Co powinni usłyszeć uczestnicy rekolekcji dla “rodziców dzieci LGBTQ”?
Niedawno w „katoświatku” głośno było o rekolekcjach dla rodziców dzieci LGBTQ organizowanych przez o. Mateusza Filipowskiego. Nie kwestionując stosowności organizowania tego typu rekolekcji warto dodać co być może na takim wydarzeniu rodzice dzieci cierpiących na owe zaburzenia powinny usłyszeć:
1. Powinni zatem usłyszeć, iż w pewnych sytuacjach wyrazem prawdziwej miłości może być wyrzucenie takiego dziecka z domu. Oczywiście, jeśli miałoby się to wydarzyć powinien to być krok podyktowany jakimiś ekstremalnymi okolicznościami. A więc np. jeśli dorosły, a wciąż mieszkający z rodzicami syn-”gej” nie tylko w „ukryciu” praktykowałby pewne obrzydliwości (co zresztą już zasługuje na pewne sankcje karne – acz nie o takiej sytuacji teraz mowa), ale jeszcze przed swym młodszym rodzeństwem chwaliłby się takowymi albo pokazywałby dajmy na to swemu młodszemu acz już18-letniemu bratu homoseksualną pornografię, to rodzice tak z miłości do tego młodszego rodzeństwa jak i z miłości do syna-”geja” powinni bardzo poważnie rozważyć decyzję o jego wyrzuceniu z domu. To nie znaczy jednak, że taka decyzja musiałby być nieodwołalna ani też oznaczać zerwania jakichkolwiek relacji z owym dzieckiem: jeśli syn-”gej” dałby wyraźne oznaki skruchy w tym względzie to mógłby zostać przyjęty ponownie w rodzinne progi.
2. Rodzice takich dzieci powinni usłyszeć, że wyrazem prawdziwej miłości wobec nich powinno być unikanie sytuacji, które w bardzo łatwy sposób mogą być odebrane jako uwiarygodnianie jakichś występnych relacji i związków, w które takie dzieci mogą być zaangażowane. A więc np. rodzice mogą wiedzieć, iż ich dziecko co tydzień chodzi do klubów gejowskich by szukać tam kochanków i być może roztropne jest czasami tolerowanie takiej sytuacji (w sensie: braku reakcji opisanej w punkcie numer 1), ale już np. pozwalanie by taki syn-”gej” przyprowadzał kochanków do ich wspólnego domu na noc byłoby przekroczeniem granic roztropnie dozowanej tolerancji. Podobnie, rodzice mogą wiedzieć, że ich syn lub córka jest w stałym homoseksualnym związku – mogą nad tym ubolewać nie czyniąc przy tym jakichś „dzikich awantur” – ale brak awantur nie powinien przeradzać się w gesty typu: „Synku, to może zaprosisz swego ukochanego do nas na wspólną kolację” albo „Córko, zbliża się Boże Narodzenie, chcielibyśmy poznać twoją partnerkę – zaproś ją do nas na Wigilię i pierwszy dzień świąt”.
3. Gdyby z tych czy innych względów miałaby się wydarzyć sytuacja polegająca na tym, iż „syn lub córka LGBTQ” mogli oficjalnie sformalizować swój moralnie zły związek to w imię prawdziwej miłości rodzice powinni odmówić przyjęcia zaproszenia na uroczystości z tym związane (ślub i/lub wesele).
Mirosław Salwowski
Ps. Oczywiście, w zasadzie wszystko co powyżej napisałem odnosi się też do postępowania rodziców względem heteroseksualnych występków popełnianych przez ich dzieci.