chętnie przyznam, iż argumenty, które są wysuwane przeciwko owej najwyższej sankcji, wydają się w dużej mierze słuszne, gdyż:

    1. Rzeczywiście, brak jest przekonujących dowodów na rzecz tezy, iż stosowanie kary śmierci na dłuższą metę ogranicza brutalną przestępczość. Ot, porównamy choćby tylko poziom przestępczości w dawnych wiekach, gdy kara śmierci była często używana, do wskaźników takowej aktualnie, gdy owa kara jest rzadkością. Czy też zestawmy poziom przestępczości w Unii Europejskiej (gdzie kara śmierci jest zakazana) z poziomem przestępczości w USA (gdzie w części stanów wciąż funkcjonuje ta kara).

    2. Nieodwracalność pomyłek przy stosowaniu kary śmierci nie da się porównać z nieodwracalnością pomyłek w stosowaniu innych sankcji karnych. Co innego jest wszak stracić życie, a co innego kilka czy kilkanaście lat w więzieniu. Pomyłkę przy skazaniu na długoletnie więzienie można jednak jakoś naprawić – wypłacić sowite odszkodowanie, przywrócić jeszcze niesprawiedliwie uwięzionemu dobre imię. Pomyłki przy aplikacji kary śmierci nie da się w ten sposób naprawić.

    3. Dla społeczeństwa jest większy pożytek z tego, gdy jakiś przestępca w więzieniu zmieni się na lepsze, niż gdyby miał zostać zabity. Człowiek zabity, nawet gdyby miał się nawrócić przed śmiercią, nie zdoła wszak świadectwem swego zmienionego życia zdziałać tyle dobrego, co nawrócony więzień – który jeśli nie zostanie wypuszczony z zakładu karnego, może wpływać dobrze na innych osadzonych, a gdyby został zeń wypuszczony, mógłby też dawać dobry przykład pozostałej części społeczeństwa.

    4. Podnoszona przez zwolenników kary śmierci teza, iż za pewne niemoralne czyny nie można wręcz wyobrazić sobie innej sprawiedliwej kary niż śmierć winnego zań człowieka jest dyskusyjna. Nie wydaje się bowiem, byśmy mieli niezmienne, sztywne i obiektywne standardy, które wyznaczałyby w dokładny sposób to, co jest, a co nie jest sprawiedliwą karą. Owszem, istnieją takie sankcje karne, o których wiemy, że są niesprawiedliwe albo przez swą łagodność, albo przez swą nadmierną surowość. Na przykład, przenoszenie z parafii na parafię księży winnych grzechów seksualnych było niesprawiedliwe, gdyż raziło swą zbytnią łagodnością oraz nieproporcjonalnością w porównaniu do wagi i ciężaru tych czynów. Z drugiej strony, karanie długoletnim więzieniem za jazdę bez biletu czy kradzież 100 złotych byłoby niesprawiedliwe przez zbytnią swą surowość. Jednak pomiędzy tymi dwoma skrajnościami, co do których instynktownie wie albo wyczuwa się, iż dane sankcje karne są niesprawiedliwe, istnieje pewnego rodzaju “szara strefa”, w której trudno jest dokładnie określić sprawiedliwość bądź niesprawiedliwość tych czy innych kar. Czy na przykład sprawiedliwą karą za zgwałcenie jest kilka lat więzienia? A może jedyną sprawiedliwą karą za owe przestępstwo byłoby dożywocie albo kara śmierci?

    5. Także odwołanie się do Biblii jako argumentu za uniwersalnym stosowaniem kary śmierci wydaje się być dyskusyjne. W wyraźny i bezpośredni sposób Pismo święte nakazuje stosować ową sankcję karną w Przymierzu Noahidzkim i Mojżeszowym. Wedle zaś tradycyjnej wykładni katolickiej Przymierze Mojżeszowe w swej karno-cywilnej części nie obowiązuje chrześcijańskich władców (choć nie jest też im zakazane). Co do zaś Przymierza Noahidzkiego to logika pewnych wypowiedzi magisterialnych także przemawia przeciw interpretacji, jakoby wszystkie jego elementy były wieczne i uniwersalne (np. zawarty tam zakaz spożywania zwierzęcej krwi wedle nauczania Soboru Florenckiego już nie obowiązuje).

