Bywa, iż nawet w środowiskach katolickich podważa się realność istnienia magii, czarów i innych przejawów działania szatana oraz jego demonów. Przykładem takiej postawy są choćby słowa ks. Grzegorza Strzelczyka, który w swym już słynnym wywiadzie udzielonym p. Dawidowi Gospodarkowi stwierdził np., że “czary nie działają”, a jednym z problemów jest to, iż niektórzy ludzie wierzą w istnienie czarów. Żeby obalić tego rodzaju powątpiewania czy wręcz otwarte ataki na “wiarę w istnienia czarów” wystarczy jednak sięgnąć do Pisma świętego i największych z teologów katolickich, tj. św. Tomasza z Akwinu oraz św. Augustyna. W tych źródłach znajdziemy jednoznaczną naukę o tym, iż szatan nie ma co prawda daru Bożej wszechmocy i nie może sprawiać cudów w pełnym i właściwym tego słowa znaczeniu, jednak nie zaprzecza to temu, że może on i faktycznie nieraz czyni rzeczy, które przekraczają zwyczajne zdolności człowieka i które w naszych ludzkich oczach mogą jawić się jako zjawiska nadzwyczajne, a wręcz “cuda”. Szatan wraz ze swymi demonami może takie rzeczy czynić za pośrednictwem swych ludzkich, żyjących na tej ziemi, sług, a więc np. czarowników, wróżek, kapłanów fałszywych religii.
Ewidentnym przykładem takiego szatańskiego działania, które opisane zostało w Piśmie świętym, są czyny egipskich magów na dworze faraona, którzy do pewnego stropnia podrabiali i naśladowali cuda, które Bóg czynił za pośrednictwem Mojżesza i Aarona. Potrafili oni mianowicie zamieniać laski w węże oraz przemieniać wody rzek, stawów i kanałów w krew (Wj 7, 11-12; 22). Egipscy magowie nie potrafili jednak mimo stosowanych przez siebie zaklęć powtórzyć wszystkich ze znaków czynionych przez Mojżesza i Aarona – nie umieli przemienić prochu w komary (Wj 8, 14). Ponadto, nawet gdy skutecznie naśladowali oni cuda Mojżesza i Aarona, to i tak Bóg pokazywał nad nimi Swą wyższość sprawiając, iż laska Aarona połknęła ich laski (Wj 7, 12).
I nie jest bynajmniej jakąś “prywatną interpretacją” Biblii odczytywanie powyższych fragmentów Pisma w dosłowny sposób. Św. Tomasz z Akwinu bowiem właśnie w taki sposób wykładał owe biblijne historie:
Należy jednak sobie zdać sprawę z tego, że chociaż dzieła złych duchów, które nam wydają się cudami a w istocie swej nie są prawdziwymi cudami, to jednak są to niekiedy prawdziwe fakty i rzeczy. Tak to właśnie czarownicy faraona mocą złych duchów uczynili prawdziwe węże i żaby [1].
Ten wielki teolog katolicki pisał zresztą również co następuje:
Ani złe duchy, ani żadne stworzenie nie mogą czynić cudu branego we właściwym znaczeniu; może go czynić tylko Bóg. Jak bowiem widać z powyższych, cudem we właściwym znaczeniu jest to, co dokonuje się poza porządkiem całej stworzonej natury, a do tego porządku należy wszelka moc stworzenia. Niekiedy jednak cudem w szerszym znaczeniu zwie się to, co przekracza ludzkie możności i poznanie. I w tym znaczeniu złe duchy mogą czynić cudy; wywołują one zdumienie u ludzi, jako że przekraczają ich możności i poznanie. Toć i gdy jakiś człowiek uczyni coś, co przekracza możności i poznanie drugiego człowieka, to przez to wzbudza w nim podziw dla swojego dzieła tak dalece, że wydaje się jemu, iż cudu dokonał [2].
Innym przykładem szatańskiego działania, które jednocześnie przekraczało zwyczajne zdolności człowieka był sposób, w jaki potraktował on pobożnego i sprawiedliwego Hioba, gdy spuścił na jego owce i sługi ogień z nieba (Hi 1, 16), a także za pomocą wichury zburzył jego dom oraz zabił znajdujące się w nim dzieci (Hi 1, 19). Również te wydarzenia biblijne były np. przez św. Augustyna interpretowane w dosłowny sposób. Ów Ojciec i Doktor Kościoła pisał wszak:
Nie były to mamidła, kiedy ogień spadł z nieba i za jednym uderzeniem wytracił służbę Joba wraz z mnóstwem rozmaitego bydła i kiedy huragan zwalając dom, pozabijał jego dzieci: a były to sprawki szatana [3].
