Prawda i Konsekwencja

O tym, że baptystyczny pastor Bob może znajdować się na drodze do Nieba (pomimo swych błędów i herezji)

A więc w jakiejś małej mieścinie na środkowym zachodzie USA w rodzinie “niezależnych baptystów” urodził się mały Bob. Bob dorasta w kochającej się rodzinie – Tata jest pracowity, wierny żonie i nigdy nie pije alkoholu (być może kierując się błędnym doktrynalnie przekonaniem, iż wszelkie rekreacyjne picie takowego jest grzechem). Mama jest troskliwą matką, wierną żoną i udziela się w miejscowej charytatywnej kuchni dla osób ubogich. W ich domu nie ma krzyża i świętych obrazków, ale jest codzienna modlitwa, a dzieci zamiast oglądania MTV uczą się od małego czytać Biblię. Bob pomimo to, gdy zaczyna dorastać ulega nastoletnim pokusom – popala więc sobie marihuanę, pije nielegalnie alkohol, a także – między innymi za namową swego będącego katolickim ministrantem – starszego kolegi zaczyna oglądać pornografię i oddawać się masturbacji. Młody Bob nie czuje się jednak z tym dobrze, gdyż od swych chrześcijańskich (vel: heretyckich) rodziców wyniósł wiedzę, iż takie rzeczy nie podobają się Jezusowi. Pewnej niedzieli Bob słyszy wezwanie gorliwego baptystycznego kaznodziei o tym, że chrześcijaninem nie można się urodzić ani nawet nie można się stać przez samo wychowanie w chrześcijańskim domu, ale trzeba się w tym celu “na nowo narodzić” i że takie “nowe narodzenie” daje pokój i rzeczywistą siłę do walki z grzechem. Kaznodzieja ów na końcu swego kazania zachęca wszystkich tych, którzy czują się zmęczeni swym dotychczasowym życie, by “oddali je Jezusowi” i w ten sposób “narodzili się na nowo”. Młody Bob czując się zmęczonym i przytłoczonym swymi grzechami postanawia wyjść na środek swego kościółka i w szczerej oraz gorliwej modlitwie przeprasza Jezusa za swe grzechy, prosi Go by przejął stery jego życia. Bob po tej modlitwie czuje niezwykłą radość, pokój i coś w rodzaju wszechogarniającej miłości. Młody Bob nazywa to swe doświadczeniu po heretycku “nowym narodzeniem” (w świetle katolickiego nauczania nowym narodzeniem jest wszak chrzest). Od tego momentu życie młodego Boba na trwałe się zmienia – nie popala już marihuany, nie pije alkoholu (być może kierując się błędnym doktrynalnie przekonaniem, iż rekreacyjne picie takowego jest grzechem), a upadki w sferze porno i onanizmu jeśli mu się zdarzają to zdarzają się 20 razy rzadziej niż wcześniej, aż w końcu w ciągu 2 lat przestają mu się one zdarzać się w ogóle.

