Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: zwierzęta

  1. Dlaczego korrida jest zdecydowanie niemoralna

    Możliwość komentowania Dlaczego korrida jest zdecydowanie niemoralna została wyłączona

    W naszym kraju na szczęście nie ma zbyt wielu obrońców korridy, czyli hiszpańskiego zwyczaju krwawych walk z bykami. Zauważyłem jednak, że w polskich środowiskach konserwatywnych – może nie większość – ale nieproporcjonalnie więcej osób niż w ogóle społeczeństwa, jest gotowa usprawiedliwiać ową brutalną tradycję, nieraz sprowadzając sprzeciw wobec niej do ulegania tendencjom lewackim albo zbyt daleko posuniętemu ekologizmowi i trosce o zwierzęta. Z tego względu w poniższym artykule postanowiłem zebrać wszystkie z argumentów wysuwanych w obronie korridy, które słyszałem lub ewentualnie, które jestem w stanie sobie wyobrazić – a następnie dać na nie odpowiedź.

    Argument nr 1: To prawda, że papież św. Pius V zabronił korridy pod karą ekskomuniki, jednak już kolejni następcy św. Piotra (Grzegorz XIII oraz Klemens VIII) znacząco złagodzili ten zakaz, a więc można przyjąć, iż nie uznawali oni owego zwyczaju za zły.

    Jest faktem, iż surowe kary za – również bierny (to znaczy w charakterze widza) udział w korridzie wydane przez papieża św. Piusa V dla ogółu chrześcijan nie przetrwały zbyt długo i jego następcy mocno je złagodzili. Najpierw bowiem Grzegorz XIII ograniczył sankcje nałożone przez św. Piusa V tylko do Hiszpanii, a później Klemens VIII zabronił uczestniczenia w owej rozrywce tylko osobom duchownym. Czy jednak w związku z tym interpretacja, iż w ten sposób papieże de facto uznali błędność surowej moralnie oceny korridy wydanej przez św. Piusa V jest jedyną możliwą wykładnią? Z pewnością nie. Trzeba by najpierw dotrzeć do – jeśli takowe są – bardziej szczegółowych uzasadnień autorstwa Grzegorza XIII i Klemensa VIII by móc mówić, iż złagodzenie przez nich kanonicznych restrykcji za udział w korridzie wynikało z ich ewentualnego przekonania o braku moralnego zła tej rozrywki. Mogło wszak być też tak, iż ci papieże uznali, że tolerowanie korridy będzie mieściło się w granicach uprawnionej tolerancji mniejszego zła. Brak surowych sankcji karnych nie zawsze jest bowiem równoznaczny ze stwierdzeniem, iż nieobjęte nimi zachowanie jest tym samym moralnie dobre.

    Argument nr 2: Skoro przez tyle wieków Kościół katolicki tylko raz w sposób oficjalny zakazał korridy, a ów zakaz i tak został później szybko mocno złagodzony, to należy przyjąć, iż nie istnieją większe moralne problemy z tą tradycją.

    Czysto teoretycznie można by przyjąć ów argument, ale w praktyce jest on bardzo trudny do obrony. Po pierwsze bowiem istnieją mocne tak biblijne, jak i tkwiące w ogólnym nauczaniu Kościoła powody by niechętnie patrzeć na korridę. Pismo św. nie potępiając wszak wszelkiego zabijania zwierząt oraz ukazując zasadniczą wyższość człowieka nad zwierzęciem jednocześnie poleca okazywać zwierzętom łagodność i troskę. Przykładowo, w tej świętej Księdze czytamy, iż „Prawy uznaje potrzeby swych bydląt, a serce nieprawych okrutne” (Prz 12, 10). Prawo Mojżeszowe nakazywało przyjście z pomocą osłowi swego wroga, gdy ten upadł pod nadmiernym ciężarem (Wj 23, 5) oraz polecało nie zawiązywać pyska młócącemu wołowi (Pwt 25, 4). Z kolei Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 2418 stwierdza, iż: “Sprzeczne z godnością ludzką jest niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie” (…). Jednocześnie Katechizm ów w punkcie 2417 naucza, że moralnie dozwolone jest wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży, a także dokonywanie na nich doświadczeń naukowych i medycznych “byle tylko mieściły się (one – dopisek mój MS) w rozsądnych granicach i przyczyniały się do leczenia i ratowania życia ludzkiego“. Chyba nie trzeba zatem dłużej rozwodzić się nad tym, jak bardzo zabijanie zwierząt dla rozrywki odbiega tak od litery, jak i ducha nauczania Pisma świętego oraz Katechizmu na ów temat. Korrida nie przyczynia się wszak ani do leczenia ani do ratowania życia ludzkiego, a nawet jeśli pozyskane w jej efekcie mięso czy skóra mogą być wykorzystane jako pokarm lub ubranie, to jest to w tym wypadku tylko uboczny efekt tej rozrywki. Mięso i skórę zwierząt można przecież uzyskać zabijając owe stworzenia w znacznie szybszy sposób oraz w przysparzający im o wiele mniej fizycznych cierpień.

