Tańce w kościele mogą być OK
Przysłowiowe “tańce w kościołach” stanowią jeden z ulubionych celów ataku ze strony środowisk tradycjonalistycznych katolików, którzy nieraz wręcz zrównują tego rodzaju zachowanie z profanacją i świętokradztwem. Niemal zawsze, gdy w którymś z katolickich obiektów sakralnych dochodzi do tego rodzaju wydarzeń i są one publicznie nagłośnione, odzywa się głośny chór ich przeciwników oburzających się na nie i je wyklinających. Czy jednak taka postawa jest słuszna i sprawiedliwa. Otóż, ośmielam się w to wątpić z następujących powodów:
1. Taniec osób tej samej płci, gdzie osoby te ubrane są przyzwoicie i ów taniec nie zawiera w sobie żadnych bezwstydnych czy prowokujących ruchów, póz czy gestów nie jest sam w sobie zły czy niestosowny.
2. Taniec o którym mowa w punkcie numer 1 jeśli jest wyrażany w bardziej bezpośredniej intencji oddawania chwały i czci Panu Bogu jest tym bardziej dobry, gdyż Pismo św. zachęca nas, byśmy również nasze zwyczajne czy pospolite czynności podporządkowywali Bożej chwale: “Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Koryntian 10: 31).
3. Przykładem tańca z punktu numer 1 i 2, który podobał się Bogu był choćby taniec Dawida, który podskakując tańczył przed największą świętością Starego Przymierza, jaką była Arka Pańska. Zresztą taniec Dawida nie był tu raczej jakimś wyjątkiem od reguły, gdyż w innym miejscu Biblia wyraźnie zachęca do chwalenia Boga również za pomocą tańca: “Chwalcie Go bębnem i tańcem, chwalcie Go na strunach i flecie!” (Psalm 150: 4). To, że część z przykazań Starego Testamentu przeminęła nie ma nic tu do rzeczy, gdyż: “Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu” (2 Tymoteusz 3: 16). Ku naszemu zbudowaniu i pouczeniu została więc również dana historia tańczącego przed Arką Dawida). Taniec Dawida nie był zaś w sensie ścisłym obrzędem Starego Zakonu, by traktować go w kategoriach rzeczy, która wraz z ogłoszeniem Nowego Przymierza niechybnie przeszły do przeszłości.
4. W przedsoborowej dyscyplinie kanonicznej nie było absolutnego zakazu tańców motywowanych religijnie. To prawda, że – zwłaszcza w Kościele zachodnim – nieraz wydawano zakazy tańczenia w kościołach czy podczas uroczystości religijnych, jednak nie było to zakazy bezwzględne i nie znające żadnych wyjątków. Na tańce religijne owszem często patrzono z nieufnością, ze względu na możliwe ich związki czy skojarzenia z dawniejszymi pogańskimi wierzeniami oraz obrzędami, ale gdy takiego niebezpieczeństwa już nie było, bywało, że nawet w Kościele zachodnim takowe były oficjalnie zatwierdzane, np. św. Pius V zaaprobował tzw. taniec niewinności wykonywany w diecezji sewilskiej w kościele podczas obrzędów związanych z adoracją Najświętszego Sakramentu. Jeszcze częściej tańce religijne były aprobowane w innych niż zachodnie kościołach lokalnych.
5. Nie ma jakiś zasadniczych powodów by w sposób absolutny potępiać jako taki taniec w czasie Mszy świętej, gdyż Msza oprócz upamiętnienia i uobecnienia bardziej smutnych wydarzeń zbawczych (ofiary krzyżowej i śmierci Chrystusa) jest także celebracją radosnych aspektów wiary, czyli zmartwychwstania Pana Jezusa. We Mszy św. powinno być dużo miejsca na powagę i zadumę, ale błędem jest eliminowanie z samej zasady z niej wszelkiej radości, pogody ducha, etc.
6. W Kościele zachodnim należy zachować dużą ostrożność wobec tańców dokonywanych w kościołach nie dlatego, żeby było one same w sobie złe, ale ze względu na bardzo mocne kulturowe skojarzenia jakie my ludzie Zachodu mamy z tańcem damsko-męskim, który zwykle jest niebezpieczny, niestosowny i stanowi poważną okazję do grzechu. Innymi słowy, lepiej jest nie propagować tańców w kościołach krajów zachodnich, dlatego, że w naszej kulturze ludzie bardzo szybko przechodzą od akceptacji skromnych i przyzwoitych tańców do usprawiedliwiania dwuznacznych, a nawet jawnie obscenicznych pląsów. To jest co prawda dziwne i niedorzeczne, ale istnieje schemat myślowy typu: “Skoro Dawid tańczył przed Arką, to ja mogę obściskiwać kobietę w tangu, wszakże tańcem można chwalić Boga“. Ów wywód jest co prawda absurdalny, jednak bardzo często pojawia się on w umysłach ludzi kultury zachodniej, dlatego, gdyby obecność skromnych tańców w kościołach miała ludzi utwierdzać w aprobacie dla bezwstydnych tańców, lepiej jest poniechać tych pierwszych.
7. Jednak nawet, gdy zachowuje się dużą ostrożność wobec tańców religijnych w ramach Kościoła zachodniego, to błędem i niesprawiedliwością jest mówienie o nich tak jak by były absolutnie złe, per se świętokradcze, etc. Nie powinno się więc np. twierdzić, że dany kościół powinno się po tańcach “rekonsekrować”, ludzie tańczący w kościele “są opętani” i tym podobne. Rozdzielnopłciowe i skromne tańce w kościołach mogą być nieodpowiednie ze względu na wspomniane wyżej okoliczności kulturowe, w których żyjemy, ale nie powodu ich rzekomego wewnętrznego zła czy też per se świętokradczego charakteru.