Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: Roberto de Mattei

  1. O wojnie w islamie i jednej z nieprawd na ten temat

    Możliwość komentowania O wojnie w islamie i jednej z nieprawd na ten temat została wyłączona

    Jednym z tradycjonalistycznych katolików, których dość wysoko cenię jest pochodzący z Włoch prof. Roberto de Mattei. Moje uznanie zyskał on zwłaszcza wtedy, gdy – wbrew dużej części “tradsowskiego” środowiska sprzeciwił się przesadnie rygorystycznemu i de facto skrupulanckiemu potępianiu szczepionek przeciw Covid-19. Jak to się jednak mówi “Nikt nie jest doskonały” i okazuje się, że również prof. de Mattei popełnia pewne błędy, o jednym z których zamierzam poniżej napisać. Otóż w wydanej na polskim rynku przez Wydawnictwo Key4 książce tego uczonego zatytułowanej (w j. polskim) “Święta wojna oraz wojna sprawiedliwa z perspektywy chrześcijaństwa i islamu” możemy znaleźć następujące stwierdzenie:

    W przeciwieństwie do doktryny chrześcijańskiej i tradycji zachodniej, dla muzułmanów zasady prowadzenia wojny nie są w żaden sposób ograniczone przez łagodzące jej brutalność precyzyjne normy moralne” (Roberto de Mattei, “Święta wojna oraz wojna sprawiedliwa z perspektywy chrześcijaństwa i islamu”, Wydawnictwo Key4, Warszawa 2020, s. 102).

    Trzeba sobie jasno powiedzieć, że ta opinia na temat islamu jest nieprawdziwa. Wedle bowiem przynajmniej “tradycyjnej” doktryny islamskiej również na wojnie obowiązuje moralny zakaz zabijania kobiet, dzieci, starców i mnichów, a także okaleczania zwłok zabitych wrogów. Muzułmańskie stanowisko w tej kwestii w jednym ze swych artykułów w następujący sposób referuje doktor nauk prawnych, p. Piotr Łubiński:


    (…) To, co istotne to fakt, że analogicznie do prawa międzynarodowego islam dozwala na pozbawienie życia w czasie wojny. Podobnie jak normy prawa humanitarnego ogranicza możliwość pozbawienia życia osób, które w świetle prawa humanitarnego uznalibyśmy za nie-kombatantów.

    Islam ogranicza niszczenie dóbr uwzględniając zasadę konieczności wojskowej oraz innych działań realizujących zasadę humanitaryzmu. Abu Bakr (632–634), pierwszy kalif, powtarza słowa Mahometa do swojego przywódcy wojskowego Yazid Ibn Abi Sufyan w formie dziesięciu przykazań. Znaleźć w nich można takie sformułowania jak „nie wolno zabijać kobiet i dzieci starca”. Po podbiciu Mekki Prorok miał powiedzieć do podbitych ludów Quraysh, „czynię was wolnym”, potwierdzając znaną również w prawie humanitarnym zasadę humanitaryzmu. Omayyad Kalif Omar Ibn Abdul pisał tak „nie bądźcie dezerterami, nie popełniajcie aktu wiarołomstwa, nie okaleczajcie wroga, nie zabijacie dzieci” [Patrz: Piotr Łubiński, Prawo do życia a ataki samobójcze w islamie i prawie międzynarodowym, Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis, Studia de Securitate 8 (2018)].

    W tym miejscu można też przytoczyć słowa samego Mahometa, który podawał następujące zasady postępowania na wojnie (zacytuję je w tłumaczeniu na j. angielski):

    O people! I charge you with ten rules; learn them well! Stop, O people, that I may give you ten rules for your guidance in the battlefield. Do not commit treachery or deviate from the right path. You must not mutilate dead bodies. Neither kill a child, nor a woman, nor an aged man. Bring no harm to the trees, nor burn them with fire, especially those which are fruitful. Slay not any of the enemy’s flock, save for your food. You are likely to pass by people who have devoted their lives to monastic services; leave them alone (Cytat za: Wikipedia En, Islamic military jurisprudence).

    Oprócz więc wspomnianego wyżej zakazu zabijania kobiet, dzieci, starców i mnichów (oraz okaleczania zwłok wroga) widzimy więc, że wedle islamu na wojnie nie wolno zabijać także zwierząt należących do przeciwnika (chyba że miałyby one posłużyć za jedzenie), a nawet nie należy niszczyć wówczas drzew.