Także w innych fragmentach Pisma świetego czytamy o tym, iż szatan (za pośrednictwem swych ludzkich sług) może i będzie czynił nadzwyczajne rzeczy. Pan nasz Jezus Chrystus przestrzega :
Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą znaki i cuda, aby o ile można zwieść wybranych (Mk 13, 22).
W Apokalipsie św. Jana mowa jest zaś o Bestii, która:
czyni wielkie znaki, tak iż nawet na jej rozkaz ogień zstępuje z nieba na ziemię na oczach ludzi. I zwodzi mieszkańców ziemi znakami, które jej dano uczynić przed Bestią, mówiąc mieszkańcom ziemi, by wykonali obraz Bestii, która otrzymała cios mieczem, a ożyła. I dano jej, by duchem obdarzyła obraz Bestii, tak iż nawet przemówił obraz Bestii i by sprawił, że wszyscy zostaną zabici, którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii (Ap 13, 13 – 15).
Nie powinno być więc wątpliwości, iż magia rzeczywiście może działać i być skuteczna. Okultyzm jest bowiem popierany przez szatana, a ten, jak to zostało powyżej wykazane, ma moc czynienia różnych nadzwyczajnych rzeczy. Nie są to rzecz jasna cuda w ścisłym tego słowa znaczeniu, gdyż szatan i jego demony nie posiadają mocy równej Bogu. Nie mniej jednak są to zjawiska nadzwyczajne i rzeczywiste, które w oczach ludzi mogą uchodzić za niewytłumaczalne, by nie powiedzieć, że “cudowne”.
Przypisy:
[1] Patrz: “Suma teologiczna”, I, 114, 4.
[2] Patrz: jw.
[3] Inter opera Augustini: Viginti inius Sent., sent. 4 : PL 40, 726.
Wśród wielu błędów i herezji znanej na całym świecie organizacji Świadków Jehowy znajduje się twierdzenie, jakoby wszystkie z ziemskich rządów – w sensie bardziej zasadniczym – były kierowane przez samego szatana. W jednej ze swych podstawowych publikacji “Czego naprawdę uczy Biblia?” (New York 2005) Świadkowie Jehowy piszą co następuje:
Jezus nigdy nie wątpił, że władcą tego świata jest Szatan. Pewnego razu Diabeł w jakiś niezwykły sposób pokazał mu “wszystkie królestwa świata oraz ich chwałę”. Potem obiecał: “Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi cześć” (Mateusza 4: 8, 9; Łukasza 4: 5, 6). Pomyśl: Czy ta propozycja byłaby dla Jezusa autentyczną pokusą, gdyby Szatan nie panował nad tymi królestwami? Jezus nie zaprzeczył, że rządy światowe należą do Szatana, a z pewnością by to zrobił, gdyby nie podlegały jego wpływom (tamże: s. 31 – 32).
Chociaż Świadkowie Jehowy nie są zbyt popularną grupą, wydaje się, iż w pewien sposób powyżej przytoczony ich pogląd jest podzielany przez wielu ludzi. Często mówi się wszak o polityce i sztuce rządzenia tak, jakby były one same w sobie złe i niegodziwe i nie można było takowych praktykować bez dopuszczania się takich czy innych grzechów. Popularne społecznie przekonanie o wręcz będącej taką ze swej natury “brudnej polityce” w istocie rzeczy niewiele więc różni się od poglądu Świadków Jehowy o tym, iż “wszystkie rządy na świecie należą do Szatana”. Warto więc bliżej przyjrzeć się temu ich poglądowi.
Jeśli naprawdę “wszystkie rządy należą do Szatana”, to co począć z licznymi wypowiedziami Pisma świętego mówiącymi o tym, że to Bóg jest źródłem i przyczyną ziemskich rządów? Biblia naucza wszak:
Nadstawcie uszu, wy którzy rządzicie narodami […] albowiem od Boga dana wam jest potęga, a od Najwyższego władza wasza (Mdr 6,2-3).
Na czele każdego narodu Bóg postawił przywódcę (Syr 17, 14).
Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. (…)Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd (Rz 13, 1, 3- 6).