Bob widząc co przeżył i jak zmieniło się jego życie w wyniku tego co błędnie nazwał “nowym narodzeniem” pałą miłością do Jezusa (który w niektórych aspektach jest mu obiektywnie błędnie przedstawiony) i z tejże miłości postanawia zostać baptystycznym pastorem: chce on bowiem, by więcej ludzi doświadczyło tego co on sam doświadczył. Młody Bob zaczyna się więc uczyć na pastora. W międzyczasie zakochuje się w pięknej i skromnej Sarze, a pewien czas po ślubie zostaje wysłany na 2-letnią misję do katolickiej Polski. Można by zatem rzecz: cóż za wspaniała okazja, by szczery w swej herezji Bob poznał jedyną prawdziwą wiarę katolicką! Czyż Bob nie będzie miał w ten sposób wielu okazji do pouczających rozmów z gorliwymi katolikami (w tym także z mądrymi i pobożnymi księżmi)? Bob zaczyna zatem pracę misyjną w Polsce: często polega ona na tym, że stojąc na ulicy tego czy innego miasta wygłasza kazanie o tym, że “jedynym pośrednikiem jest Jezus Chrystus (a nie Maryja i święci)”, iż wyniesiona z domu religijność zwykle nic albo niewiele daje, a by doświadczyć prawdziwego pokoju i rzeczywistej mocy do walki z grzechem najpierw trzeba się “na nowo narodzić”. Bob żyjąc w kraju większości katolickim raczej utwierdza się jednak w swych heretyckich przekonaniach. Co prawda, wielu polskich katolików których spotyka na swej drodze wydaje mu się być na pierwszy rzut oka całkiem miłymi ludźmi, ale przy bliższym ich poznaniu widzi też wielu duchowych i moralnych problemów: jedni z nich chodzą do wróżek, inni upijają się, niesprawiedliwie traktują swych bliźnich, oszukują, kradną, zdradzają żony, oglądają porno – co więcej te problemy tyczą się też bardziej zaangażowanych religijnie i sakramentalnie katolików. Bob w międzyczasie zaprzyjaźnia się nawet z pewnym katolickim księdzem (nazwijmy go Janem), który w mniej lub bardziej sprawny sposób przedstawia mu niektóre z argumentów na rzecz prawdziwości religii katolickiej. Coś jednak Bobowi zgrzyta w argumentacji owego księdza. Jan mu np. mówi, że “Maryja w żadnym razie nie jest boginią ani katolicy nie traktują ją jako równą Jezusowi“, ale Bobowi wpada w ręce katolicki brewiarz, gdzie znajduje modlitwę w której Maryja zostaje nazwana “jedyną nadzieją człowieka grzesznego“. Pewien bardziej konserwatywny katolik wręcza nawet Bobowi książeczkę autorstwa św. Ludwika Grignion de Montfort pt. “Traktat o doskonałym nabożeństwie do NMP” zapewniając go przy tym “Po jej lekturze zobaczysz jak kult Maryi jest bardzo chrystocentryczny”. Bob przeglądając jednak ową książeczkę znajduje tam formuły typu “Wszystko jest podległe Bogu, ale nawet Bóg jest podległy Maryi” – Bob jest tym bardzo zbulwersowany i nie chce mu się dalej czytać owego dzieła św. Ludwika de Montfort. Ksiądz Jan delikatnie tłumaczy Bobowi, że w “Kościele katolickim jest pełnia środków zbawienia, są wszystkie sakramenty (które są zwyczajną drogą do zbawienia), a u protestantów są co najwyżej 2 lub 1 sakramenty, więc protestanci znajdują się w obiektywnie gorszej sytuacji w stosunku do katolików jeśli chodzi o szanse zbawienie i możliwość prowadzenia świętego życia“. Bob nie widzi jednak jak te słowa księdza Jana miałyby znajdować swe pokrycie w praktyce: wszak zna wielu katolików, którzy przez lata prowadzenia sakramentalnego życia grzeszyli często i poważnie, a dopiero po tym jak owi katolicy doświadczyli “nowego narodzenia” częstotliwość owych grzechów została bardzo ograniczona. Poza tym w międzyczasie do Boba dochodzą wiadomości z Watykanu rządzonego przez papieża Franciszka. Bob zatem słyszy o tym, że w Watykanie oddawano pokłony “Pachamamie” a Franciszek to zaaprobował, a ponadto ów papież później rzekł, że i tak “wszystkie religie prowadzą do Boga”, a “prozelityzm jest grzechem ciężkim”. Bob zastanawia się zatem, czy aby ksiądz Jan nie jest “bardziej papieski od papieża” gdy próbuje go przekonać do prawdziwości wiary katolickiej? Poza tym, dlaczego baptystyczny protestantyzm Boba miałby być problemem dla katolików, skoro dla samego papieża problemem nie było nawet kłanianie się Pachamamie? Bob co prawda od czasu do czasu czyta w Internecie o lefebrystach i sedewakantystach którzy nie zgadzają się z Franciszkiem w tych kwestiach, ale z drugiej strony nie wie dlaczego jakieś marginalne grupy katolików miałyby być bardziej wiarygodnym reprezentantem tego w co wierzy Kościół katolicki aniżeli sam papież? Bob raz nawet spotyka na żywo pewnego gorliwego sedewakantystę: ten sedewakantysta jednak na niego gniewliwie krzyczy, przerywa mu w pół zdania, wyzywa go od “wyklętych heretyków” twierdząc że tak naprawdę do tej pory jest w niewoli szatana i a to co nazywa “nowym narodzeniem” było w rzeczywistości diabelskim zwiedzeniem mającym go utwierdzić w heretyckich kłamstwach. Dla Boba takie podejście przypomina coś w rodzaju “zaklinania rzeczywistości” więc nie bierze gniewliwych wywodów owego sedewakantysty na poważnie.

Bob, wraca do swego miasteczka w USA i razem z Sarą wychowuje pięcioro dzieci (nawet nie używa antykoncepcji, choć po heretycku nie uważa by była ona wewnętrznie zła). Bob pracuje jako pastor i nawołuje ludzi by “narodzili się na nowo” – widząc, że często po tym życie ludzi w sposób radykalny zmienia się na lepsze. Bob oczywiście widzi różne tak moralne, jak i doktrynalne problemy pośród protestantów, ale kierując się swą wiedzą i doświadczeniem nabytym po zetknięciu się z katolikami i katolicyzmem, nie spostrzega powodu by postrzegać takowe problemy jako większe po stronie protestanckiej (Bob nie wie wszystkiego, ale taki jest po prostu jego szczery osąd owej sytuacji).

Czy pastor Bob aktualnie znajduje się na drodze do wiecznego potępienia czy na drodze do wiecznego zbawienia??? Czy pastor Bob jest formalnym czy materialnym heretykiem???

Mirosław Salwowski

Przeczytaj też:
Św. Józef Bilczewski: O zbawieniu innowierców

Czy grzechy przeciwko wierze są najcięższe?

***
Grafika została dołączona do powyższego tekstu za następującym linkiem internetowym: https://www.cleanpng.com/png-pastor-preacher-christian-church-pulpit-sermon-pas-1325189/