    Oczywiście, można w tym miejscu zadać pytanie, dlaczego w takim razie, muzułmańscy radykałowie od czasu do czasu dokonują ataków terrorystycznych, które są w bezpośredni sposób ukierunkowane nie na osoby uzbrojone (żołnierzy czy policjantów), ale na niewalczącą ludność cywilną (np. bywalców kawiarni, przechodniów w metrze)? Cóż, jest to pytanie, które należałoby skierować do tych konkretnych muzułmanów, którzy popełniają takie krwawe i obrzydliwe czyny. Gdybym sam miał możliwość to uczynić, to zapytałbym tych ludzi: Dlaczego wbrew nauce człowieka, którego uważacie za proroka i założyciela swej religii umyślnie i z premedytacją zabijacie również kobiety, dzieci i starców i to jeszcze nawet w sytuacji, gdy nie ma się do czynienia ze stanem wojny? Ponadto należy zauważyć, że pewne usprawiedliwiania tym podobnych aktów terrorystycznych formułowane w kręgach muzułmańskich są historycznie rzecz biorąc bardzo wtórną rzeczą (w sensie: powstały wiele wieków po samym Mahomecie) oraz sprawiają wrażenie sztucznego naginania tradycyjnych zasad islamskiej moralności pod coś, co można nazwać “potrzebą miejsca i czasu”. Przykładem tego może być rozumowanie tych obrońców islamskiego terroryzmu, którzy twierdzą, że skoro dane społeczeństwo popiera jakąś wojnę prowadzoną przez rząd swego kraju przeciw muzułmanom, to w takim razie również osoby cywilne należy traktować jako godnych zabicia wrogów. Na takie dictum można by jednak odpowiedzieć pytaniem: “Skąd wiecie, że ta kobieta, która zginęła w zamachu, popierała wojnę swego rządu? A czy 3-letnie dziecię wówczas zabite też popierało tę wojnę?“.

    Tym podobne próby naginania tradycyjnych założeń danej religii do “potrzeb miejsca i czasu” nie są jednak charakterystyczne tylko dla niektórych muzułmanów 20 i 21 wieku. I pośród katolickich teologów można by wskazać na przykłady (również tych żyjących także przed Soborem Watykańskim II), tych którzy próbowali zniekształcać pewne jasne zasady moralne pod kątem norm kulturowych swych czasów. Przykładowo, Magisterium Kościoła bodajże od VII wieku zaczęło jasno potępiać pojedynki. Mimo tego faktu pojedynki były jednak popularne pośród pewnych warstw społecznych, znajdowali się więc tacy teolodzy katoliccy, którzy twierdzili, że co prawda pojedynkować się nie wolno, ale nie ma niczego złego w przyjściu na miejsce i czas wyznaczony na pojedynek i w razie czego “bronienia się przed atakiem”. Nie widzę zatem większego sensu w sugerowaniu akurat islamowi moralnej zgody na bezpośrednie zabijanie niewalczących cywilów w oparciu o to, że niektórzy islamscy teolodzy z 20 i 21 wieku próbują – w dość pokrętny sposób – to usprawiedliwiać. Treść islamu należy oceniać raczej przez pryzmat tego, co mówił i czynił sam Mahomet – a ten zabraniał zabijania kobiet, dzieci, starców i mnichów (również na wojnie). Jakieś wtórne i od razu wyglądające na próby sztucznego reinterpretowania tych zasad wywody znacznie później żyjących teologów islamskich nie powinny nam zaciemniać właściwej oceny moralności islamskiej.

    Piszę to wszystko bynajmniej nie jako zwolennik moralności islamskiej. Takową uznaje bowiem w pewnych ważnych kwestiach za wyraźnie niższą od tradycyjnie chrześcijańskiej etyki (pisałem o tym szerzej w tym miejscu). Nie jest jednak tak, iż o wyznawcach fałszywej religii mamy prawo mówić rzeczy nieprawdziwe. Świadome przypisywanie komuś zła lub błędu, których ten ktoś nie popełniał, albo nie wyznaje, jest oszczerstwem, a więc czymś wewnętrznie złym czym nie mamy prawa posługiwać się nigdy, nigdzie i w żadnych okolicznościach. Jest to szczególnie obrzydliwa forma kłamstwa, które i tak jest już złe ze swe swej natury i którego nie można popełniać nawet w trosce o czyjeś wieczne zbawienie. Gdyby np. ktoś postanowił wyolbrzymiać błędy fałszywych religii, przypisując ich wyznawcom grzechy, których oni nie popełnili – a wszystko to byłoby czynione z nadzieją bardziej skutecznego odwodzenia od owej błędnej religii, to i tak byłoby to postępowanie niemoralne i obiektywnie niemiłe Bogu. Pamiętajmy wszak o słowach naszego Pana Jezusa Chrystusa, że to poznanie Prawdy (a nie kłamstwo) nas wyzwoli (por. Ewangelia św. Jana 8, 32). Nawet zaś, gdyby chrześcijanie byliby teraz w stanie jakiejś formalnie wypowiedzianej wojny z muzułmanami to i wówczas nie mieliby oni moralnego prawa mówić nieprawdy tak na temat islamu, jak i jego wyznawców. I na temat wrogów w czasie wojny nie wolno mówić nieprawdy. Nie twierdzę teraz bynajmniej, iż prof. Roberto de Mattei świadomie dopuścił się pisania fałszu na temat islamu i muzułmanów. Być może pozwolił on sobie w sposób bezwiedny powtórzyć za kimś bzdury w tej kwestii. Nieprawdy należy jednak prostować – co też czynię przy tej okazji. A gdy się już pozna fakty na temat danej nieprawdy, to przynajmniej nie należy ich powtarzać – choćby to było czynione w słusznym celu ostrzegania dusz swych bliźnich przed błędami muzułmańskiej religii.