Czy więc Pismo święte sobie przeczy mówiąc z jednej strony, iż władze ziemskie zostały ustanowione przez Boga, z drugiej zaś podając, iż wszystkie królestwa należą do szatana? Oczywiście, że nie. Przytoczone bowiem fragmenty Biblii o Bożym pochodzeniu ziemskich władz są autorstwa natchnionych Duchem Świętym proroków i apostołów, gdzie w pozytywny sposób uczy się o tym, jaka jest Boża prawda. Słowa zaś o tym, iż “wszystkie królestwa świata należą do Szatana” są biblijnym opisem kuszenia tego, który jak Pan Jezus powiedział “w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (Jn 8, 44). Celem tego fragmentu Pisma św. nie było więc pokazywanie Prawdy o pochodzeniu i naturze ziemskich władz, ale przytoczenie zachowania i sposobu kuszenia największego wroga Boga i ludzkich dusz, czyli szatana. Dlaczego więc Świadkowie Jehowy lekceważą jasne wypowiedzi Bożych proroków i apostołów na wzmiankowany temat, a absolutyzują znaczenie zapisanych w Biblii słów szatana? Przecież powinni oni wiedzieć, że szatan jest kłamcą i ojcem kłamstwa, a jego ulubioną taktyką zwodzenia jest mieszanie prawdy i kłamstwa, po to by doprowadzić ludzi do uwierzenia kłamstwu? Owszem, Chrystus Pan w momencie owego diabelskiego kuszenia nie zaprzeczył tym słowom szatana, ale też nie potwierdził ich słuszności. Poza tym, celem Jezusa nie było tu raczej prowadzenie teologicznych debat z szatanem, ale zamanifestowanie Bożej chwały i danie nam przykładu tego, jak walczyć z pokusami. Nasz Pan i Zbawca w innej sytuacji zresztą potwierdził, iż ludzkie władze pochodzą od Boga mówiąc przesłuchującemu Go Poncjuszowi Piłatowi: “Nie miałbyś nade mną żadnej władzy, gdyby ci nie była dana z góry” (J 19,11). Czyż nie jest więc niemalże szatańską teologią powtarzać za starodawnym kusicielem i wrogiem Boga oraz człowieka, iż “wszystkie królestwa świata należą do Szatana” jednocześnie lekceważąc albo przynajmniej bardzo pomniejszając liczne deklaracje Bożych proroków, apostołów oraz samego Jezusa mówiące coś zupełnie innego?
Oczywiście, to wszystko nie oznacza, że w takim razie ziemscy władcy są w swej misji rządzenia narodami bezgrzeszni, nieomylni i doskonali. Nie znaczy to też, iż należy być zawsze i we wszystkim posłusznym ziemskim rządzącym. Ba, można nawet powiedzieć, iż bywali tacy konkretni władcy, których prawdopodobnie większość z działań i decyzji była obiektywnie niegodziwa, a czasami zbrodnicza. To jednak nie przeczy temu, iż nad poszczególnymi krajami i narodami różni ludzie sprawują rządy – co do zasady, a nie wszystkich szczegółowych ich decyzji – z woli i ustanowienia Bożego, a nie szatańskiego. Co więcej – choć faktycznie jest to trudne – można uczestniczyć w rządzeniu – dochodząc przy tym do świętości, co pokazuje różne przykłady tak z samego Pisma świętego (np. Józef Egipski, Mojżesz, Dawid, Jozjasz, Daniel), jak i z historii chrześcijaństwa (np. św. Ludwik IX, św. Edward Wyznawca, św. Stefan Węgierski).
Przebieranie się przy różnych okazjach w strój mający wyraźnie przypominać postacie diabelskie jest dość popularne. Czy to jest jednak właściwe?
Zanim odpowiemy jasno na to pytanie, spróbujmy zastanowić się nad tym, jaka byłaby reakcja większości z nas, gdyby ktoś “dla zabawy” przebrał się np. za żołnierza Waffen SS, Josepha Fritzla (słynnego gwałciciela swej córki) albo samego Adolfa Hitlera??? Naszymi odczuciami z związku z tym byłaby prawdopodobnie konsternacja, zniesmaczenie, jeśli nie jawne oburzenie. Cóż to bowiem za pomysł, choćby w ramach rozrywki, w pewien sposób utożsamiać się z takimi złymi ludźmi? Nikt (albo prawie nikt) nie dałby się przekonać do zasadności takich przebieranek argumentacją o tym, że “przecież to tylko zabawa”, “nikt nie traktuje tego poważnie”, itp. W sposób co najmniej intuicyjny rozumieli byśmy bowiem, że tak nie uchodzi, że ogrom zła uczyniony przez tych ludzi czyni niesmacznym umieszczanie ich w kontekście rozrywki i utożsamianie się z nimi na zasadzie choćby tylko “żartu”.
