Pius XI: Kościół abstynencji nie narzuca, ale ją pochwala
Katolik w trunkach nie widzi trucizny lecz jeden z darów bożych. Winna latorośl została nawet przez Stwórcę upatrzona na przedziwną osłonę tajemnicy Eucharystii. Lecz nadmierne użycie trunków wyskokowych jest trucizną, trucizną dla dobrobytu, trucizną małżeńskiego szczęścia i pokoju domowego, a także aż nazbyt gwałtowną i częstą trucizną dla rozwoju przyszłych pokoleń.
Ostrożne i umiarkowane używanie napojów alkoholowych nie jest grzechem. Ale nadużycie alkoholu jest grzechem, a tam, gdzie staje się powodem smutnych następstw, grzechem ciężkim, a nawet wołającym o pomstę do nieba. Umiarkowanie i abstynencja są w pierwszej linii naturalnymi środkami panowania nad sobą i dlatego jak wszystkie inne siły czysto naturalne nie są zdolne do wyrobienia moralnie mocnych charakterów.
Lecz tam, gdzie wzrastają one na gruncie silnej woli, na którą pada nadprzyrodzona rosa łask, są one bardzo cennymi i nieodzownymi środkami do wytworzenia równowagi między ciałem i duszą, materią a duchem, której Bóg się domaga.
Kościół katolicki nie może się zgodzić na przymus całkowitej prohibicji. Obowiązek całkowitej abstynencji zachodzi tylko wtedy, gdy inaczej nie można opanować namiętności. Lecz dobrowolna abstynencja w celu zadośćuczynienia za grzechy nadużycia alkoholu, dawania bliźnim dobrego przykładu i powstrzymywania ich od nadmiernego spożycia trunków wyskokowych jest apostolstwem, które Kościół św. popiera i uznaje, pochwala i błogosławi.