    Gdybym miał okazję coś prof. de Mattei bezpośrednio radzić to podpowiedziałbym mu, aby w następujący sposób przeredagował swe słowa na temat muzułmańskiej moralności w czasie wojny:

    W podobieństwie do doktryny chrześcijańskiej i tradycji zachodniej, będący założycielem islamu Mahomet nauczał o mających łagodzić brutalność prowadzenia wojny dość precyzyjnych zasadach moralnych. Zabraniał on na przykład muzułmanom zabijania w czasie wojny kobiet, dzieci, starców oraz mnichów. Mahomet owszem był fałszywym prorokiem, ale to nie oznacza, że w takim razie można mu sugerować różne nieprawdziwe rzeczy. Owszem, niektórzy współcześni a gorliwi muzułmanie wydają się ignorować lub w dziwny, pokrętny sposób reinterpretować powyżej przytoczone nauczanie Mahometa, ale to są daleko wtórne wykładnie tego co islam na ten temat tradycyjnie nauczał.

    Na sam koniec tego tekstu warto zacytować to co na temat mówienia nieprawdy o swych bliźnich pisał św. Franciszek Salezy w swym dziele “Filotea”. Choć owszem twierdził on w nim równocześnie, iż należy w jasny i głośny sposób ostrzegać przed religijnymi błędami, to jednak pisał on również:

    (…) Strzeż się przypisywać bliźniemu niesprawiedliwie zbrodni i grzechów, nie ujawniaj ukrytych, nie powiększaj jawnych, nie tłumacz na złe dobrych uczynków. Nie zaprzeczaj temu, co w kimś poznałaś dobrego, nie przemilczaj tego ze złośliwości ani nie umniejszaj słowami, bo tym wszystkim obrażałabyś Boga, zwłaszcza wtedy, gdybyś oskarżała fałszywie i zaprzeczała prawdzie ze szkodą dla bliźniego. Byłby to podwójny grzech – to jest kłamstwo i zarazem szkodzenie bliźniemu. (Św. Franciszek Salezy, Filotea. Wprowadzenie do życia pobożnego, Klasztor Sióstr Wizytek, Kraków 2000, s. 190).

    Mirosław Salwowski

    Źródło obrazka wykorzystanego w artykule:
    https://www.history.com/news/why-muslims-see-the-crusades-so-differently-from-christians

  2. Szczepionki na Covid-19 można przyjmować z czystym sumieniem (reszta to skrupulantyzm)

    Możliwość komentowania Szczepionki na Covid-19 można przyjmować z czystym sumieniem (reszta to skrupulantyzm) została wyłączona

    W środowiskach co bardziej konserwatywnych i tradycyjnych katolików bardzo popularne wydają się być twierdzenia lub sugestie mające dowodzić rzekomej niemoralności albo przynajmniej wysokiej kontrowersyjności etycznej szczepionek, jakie podawane są w celu ochrony przed zarażeniem się Covid-19. Osobiście, nie ukrywałem, że zdecydowanie nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy, czemu dałem swój wyraz między innymi przez publikację artykułu pt. Czy moralnie dozwolone jest przyjmowanie szczepionek pochodzących z abortowanych płodów ludzkich?. Tekst ten był w dużej mierze przytoczeniem wywodów sekretarza generalnego Bractwa św. Piusa X, ks. Arnauda Sélégny. Nie ukrywam, że i dziś zamierzam pójść na łatwiznę i ten poniższy artykuł oprzeć w głównej mierze na tekście innego autora, a mianowicie amerykańskiego filozofa i jednego ze współczesnych tomistów, dr. Edwarda Fesera. Człowiek ten niedawno opublikował na swym blogu wedle mnie kapitalny artykuł, w którym z jednej strony obala rzekomą niemoralność przyjmowania wspomnianych wyżej szczepionek, z drugiej zaś krytykuje próby ustawowego zmuszania ludzi do ich przyjmowania. Tekst ten nosi tytuł “The Catholic middle ground on Covid-19 vaccination” i można go w całości przeczytać pod tym linkiem. Jako że w tym konkretnym artykule zamierzam się skupić na polemice z tezą o rzekomej moralnej niedopuszczalności przyjmowania szczepionek przeciw Covid-19 przytoczę obszerne fragmenty tekstu dr. Fesera odnoszące się konkretnie do tego aspektu zagadnienia. Niektóre ze sformułowań użytych przez autora tego artykułu pozwolę sobie pominąć albo też zastąpić innymi wyrażeniami. Zaznaczam też, że w tym tekście nie zamierzam wypowiadać się na temat medycznych zagrożeń związanych ze szczepionkami przeciw Covid-19: chodzi mi tylko o polemikę z błędną tezą zakładającą, iż fakt wykorzystywania przy ich testowaniu (albo i nawet produkcji) linii komórkowych uzyskanych w wyniku aborcji czyni ich przyjmowanie czymś niemoralnym.