Tymczasem, ludzie przebierają się za postacie nieporównywalnie bardziej złe od Adolfa Hitlera, Josepha Fritzla czy żołnierzy Waffen SS i tłumaczą to sobie właśnie w przywołany wyżej sposób (“to tylko żart”, “rozrywka”, “zabawa”, “nie bądźmy tacy poważni”). Czy to jest podejście logiczne, spójne i konsekwentne? Tak, ale tylko przyjmując niechrześcijańskie założenie, iż szatan oraz jego demony nie istnieją albo, jeśli nawet są rzeczywistymi postaciami, to nie są one tak złe, jak tradycyjnie nas tego uczono. I chyba właśnie te myśli przyświecają modzie przebierania się za diabły. Często bowiem jest to czynione w kontekście właśnie rozrywki i zabawy, a więc czegoś co ma nas rozluźniać, dawać dobry humor. Ostateczne cele szatana są jednak diametralnie inne, gdyż chodzi mu o wciągnięcie nas w otchłań niewyobrażalnego cierpienia, jakim jest piekło. Tymczasem, przebieranie się w “diabełki” wpisuje się w szerzej rozpowszechnianą wizję piekła, nie jako miejsca i stanu wiecznej męki, ale jako świetnej, nieustającej imprezy.
Ktoś może powie, jak w takim razie ocenić nasze tradycyjne “jasełka”, gdzie niektóre z występujących tam osób przebierają się za diabła? Cóż, argument z “tradycyjności” danego zachowania nie jest jeszcze decydujący, gdyż nie wszystko co wielowiekowe jest od razu dobre, ale akurat w tym wypadku nie snułbym daleko idących analogii pomiędzy współczesnym rozrywkowym przebieraniem się za “diabełki”, a jasełkami. A to dlatego, że w przedstawieniach jasełkowych diabeł nie jest ani głównym bohaterem ani też zwykle nie jest raczej prezentowany w sympatyczny sposób. W tych widowiskach główną treścią są wydarzenia związane z ziemskim narodzeniem Pana Jezusa, a diabeł jest w nich jedną z jednoznacznie złych postaci, która ponosi klęskę, w związku z czym nie sprzyja to wywoływaniu doń sympatii.
Paulo Coelho jest znanym niemal na całym świecie pisarzem. I choć wielu uważa jego twórczość za grafomanię oraz zbitek cukierkowatych banałów, to nie ulega wątpliwości, że jest on jednym z bardziej poczytnych autorów książek. Nakład jego publikacji sięga wszak kilkuset milionów sprzedanych egzemplarzy. W tych dniach wchodzi też do kin biograficzny film poświęcony historii życia tego człowieka. Warto więc przypomnieć, że Paulo Coelho jest autorem nie tylko cukierkowatych banałów, ale w swych książkach i innych wypowiedziach przekazuje on rozliczne herezje oraz poważne błędy doktrynalne, które dla niepoznaki są skrywane pod szatą katolickiej i chrześcijańskiej terminologii. Poniżej w pewnym skrócie wyliczę te z błędów i herezji Coelho, które swego czasu udało mi się w swej pracy nad książką mu poświęconą, wychwycić i poddać krytyce. Dodam jednak, że od kiedy pisałem książkę na temat twórczości tego pisarza, minęło już przeszło 11 lat, w międzyczasie ukazało się na rynko polskim jeszcze kilka publikacji jego autorstwa, więc co dość prawdopodobne, poniższa lista herezji i błędów Paula Coelho jest niepełna. Jak już wspomniałem owe moje wyliczenie fałszywych doktrynalnie poglądów tego człowieka ma formę skrótową – szczegółowe ich omówienie ująłem w swej książce pt. “Paulo Coelho – duchowy mistrz czy fałszywy prorok?” (wyd. Polwen, Radom 2005) oraz artykule: “Paulo Coelho. Herezjarcha w szatach mistyka”(Fronda. Pismo poświęcone, numer 34/2004).
Oto zatem – zapewne niepełna – lista błędów, herezji i doktrynalnych wypaczeń, które Paulo Coelho prezentuje swym czytelnikom jako rzeczy dobre, pożądane, prawdziwe i usprawiedliwione.
