Czy kanibalizm może być (czasami) moralnie dozwolony?
Praktyka spożywania przez ludzi ciała i krwi innych osób ludzkich (czyli: kanibalizm) słusznie wzbudza w naszym kręgu cywilizacyjnym powszechną dezaprobatę oraz obrzydzenie. Nie trzeba chyba wielu wywodów, by uznawać coś takiego za moralnie niedopuszczalny sposób zaspokajania jednej z podstawowych potrzeb człowieka, jaką jest jedzenie i picie. Coś takiego – dla celów rytualnych i/albo jako część zwyczajnego sposobu odżywania się – było mniej lub bardziej szeroko akceptowane w wielu społecznościach pogańskich i słusznie między innymi z tego względu uznajemy je za dzikie oraz barbarzyńskie. Warto zresztą w tym miejscu dodać, że czynione przez pogańskie ludy Kanaanu biesiady podczas których spożywano ludzkie mięso oraz krew było jednym z powodów, dla których Stwórca uznał owe społeczności za godne kary i wytępienia je przez Żydów (patrz: Mdr 12, 3- 6).
Uznanie obrzydliwości i zasadniczego moralnego zła praktyk kanibalistycznych nie rozwiązuje jednak jeszcze problemu etycznego, przed którym w pewnych sytuacjach ekstremalnych stawało również niestety wielu chrześcijan. A mianowicie, czy w okolicznościach, w których śmierć głodowa zdaje się być pewna lub przynajmniej bardzo prawdopodobna, a nie istnieje realna nadzieja na pozyskanie innego rodzaju pożywienia, jest moralnie dozwolone pożywić się ciałem zmarłych już wcześniej ludzi? Ktoś może powie teraz, iż roztrząsanie takich dylematów niczemu nie służy, ale wiemy przecież, że podobne sytuacje zdarzały się nieraz w historii (np. podczas wielkiego głodu na Ukrainie). Odpowiedź na to pytanie, nie tyczy się więc zupełnie abstrakcyjnych i niemogących wydarzyć się w rzeczywistości scenariuszy, dlatego w niniejszym artykule postaram się na nie odpowiedzieć.
***
Zacznijmy od tego, iż pośród zasad moralnych objawionych i/lub wpisanych przez Boga w nasze serca istnieją dwa rodzaje reguł.
Pierwsze, to takie, od których nie ma wyjątku nawet w ekstremalnych sytuacjach. Jedną z takich absolutnych reguł postępowania jest zakaz bezpośredniego oraz zamierzonego zabijania niewinnych ludzi. Nie mamy więc moralnego prawa zabijać niewinnych nawet dla osiągnięcia większego dobra (np. ocalenia znacznie większej ilości niewinnych ludzi od liczby tych osób, które miały być w tym celi zamordowane). Ta zasada, ma swe częściowe odniesienie do praktyk kanibalistycznych. Nie można bowiem zabijać niewinnych ludzi celowo, po to by spożyć ich ciała, nawet gdyby groziła nam śmierć głodowa. Tego rodzaju odpowiedź, nie wyczerpuje jednak całości możliwych ekstremalnych sytuacji związanych z kanibalizmem. Nie zawsze bowiem zjadanie ludzkiego mięsa przez innych ludzi było związane z celowych zabijaniem osób ludzkich. Czasami bowiem kanibalizm polegał na tym, iż jedni ludzi samoistnie umierali z głodu przed pozostającymi przy życiu, ale również głodującymi innymi osobami, które, ratując się w ten sposób przed śmiercią głodową, postanawiały posilić się ciałem tak zmarłych wcześniej ludzi.
Wydającą się być poprawną odpowiedzią na zadane w artykule pytanie nasuwa więc nam wyjaśnienie charakteru drugiego rodzaju norm moralnych. A mianowicie tych zasad moralnych, które choć w zwyczajnym porządku rzeczy powinny być wiernie zachowywane, to nie mają one charakteru absolutnego, a więc nie znającego żadnych wyjątków. Przykładem norm moralnych, od których są pewne wyjątki, są chociażby posłuszeństwo rodzicom oraz praca w niedzielę. Z zasady jest Bożym przykazaniem, iż dziecko powinno być posłuszne poleceniom swego ojca oraz swej matki, jednak gdyby tata lub mama nakazali swemu dziecku np. kraść, kłamać albo prostytuować się, to powinno ono nie słuchać takiego rozkazu. Takie dziecko postąpiłoby wtedy zgodnie z przykładem i nauczaniem apostołów, którzy mówili: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (patrz: Dz 5, 29). Podobnie, pod rządami Nowego Przymierza niedziela spełnia podobną funkcję co w Starym Zakonie dla żydów był Szabat (czyli sobota) i zasadniczo nie należy w tym dniu wykonywać ciężkich prac. Gdyby jednak taka ciężka praca była w niedzielę konieczna lub bardzo potrzebna dla zachowania dobra innych ludzi, to byłoby moralnie dozwolone jej spełnienie. Taka postawa jest zgodna z duchem nauczania i postępowania naszego Pana Jezusa Chrystusa, który uzdrawiał w szabat oraz retorycznie pytał gorszących się na ten widok faryzeuszy: “(…) Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy wolno źle czynić; życie ocalić czy zniszczyć?” (Łk 6, 9).
Myślę, że sytuację jedzenia ludzkiego ciała po to by uchronić się od śmierci głodowej – wówczas, gdy nie wiąże się to z celowym zabijaniem innych ludzi – należy postrzegać właśnie przez pryzmat tego rodzaju zasad moralnych. A więc, o ile w zwyczajnym porządku rzeczy, wszelkie praktyki kanibalistyczne należy zdecydowanie potępiać, o tyle w sytuacjach naprawdę ekstremalnych, można je moralnie usprawiedliwiać (poza sytuacją polegającą na zabijaniu niewinnych ludzi w tymże celu).
***
Choć nie wiem czy ten mój pogląd na ów problem ma poparcie tradycyjnej moralistyki katolickiej, gdyż nawet nie wiem, czy kwestia ta była omawiana przez teologów moralnych to mój zdrowy rozsądek, intuicja i wyczucie moralne od dawna podpowiadają mi właśnie tego rodzaju konkluzję. Dodam jeszcze tylko, że wydaje mi się, iż gdybym sam znalazł się w podobnie tragicznej sytuacji i przewidywał swą głodową śmierć, to nie miałbym nic przeciwko temu, by inni ludzie ratowali się przez zjedzenie mego ciała od tym podobnej śmierci, po tym, gdy ja już bym samoistnie dokończył swego ziemskiego żywota.
Mirosław Salwowski