Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: nieposłuszeństwo władzy

  1. Czy chrześcijanie powinni przestrzegać praw tyczących się alkoholowej prohibicji?

    Możliwość komentowania Czy chrześcijanie powinni przestrzegać praw tyczących się alkoholowej prohibicji? została wyłączona

    Jestem na tyle długo blisko światka konserwatywnych i tradycyjnych katolików, by wiedzieć/wyczuwać, iż istnieje w takowym problem tyczący się recepcji katolickiej doktryny tyczącej się tak alkoholu, jak i posłuszeństwa prawu oraz rządzącym. Ujmując tę kwestię bardziej konkretnie: takowi katolicy nieraz ignorują pochwały dobrowolnej abstynencji płynące od papieży, biskupów i teologów oraz znacząco poszerzają sobie granice, w których dozwolone moralnie jest bycie nieposłusznym władzom. Z połączenia zaś tych dwóch trendów wychodzi czasami teza o tym, jakoby całkowicie dopuszczalne moralnie było bycie nieposłusznym tym prawom cywilnym, które zakazują bądź znacząco ograniczają możliwość legalnego spożywania alkoholu, zawsze wtedy, gdy uzna się takie restrykcje za niesłuszne. W praktyce takie myślenie może prowadzić nie tylko do raczenia się alkoholem w krajach, gdzie obowiązuje całkowita lub prawie całkowita prohibicja (vide: państwa muzułmańskie). Przyjęcie takiej perspektywy może usprawiedliwiać też ignorowanie niezbyt daleko idących ograniczeń w sprzedaży i konsumpcji alkoholu, a więc np. zakazu podawania trunków osobom poniżej 18 roku życia (czyż wszak i 16-letni chłopcy nie mogą pić z umiarem?).

    W niniejszym artykule zamierzam pokazać argumenty przemawiające za tym, iż nakreślony wyżej sposób myślenia jest błędny, a dobrzy katolicy powinni – zasadniczo rzecz biorąc – przestrzegać nawet tych obiektywnie przesadzonych i niesłusznych – zakazów i ograniczeń tyczących się handlu i spożywania alkoholu, o ile takowe są ustanawiane przez legalnie rządzących.

    ***

    Chętnie przyznam, iż w powyższym modelu myślenia odnoszącym się do “alkoholowych zakazów” tkwią pewne “ziarna prawdy”. Picie alkoholu z umiarem, ostrożnością i rozwagą może być moralnie dobre. Władze cywilne powinny zaś raczej zakazywać (niektórych) złych moralnie działań aniżeli tych, które są dobre. A zatem jako wniosek z połączenia tych dwóch przesłanek może się jawić następująca konkluzja: rządzący zabraniający bądź poważnie ograniczający coś, co jest moralnie dobre, postępują niesprawiedliwie, a więc w tym aspekcie nie należy im się nasze posłuszeństwo. Przyjęcie takiego spojrzenia na tę sprawę jest kuszące, ale polega na bardzo daleko idących uproszczeniach. Po pierwsze bowiem, nie jest tak, iż władze cywilne mają moralne prawo zakazywać tylko tych z ludzkich działań, które są poważnie i wewnętrznie złe (czyli są niegodziwe w każdych okolicznościach). Rządzący mają prawo mocno ograniczać, a czasami nawet zabraniać, również te z aktów, które mogą być w pewnych okolicznościach dobre, ale z którymi wiąże się bardzo poważne ryzyko ich nadużycia. Przykładowo, jazda samochodem z prędkością 120 km na godzinę w terenie zabudowanym może być moralnie dobra (np. gdy ściga się groźnego terrorystę), ale to nie znaczy, że państwo nie ma prawa zakazać ogółowi obywateli takiego działania. Podobnie, nie jest czymś wewnętrznie złym być posiadaczem czołgu, co nie jest jednak równoznaczne z tym, iż rządzący nie mają uprawnienia do wydania zakazu handlu czołgami w kontekście bardziej zwyczajnych kontaktów międzyludzkich. Po prostu im istnieje większe ryzyko nadużycia danej rzeczy/zachowania, tym legalne władze mają większe prawo by je ograniczać, a może i czasami nawet całkowicie zakazywać. Bo powiedzmy sobie szczerze, czy społeczeństwo, w którym każdy dorosły człowiek mógłby kupić sobie czołg albo jeździć z prędkością 120 km na godzinę w terenie zabudowanym, byłoby społeczeństwem lepszym i bezpieczniejszym? Podobnie więc fakt, iż picie alkoholu może być moralnie dobrym zachowaniem, nie oznacza, iż władze cywilne nie mają prawa wprowadzać w tym zakresie mniej lub daleko idących ograniczeń i restrykcji. Wiedzą powszechną jest wszak, że istniało i istnieje wiele nadużyć z tym związanych, a zatem mądrzy oraz roztropni władcy powinni próbować dostosować skalę prawnych ograniczeń tego się tyczących do poziomu niebezpieczeństwa występowania takowych nadużyć. W pewnych zresztą okolicznościach za moralnie uprawnione można śmiało uznać wprowadzenie całkowitego zakazu handlu alkoholem. Przykładem takiej sytuacji może być historia północnoamerykańskich Indian, którzy przez wieki, żyli bez napojów alkoholowych, przez co ich organizmy oraz zwyczaje nie były przystosowane do ich spożywania. Gdy więc niektórzy z białych i europejskich handlarzy podawali tym ludziom alkohol, ci bardzo szybko degradowali się przez to tak moralnie, jak i fizycznie. Widząc ten problem, władze części z angielskich kolonii całkowicie zakazały sprzedaży napojów alkoholowych Indianom. Czy można mieć o to do nich pretensje? Bynajmniej! Tacy rządzący postąpili mądrze, widząc, iż ryzyko spożywania alkoholu dla Indian jest zbyt wielkie i dlatego należy całkowicie zabronić sprzedaży trunków tym ludziom. Podobnie zresztą i dziś, mało kto by uznał za niesprawiedliwe całkowite zakazanie podawania alkoholu dzieciom do 7 roku życia. Nie każde więc poważniejsze ograniczenie czy nawet całkowity zakaz tyczący się alkoholu musi być prawem niesprawiedliwym. A jeśli nie potrafimy pokazać, iż dane przepisy prawne są jawnie niesprawiedliwe, to powinnyśmy być im w sumieniu posłuszni. W wypadku bowiem wątpliwości, czy prawo jest sprawiedliwe, czy niesprawiedliwe, słuszność należy przypisywać władzom cywilnym:

    Na tej to zasadzie ojcowie i pasterze kościoła, ustawnie skłaniali wiernych do płacenia podatków, nauczając ich, że nie można być nigdy nieposłusznym prawom krajowym, chyba gdyby wymagały rzeczy sprzecznych z moralnością i religią, lub były oczywiście niesprawiedliwymi. Na przypadek wątpliwości, należy przechylać się na korzyść prawodawcy i oświadczyć się za prawem” (Patrz: Kardynał Gousset, Teologia moralna dla użytku plebanów i spowiedników, Warszawa 1858, s. 61)

    Nie jest więc tak, iż w przypadku jakiejkolwiek wątpliwości co do sprawiedliwości poszczególnych praw cywilnych, mamy jako chrześcijanie uprawnienie do bycia im nieposłusznymi. To dopiero oczywisty charakter takiej niesprawiedliwości, daje nam (i to ograniczone, jak zostanie wskazane niżej) moralne prawo do bycia nieposłusznymi. Któż jednak poważy się utrzymywać, iż takie prawne ograniczenia w handlu alkoholem jak “nocna prohibicja” (vide: zakaz sprzedaży trunków w godzinach nocnych) czy karalność podawania takowych napojów młodzieży do lat 18 (czy choćby 21, jak to miejsce np. w USA) są przykładami praw “jawnie niesprawiedliwych”?!?

    ***

    Ktoś może się jednak uprzeć, iż prawa w rodzaju “amerykańskiej prohibicji” z lat 1918-1933 czy też antyalkoholowe przepisy obowiązujące w części krajów islamskich stanowią właśnie przykład “jawnej niesprawiedliwości”, gdyż – przynajmniej w przypadku tych drugich – stoi za nimi błędna doktrynalnie intencja traktująca nawet umiarkowane spożywanie alkoholu jako coś per se złego i grzesznego. Nawet jednak gdyby w ten sposób kwalifikować tego rodzaju przepisy (do czego nie jestem przekonany w 100 procentach), to nie każda “jawna niesprawiedliwość” upoważnia chrześcijan do bycia nieposłusznymi. Święty Tomasz z Akwinu wyróżniał w tym względzie dwa rodzaje niesprawiedliwych praw. Pierwsze to takie prawa, które wprost nakazują nam czynić coś sprzecznego z Prawem Bożym lub naturalnym. Na przykład, władca poleca swym poddanym czcić bożki, cudzołożyć, zabijać niewinnych, sodomizować się. Rzecz jasna, w tego typu przypadkach, nie tylko mamy prawo, ale istnieje po naszej stronie ścisły moralny obowiązek bycia nieposłusznymi. Zakazywanie jednak handlu alkoholem czy jego spożywania, z pewnością jednak to takich sytuacji nie należy, gdyż powstrzymanie się choćby od umiarkowanego picia nie jest materią grzechu – w przeciwnym razie wszak i np. św. Jan Chrzciciel byłby grzesznikiem, gdyż nie pił on “wina ani sycery” (por: Łukasz 1,15).