    Gwoli ścisłości i precyzji część tego tekstu, w której – po pewnych niezbyt wielkich poprawkach – przytaczam artykuł dr. Edwarda Fesera znajduje się pomiędzy znakiem “trzech gwiazdek”, jakie poniżej zamieszczam.

    ***

    Rozważmy zatem główne argumenty tych, którzy twierdzą, że katolicy są moralnie zobowiązani do odmowy szczepień:

    1. Czy wykorzystanie płodowych linii komórkowych w opracowywaniu szczepionek nie czyni ich niemoralnymi?

    Niektórzy katolicy, w tym pewni prominentni duchowni i komentatorzy katoliccy, twierdzili, że przyjmowanie szczepionek jest z natury złem, ponieważ zostały one opracowane przy użyciu linii komórkowych pochodzących z płodów abortowanych kilkadziesiąt lat temu. To doprowadziło niektórych innych katolików do kryzysu sumienia. Chcieliby przyjąć jedną ze szczepionek – czy to dlatego, że obawiają się Covid-19, czy dlatego, że odmowa szczepienia może kosztować ich pracę, możliwość chodzenia do szkoły itp. – ale powiedziano im, że ciężko by zgrzeszyli, gdyby tak postąpili.  Wspomniani duchowni i komentatorzy nalegali, że wiara katolicka wymaga od nich w tej sprawie nawet heroicznego sprzeciwu, jeśli trzeba – podobnego do oporu wczesnych chrześcijańskich męczenników, którzy odmawiali składania ofiar pogańskim bogom. 

    Nie można zbyt mocno podkreślać, że to twierdzenie jest fałszywe, a Kościół oficjalnie je odrzucił , tak że żaden katolik nie ma prawa oskarżać innych o grzech z powodu przyjęcia szczepionki . Odnoszące się do tego zasady moralne są jasne, mają znamię niezaprzeczalnej ortodoksji i od dawna stosowane są w katolickiej teologii moralnej. Jak konsekwentnie nauczali św. Paweł Apostoł, św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Alfons Liguori oraz Tradycja i Magisterium Kościoła, nie jest wewnętrznie złym czerpanie korzyści z dobra, które jest wynikiem jakichś złych czynów z przeszłości. 

    Na przykład św. Paweł Apostoł nauczał, że spożywanie mięsa składanego w ofierze bożkom nie jest niemoralne samo w sobie (patrz:1 Koryntian 8:1).  Św. Augustyn uczył, że nie jest niczym złym korzystanie z przysięgi, którą poganin składa fałszywym bogom. Św. Tomasz z Akwinu pisał, że jest moralnie dozwolone pożyczanie od pożyczkodawcy, który zarabia na lichwie.  Coś może być jako takie dobre nawet jeśli korzyść wynikła z tego działania stała się efektem wcześniejszego złego moralnie działania innych osób. To, że pewien kawałek mięsa był zaangażowany w ciężki grzech bałwochwalstwa, nie czyni w żaden sposób z samego mięsa , ani z jego jedzenia, czegoś moralnie złego. To, że pewne pieniądze zostały zarobione na lichwie i są ci one pożyczane w lichwiarski sposób, nie czyni złym tego, że ty pożyczasz te pieniądze. Innym przykładem może być tu wiedza medyczna, która została zdobyta w wyniku bardzo niemoralnych eksperymentów prowadzonych przez nazistowskich naukowców. To, że wiedza została zdobyta w zły sposób, nie czyni samej tej wiedzy , ani korzystania z niej, złem.

    Coś podobnego można powiedzieć o szczepionkach przeciw Covid-19 i sposobie ich opracowywania. Na przykład szczepionki Pfizer i Moderna miały być testowane przy użyciu linii komórkowych pochodzących z aborcji dokonanych kilkadziesiąt lat temu.  Ale to nie czyni samych szczepionek i ich zażywania złymi (tę kwestię dr. Edward Feser omawiał szerzej w jednym ze swych wcześniejszych postów). To, czego naucza św. Tomasz z Akwinu, odnosi się do szczepionek nie mniej niż do innych przykładów:

