Czy boks to “tylko sport”?
Jednym z najgłupszych “argumentów” wysuwanych w obronie komercyjnego mordobicia (czyli zawodowego boksu) jest twierdzenie: “Przecież to jest sport, więc nie można tego krytykować!”. Nie wiem, jak można ulegać tego typu sloganom. Czy bowiem fakt ujęcia danej czynności w pewne ramy zawsze w jakiś “magiczny” sposób ma zmieniać jej istotę? Większość z ludzkich zachowań mogłoby być praktykowanych w ramach sportu – to znaczy np. pod okiem trenera i z nastawieniem na osiąganie coraz lepszych wyników. Ale to nie oznacza, że od razu przez to staną się one moralnie dobre i to nawet wówczas, gdy ujmie się je w pewne granice łagodzące rozmiary ich niegodziwości. Można by np. ustanowić dyscyplinę sportową, której cechą byłoby zabijanie kotów na czas. Zwyciężałby ten, kto w krótszym czasie zabiłby więcej owych stworzeń, a przy tym nie mógłby tego czynić w zbyt okrutny sposób (np. zabronione byłoby wykłuwanie kotom oczu). Czy to, że takie rozrywkowe zabijanie kotów zostałoby nazwane sportem, a zakazane byłoby przy tym stosowanie zbytniego okrucieństwa czyniłoby takie zajęcie czymś dobrym? Oczywiście, że nie, bo nie należy zabijać zwierząt z błahych powodów i ujęcie tej czynności w ramy sportowe nie zmienia tej zasady. Można by też zrobić sport ze stosunków seksualnych. Taka dyscyplina sportowa polegałaby na osiąganiu większej ilości orgazmów krótkim czasie. I tu byłyby jednak pewne ograniczenia i nie można by czynić takich takich rzeczy np. z dziećmi czy zwierzętami. Czy nazwanie czegoś takiego sportem i ujęcie tego w pewne ograniczenia sprawiałoby, iż publiczne pokazy seksu stałyby się przez to moralnie dobre? Oczywiście, że nie, gdyż z tych intymnych czynności nie należy robić publicznej rozrywki.
Podobnie, samo nazwanie wzajemnego bicia się dwóch mężczyzn mianem “sportu” oraz ujęcie tego w pewne ramy (typu: “nie wolno bić w krocze”, etc) nie sprawia w “magiczny” sposób, iż bicie oraz ranienie swego bliźniego stanie się w ten sposób moralnie dobre. Nadal coś takiego będzie zasługiwało na negatywną ocenę etyczną, gdyż nie spełnione są w ten sposób warunki pozwalające na moralne usprawiedliwienie bicia się (czyli obrona konieczna, udział w wojnie sprawiedliwej). To zaś, że takie komercyjne mordobicie się będzie miało mniej zdziczałą formę niż np. uliczna bijatyka z udziałem noży i siekier sprawi co najwyżej, że boks zawodowy stanie się mniej złym niż inne przejawy bicia się – ale to nie znaczy, że będzie przez to czymś dobrym. Także fakt, że bokserzy robią to dobrowolnie nie znaczy, iż przez to zadawanie sobie ciężkich obrażeń na ringu jest czymś etycznie godziwym. Wiele z niemoralnych rzeczy można robić dobrowolnie. Na przykład, można dobrowolnie grać w filmach pornograficznych, upijać się bądź zażywać narkotyki – ale to nie znaczy, że takim razie rzeczy te są miłe w oczach Pana Boga.