    Drugim rodzajem praw niesprawiedliwych są takie przepisy, które (cytując Tomasza z Akwinu):

    są sprzeczne z dobrem ludzi. W przeciwieństwie do praw sprawiedliwych są z tymże dobrem sprzeczne: albo ze względu na cel, gdy np. jakiś naczelnik nakłada swoim poddanym uciążliwe prawa nie służące pożytkowi wspólnemu ale raczej zaspokajaniu własnej pożądliwości lub dla własnej chwały; albo z powodu ich twórcy; np. gdy ktoś w wydawaniu prawa wychodzi poza granice powierzonej sobie władzy

    Jednakże w przypadku tego typu niesprawiedliwości obywatele nie tylko, że nie są zobowiązani do nieposłuszeństwa, ale nawet nie zawsze do niego mają moralne prawo:

    Stąd też takowe prawa nie obowiązują w sumieniu, chyba dla uniknięcia zgorszenia (represji?) lub zamieszek. Z tego bowiem powodu człowiek powinien zrzec się nawet swoich uprawnień, stosownie do nauki Pańskiej:Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków idź dwa tysiące. Temu, kto chce wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz” (patrz: Mt 5, 40-41) (Św. Tomasz z Akwinu, podkreślenie moje – MS)

    A zatem np. ze względu na niebezpieczeństwo dawania zgorszenia należy przestrzegać tego rodzaju niesprawiedliwych przepisów. Gdyby więc jakieś bardzo daleko idące prawa “antyalkoholowe” uznać za rzeczywiście będące “jawnie niesprawiedliwymi”, to sama ta okoliczność jeszcze nie dawałaby chrześcijanom bezwzględnego prawa do opierania się nim. Jeśliby z takiego nieposłuszeństwa miałoby wyniknąć np. zgorszenie dla innych, to należałoby raczej być posłusznym niesprawiedliwemu prawu. O zgorszenie zaś w przypadku alkoholu nie jest trudno, a to właśnie ze względu na nadużycia, które często towarzyszą jego spożywaniu. Pomyślmy, czy aby na pewno dobrym świadectwem – dajmy na to dla muzułmanów – byliby ci chrześcijanie, którzy nie mogliby się powstrzymać od picia napojów alkoholowych, nawet w sytuacji, gdy groziłyby im za to kary i represje? Czyż taka postawa chrześcijan nie dawałaby muzułmanom słusznego powodu, by postrzegać tych pierwszych jako osoby mocno niepowściągliwe i mające duże trudności z kontrolowaniem picia alkoholu? Nie od rzeczy będzie tu przypomnieć nauczanie św. Pawła Apostoła:

    Dobrą rzeczą jest nie jeść mięsa i nie pić wina, nie czynić niczego, co twego brata razi ” (Rzymian 14, 21).

    Co prawda, muzułmanie na płaszczyźnie nadprzyrodzonej nie są naszymi braćmi, to jednak myślę, iż duch owej apostolskiej doktryny może być łatwo zastosowany także do nich. Zresztą w Nowym Testamencie wiele razy powtarza się wezwanie, by być dobrym przykładem również dla pogan i niewierzących (np. 1 Piotr 2, 12; 1 Tymoteusz 3, 7; Tytus 2, 3-5; Rzymian 2, 17-24).

    W tym kontekście warto zresztą zacytować jednego z męczenników II wojny światowej, bł. Franciszka Jägerstättera (który został stracony za moralnie uprawnione nieposłuszeństwo wobec władzy):

    Nie wolno nam także zapominać, że powinniśmy być posłuszni władzy świeckiej, nawet wówczas, gdy jest to niezmiernie trudne. Należy okazywać wierne posłuszeństwo świeckim władcom i przełożonym, mimo częstego wrażenia, że jesteśmy traktowani przez władzę niesprawiedliwie. (…) Przykazania boskie mówią nam wprawdzie, że powinniśmy okazywać posłuszeństwo także zwierzchności świeckiej, nawet jeśli nie jest natury chrześcijańskiej, ale tylko do momentu, gdy nie narzuca nam nic złego. Bogu należy się większe posłuszeństwo niż człowiekowi”  (Cytat za: Erna Putz, „Boży dezerter. Franz Jägerstätter 1907 – 1943„, Warszawa 2008. s. 300 – 301).