    Zgodzić się z kimś w niegodziwości to jedno; inną rzeczą jest wykorzystanie czyjejś niegodziwości dla dobra. Albowiem ten, kto aprobuje, aby inny czynił nieprawość i kto być może nakłania do tego drugiego, zgadza się z drugim w niegodziwości, a to zawsze jest grzechem śmiertelnym. Ale ten, kto zamienia zło, które inny wyrządza, na jakieś dobro, wykorzystuje zło drugiego dla dobra, a nawet Bóg w ten sposób wykorzystuje grzechy ludzi i wyprowadza z grzechów dobro. I tak też jest dozwolone, aby ludzie wykorzystywali grzech drugiego dla dobra . ( O złu , q. XIII, a. 4, ad 17, przekład Regana )

    Tych, którzy są zainteresowani szczegółami rozumowania moralnego, o którym tutaj mowa (takimi jak stosowność zasad dotyczących podwójnego skutku, daleka współpraca materialna w wykroczeniach itp.), zachęcamy do zapoznania się z artykułem ks. Sullivana i Pereira, a także broszurą prof. Roberto De Mattei „O moralności szczepień”.  (broszura De Mattei była przez pewien czas dostępna do bezpłatnego pobrania od wydawcy, niestety aktualnie wydaje się, że nie istnieje odsyłający do niej link). Ale odnośne zasady moralne są znowu starożytne, a ich zastosowanie do uzasadnienia stosowanie szczepionek mających bardzo odległy związek z przeszłymi aborcjami jest od dziesięcioleci popierane przez ortodoksyjnych katolickich teologów moralnych. W tym miejscu doprecyzuję tylko, to co już jest widoczne w przytoczonej wyżej wypowiedzi św. Tomasza z Akwinu. A więc, w zasadzie wyrażającej zgodę na czerpanie pewnego rodzaju korzyści z grzechu innych osób nie chodzi o to, że ów grzech się w sposób pozytywny aprobuje. Gdyby wszak dana osoba chcąca zgrzeszyć w ten czy inny sposób przyszła do nas i powiedziała nam o swym zamiarze, mówiąc, że odniesiemy z tego jakąś korzyść, my nie mielibyśmy żadnego moralnego prawa pochwalić czy zachęcić jej do zrealizowania tego bezbożnego postępku. Jeśli już jednak dany grzech zaistniał bez naszej zachęty, pochwały czy nakazu, to nie jest wewnętrznie złe, odnieść z niego jakieś korzyści.

    Samo Magisterium Kościoła oficjalnie potwierdziło to rozumowanie w co najmniej trzech dokumentach. Uczyniło to w dokumencie z 2005 roku przygotowanym za pontyfikatu Jana Pawła II oraz w dokumencie z 2008 roku wydanym za pontyfikatu Papieża Benedykta XVI. Trzeci i najnowszy dokument po prostu odnosi do szczepionek przeciw Covid-19 zasady nauczane już we wcześniejszych dokumentach odnośnie do innych szczepionek, których produkcja miała odległy związek z przeprowadzeniem aborcji.  O ile mi wiadomo, większość osób wyrażających sceptycyzm wobec najnowszego dokumentu Watykanu (czyli tego z grudnia 2020 roku) nie zgłaszała sprzeciwu wobec wcześniejszych w momencie ich ukazania się, mimo że wyrażane w nich zasady są takie same.     

    Moralna dopuszczalność szczepionek przeciwko Covid-19 została potwierdzona przez wielu wybitnych ortodoksyjnych katolickich teologów moralnych w oświadczeniach wydanych przez Ethics and Public Policy Center oraz National Catholic Bioethics Center.  Zostało to potwierdzone przez wybitnych tradycjonalistycznych katolików, takich jak Roberto de Mattei, ks. Johna Hunwickego , ks. Richarda Cipollę i ks. Arnauda Sélégny, sekretarza generalny Bractwa św. Piusa X.   Potwierdził to prof. Josef Seifert i prof. Adrian Vermeule, znani ze swojej obrony katolickiej prawowierności.  Zostało to potwierdzone przez arcybiskupa Georga Gänsweina i samego papieża emeryta Benedykta XVI.  Oczywiście żadna z tych osób nie jest nieomylna, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że byłoby absurdem przypuszczać, że duchowni i myśliciele tacy jak wyżej wymienieni – z których wszyscy mają długoletnią reputację ortodoksji, zagorzałego sprzeciwu wobec aborcji i swej zdolności do przeciwstawiania się popularnym opiniom – wszyscy oni w jakiś sposób sprzedają się aborcyjnemu przemysłowi, liberalizmowi, czy cokolwiek innego, o co zarzuca się katolickim obrońcom szczepionek. Zajmują oni takie, a nie inne stanowisko w sprawie szczepionek Covid-19, ponieważ po prostu wynika one bezpośrednio z tradycyjnej katolickiej teologii moralnej. Tylko tyle i aż tyle.