    Poza tym wszystkim można też wskazać na fakt, iż wiele ewidentnie niemoralnych zachowań nie jest zagrożonych surowymi sankcjami o charakterze kanonicznym, a nawet w dokumentach Magisterium Kościoła nie zawsze są one wymieniane wprost jako rzeczy złe i niepodobające się Bogu. Przykładowo, wykonywanie tańca znanego jako striptiz nie jest zagrożone żadną sankcją kanoniczną, a także nie ma dokumentów kościelnych, które wprost nazywałyby ów taniec jako zły, a przecież kto by w związku z tym odważył się twierdzić, że w takim razie nie jest on niemoralny oraz niegodziwy???

    Argument nr 3: Papież św. Pius V zakazał korridy powołując się na zasadę unikania lekkomyślnego narażania ludzkiego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo, nie motywował zaś swego sprzeciwu troską o zwierzęta. A zatem główny argument większości przeciwników tej tradycji – akcentujący, iż polega ona na znęcaniu się nad zwierzętami – nie wydaje się słuszny.

    To prawda, że św. Pius V potępiając i zakazując korridy, motywował to odwołując się wyłącznie do kwestii poważnego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia, jakie w jego oczach ów zwyczaj miał wywoływać. Jednocześnie jednak papież nie zaprzeczał argumentacji bazującej na tym, iż rozrywka ta stanowi bezsensowne znęcanie się nad zwierzętami. Nie wiemy, z jakiego powodu św. Pius V nie podnosił tego argumentu w swym potępieniu korridy, ale jego milczenie na ów temat samo w sobie nie zaprzecza słuszności odwoływania się do tejże linii argumentacji. Gdyby ten papież napisał lub powiedział coś w stylu: “Znęcanie się nad zwierzętami nie jest w tej rozrywce żadnym problemem“, to byłby poważny problem dla katolików potępiających korridę również w oparciu o ten argument. Jednakże, jako że Pius V czegoś takiego nie napisał, nie ma przeszkód, by katoliccy chrześcijanie w swej niechęci do wspomnianej rozrywki podnosili także ów motyw.

    Argument nr 4: W korridzie nie chodzi o czerpanie i/lub dostarczanie widowni przyjemności mającej płynąć z zadawania zwierzętom fizycznego cierpienia. W tej tradycji chodzi o piękno łączące w jedną całość choreografię, muzykę i kostium.

    Ten argument wygląda na bardzo przewrotny i mający charakter czegoś, co w bardziej potocznym języku zwykło się zwać mianem: “Odwracania kota ogonem“. Jeśli bowiem dane widowisko w swej głównej treści ukazuje proces powolnego zabijania zwierzęcia, to czy jest realistycznym przyjmować, że większość przychodzących na nie osób nie czyni tego po to, by ekscytować się scenami tej krwawej i bezsensownej przemocy? Przecież równie dobrze można by twierdzić, że w takim razie większość osób nie ogląda erotycznych filmów w rodzaju “365 dni” głównie po to, by ekscytować się scenami seksu, bezwstydu i nieskromności tam pokazanymi, ale np. by podziwiać piękno wnętrz czy krajobrazów przyrody. Oczywiście, że w niektórych bardziej osobliwych przypadkach to może być prawda, ale realistycznie rzecz biorąc, czymś przewrotnym jest sugerowanie tym podobnych tez.

    Argument nr 5: Skoro mięso zabijanych w korridzie zwierząt jest i tak spożywane później przez ludzi to i w samym tym sposobie ich zabijania nie ma nic złego.

    Jak to już zostało częściowo wspomniane w odpowiedzi na argument nr 2, aby pozyskać do jedzenia mięso zwierzęcia nie jest konieczne jego długotrwałe i wymyślne zabijanie. Nie jest to zatem poważny argument. To już chyba prędzej można by na tej zasadzie próbować uzasadniać okrutne praktyki niektórych azjatyckich kucharzy, którzy po to by mięso zabijanych przez nie psów było bardziej kruche i delikatne, specjalnie wcześniej biją w tym celu te biedne zwierzęta.