    ***

    A zatem podsumowując: trudno jest stwierdzić, by nawet daleko idące restrykcje w handlu alkoholem były przepisami o charakterze jawnie niesprawiedliwym. Gdyby nawet jednak niektóre z nich należałoby w ten sposób zakwalifikować (w co osobiście wątpię), to i tak ze względu na poważne ryzyko zgorszenia dawanego swym bliźnim, należałoby im być raczej posłusznym aniżeli nieposłusznym.

    Mirosław Salwowski

    Przeczytaj też:

    O posłuszeństwie władzy i granicach tego posłuszeństwa

    Przeciwko mentalnej anarchii i upadkowi zasady szacunku wobec władzy

    Św. Tomasz z Akwinu: Czy prawo ludzkie obowiązuje w sumieniu?

    Pomiędzy pijaństwem a prohibicją

    ___

    Źródło grafiki wykorzystanej w artykule:

    https://www.dts24.pl/nowy-sacz-czy-wroci-mozliwosc-alkoholowych-zakupow-noca-oddajemy-glos-czytelnikom/

  2. Czy akcja “Góralskie Veto” jest moralnie uzasadniona?

    Możliwość komentowania Czy akcja “Góralskie Veto” jest moralnie uzasadniona? została wyłączona

    Aktualnie w Polsce rozszerza się akcja otwierania – wbrew rządowym zakazom – różnego rodzaju lokali gastronomicznych. Pierwszym impulsem dla tych działań była akcja “Góralskie Veto”, w której grupa działaczy społecznych z Podhala zapowiedziała, iż bez oglądania się na wynikające z rządowych rozporządzeń zakazy, przedsiębiorcy z tego regionu Polski będę prowadzić swe firmy w sposób normalny, czyli taki, jaki miał miejsce przed pandemią Covid-19. Co należy sądzić o tym podobnych akcjach obywatelskiego nieposłuszeństwa? To ważne i praktyczne życiowo pytanie, postaram się więc dać na nie poniżej – przynajmniej częściową – odpowiedź.

    Na płaszczyźnie czysto prawnej, jako że do tej pory nie ma żadnej ustawy, która ograniczałaby swobodę gospodarczą w ramach walki z Covid-19, to przedsiębiorcy nie przestrzegający w tej kwestii rządowych zakazów mają po prostu rację. Konstytucja naszego państwa w artykule 22 stanowi bowiem rzecz następującą:

    Ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny.

    Najwyższy akt prawny w naszym kraju, którym jest Konstytucja, zakazuje więc ograniczania swobody gospodarczej bez ustawowego ku temu upoważnienia. Nie można więc w naszym państwie robić tego na podstawie samego tylko rozporządzenia. Tego rodzaju zakazy działalności gospodarczej, które rząd wprowadza bez ustawowej delegacji, są po prostu nielegalne, bo niekonstytucyjne. Owszem, jedną z ogólnych zasad prawnych jest domniemanie legalności poszczególnych przepisów, ale z drugiej strony jak mówi jedna z odnoszących się również do prawa rzymskich sentencji “Clara non sunt interpretanda“, czyli “Nie dokonuje się wykładni tego co jasne“. Artykuł 22 Konstytucji przynajmniej w swej części tyczącej się tylko ustawowej drogi ograniczania swobód gospodarczych jest bardzo jasny i jednoznaczny. Nie ma więc póki co w Polsce legalnego, a co za tym idzie moralnie obowiązującego w sumieniu, zakazu czy ograniczenia działalności gospodarczej ze względu na zagrożenie Covid-19.

    Oczywiście należy w sposób szczególny szanować rządzących (niezależnie od ich afiliacji politycznych i światopoglądowych) oraz być posłusznym stanowionym przez nich prawom (patrz: Rz 13, 1-5), ale z drugiej strony to “prawo jest królem” i rządzący winni poruszać się w granicach aktów prawnych również ich obowiązujących. Tradycyjna teologia moralna mówi zresztą, że jednym z warunków obowiązywania danych przepisów jest prawidłowy sposób ich uchwalenia. Ogólnie zaś rzecz biorąc, nie jest dobrą sytuacja, kiedy sami rządzący łamią prawo, wprowadzając nielegalne ograniczenia, gdyż w ten sposób demoralizują także swych poddanych.