    Niektórzy twierdzą, że grzech aborcji jest tak poważny, że nawet bardzo odległy związek między szczepionkami a aborcją, która miała miejsce kilkadziesiąt lat temu, wystarczy, by uznać korzystanie z nich za niemoralne. Jednakże waga grzechu sama w sobie nie wpływa na rozważane rozumowanie moralne. Na przykład, jak czytamy w “Encyklopedii Katolickiej”, „samo w sobie bałwochwalstwo uważa się za największy z grzechów śmiertelnych”. A jednak św. Paweł Apostoł miał rację, nauczając, że spożywanie mięsa ofiarowanego bożkom nie jest niczym złym, pomimo jego bardzo bliskiego związku z ciężkim grzechem bałwochwalstwa i pomimo pisania swych pouczeń w czasie, gdy grzech ofiarowania mięsa bożkom był (w przeciwieństwie do naszych współczesnych realiów) nadal bardzo częsty. Oczywiście św. Paweł Apostoł uściślił swoje nauczanie, nalegając również, by chrześcijanie unikali wywoływania zgorszenia – poniżej wrócimy do tego aspektu. W tej chwili chodzi o  ciężar grzechu, czy to bałwochwalstwa, aborcji czy czegokolwiek innego. Ciężkość danego występku sama w sobie nie oznacza, że ​​niemoralne jest czerpanie korzyści z czegoś, co jest w niewielkim stopniu powiązane z grzechem.

    2. Czy katolik może lekceważyć oświadczeń Kongregacji Nauki Wiary (KNW) w tej sprawie, ponieważ oświadczenia te nie są nieomylne?

    Niektórzy katolicy, którzy twierdzą, że szczepionki są wewnętrznie złe, przypuszczają, że nie są zobowiązani do zgadzania się z oświadczeniami Kongregacji Nauki Wiary w tej sprawie, ponieważ te oświadczenia nie są deklaracjami nieomylnymi.  Jednak ci sami katolicy słusznie odrzucają tę racjonalizację sprzeciwu, gdy jest ona głoszona przez “postępowych” czy “liberalnych” katolików. I słusznie, gdyż Kościół naucza, że ​​katolicy są zwykle zobowiązani do „przyzwolenia religijnego” nawet na nie-nieomylne, autorytatywne oświadczenia Magisterium.

    Prawdą jest, że mogą wystąpić rzadkie przypadki, w których bardzo silne domniemanie zgody może zostać zignorowane, jak przyznaje instrukcja KNW Donum Veritatis i jak szczegółowo dr. Edward Feser omówił to w innym miejscu . Ale te warunki nie mają zastosowania w tym przypadku. Wydaje się, że niektórzy katolicy sądzą, że ponieważ papież Franciszek złożył doktrynalnie problematyczne oświadczenia w innych sprawach (takich jak np. kara śmierci), mogą odrzucić nauczanie KNW na temat szczepionek przeciwko Covid-19.  Jednakże jest to błędny wniosek, a przypadki te nie są w żaden sposób podobne czy równoległe.

    Kłopot z problematycznymi stwierdzeniami doktrynalnymi, o których mowa, polega na tym, że są one co najmniej dwuznaczne, tak że bardzo łatwo je interpretować jako sprzeczne z tradycyjnym nauczaniem Kościoła. Na przykład, wprowadzona przez papieża Franciszka poprawka do Katechizmu tycząca się kary śmierci, nie stwierdza wprost i jednoznacznie, iż takowa sankcja karna stanowi coś wewnętrznie złego, jednak Franciszek powiedział rzeczy, które bardzo mocno sugerują, że tak jest w rzeczywistości. Ponadto obecny papież nie odpowiedział na prośby o potwierdzenie tradycyjnego nauczania o tym, że ​​kara śmierci może przynajmniej co do zasady być czymś moralnie prawowitym.  

    Oświadczenia KNW dotyczące szczepionek wcale tak nie wyglądają.  Są one całkowicie proste i jednoznaczne, zostały wydane właśnie w odpowiedzi na prośby o wyjaśnienie i są zgodne z tradycyjnymi zasadami katolickiej teologii moralnej i dawnym nauczaniem Magisterium. 

    Co więcej, kiedy Donum Veritatis przyznaje, że mogą zaistnieć przypadki, w których wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego są otwarte na krytykę, to bardzo wyraźnie daje do zrozumienia, iż ​​są to rzadkie przypadki. Ponadto dokument ten stwierdza, że wszelkie zastrzeżenia muszą być podnoszone z szacunkiem i dużą ostrożnością oraz że zarzutów tych nie można uzasadniać jedynie przekonaniem, że prawdziwość oświadczenia Urzędu Nauczycielskiego nie jest pewna lub że nie jest tak prawdopodobna, jak jakiś przeciwny pogląd. Donum veritatis nie daje zatem nikomu licencji, by po prostu nie zgadzać się z oświadczeniami KNW. Podobnie, niezgodne z duchem nauczania tego dokumentu jest traktowanie choćby i renomowanych duchownych czy komentatorów katolickich jako bardziej wiarygodnych i alternatywnych tłumaczy ortodoksji katolickiej niż Kongregacja Nauki Wiary.