1. Propagowanie magii, czarów, wzywania duchów i okultyzmu.
W zasadzie cała książka pt. “Pielgrzym” (to polski tytuł, w oryginale zwie się ona “Dziennik maga”) poświęcona jest tym praktykom, co do których co więcej znajdują się tam specjalne instrukcje jak owe rzeczy skutecznie czynić. Coelho zwie te praktyki “mocą czynienia cudów” oraz przebudzaniem “uśpionych mocy”. Pisarz ów też chwali “białą magię” oraz określa się mianem “maga” mówiąc przy tym, iż “każdy może być magiem”.
2.Postawa ślepego posłuszeństwa wobec duchowego mistrza.
W powieści “Pielgrzym” Coelho opisuje, iż jego pielgrzymce do Santiago de Compostela towarzyszył swego rodzaju przewodnik, któremu przyrzekł bezwzględne być posłusznym “choćby rozkazał zabić, bluźnić lub popełnić bezsensowny czyn”.
Jednocześnie Coelho w żadnym miejscu tej książki nie dystansuje się od stosowności składania tego rodzaju przysiąg, przez co daje do zrozumienia, iż jego postawa w tym względzie była dobra i właściwa.
3. Usprawiedliwianie kultu składanego demonom, a także zawierania przyjacielskich z nimi relacji.
W książce pt. “Zwierzenia pielgrzyma” Coelho chwali składanie ofiary demonom. Z kolei w swym “Pielgrzymie” człowiek ten twierdzi, iż należy pozyskać przyjaźń demona (którego w niektórych miejscach nazywa też “Posłańcem”). Coelho charakteryzuje “Posłańca” jako “anioła”, którego “potęga jest zbuntowana i oswobodzona“. Coelho radzi, by wzywać demona codziennie, słuchać jego rad, aby “osiągnąć sukces w pracy lub wśród ludzi“. Pisarz ten zastrzega jednak, iż nigdy nie należy pozwolić, by demon dyktował nam warunki, ani nie ulegać fascynacji nim, zastrzegając jednak, że próba egzorcyzmowania go sprawia, iż “tracimy wszystko“.
4. Ubóstwienie człowieka.
W “Pielgrzymie” Coelho opisuje swą “mistyczną” wizję, jaka miała być jego udziałem pod koniec pielgrzymki do Santiago de Compostela. W trakcie tego przeżycia pisarz ów miał widzieć Pana Jezusa (którego zwie w książce “barankiem”) oraz mieć objawienie tego, iż “triumf baranka” będzie polegał na tym, iż: “każda istota ludzka stąpająca po tej ziemi obudziła swą wielka moc uśpionego w niej boga”. Wedle Coelho ludzie ukrzyżowali Chrystusa nie dlatego, żeby okazać niewdzięczność Synowi Bożemu, ale “ponieważ bali stać się bogami”. Wedle wspomnianej wizji misją Pana Jezusa było pokazanie ludziom, iż “potęga i chwała są dostępne dla wszystkich, lecz tak nagłe objawienie naszych zdolności przerosło nas”.
5. Panteizm.
W powieści “Alchemik” pozytywny jej bohater – bez żadnego krytycznego komentarza – snuje wywody o tym, że: “ten świat jest jedynie widzialną częścią Boga”. W książce tej znajdujemy też takie stwierdzenie: “Młodzieniec zanurzył się w Duszy Świata i ujrzał, że Dusza Świata jest częścią Duszy Boga, a Dusza Boga jest jego własną duszą. I odtąd mógł czynić cuda”.
6. Kwestionowanie podziału na dobro i zło.
W książce “Pielgrzym” Coelho umieszcza następujące twierdzenie: “nie ma Dobra, ani Zła, (…) jest tylko ruch. A skoro jest ruch, często widzimy rzeczy raz z punktu widzenia Dobra, raz Zła”.
7. Faktyczny agnostycyzm.
W “Zwierzeniach Pielgrzyma” Paulo Coelho na zadane pytanie: Kim jest dla ciebie Bóg?, odpowiada: “Doświadczeniem wiary. Niczym więcej. Uważam, że próba definicji Boga jest pułapką. Zadano mi już to pytanie na spotkaniu autorskim i odpowiedziałem: „Nie wiem. Bóg nie jest dla mnie tym samym, czym jest dla ciebie”, i publiczność zaczęła bić brawo. Właśnie to czują ludzie, że nie istnieje Bóg, który pasuje wszystkim, bo to jest bardzo indywidualne”.
