Prawda i Konsekwencja

Czy Biblia jest podręcznikiem do historii, geografii i biologii?

Gdy rozmawia się dziś o dyskusyjnych kwestiach z pogranicza Pisma świętego i pewnych nauk świeckich (np. ewolucji) częstym stwierdzeniem, jakie pojawia się na rzecz tezy, iż Biblia nie ma autorytetu, by móc coś orzec w tych sprawach jest powoływanie się na jedno ze zdań wypowiedzianych niegdyś przez św. Augustyna z Hippony. Ów Doktor Kościoła napisał wszak, iż: „Pan Jezus nie powiedział «Poślę wam Ducha Pocieszyciela, aby pouczył was o torach Słońca i Księżyca». Chciał przecież ukształtować chrześcijan, a nie astronomów (łac. mathematicos). Dla ludzkich potrzeb zupełnie wystarczy to, czego nauczymy się o tym w szkole” [1].

Jest jednak sporym nadużyciem twierdzić, że skoro głównym celem Pisma św. nie było dostarczanie ludziom specjalistycznych informacji z zakresu historii, biologii czy geografii, to w takim razie Księga ta nie ma absolutnie nic do powiedzenia w tych sprawach i że gdy się o nich wypowiada to może się wówczas mylić. W istocie rzeczy Magisterium Kościoła uczy, że Pismo święte jest całkowicie nieomylne i bezbłędne również wówczas, gdy wypowiada się na temat spraw innych niż te bezpośrednio dotyczące wiary i moralności. Twierdzenie przeciwne zostało wszak odrzucone w nauczaniu kilku papieży np. przez Leona XIII w encyklice „„Providentissimus Deus”, Benedykta XV w encyklice „Spiritus Paraclitus”, Piusa XII w encyklice „Humani generis”. Choć styl, w którym Biblia mówi o kwestiach z zakresu nauk świeckich owszem różni się od specjalistycznego tonu, w jakim zredagowane są różne podręczniki czy wykłady, owa okoliczność nie implikuje jeszcze pomyłek biblijnych autorów na ów temat. Dominikanin, o. Michał Chaberek w następujący sposób wyjaśnia to rozróżnienie: “Czy to, że Pismo Święte nie jest podręcznikiem we współczesnym rozumieniu daje podstawy do unieważnienia jego treści? Jest wiele sytuacji, w których o prawdzie historycznej czy naukowej dowiadujemy się nie z podręczników, ale za pośrednictwem innych form przekazu. Kiedy na przykład babcia opowiada wnuczkowi o Powstaniu Warszawskim, to ani nie zmyśla, ani nie pisze podręcznika do historii. A jednak opowiada o prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce w konkretnym czasie i miejscu. Podobnie z tego, że Pismo Święte nie jest podręcznikiem do historii nie wynika, że nie opowiada prawdziwej historii. Z tego, że nie jest podręcznikiem do przyrody, nie wynika, że nie mówi nic o przyrodzie, czy o sposobie powstania świata” [2].

Warto zresztą zauważyć, iż praktycznie rzecz biorąc, rozdzielenie tego co Pismo święte mówi na temat religii i moralności od zawartych tam faktów historycznych, geograficznych, biologicznych, jest bardzo niebezpieczne. Ktoś może np. zacząć poddawać w wątpliwość istnienie potopu, zniszczenie Sodomy i Gomory, dziewicze poczęcie Pana Jezusa albo relacje dotyczące śmierci Mesjasza, twierdząc, że przecież w tych sprawach Biblia dotyka warstwy historycznej (np. okoliczności procesu Zbawiciela), przyrodniczej (zniszczenie całej ziemi przez potop) czy biologicznej (kwestia poczęcia Jezusa), a więc nie należy traktować tego co w tych sprawach zapisane jest na jej stronach jako bezbłędnych faktów. Na tych i wielu innych przykładach, widać jednak jak bardzo pewne relacje historyczne, przyrodnicze czy biologiczne łączą się z prawdami wiary i zasadami moralności. To, że np. Pismo święte mówi, iż Dekalog został nadany na górze Synaj (a nie na Mount Blanc czy Rysach) choć dotyczy też faktu geograficznego, ma znaczenie również religijne. Oddzielanie więc sfery wiary i moralności, w których wypowiada się nieomylnie Biblia od innych spraw, w których rzekomo natchnieni autorzy mogli błądzić, jest zatem tak naprawdę czymś sztucznym i w dalszej perspektywie prowadzącym do podważania wiary w absolutną nieomylność i bezbłędność Pisma świętego, jako taką.

 

Przypisy:
1. Patrz: Św. Augustyn, Contra Felicem manichaeum, I, 10.

2. Patrz: “Unieważnianie Pisma Świętego. Rozmowa z o. Michałem Chaberkiem”, Christianitas.org, http://christianitas.org/news/uniewaznianie-pisma-swietego-rozmowa-z-o-michalem-chaberkiem/