    Oto inny sposób, aby zobaczyć sens powyższych wywodów. Jeśli ktoś mówi: „Kara śmierci nie jest wewnętrznie zła”, nie sprzeciwia się temu co aktualnie na ten temat głosi Katechizm Kościoła Katolickiego. Rzeczywiście, taka osoba jest po prostu powtarza rzeczy, które papieże i Magisterium zawsze nauczali. Dla kontrastu, jeśli ktoś mówi: „Zażywanie jakiejkolwiek szczepionki mającej choćby odległy związek z jakąś przeszłą aborcją, takie jak szczepionki Covid-19, jest z natury złem”, to sprzeciwia się temu, czego nauczało Magisterium oraz – implicite – co w kwestiach współpracy ze złem nauczali tradycyjni teologowie. 

    Zrozumiałe jest, że wygłaszanie przez papieża Franciszka pewnych mocno dwuznacznych, a może i czasami otwarcie błędnych tez Kościoła skusiło niektórych katolików do zaprzeczenia ogólnej wiarygodności aktualnego Magisterium. Ale tej pokusie trzeba się oprzeć. Papież będzie musiał odpowiedzieć Chrystusowi za spowodowanie tej pokusy, ale będziemy musieli odpowiedzieć Chrystusowi, jeśli mu się poddamy. 

    3. Czy nie wywołujemy skandalu za pomocą szczepionek, nawet jeśli związek z aborcją jest odległy?

    Jak już powyżej zauważono, chociaż św. Paweł Apostoł nauczał, że spożywanie mięsa ofiarowanego bożkom nie jest niczym złym, uczył także ówczesnych chrześcijan, aby unikali tego, gdy mogłoby to zgorszyć ich braci.   Z tego samego powodu, czy nie powinniśmy unikać przyjmowania szczepionek przeciwko Covid-19, nawet jeśli nie jest to wewnętrznie złe, ponieważ zażywanie ich może wywołać skandal?

    Nie ma jednak istotnej paraleli z przypadkiem, o którym mówił św. Paweł Apostoł. On miał bowiem na myśli chrześcijan, którzy nie wiedzieli, że spożywanie mięsa ofiarowanego bożkom nie jest niczym złym, i którzy, gdyby byli zachęcani do jego spożywania, mogliby zatem zrobić coś, co (błędnie) uważali za złe. I nigdy nie powinniśmy robić czegoś, co szczerze uważamy za złe, nawet jeśli mylimy się w tej ocenie.  Jednak w przypadku przyjmowania szczepionek na Covid-19 katolicy mogą być pewni, że nie jest to złe, ponieważ sam Kościół autorytatywnie tak powiedział dokładnie, aby sumienia wiernych mogły być w tej sprawie spokojne. 

    Jednakże nadal może się wydawać, że istnieje inny rodzaj zgorszenia, o który musimy się martwić. Czyż niektórzy ludzie nie mogliby wszak dojść do wniosku, że mimo wszystko katolicy nie mogą być tak mocno przeciwni aborcji, jeśli chcą stosować takie szczepionki?  Gdyby jednak wyciągnęli taki wniosek, rozumowaliby błędnie, ponieważ konkluzja taka stąd nie wynika. Równie dobrze można by powiedzieć, że św. Paweł Apostoł nie był tak bardzo przeciwny bałwochwalstwu, ponieważ pozwolił chrześcijanom jeść mięso ofiarowane bożkom; albo że św. Tomasz z Akwinu nie był tak bardzo przeciwny lichwie, ponieważ nauczał, że chrześcijanie mogą pożyczać pieniądze od lichwiarzy. 

    Kościół dał również jasno do zrozumienia, że ​​katolicy powinni protestować przeciwko faktowi, że istnieją jakiekolwiek produkty, czy to szczepionki, czy cokolwiek innego, które mają choćby odległy związek z aborcją – nie dlatego, że używanie tych produktów jest złe, ale dlatego, że aborcja jest zła. I dlatego Kościół naucza również, że katolicy jako środek protestu powinni używać alternatywnych szczepionek, gdy tylko są one dostępne.

    Należy jednak zauważyć, że w związku z tym nie ma nic szczególnego w szczepionkach Covid-19. Niektórzy katolicy nalegali, aby wszyscy odmówili stosowania szczepionek przeciwko Covid-19, jako środka protestu przeciwko aborcji. Jednak przed pandemią nie było podobnie powszechnego i żarliwego protestu przeciwko szczepionkom na odrę, świnkę, różyczkę, ospę wietrzną i zapalenie wątroby – pomimo faktu, że wiele takich szczepionek zostało również opracowanych z wykorzystaniem linii komórkowych pochodzących z abortowanych dzieci. Skąd więc fiksacja na szczepionkach Covid-19, tak jakby były one w jakiś sposób wyjątkowo podejrzane?