8. Popieranie religijnego feminizmu poprzez faktyczne poniżanie Najświętszej Maryi Panny poprzez utożsamianie Jej i zrównywanie z różnymi czczonymi przez pogan żeńskimi boginiami.
W książce pt. “Nad brzegiem rzeki usiadłam i płakałam”pojawia się wielce pozytywnie opisana postać proroka i mistyka, mającego rozmawiać z Matką Bożą, który twierdzi, iż Maryja jest: “ucieleśnieniem bogini, która objawia się we wszystkich religiach świata, i mimo że przez wieki wiara w nią była tępiona, to jej kult przetrwał w ukryciu tysiąclecia”. Ów “prorok” nazywa też Boga “Matką”. a błogosławioną Maryję z Nazaretu zwie “Boginią” z utęsknieniem czekając na czas, gdy “w Trójcy Świętej pojawiła się niewiasta (i da początek) Trójcy Ducha Świętego, Matki i Syna?”. Postać ta ma też w przyszłości “wiele wycierpieć” i głosić “wiarę we Wszechmocną Matkę“.
9. Kwestionowanie wieczystego dziewictwa Najświętszej Maryi Panny.
Wspomniany powyżej “prorok” z książki “Nad brzegiem rzeki usiadłam i płakałam” twierdzi, iż Maryja “była zwyczajną kobietą i miała więcej dzieci“.
10. Indyferentyzm i synkretyzm religijny.
W “Zwierzeniach pielgrzyma” Paulo Coelho twierdzi m.in: “Trzeba otwarcie głosić, że można być ateistą, muzułmaninem, katolikiem, buddystą czy agnostykiem i nie stanowi to żadnego problemu. Każdy jest panem swojego sumienia. Wszystkie drogi prowadzą do tego samego Boga. My mamy swoją drogę, to nasz wybór, ale tych dróg jest sto lub dwieście”. Coelho podoba się też synkretyczny klimat panujący wśród wielu brazylijskich katolików, który przejawia się w próbach łączenia wiary chrześcijańskiej z dawnymi pogańskimi kultami. Z nieukrywaną radością mówi on: “Jeśli przyjedziesz do Rio na sylwestra, tu, na plaży Copacabana, ujrzysz niewiarygodne zjawisko. Znajdziesz się wśród miliona katolików, ubranych na biało i rzucających kwiaty do morza, jak każą dawne afrykańskie obrzędy. Tutaj wszystkie wierzenia współistnieją ze sobą, wierni i teologowie potrafią godzić je bez wyrzutów sumienia”. W książce “Nad brzegiem rzeki Piedry usiadłam i płakałam” jeden z pozytywnych bohaterów mówi, iż “Bóg jest jeden, choć ma tysiące imion“, a także zrównuje różne pogańskie mity i opowieści z prawdą o przyjściu Chrystusa na świat.
11. Kreowanie fałszywej nadziei na zbawienie poprzez trwanie przy automatycznie sprawowanych praktykach religijnych.
W „Pielgrzymie”, niejaki Petrus będący autorytetem Paulo Coelho w czasie jego pielgrzymki do Santiago de Compostelaraczy czytelników taką opowiastką: “Miałem przyjaciela, który zawsze chodził pijany, ale co wieczór odmawiał trzy zdrowaśki, ponieważ w dzieciństwie wpoiła mu to matka. Nawet kiedy wracał do domu kompletnie zalany, nawet nie wierząc w Boga, mój przyjaciel co wieczór klepał trzy zdrowaśki. Po jego śmierci, uczestnicząc w jednym z rytuałów Tradycji, zwróciłem się do ducha Starszych, pytając, gdzie przebywa mój przyjaciel. A duch powiedział, że zmarły miewa się doskonale, że otacza go światło. Choć w życiu zabrakło mu wiary, ocalił go wysiłek ograniczony do automatycznego odmawiania trzech modlitw, po prostu z poczucia obowiązku”.
Wniosek z tego wywodu nasuwa się sam: nie musisz wierzyć w Boga i żałować za swego grzechy, wystarczy, że w czysto automatyczny sposób będziesz odmawiał (a raczej recytował) pewne modlitwy i już to samo zagwarantuje ci zbawienie.
12. Poddawanie w wątpliwość obiektywnego charakteru moralności na rzecz subiektywnego “wsłuchiwania się w głos serca i marzeń”.
