Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: Ks. Franciszek Pouget

  1. Czy godzi się zbrojnie występować w obronie religii?

    Leave a Comment

    P. Czy godziło się Matatiaszowi i Judaszowi Machabeuszowi, jego synowi, wziąć się do oręża przeciwko królowi Antiochowi pod pozorem obrony religii, którą ten władca prześladował?

    O. Nigdy nie jest godziwe wzniecać buntu przeciwko prawowitej władzy królów pod pozorem prześladowania religii. Jezus Chrystus nie chciał, aby św. Piotr bronił Go orężem. Pierwsi chrześcijanie nigdy nie bronili się przeciwko cesarzom pogańskim, którzy ich prześladowali. Mogli to uczynić z wielką łatwością, lecz wobec prześladowań nie stawiali oporu orężem, a jedynie modlitwą i cierpliwością. W czym przewyższali innych, to z pewnością w wierności i przywiązaniu do swoich monarchów (zob. Libri Machabaeorum, Josephus, Historia Judaica, lib. 11 et 12; S. Augustinus, De Civitate Dei, lib. 18, cap. 45, art. 1, 2 et 3).

    Żydzi kierowali się tymi samymi zasadami. Bóg nakazał im znosić w pokoju niewolę babilońską, być posłusznymi królom, którzy ich podbili, i modlić się za ich powodzenie (zob. Jeremiasz XXIX, 7; Ezechiel I, 11 i dalej). Kiedy więc Matatiasz, a po jego śmierci Judasz Machabeusz, podnieśli oręż przeciwko Antiochowi w obronie swojej religii i dla wyzwolenia się z ucisku, uczynili to wyłącznie z nadprzyrodzonego natchnienia, niewątpliwie uznanego za boskie, oraz z gorliwością podobną do tej, którą niegdyś pałał Finees wobec Izraelitów łamiących prawo. O tym uczy nas samo Pismo Święte, które mówi, że Bóg przez cuda okazał swoje wsparcie dla Machabeuszy, a Najwyższy Pan wyraźnie nakazał Judaszowi Machabeuszowi wziąć się do oręża (zob. 1 Machabeuszy II, 26-27; 2 Machabeuszy X, 29-30; XV, 12, 15-16).

    Można jeszcze dodać, że Antioch stał się panem Żydów jedynie przez gwałtowny najazd, a nawet królestwo syryjskie dzierżył nieprawnie, gdyż należało ono do Demetriusza, syna króla Seleukosa (zob. 1 Machabeuszy VII, 4). Dlatego lud Boży miał prawo dążyć do wyzwolenia się spod jego tyranii, gdy tylko znalazł ku temu sposobność, podobnie jak niegdyś pod wodzą Gedeona i innych sędziów wzbudzonych przez Boga do wyzwolenia z niewoli Madianitów, Ammonitów, Filistynów itd. (zob. Ewangelia św. Mateusza XXVI, 52; Tertulian, Apologeticum, cap. 35).

    Nauki Katolickie w Sposób Katechizmowy, w Których Wyłożone Są w Skrócie z Pisma Świętego i Podania: Dzieje, Zasady Religii, Moralność Chrześcijańska, Sakramenty, Modły, Obrzędy i Zwyczaje Kościelne. Napisane niegdyś przez X. Franciszka Pouget. Tom I, Warszawa, W Drukarni Biblioteki Chrześcijańskiej, 1830, s. 135-136.

    ***

    Komentarz od autora tego bloga:
    Na pierwszy rzut oka cytowany wyżej tekst 18-wiecznego francuskiego prezbitera może wydawać się sprzeczny z bardziej oficjalnym nauczaniem Kościoła, wedle którego można – w wypadku oczywistej tyranii i po wyczerpaniu pokojowych środków oporu – zbrojnie przeciw niej wystąpić.

    Jednak czy aby na pewno istnieje konieczna sprzeczność pomiędzy tezą “Nigdy nie wolno występować zbrojnie w obronie religii” a tezą “W bardzo poważnych sytuacjach wolno zbrojnie wystąpić przeciwko tyranii”? Otóż, nie sądzę by sprzeczność ta była nie do pokonania. Być może sposobem na pogodzenie obu tych stanowisk jest teza: “Istnieje moralne prawo do zbrojnego sprzeciwiania się tyranii, ale nie należy tego czynić bezpośrednio w imię religii”. Oczywiście, taka formuła na pierwszy rzut oka wygląda na nieco dziwną, ale gdy weźmiemy pod uwagę inne teologiczne analogie, np. ludzie świeccy mają moralne prawo walczyć na wojnie, ale już duchowni takiego prawa nie mają, władze cywilne mają moralne prawo karać śmiercią i innymi krwawymi sankcjami, ale już władze kościelne “brzydzą się krwią” to i powyżej sugerowane przeze mnie rozróżnienie może mieć swój sens.

    Gwoli ścisłości: nie twierdzę, że sugerowany przeze mnie wyżej sposób interpretacji tego zagadnienia jest na pewno, albo “bardzo prawdopodobnie”, słuszny. Podają ją jednak jako jeden z możliwych sposobów pogodzenia czegoś co na pierwszy rzut oka wydaje się być sprzecznością pomiędzy cytowaną wyżej opinią ks. F. Pougeta, a oficjalnym nauczaniem Kościoła. (Mirosław Salwowski)

    ***
    Przeczytaj też:
    Przeciwko mentalnej anarchii i upadkowi zasady szacunku wobec władzy

    O posłuszeństwie władzy i granicach tego posłuszeństwa

    Czy “Żołnierze Wyklęci” postępowali moralnie?