    Argument nr 6: Byki zabijane w trakcie korridy są i tak przez całe swe życie traktowane lepiej niż inne tego gatunku zwierzęta.

    To, że we wcześniejszych etapach swego życia byki przeznaczone do korridy mogą mieć lepsze warunki życia niż “zwyczajne” hodowlane byki nie usprawiedliwia ich późniejszego wyrafinowanego męczenia i zabijania na scenie dla rozrywki widowni. Jeśli już to podnoszenie tego argumentu może przemawiać za działaniem na rzecz polepszenia warunków hodowli “zwyczajnych” byków, nie zaś za powolnym zabijaniem zwierząt dla rozrywki.

    Argument nr 7: Walka z korridą to domena lewaków oraz wyznających niechrześcijańskie podejście do świata natury skrajnych ekologistów, którzy walczą z pięknymi tradycjami chrześcijańskiej Hiszpanii.

    Nie każda tradycja – choćby i przetrwała przez wieki w chrześcijańskim i katolickim kraju – jest piękna oraz godna podtrzymywania. Pan nasz Jezus Chrystus mówił wszak o tych ludzkich tradycjach, które są złe i sprzeczne z Bożymi przykazaniami (por. Mk 7, 8-13). Bez problemu można by wskazać na te tradycje w krajach chrześcijańskich i katolickich, które były złe, np. pojedynkowanie się, prowadzenie młodocianych synów przez ich ojców do domów rozpusty, handel niewolnikami. Z drugiej strony nie wszystko, co głoszą lewacy, lewicowcy czy inne zasadniczo niechrześcijańskie środowiska jest godne potępienia. Czasami mają oni po prostu rację, nawet jeśli walczą z czymś, co przez wieki było zakorzenione w kulturze krajów chrześcijańskich. Na przykład, walka z nowożytnym, niesprawiedliwym i rasistowskim niewolnictwem była często inspirowana przez osoby, które w kontekście swych czasów można by uznać raczej za będące lewicowymi aniżeli prawicowymi i konserwatywnymi – co nie znaczy jednak, że w takim razie ich walka nie była w tym aspekcie słuszna. Może być zresztą tak, iż sedno podejścia do danej tematyki jest w przypadku takich czy innych środowisk błędne, jednak pewne poboczne wypowiedzi z tym związane już są mniej lub bardziej słuszne. Przykładowo, socjaliści mieli zasadniczo błędne poglądy na temat pożądanej formy własności środków produkcji, jednak różne ich postulaty tyczące się ochrony praw pracowniczych (vide: płaca minimalna, prawo do urlopu, zakaz zatrudniania dzieci, 8-godzinny dzień pracy) były godne rozważenia, gdyż nie zawierały same w sobie błędu. Podobnie, naziści strasznie obrażali Boga swym rasizmem oraz drapieżnym antysemityzmem, ale to nie znaczy, że ich wszystkie wypowiedzi na temat Żydów były błędne, np. nie byli oni dalecy od prawdy, gdy wskazywali, że nieproporcjonalnie wiele osób żydowskiego pochodzenia uczestniczy w różnych złych przedsięwzięciach (choćby szerzenie pornografii i prostytucji, popieranie komunizmu i innych nurtów lewicowych). Podobnie, skrajni ekologiści i często sympatyzujący z nimi inni lewacy poważnie błądzą, gdy np. potępiają jedzenie zwierząt jako coś zdecydowanie niemoralnego, ale akurat konkretnie w kwestii korridy mają oni rację i nie ma powodów, by nie przyznawać im słuszności w tej sprawie.

    Mirosław Salwowski

  2. Hodowla zwierząt futerkowych nie powinna być zakazana

    Leave a Comment

    Jest rzeczą moralnie jasną, iż zadawanie zwierzętom niepotrzebnych cierpień bądź też ich zabijanie dla błahych powodów stanowi coś odrażającego i nagannego. Tę etyczną normę możemy wywieść tak z Pisma świętego (Prz 12, 10; Pwt 22, 6-7; 25, 4), jak i z nauczania katolickiego (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 2418). Prawdopodobnie też ta zasada moralna należy do tych reguł postępowania, które winny być wpisane do ludzkiego prawodawstwa (choć nie wszystkie grzechy powinny być prawnie zakazane). Czy zatem polscy ustawodawcy winni zabronić praktyki hodowli zwierząt futerkowych? Otóż nie sądzę.