W powieści “Nad brzegiem rzeki Piedry usiadłam i płakałam” Coelho wkłada w usta swych pozytywnych bohaterów między innymi takie maksymy jak: “(Pan Bóg) nakazuje nam kierować się głosem marzeń i serca (…) w miłości nie ma żadnych reguł. Choćbyśmy trzymali się wiernie podręczników, sprawowali nadzór nad sercem, postępowali zgodnie z góry ustalonym planem wszystko to nie zda się na nic. Bowiem o wszystkim decyduje serce i ono ustanawia prawa”. Z kolei, w książce “Demon i panna Prym” jedna z postaci mądry i świątobliwy biskup, zapytany przez pewnego księdza, cóż należy czynić, by było to miłe Stwórcy, odpowiada: “Skądże mamwiedzieć, co podoba się Wszechmogącemu? Czyń to, co dyktuje ci serce, a Bogu się to spodoba”. W innym ze swych tekstów Coelho pisze: “Nie istnieją żadne powinności. Istotą miłości jest gotowość wyzbycia się powinności i przymusu”.
13. Gloryfikacja rozwiązłości seksualnej.
W książce pt. “Weronika postanawia umrzeć” znajduje się opis perwersyjnego aktu masturbacji połączonego z jeszcze bardziej perwersyjnymi fantazjami seksualnymi. To zachowanie spotyka się z następującą pochwałą ze strony jednej z pozytywnych postaci tej powieści: “Zakazane? Posłuchaj: byłam adwokatem i znam prawo. Byłam też katoliczką i znam na pamięć całe fragmenty Biblii (…). Popatrz mi prosto w oczy i zapamiętaj to, co ci powiem. Istnieją tylko dwie zakazane rzeczy jedna przez ludzkie prawo, druga przez boskie. Nigdy nie zmuszaj nikogo do stosunku bo to jest uznawane za gwałt. I nigdy nie próbuj tego z dziećmi, bo to największy z grzechów. Poza tym, jesteś wolna. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pragnie dokładnie tego samego, co ty”.
Inna z powieści Coelho “Jedenaście minut” poświęcona jest perypetiom jednej z prostytutek, gdzie jednemu z dokonywanych przez nią stosunków seksualnych towarzyszy prośba o błogosławieństwo oraz odczytywanie fragmentów biblijnej Księgi Koheleta. Z kolei, w książce “Nad brzegiem rzeki usiadłam i płakałam” wielki “prorok” i “mistyk” w trakcie odbywanego przez siebie pozamałżeńskiego aktu seksualnego wznosi do Nieba podziękowania za ów czyn, a także słyszy głos „Ducha Świętego” przekonującego ją, iż “nie popełnia grzechu”.
14. Neutralne przedstawianie grzechu pijaństwa.
W “Pielgrzymie” widzimy, jak duchowy przewodnik Paulo Coelho Petrus upija się do tego stopnia, iż nie może sam o własnych siłach dowlec się do hotelu, co spotyka się z dość przychylnym komentarzem Coelho, który pisze, że takie zachowanie było ze strony Petrusa pokazaniem: “że jest on takim samym człowiekiem jak inni, zdolnym do odczuwania Erosa, Filos i Agape”.
15. Przedstawianie Pana Jezusa, jako nieposłusznego dziecka.
W “Zwierzeniach pielgrzyma” Paulo Coelho twierdzi: “Niewątpliwe, Jezus często przeciwstawiał się Marii i Józefowi”.
W dniach 25 – 26 czerwca br. roku, w toruńskim “Centrum Sztuki Współczesnej” (dalej CSW), dodajmy instytucji finansowanej przez Urząd Miasta Torunia, odbywała się impreza pod nazwą “Alternative Fashion Show 2016”. Ogólnie rzecz biorąc, wydarzenie to było promocją tzw. subkultury gotyckiej, której zewnętrznymi i rzucającymi się w oczy przejawami są np. zamiłowanie do noszenia czarnych ubrań, czarne buty na bardzo wysokich koturnach, tatuaże, długie włosy u mężczyzn, piercing, włosy farbowane u kobiet na różne jaskrawe kolory (np. czerwień, fiolet, siwizna), twarze umalowane na trupioblady kolor, rozmaite ozdobniki w rodzaju łańcuchów, obroż nabijanych ćwiekami, trupich czaszek, biżuterii w kształcie pająków oraz innych raczej nie kojarzących się mile zwierząt. W pierwszym dniu tej imprezy zaprezentowany został przybyłym widzom pokaz gotyckiej mody, zaś w drugim jej dniu na terenie CSW rozstawione zostały stoiska, na których można było kupić różne ubrania i akcesoria z tym związane. Przyznam się, iż choć łącznie na “Alternative Fashion Show 2016” byłem może 30 do 40 minut, to rzeczy, które tam zobaczyłem, wystarczają mi do jasnego powiedzenia, iż subkultura gotycka pochodzi z samego dna piekła.