    Co zaś do Nowego Testamentu, to chyba wszystkie z przywoływanych zeń fragmentów jako mających popierać stosowanie kary śmierci, mogą być interpretowane w odmienny sposób. Ot, np. ustęp z 13 rozdziału Listu do Rzymian mówiący o tym, iż „władza (z Boskiego upoważnienia) nosi miecz” może oznaczać ogólne uprawnienie rządzących do karania niektórych grzechów i stosowania przymusu, nie zaś konkretnie popierać karę śmierci – w podobny sposób zresztą interpretował ów fragment (niebędący przeciwnikiem kary śmierci) papież Pius XII. W przypadku zaś Ananiasza i Safiry, którzy po próbie oszukania wspólnoty zostali – w obecności św. Piotra Apostoła – rażeni śmiercią, widzimy raczej coś w rodzaju proroctwa, iż Bóg ich w ten sposób ukarze, aniżeli jakiegoś aktywnego czy bezpośredniego rozkazu Piotra, który miałby zmierzać do ukarania ich śmiercią (por. Dz 5, 1-11). Tym bardziej fakt iż Pan Jezus Chrystus nie sprostował słów wiszącego obok Niego na jednym z krzyży „dobrego łotra” o tym, że on (wraz jeszcze z drugim złoczyńcą) „sprawiedliwie odbiera słuszną karę” (por. Łk 23, 41) nie musi świadczyć o aprobacie dla kary śmierci. W tej wszak konkretnej chwili najważniejsze było to, iż ów złoczyńca się nawrócił i zapewnienie go w związku z tym przez Jezusa, iż wejdzie do Królestwa Niebieskiego: teologiczne zaś wywody odnoszącego się do tego, czy aby na pewno „dobry łotr” nie pomylił się co do oceny sprawiedliwości i słuszności odbieranej przez siebie kary, byłyby może wszak nawet nie na miejscu. Zresztą, jeśliby uznać, że brak sprostowania przez Chrystusa słów „dobrego łotra” świadczy bezpośrednio za karą śmierci, to należałoby konsekwentnie stwierdzić, iż w takim razie moralnie dobre jest również wymierzanie takowej za pomocą kilku lub nawet kilkunastogodzinnego bardzo dotkliwego cierpienia fizycznego (inaczej mówiąc: jest to kara śmierci za pomocą wyrafinowanej tortury). Tymczasem, nawet „surowe”, jeśli chodzi o karanie śmiercią, Prawo Mojżeszowe nie znało tym podobnych metod wykonywania tej kary. Wszak i najbardziej bolesne, a przewidziane w nim sposoby egzekucji przestępców – czyli ukamienowania i spalenie na stosie – co do swej długości czasu, w którym zadawany jest fizyczny ból, trwa o wiele krócej niż ukrzyżowanie.

    Być może najbardziej przekonującym argumentem z Nowego Testamentu za karą śmierci jest oświadczenie św. Pawła Apostoła przed władzami Rzymu o tym, iż „jeśli (popełnił on) coś zasługującego na śmierć, nie wzbrania się umrzeć” (Dz 25, 11). Jednak i w tym wypadku istnieje pewien margines wątpliwości odnośnie tego, czy istotą owego stwierdzenia Pawła było, aby na pewno poparcie dla kary śmierci, czy może chodziło w tym przypadku bardziej o podkreślenie jego „praworządnej” postawy, a więc tego, iż jest on lojalnym i posłusznym obywatelem, który w razie czego nie będzie uchylał się od negatywnych konsekwencji (hipotetycznego) łamania przez siebie prawa.

    Gwoli ścisłości, osobiście nie odrzucam interpretacji, iż we wszystkich przywołanych wyżej fragmentach Nowego Testamentu mogło chodzić o wyrażenie moralnej aprobaty dla kary śmierci (choć pewien tego nie jestem). Ponadto nawet gdyby w Nowym Przymierzu nie było żadnych bezpośrednich stwierdzeń na ów temat, to tak fakt, iż takowy nie uchylałby nauczania Starego Testamentu w przedmiocie oraz to, że tradycyjna wykładnia katolicka uznawała moralną dopuszczalność kary śmierci również w erze chrześcijańskiej, czynią dla mnie dostatecznie jasnym stwierdzenie, iż cywilne władze – tak sprawowane przez chrześcijan, jak i niechrześcijan – mają prawo (bez popełniania materii grzechu) karać śmiercią za niektóre szczególnie ciężkie przestępstwa. Odrębnym jednak zagadnieniem jest to, czy z takiego moralnego prawa należy korzystać niezależnie od wszelkich okoliczności. Osobiście, przychylam się jednak do twierdzenia, iż jeśli środki „bezkrwawe” wystarczają w danym czasie i miejscu, by skutecznie ograniczać brutalną przestępczość, władze cywilne powinny wówczas zrezygnować ze swego moralnego prawa do karania śmiercią.

