Czy należy bać się szatana?
W Ewangelii wg. św. Łukasza 12, 4-5 przytaczane są następujące słowa Pana naszego Jezusa Chrystusa:
“Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic już więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo macie się obawiać; bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie!“.
Choć w dość naturalny i prosty sposób wydaje się, iż powyższe przestrogi odnoszą się do samego Boga, istnieją tacy duszpasterze i kaznodzieje, którzy zaprzeczają tej interpretacji. Przykładowo, ks. Grzegorz Kramer, w jednym ze swych internetowych filmików twierdzi, że Pan Jezus chciał wezwać nas do tego, byśmy bali się szatana, a nie Boga. Taka ezgegeza wydaje się być prostą konsekwencją szerszego trendu w duszpasterstwie, który neguje objawioną po wielkroć w Piśmie świętym prawdę o tym, że Boga i Jego wyroków należy się bać. Jednak, czy owa interpretacja jest prawidłowa? Czy naprawdę należy się bać szatana, a nie Boga?
Zacznijmy od tego, iż gdyby rzeczywiście Chrystus w przytoczonym wyżej fragmencie swego nauczania chciał nas zachęcić do lękania się szatana, to byłby jedyny fragment w całej Biblii, który by taką postawę wobec tej osoby zalecał. Nie ma bowiem w Piśmie świętym żadnych innych ustępów polecających czy pochwalających okazywanie lęku wobec szatana. Jest za to masa biblijnych wezwań do tego, by bać się Pana Boga ( np. Pwt 6, 1- 2; Koh 12, 12; Ps 34, 10; Syr 1, 20; 1 P 2, 17; Ap 16, 4). Co więcej, w rzeczywistości Pismo święte zaleca nam nie to, byśmy się bali szatana, ale coś odwrotnego: mamy mu się odważnie przeciwstawiać. Św. Piotr Apostoł w jednym ze swych kanonicznych listów pisze wszak:
“Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcie się jemu” (1 P 5, 8-9).
Dlaczego więc, nagle mielibyśmy uznać, iż Pan Jezus wbrew wielu innym fragmentom Pisma św. zachęcał nas do bania się szatana, a nie Boga? Może dlatego, że prawda o Bogu, którego wyroków, sprawiedliwości i gniewu należy się bać, nie pasuje do współczesnego, zbyt ckliwego duszpasterstwa?
Ktoś może jednak powie, że skoro Chrystus mówił o baniu się “Tego, który ma moc wtrącić do piekła”, to musi chodzić o szatana – wszak to mu, a nie Bogu zależy na wiecznym potępieniu człowieka. I ta interpretacja nie wytrzymuje jednak krytyki. Szatan owszem chce zatracić w piekle jak najwięcej ludzkich dusz, ale nie ma on mocy, by wtrącić kogokolwiek do piekła. Gdyby taką moc on miał, to jako, że nienawidzi wszystkich ludzi, wtrąciłby do otchłani piekielnych nas wszystkich – niezależnie do tego, czy bylibyśmy winni czy niewinni. To Pan Bóg jako najwyższy i wszechmocny Sędzia “ma moc wtrącać do piekła”. To Bóg (a w szczególności nasz Pan Jezus Chrystus) na podstawie naszych wolnych wyborów, osądzi i wyda wyrok wiecznego potępienia w odniesieniu do tych, którzy aż do swej śmierci odmówią nawrócenia się.
Wszystko powyższe, nie jest bynajmniej moją prywatną wykładnią Pisma świętego, gdyż w odniesieniu do słów z Ewangelii św. Łukasza 12, 4-5 mamy jasną interpretację Magisterium Kościoła głoszącą, iż odnoszą się one do Boga, a nie szatana. Katechizm św. Piusa V w swej części pierwszej (omówienie art 1, pytanie 13) naucza bowiem:
“A iż Pana Boga samego się bać mamy, sam Pan Chrystus nas uczy: ukażę wam kogo się bać macie. Bójcie się tego, który kiedy zabije, ma moc posłać do piekła (Łuk 12)”.
Nie ma więc, co się łudzić i oszukiwać. Ani kontekst całej Biblii, ani tradycyjna wykładnia Kościoła nie wskazują na to, by słowa o tym, “którego należy się bać i który ma moc wtrącić do piekła” odnosiły się do szatana. Odnoszą się one do Boga. To nie znaczy, że mamy się jednak bardziej Boga bać niż Go kochać. Oczywiście, że miłość musi być u nas w odniesieniu do naszego Stwórcy i Zbawcy na pierwszym miejscu. Jednak, miłość nie zawsze musi być sprzeczna z bojaźnią. Przykładowo, dziecko może szczerze kochać swych rodziców, a jednocześnie bać się ich kary. Podobnie i my możemy zarazem kochać Boga, jak i bać się Jego sprawiedliwych kar. Nie ma w tym żadnej zasadnicznej sprzeczności.