Już w pierwszym dniu tego wydarzenia, czyli na pokazie mody owej subkultury wszystko co widziałem i słyszałem było uczynione tak, by epatować ludzi połączeniem makabry i brzydoty z obscenicznością oraz seksualną zmysłowością. Po kilkunastu minutach wyszedłem z sali, gdzie się to odbywało, gdyż czułem, że duchowo dłużej nie wytrzymam patrzenia na to, co się tam dzieje. Postanowiłem jednak, że wrócę na drugi dzień owej imprezy, by zadać kilka pytań jej uczestnikom (to znaczy konkretnie modelom, modelkom oraz sprzedawcom oferującym swe produkty na poszczególnych stoiskach). Tak więc, drugiego dnia powróciłem do toruńskiego CSW i zacząłem podchodzić do części stoisk oferujących wytwory gotyckiej subkultury nieco prowokacyjnie pytając, czy znajdę jakieś rzeczy z emblematami satanistycznymi w rodzaju odwróconych krzyży czy cyfer 666. Co prawda, większość ze sprzedających takich produktów w swej ofercie nie miała, jednak jedna z pań (z zawieszonym pentagramem na szyi) pokazała mi, iż ma do sprzedaży czarną podwiązkę z odwróconym krzyżem. Z kolei, bodajże na innym stoisku widziałem coś w rodzaju czarnej maski z rogami kozła (osoba oferująca ów produkt twierdziła, iż nie ma on charakteru satanistycznego). Jeszcze na innym stoisku, gdy pytałem o rzeczy z symboliką satanistyczną, usługująca tam pani odrzekła mi, że co prawda teraz nie ma takich produktów, ale na moje specjalne zamówienie może dla mnie wykonać koszulkę z wizerunkiem diabła albo też “kozła zabijającego dziewice”. Ponadto, pani ta pokazywała mi T-shirty z obrazami “naszych pogańskich bogów”. Gorliwość z jaką owa niewiasta zachwalała mi pogańskie koszulki, a także była gotowa wykonać dla mnie jawnie satanistyczne wizerunki skłoniła mnie do zapytania jej, czy jest może poganką albo satanistką? Na to odpowiedziała mi ona, że jest ona katoliczką, ale po prostu w ten sposób zarabia na życie. O ile, rzeczywiście był pewien kłopot z dostaniem na owych swoistych “targach” produktów o charakterze jawnie satanistycznym, jednak roiło się tam od różnych “tradycyjnych” dla subkultury gotyckiej motywów i symboli wyrażających fascynację śmiercią, makabrą, okrucieństwem, sadyzmem, okultyzmem, obscenicznością oraz niemal wszystkim tym co mroczne, złe i brzydkie. Dość powiedzieć, że nawet śpioszki dla dzieci były tam opatrzone napisami w rodzaju: “Mniejsze zło”, “Black Sabbath” czy “Mały sabacik”. Na końcu poszedłem sobie, życząc modelkom i modelom z owej imprezy Bożej opieki oraz błogosławieństwa oraz zapewniając ich o swej modlitwie.
Jaki wniosek można wyciągnąć z tego wszystkiego? Cóż, ja doszedłem do konkluzji już wyżej wyrażonej. Subkultura tzw. gotów to w najlepszym wypadku słabo maskowany satanizm. Trudno bowiem interpretować w innych kategoriach niż wyjątkowo intensywne wpływy i działanie demoniczne tak potężnego ładunku fascynacji oraz epatowania tym co mroczne, nieprawe, złe, wstrętne, szpetne i przygnębiające. A dodatkowo to wszystko jest jeszcze czynione w iście diabelski, bo przewrotny sposób, gdyż próbujący pokazać to co jest brzydkie i odrażające w pociągający sposób. Pozostaje pytanie: jak powinny odnosić się do tego zjawiska władze cywilne? Sądzę, iż dobrze by było, gdyby rządzący ustanawiali stosowne prawa zakazujące jakiegokolwiek promowania tej subkultury.