    ***

    To wszystko jednak, co napisałem powyżej nie zmienia prawdy, iż kara śmierci nie jest wewnętrznie zła. Nawet jeśli bowiem w określonych czasach, krajach i społecznościach bezkrwawe środki pozwalają w lepszy sposób ograniczać brutalną przestępczość aniżeli używanie kary śmierci, to nie można z tej okoliczności czynić jakiejś uniwersalnej czy absolutnej zasady. W średniowieczu na przykład przestępczość była o wiele większa niż współcześnie, a gdyby zrezygnować wówczas z kary śmierci byłaby zapewne ona jeszcze większa. W Unii Europejskiej brak kary śmierci może się dobrze sprawdzać, ale już np. w Ameryce Łacińskiej brak owej sankcji nie jest skorelowany z niską przestępczością i kto wie, czy gdyby kara śmierci nie została tam przywrócona, to nie ograniczyłoby to w owym regionie brutalnej przestępczości.

    Podsumowując: dążenie do ograniczenia czy nawet zniesienia kary śmierci jest z grubsza rzecz biorąc dobrym trendem, ale nie należy tego trendu absolutyzować. Tacy papieże jak Jan Paweł II, Benedykt XVI i – w największym stopniu – Franciszek, popełnili zaś ów błąd dążący do absolutyzacji owego trendu.

    Mirosław Salwowski

    Grafika wykorzystana została w powyższym artykule za następującym linkiem internetowym: https://medievalbritain.com/type/medieval-life/occupations/medieval-executioner/

    Przeczytaj też:

    Czy Franciszek wprowadził do Katechizmu herezję?
    Pytania o roztropność uniwersalnego zniesienia kary śmierci

  2. Nawet bardzo niedoskonała władza jest lepsza od anarchii

    Możliwość komentowania Nawet bardzo niedoskonała władza jest lepsza od anarchii została wyłączona

    Nieodmiennie jestem pod wielkim wrażeniem prawdy wyrażonej przez św. Pawła Apostoła na kartach Biblii:

    Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek – podatek, komu cło – cło, komu uległość – uległość, komu cześć – cześć” (Rzymian 13, 1-7).

    Jestem pod jej wielkim wrażeniem, choćby dlatego, że bezpośrednim kontekstem historycznym i kulturowym tych słów były rządy zdeprawowanego do szpiku kości Nerona, a już kilka lat po ich napisaniu ten rzymski cezar zaczął krwawo i okrutnie prześladować chrześcijan. A jednak mimo to Duch Święty natchnął Pawła Apostoła, by skoncentrował się na pozytywach, a nie negatywach władzy publicznej. Owszem, św. Paweł Apostoł w chwili spisywania przez siebie tych słów mógł nie wiedzieć, że już za kilka lat chrześcijanie, do których bezpośrednio pisał swe pouczenia, przekonają się na własnej skórze, że miecz dzierżony przez władzę czasami służy do gnębienia nie tylko tych złych, ale i dobrych, jednakże Duch Święty, który natchnął go do ich spisania, oczywiście o tym wiedział. Tym niemniej 13 rozdział listu do Rzymian nie został uznany za apokryf, tak że dziś można by relatywizować jego przesłanie, ale został rozeznany przez Kościół jako część bezbłędnego i nieomylnego Słowa Bożego. Postawmy się więc w sytuacji pierwszych chrześcijan, którzy jak mało kto w historii, mieli powody, by widzieć w panujących nad nimi władcach “same zło”, a jednak w imię apostolskich, nieomylnych pouczeń, szanowali władzę i byli jej posłuszni, póki ta nie wymagała od nich grzechu. Ich postawę w tym względzie tak opisywał papież Leon XIII:

    Pierwsi chrześcijanie postawili nam pod tym względem wzór znakomity; z największą niesprawiedliwością i okrucieństwem prześladowani przez pogańskich cesarzy, nigdy nie przestawali zachowywać się posłusznie i ulegle; wydawało się wprost, iż tamtych srogość chcą przemóc własną pokorą. Podobna skromność i niezłomna wola pozostawania wiernymi poddanymi wywierała tak silne wrażenie, iż zaćmić go nie mogły potwarze i złość wrogów (…) Inna sprawa była, gdy cesarze przez swoje dekrety lub pretorzy przez swoje groźby chcieli ich zmusić do sprzeniewierzenia się wierze chrześcijańskiej lub innym obowiązkom: w takich chwilach woleli zaiste odmówić posłuszeństwa ludziom niż Bogu. Wszakże i w podobnych okolicznościach dalecy byli od tego, aby jakikolwiek wszczynać bunt i majestat cesarski obrażać, a jednego tylko żądali, aby wolno im było swoją wiarę otwarcie wyznawać i być jej niezachwianie wiernymi. Poza tym nie myśleli o żadnym buncie, a na tortury szli tak spokojnie i ochoczo, że wielkość ich ducha brała górę nad wielkością zadawanych im mąk (Patrz: Leon XIII, Encyklika „Diuturnum illud [O władzy politycznej”], Warszawa 2001, s. 15-16).

    Z kolei ks. Piotr Skarga tak pisał o uległości starożytnych chrześcijan względem nieprzychylnych im władców:

    Nie doznana rzecz, póki chrześcijanom Pan Bóg dawał panów pogańskich, aby im się kiedy Święci Męczennicy mocą bronili, albo na ich urzędników rękę podnieśli i lud burzyli. Znali w nich z Apostołem moc i urząd Boski, i źle a niewinnie rozlewających krew ich czcili, i byli posłuszni tam, gdzie jawnego grzechu w ich rozkazaniu nie było, chociaż z największą szkodą, żalem i utratą majętności i zdrowia swego„ (Cytat za: Ks. Piotr Skarga, „Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu„, tom II, Petersburg 1862, s. 206).

    Można jednak spytać, dlaczego Duch Święty mimo posiadanej przez siebie wiedzy o tym, jak władze cywilne będą w przyszłości gnębić chrześcijan, natchnął św. Pawła do spisania przytoczonej wyżej swoistej apologii państwa, prawa, władzy i porządku? Wszak, słuchając dziś niektórych chrześcijan, można by dojść do zgoła przeciwnych wniosków w rodzaju: “Państwo to twój największy wróg“; “Nigdy nie ufaj władzy“, etc. Zawsze przy tym podobnych okazjach będę powtarzał: istnienie jakiejś władzy, jakiegoś prawa i jakiegoś porządku jest zwykle lepsze od anarchii, bezprawia i braku porządku. To, co zwiemy państwem i prawem, jest bowiem czynnikiem pro-cywilizacyjnym, czymś co z reguły przynajmniej ogranicza zdziczenie i brak zasad. Gdy nad jakimś krajem panuje 1 000 zdemoralizowanych band, sytuacja polegająca na tym, że 1 z tych band obejmie władzę nad całym krajem zwiększa szansę na to, że sytuacja na tym terytorium się poprawi. Mówi się, że to rządzący państwami wymordowali największą ilość ludzi – może to prawda, a może nie (trzeba by tu zrobić porządne rachunki liczbowe, gdzie po jednej stronie zliczono by ludzi zabitych z rozkazu lub zachęty władz, a po drugiej zabitych w wyniku przestępczości, rozruchów, wszczynania krwawych buntów). Jednakże, nawet gdyby miało okazać się, że jest to prawdą – to odnosiłoby się do wyjątków, a nie reguły. Każdy władca ma swe wady, ale większość rządzących nie jest ludźmi pokroju Pol Pota czy Adolfa Hitlera. Nawet jeśli dany władca w ciągu kilku lat podbije statystki ludzi zabijanych przez rządzących, to po drugiej stronie zawsze będziemy mieć ludzi mordowanych na co dzień przez przestępców i buntowników.

    Mirosław Salwowski

    Przeczytaj też:

    O posłuszeństwie władzy i granicach tego posłuszeństwa

    Przeciwko mentalnej anarchii i upadkowi zasady szacunku wobec władzy

    Św. Tomasz z Akwinu: Czy prawo ludzkie obowiązuje w sumieniu?

    Coś o Piłacie, Hitlerze, Nabuchodonozorze i zaborcach