    ***

    Fakt jednak, iż na płaszczyźnie prawnej uczestnicy wspomnianej wyżej akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa mają rację, nie rozstrzyga jednak jeszcze w całości, czy aby na pewno mają słuszność w zakresie bardziej moralnym. Ponadto, powstaje jeszcze pytanie, czy gdyby nasi rządzący przeforsowali podobne ograniczenia i zakazy działalności gospodarczej na drodze legalnej i zgodnej z Konstytucją, to czy byłyby to prawa sprawiedliwe, których zasadniczo należałoby przestrzegać?

    Od razu powiem, iż nie dam w tym artykule jednoznacznej odpowiedzi na powyższe pytania, a ograniczę się jedynie do nakreślenia pewnych sugestii i wskazówek odnośnie tego, w jaki sposób powinnyśmy myśleć na owe tematy. Od strony bowiem czysto moralnej sprawa otwierania restauracji, kawiarni i pubów w dobie szczególnego zagrożenia epidemiologicznego jawi mi się jako jedna z trudniejszych do oceny. I nie wierzę tu w łatwe i szybkie rozeznania, a jeśli takowe się pojawiają, to uznaję je za motywowane bardziej emocjami oraz skupieniem się na wycinku rzeczywistości, aniżeli motywowane głęboką refleksją rozumową i wyważeniem różnych racji. Z jednej strony bowiem oczywiście jest tak, że prawem naturalnym jest to, by ludzie mogli pracować na swe utrzymanie i zasadniczo rzecz biorąc władze cywilne powinny strzec tego prawa, nie zaś je utrudniać czy tłamsić. W pewnym zakresie praca jest nawet moralnym obowiązkiem człowieka, co można wywnioskować z następującego fragmentu Pisma świętego:

    Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli (2 Tes 3, 10-12).

    Z drugiej strony to prawo naturalne nie należy do kategorii absolutnych i bezwzględnych. Prawo do pracy może być wszak ograniczane przez różne słuszne oraz rozsądne motywy, np. dobrym jest zakaz pracy dla dzieci w kopalniach albo dla ludzi mocno niedowidzących jako kierowców taksówek, autobusów czy tramwajów. Prawo do życia oraz ochrona zdrowia oczywiście zaś stoją wyżej niż prawo do pracy i zasadniczo rzecz biorąc ograniczanie tego drugiego na rzecz tego pierwszego jest słuszne. Ale i tu pojawia się ważne pytanie o proporcjonalność tych ograniczeń. Z jednej strony wszak za słuszne uznalibyśmy wspomniany przeze mnie zakaz pracy jako kierowca dla osoby mocno niedowidzącej, gdyż skutkiem tego byłoby pewne i oczywiste narażanie siebie i innych na kalectwo albo i śmierć. Z drugiej strony mianem zdecydowanie niemądrych i przesadzonych nazwalibyśmy ogólne zakazanie jazdy samochodami, nawet jeśli w wyniku tej jazdy na polskich drogach śmierć rocznie ponosi kilka tysięcy osób. Dlaczego powiedzielibyśmy, że taki zakaz jest niemądry? Ano, choćby dlatego, że nie da się we współczesnej cywilizacji normalnie funkcjonować bez przynajmniej sporadycznego korzystania z takich środków komunikacji. Poza tym, o ile w wyniku wypadków samochodowych może ginąć w Polsce parę tysięcy ludzi rocznie, to z drugiej strony używanie samochodów może też ratować wiele tysięcy osób od przedwczesnej śmierci czy kalectwa. Ot, np. za pomocą samochodów policjanci mogą szybciej zareagować na jakieś potencjalnie krwawe przestępstwo, podobnie jak ratownicy medyczni mogą szybciej przyjść na pomoc ofiarom różnych wypadków.

    ***

    Cała więc sprawa z tymi czy innymi ograniczeniami związanymi z Covid-19 sprowadza się do trudnego zadania oceny, które z tych restrykcji są odpowiednio proporcjonalne do zagrożenia, jakie stwarza ów wirus dla zdrowia publicznego. Nie jest to zadanie łatwe, gdyż zagrożenie epidemiologiczne i zdrowotne stwarzane przez Covid-19 należy do sytuacji pośrednich pomiędzy tymi chorobami, które są stosunkowo niegroźne (jak np. przeziębienie czy grypa), a tymi z nich, które są, czy były bardzo groźne oraz zaraźliwe (jak kiedyś dżuma czy trąd).

    Mirosław Salwowski