    Jest wiele praktyk, które można spokojnie uznać za niepotrzebne dręczenie i zabijanie zwierząt. Należą do nich chociażby: “Corrida”, walki psów i kogutów, testowanie kosmetyków na zwierzętach, bicie psów po to by sporządzane z nich później mięso było bardziej smaczne. Samo jednak wytwarzanie ubrań ze zwierząt nie jest taką naganną praktyką, gdyż coś takiego w jasny sposób zaakceptował nasz Stwórca. Bóg sam wszak sporządził dla naszych pierwszych rodziców odzienie ze skór (Rdz 3, 21), a będący wielkim Bożym prorokiem św. Jan Chrzciciel ubierał się w wielbłądzią sierść i skórzany pas (Mt 3, 4). Pan nasz Jezus Chrystus uznał wielkość cnót owego Bożego męża, mówiąc o nim: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela (Mt 11, 11). Nie ma więc nic złego w noszeniu ubrań ze zwierząt, skoro sam Bóg je dał człowiekowi, a wielce bogobojny Jan Chrzciciel w takowe się odziewał. A jeśli nie jest występnym noszenie takiego odzienia, to logicznie rzecz biorąc, nie stanowi też grzechu zabijanie zwierząt w tym celu. Zasadę tę potwierdza zresztą nauczanie Magisterium Kościoła:

    Jest więc uprawnione wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 2417).

    Ktoś może jednak powie, że trudno porównywać odziewanie się św. Jana Chrzciciela w wielbłądzią sierść, która to nie stanowiła zbytku i raczej nie była przesadnie miła w dotyku z noszeniem futer, które są zbytkiem, próżnością i przesadnie wydelikacają ludzkie zmysły (gdyż są bardzo miłe w dotyku). Nie jest to jednak do końca dobry argument. Owszem, noszenie futrzanych kurtek i płaszczy nieraz trąci ekstrawagancją i próżnością, dlatego powinno być to odradzane. Jednak nie wszystkie z wyrobów futrzanych mają taki charakter. Przykładowo, futrzane kapcie, rękawiczki czy nawet czapki nie rzucają się tak w oczy jak wspomniane wyżej kurtki i płaszcze, dlatego można je spokojnie nosić. Co do zaś zarzutu, iż odziewanie się w futrzane ubrania zbyt wydelikaca zmysły, to dotykamy tu zbyt cienkiej granicy, przy wytaczaniu której trudno jest rozeznać bardziej obiektywne i powszechne normy moralne, więc tym bardziej nie jest rozsądne, by ludzkie prawo w to ingerowało. Ogólnie rzecz biorąc, nie ma jednak nic złego w dążeniu do ubierania się w rzeczy wygodne i miłe dla zmysłu dotyku (oczywiście z zachowaniem w tej sferze bardziej nadrzędnych zasad, a więc np. szacunku dla wstydliwości, skromności). Noszenie zaś włosiennicy, choć może być chwalebne, to bynajmniej nie jest moralnym obowiązkiem.

    Częstym argumentem przeciwko noszeniu ubrań uczynionych ze zwierzęcej skóry jest twierdzenie, iż co prawda w dawniejszych wiekach ludzie nie mieli pod tym względem większego wyboru, ale dziś są już inne czasy (czyli jest znacznie większa dostępność ubrań niebędących zwierzęcego pochodzenia). Jest to jednak wątpliwe podejście do tej sprawy. Nie mamy bowiem w Piśmie św. przesłanek, by twierdzić, iż Boża aprobata dla używania ubrań sporządzonych ze zwierząt została czy zostanie na tej ziemi cofnięta. Ponadto, wyżej cytowany Katechizm, który akceptuje takowe odzienie, pochodzi z czasów nam współczesnych. Mimo zaś faktycznie większej dostępności innego rodzaju ubrań ów Katechizm nawet nie odradza używania ubrań odzwierzęcego pochodzenia. Należy też wziąć pod uwagę to, iż np. futra ze zwierząt są po prostu trwalsze i zdrowsze w użyciu dla człowieka.

     

    To wszystko oczywiście nie oznacza, że w takim razie akceptować należy niehumanitarne metody hodowli i zabijania zwierząt futerkowych. Jeśli jednak rzeczywiście te czy inne barbarzyńskie metody obchodzenia się z owymi istotami są częste, to najpierw należy zadbać o przestrzeganie już obowiązującego prawa w tym zakresie.