    Ten podwójny standard sam w sobie grozi wywołaniem skandalu. Sprawia to wrażenie, iż ludzie, którzy odmawiają przyjęcia szczepionek Covid-19 w imię obrony życia, kłócą się w złej wierze – że są mniej zainteresowani protestem przeciwko aborcji niż znalezieniem przydatnej broni retorycznej do zastosowania przeciwko szczepionkom, których nie lubią z innych powodów (co może być dobrymi powodami, ale nie ma to znaczenia w kontekście tych naszych rozważań). 

    Istnieje również inne potencjalne źródło skandalu w tej fiksacji na temat rzekomo złego charakteru szczepionek Covid-19.  Jak niedawno zauważył prof. Roberto De Mattei :

    Przez wieki Kościół katolicki zawsze walczył z deformacjami swojej doktryny moralnej na obu skrajnościach.   Z jednej strony laksyzm oznaczający negację absolutów moralnych w imię prymatu sumienia, z drugiej zaś rygoryzm oznaczający skłonność do tworzenia praw i nakazów, których nie przedstawia moralność katolicka .

    Jako przykłady rygoryzmu przytoczyć można skłonność montanistów do fanatycznego poszukiwania męczeństwa nawet wtedy, gdy nie było to konieczne, oraz postawę donatystyczną odmawiającą uznania władzy grzesznych prałatów. Z błędnym rygoryzmem mamy do czynienia, gdy katolik przedstawia wymagającą, ale opcjonalną naukę teologiczną, praktykę duchową lub zasadę moralną, o której jest osobiście przekonany, jak gdyby obowiązywała ona wszystkich katolików. Rygoryzm jest szczególnie kuszącą przesadną reakcją, gdy Kościół i świat popadły w ostry laksyzm, jak ma to miejsce dzisiaj. Ale trzeba się temu oprzeć. Jak mówi De Mattei:

    Tylko Kościół ma prawo określać prawo moralne i jego obowiązkowy charakter. Każdy, kto twierdzi, że zajmuje miejsce władzy kościelnej narzucając nieistniejące normy moralne, ryzykuje popadnięciem w schizmę i herezję, co niestety już miało miejsce w historii.

    Duchowni i komentatorzy katoliccy, którzy twierdzą, że wszyscy katolicy muszą odmówić szczepień pod groźbą grzechu, którzy utrzymują, że oficjalny osąd Kościoła w tej sprawie należy zignorować, i którzy oskarżają innych katolików, którzy się z nimi nie zgadzają, o zdradziecki kompromis z wrogami Wiary są wyraźnie winni rygoryzmu w tym sensie. Rzeczywiście, są winni poważnego skandalu, ponieważ takie skrajne poglądy zachęcają do schizmy (bez względu na to, czy mają taki zamiar, czy nie). Ich wstręt i przerażenie wobec tchórzostwa, korupcji i heterodoksji wielu prałatów Kościoła są całkowicie zrozumiałe. Ale to nie usprawiedliwia ustanawiania siebie jako alternatywnego magisterium.      

    ***

    Na sam koniec dodam już od siebie, że radykalni antyszczepionkowcy nie dość, że szerzą szkodliwy skrupulantyzm (doszukując się grzechu tam gdzie go nie ma), to wydają się nieraz być wyjątkowo niekonsekwentni w swej “moralnej” gorliwości. W rzeczywistości bowiem można podać w życiu zawodowym i społecznym przykłady wielu sytuacji, w których występuje albo bliska materialna współpraca ze złem albo też można poważnie zastanawiać się, czy nie mamy już do czynienia z bezpośrednim udziałem w grzechu. Przykładem bliskiej materialnej współpracy ze złem może być sprzedaż pism pornograficznych, prezerwatyw i innych środków antykoncepcyjnych. W naszym kraju uczestniczy w tym procederze zapewne kilkaset tysięcy ludzi (ekspedientki, aptekarze, itp). Przykładem zaś czegoś, co może być już podejrzewane o bezpośrednie uczestnictwo w grzechu kłamstwa jest zaś podpisywanie przez pracowników fikcyjnych oświadczeń o przejściu szkolenia BHP. Nie słyszałem jednak, by tego rodzaju sytuacje były szeroko i publicznie omawiane przez duchownych oraz publicystów katolickich. Co więcej nawet na fali współczesnego “antyszczepionkowego” skrupulantyzmu ci, którzy go propagują, nie wydają się dostrzegać w swej gorliwości owych i tym podobnych, a przecież o wiele bardziej kontrowersyjnych niż przyjmowanie szczepionek aktów współpracy ze złem? Czy nie mamy tutaj więc do czynienia z czymś podobnym do “przecedzania komara, a połykania wielbłąda” (por. Mateusz 23: 23-26)?

    Opracował w oparciu o wzmiankowany powyżej artykuł dr. Edwarda Fesera – Mirosław Salwowski