Czy “Superman” jest jedną z zapowiedzi Antychrysta?
Chyba wszyscy znamy filmy o “Supermanie”. Jest to wykreowana przez popkulturę (oczywiście fikcyjna) postać, która będąc przeniesiona z innej planety na Ziemię, posiadając rozliczne nadzwyczajne moce nieraz ratuje ludzkość przed katastrofą i zagładą. Można by nawet powiedzieć, iż z nieco bardziej konserwatywnego punktu widzenia filmy o “Supermanie” mogą się podobać, gdyż wyeksponowany jest w nich tradycyjny motyw dobra walki ze złem oraz samotnego bohatera, który wbrew wielu niesprzyjającym okolicznościom podejmuje się takiego boju. Poza tym, produkcje filmowe na ów temat zwykle stronią od wulgarności, obsceniczności czy bezwstydu, więc tym bardziej owe opowieści mogą się wydawać nam cenne i budujące.
Niestety jednak, jak w owym popkulturowym micie o “Supermanie” czai się pewna poważa dwuznaczność i niebezpieczeństwo, na które warto zwrócić uwagę. Otóż są nimi liczne, jasne oraz uderzające wręcz podobieństwa tej postaci do Pana naszego Jezusa Chrystusa. Imionami adopcyjnych rodziców „Supermana” były wszak pierwotnie “Joseph” i Mary” (a więc Józef i Maria), które w 1940 roku zostały zmienione na Martha i Jonathan. Właściwym zaś imieniem tego bohatera, które otrzymał od swych rodziców, był Kal-El, co oznacza „Głos Boga” (przypomnijmy, że w Piśmie świętym Jezus wielokrotnie jest nazywany “Słowem Bożym” albo “Słowem”). Przed zagładą planety Krypton rodzice wysłali go na Ziemię w czymś, co przypominało kołyskę Mojżesza. Ponadto „Superman” zostaje zabity przez swojego głównego wroga i zmartwychwstaje. I jak Pan Jezus posłany jest na Ziemię, żeby ratować ludzkość. Jest to szczególnie uderzające w ekranizacji opowieści o „Supermanie” z 1978 roku, gdzie jego ojciec mówi do niego o mieszkańcach Ziemi: „Mogą być wspaniałymi ludźmi, Kal-El-u, jakimi być pragną. Brak im tylko światła do oświecania drogi. Właśnie z tego powodu, przede wszystkim, ze względu na ich uzdolnienie do dobra, posłałem Ciebie, mojego jedynego syna”.
W filmie zaś „Człowiek ze stali” podobieństwa do Chrystusa są jeszcze bardziej widoczne (narodziny „Supermana” są tu wyjątkowe, gdyż jako jedyny na planecie począł się naturalnie, podczas gdy inni zostali poczęci dzięki inżynierii genetycznej. Większa część akcji rozgrywa się w czasie, gdy główny bohater ma 33 lata itp.).
Ktoś może jednak przyznać rację powyższym uderzającym podobieństwom pomiędzy Chrystusem Panem a opowieściami o „Supermanie” i nie tylko nie widzieć w tym niczego złego czy niestosownego, ale jeszcze pochwalić ów koncept, jako swego rodzaju dowód na to, iż osoba oraz dzieło Jezusa wciąż oddziałuje na ludzką świadomość, a co więcej „Superman” jako popkulturowy odpowiednik i symbol naszego Pana i Zbawiciela może nawet zachęcać ludzi do zainteresowania się „oryginałem” w postaci samego Chrystusa.
Niezmiernie jednak trudno uznać „Supermana” za kogoś w rodzaju „Lwa Aslana” z „Opowieści z Narnii”. Dlaczego? Ano, dlatego, że o ile „Opowieści z Narnii” toczą się w bardzo abstrakcyjnej dla nas rzeczywistości, o tyle „Superman” nie tylko, że żyje „tu i teraz” (jest np. dziennikarzem gazety, ubiera się jak współcześni nam ludzie, mieszka w wielkim nowoczesnym mieście, jakie znamy), to jeszcze w filmach na jego temat w wyraźny sposób pojawia się chrześcijaństwo i chrześcijanie (jego rodzice to metodyści, on sam w jednej ze scen pojawia się w kościele i radzi się znajdującego tam księdza). Bardziej więc wygląda na to, iż „Superman” jest alternatywą dla naszego Pana Jezusa Chrystusa, aniżeli Jego popkulturowym symbolem czy zapowiedzią.
Pismo święte mówi nam o tym, iż przed powtórnym przyjściem Chrystusa na Ziemię pojawi się „człowiek grzechu, syn zatracenia” (2 Tesaloniczan 2: 3), ktoś którego władzy i charyzmie podda się cała ludzkość. Tym kimś będzie „Antychryst” (który w bardziej dosłownym tłumaczeniu nie oznacza kogoś, kto otwarcie zakwestionuje Pana Jezusa, ale, kogoś kto postawi się obok Niego, będzie stwarzał pozory podobieństwa do Chrystusa). Wiele wskazuje na to, iż nie jesteśmy już daleko od realizacji tego biblijnego proroctwa, można się więc mocno zastanawiać nad tym, czy wykreowane przez popkulturę opowieści o „Supermanie” nie są jednym ze sposobów szatana na stopniowe oraz łagodne oswojenie nas i przygotowanie do przyjęcia i akceptacji tego niegodziwca. „Antychryst” w końcu też będzie kimś w rodzaju „Supermana”.