    Etyka wyklęta

    Ps. Obrazek dołączony do powyższego tekstu został za następującym źródłem internetowym: https://www.istockphoto.com/pl/obrazy/machabeusze

  2. Ks. Franciszek Pouqet: O zniewagach

    Leave a Comment

    P. Co rozumiesz przez słowa znieważające?
    O. Rozumiem słowa krzywdzące, powiedziane komuś w oczy tym końcem, aby go obrazić. Dzieje się to zwykle trzema sposobami:

    Gdy się komuś zarzuca na oczy przywarę cielesną lub duchową, prawdziwą albo fałszywą.

    Gdy się komuś zarzuca występek prawdziwy albo fałszywy.
    Gdy się komuś zarzuca dobrodziejstwo otrzymane i niewdzięczność wobec niego, inny postępek ohydny, który uczynił, stan podły, w którym się znajduje lub znajdował niegdyś, a czyni się to z myślą, by go zelżyć.

    P. Takie zarzucanie na oczy, czy zawsze jest grzechem?
    O. Jeśli jest wiadome, że to, co się zarzuca drugiemu, jest rzeczą fałszywą, zawsze jest grzechem, bo to jest kłamstwo, a kłamstwo nigdy nie jest godziwe. Jeśli to, co się zarzuca, jest prawdą, jest grzechem wtedy, gdy czyni się to z zamiarem powiedzenia bliźniemu czegoś obraźliwego i uszczypliwego. Ten grzech może być większy lub mniejszy, podług większej lub mniejszej ciężkości obrazy oraz podług zamiaru mniej lub bardziej wyraźnego obrażenia bliźniego (S. Thom. ibid. in. corp.). Jeśli nie ma innego zamiaru, tylko poprawa bliźniego, nad którym mamy zwierzchność, to w takim razie słowa obraźliwe nie byłyby grzechem, byleby przy tym zachowano prawidła miłości i roztropności (S. Thom., ibid., art. 2). Bywają tacy grzesznicy, których przełożeni powinni karcić słowami surowymi, podług św. Pawła (List do Tytusa 1, 13). Jednak byłby grzech, gdyby w tej mierze przekroczono granice roztropności i miłości. Jeśliby ktoś nie poczytywał u siebie tego, co mówi, za słowo obraźliwe, a jednak obraża ono bliźniego i nie miałby zamiaru urażenia go, w takim razie nie byłoby grzechu ze strony tego, który takie słowo wymówił, chyba że czasem mogłoby to być grzechem nieroztropności.

    Jeśliby ktoś nie poczytywał u siebie tego, co mówi, za słowo obraźliwe, które jednak obraża bliźniego, i nie miałby zamiaru go urazić, w takim razie nie byłoby grzechu ze strony tego, który takie słowo wymówił, chyba że czasem mogłoby to stać się grzechem nieroztropności (S. Thom., ibid., art. 1, ad 1.).

    [Patrz: “Nauki Katolickie w sposobie katechizmowym, w których w krótkości wyłożone są z Pisma Świętego i Tradycji zasady religii i moralności chrześcijańskiej, sakramenty, modlitwy, obrzędy i zwyczaje kościelne. Napisane niegdyś przez księdza Franciszka Pouget, przełożone z francuskiego, przejrzane i poprawione”, Tom II, s. 242-242].

    ***
    Ps. Obrazek dołączony został do powyższego tekstu za następującym źródłem internetowym: https://pl.wikiquote.org/wiki/Zniewaga

  3. Kiedy zmowy cenowe (samokupiectwo) są grzechem?

    Leave a Comment

    (Pytanie) Co nazywasz bawić się samokupiectwem?

    (Odpowiedź) Jest to zająć cały handel towaru w jakim pewnym gatunku, żeby to potem sprzedawać po cenie zbytecznej, korzystając tym sposobem niegodziwie z potrzeby publicznej.

    Kiedy ludzie jednego sposobu życia, czynią między sobą zmowy niegodziwe i szkodliwe publiczności, to nazywa się także bawić samokupiectwem. Na przykład, gdyby wszyscy rzemieślnicy jednego kunsztu, zmówili się między sobą nie robić, tylko za pewną cenę zbyteczną. Gdyby wszyscy kupcy zmówili się nie sprzedawać inaczej, tylko po pewnej cenie zbytecznej, albo uczynić jaką odmianę w dobroci towaru, którym kupczą, z uszkodzeniem publiczności. Samokupiectwo jednak mogłoby godziwym być wtedy, gdyby kto od zwierzchności prawej, był do niego upoważnionym, i trudził się tenże bez pokrzywdzenia bliźnich swoich sprzedając rzeczy nie zepsute za cenę umiarkowaną.

    Ks. Franciszek Pouget, Nauki katolickie w sposób katechizmowy, w których wyłożone są w krótkości z Pisma świętego i Podania: Dzieje, zasady religii, moralność chrześcijańska, sakramenta, modły, obrzędy i zwyczaje Kościoła, Warszawa 1830, Tom II, s. 214 – 215.

     

    Nota od redakcji salwowski.net: Pisownia została nieznacznie przez nas uwspółcześniona.