IDF ma pełne moralne prawo do zniszczenia Hamasu
Myślę, iż dla większości ludzi dość oczywistą prawdą historyczną jest to, iż w czasie II Wojny Światowej to Trzecia Rzesza prowadziła wojnę niesprawiedliwą. Gdyby jednak jakaś organizacja partyzancka z nią walcząca specjalizowała się w podkładaniu bomb pod niemieckie żłobki, przedszkola, sierocińce, kawiarnie czy restauracje to władze nazistowskich Niemiec miałyby pełne moralne prawo dążyć do zbrojnego zlikwidowania takiej barbarzyńskiej organizacji. Mielibyśmy wówczas do czynienia z paradoksem polegającym na tym, iż strona zasadniczo prowadząca niesprawiedliwą wojnę, akurat w pewnych aspektach prowadziłaby sprawiedliwe działania wojenne.
Spróbujmy teraz zastosować powyższą analogię do aktualnej sytuacji na Bliskim Wschodzie. A więc załóżmy na chwilę, że to Państwo Izrael jest, zasadniczo rzecz biorąc, tym “złym facetem” (z czym się osobiście akurat nie zgadzam). Nawet, gdyby tak miało być, to Izrael wciąż posiadałby pełne moralne prawo dążyć do zgniecenia barbarzyńskiej organizacji “Hamas”. Ugrupowanie to bowiem jako stałą i długoletnią metodę swego działania stosuje mordowanie niewalczących żydowskich cywilów, a ponadto wykorzystuje w roli “żywych tarcz” członków ludności palestyńskiej (np. poprzez rozmieszczanie swych bojowników i obiektów militarnych w środku lub w pobliżu takich cywilnych punktów jak szkoły czy szpitale). Warto przy tym zaznaczyć, iż w walce ze stosującym tego rodzaju perfidne metody wrogiem – choćby nie zamierzało się w bezpośredni sposób zabijać niewalczących osób – to i tak ofiary śmiertelne pośród nich będą efektem ubocznym takiego zbrojnego starcia.
Czy jednak aktualnie trwające bombardowania Strefy Gazy nie stanowią w rzeczywistości bezpośredniego zabijania niewalczących palestyńskich cywilów i nie należałoby ich przyrównać do tzw. nalotów dywanowych, które odbywały się w czasie II Wojny Światowej i których celem było mszczenie się również na ludności cywilnej wrogich państw?
Sądzę, że – przynajmniej na stan wiedzy jaką posiadamy dziś – niewiele lub zgoła nic, wskazuje na to, by tym podobne analogie były uprawnione. Jak to już bowiem zostało powyżej wskazane, wróg z którym walczy Izrael, jest znany z tego, że rozmieszcza swe militarne obiekty w pobliżu bądź pośrodku cywilnej infrastruktury. Wiadomo zaś, iż w warunkach wojny prowadzonej przy pomocy nowoczesnych środków (czyli np. bomb i rakiet) praktycznie niemożliwe jest uniknięcie czegoś, co w języku tradycyjnej moralistyki katolickiej zwie się (moralnie dozwolonym) “pośrednim zabijaniem niewinnych” oraz “działaniem w ramach zasady podwójnego skutku“. Taką sytuację można porównać do fizycznej likwidacji grupy 20 terrorystów, którzy pojmali 200 zakładników. Jeśli w wyniku takiej akcji zginęłoby nie tylko tych 20 terrorystów, ale również – nie na zasadzie zamierzonego celowania, ale raczej “zbłąkanej kuli” – 50 zakładników, to taka akcja antyterrorystyczna byłaby wciąż moralnie dozwolona. Żołnierze braliby bowiem ,wówczas na swój cel terrorystów, a nie zakładników. Śmierć tych drugich byłaby wówczas przewidywanym, choć niezamierzonym “efektem ubocznym” strzelania do terrorystów. Twierdzę zaś, iż przynajmniej póki co, nie mamy dowodów na to, iż armia Izraela (“Israel Defence Forces” – w skrócie IDF) bombardując Strefę Gazy działa na innej zasadzie. Nawet w przypadku zbombardowanego w dniu 17 października szpitalu w Gazie nie mamy pewności, czy aby na pewno uczyniła to IDF (obie strony oskarżają się bowiem wzajemnie o ten akt). Poza tym, na to, iż Izrael zasadniczo nie zamierza w bezpośredni sposób zabijać niewalczących cywili, wskazuje fakt, iż władze kraju wzywają ludność Strefy Gazy do ewakuacji, a także ostrzegają takową przed nalotami bombowymi.
Wreszcie też, każdy, kto przyrównuje bombardowania Strefy Gazy do nalotów dywanowych, jakie miały miejsce w czasie II wojny światowej, niech porówna liczbę ofiar. Przykładowo, w nalotach dywanowych na Drezno śmierć poniosło w ciągu 2 dni – wedle różnych szacunków – od 18 tysięcy do 100 albo i 200 tysięcy ludzi. Tymczasem w izraelskich bombardowaniach Strefy Gazy, które trwają 18 dni (piszę te słowa 24 września 2023 roku) śmierć poniosło ok. 5 tysięcy ludzi. Porównajmy zatem proporcje. Przyjmując najniższe z danych dla ofiar śmiertelnych nalotów dywanowych na Drezno – w ciągu jednego dnia zabitych tam zostało 9 000 osób. Z kolei, w bombardowaniach Strefy Gazy dziennie ginie ok. 278 osób. Są to więc proporcje kilkadziesiąt razy mniejsze dla Strefy Gazy (mniej więcej 33 do 1). Już ta wielka dysproporcja pomiędzy liczbą ofiar wydaje się wskazywać na to, iż celem IDF nie jest mszczenie się na palestyńskich cywilach oraz zasadniczo nie są one w bezpośredni sposób ukierunkowane na ich zabijanie.
Mirosław Salwowski
Przeczytaj też:
Czy w obronie wolno używać broni atomowej?