Prawda i Konsekwencja

Tag Archive: upijanie się

  1. Czy cud w Kanie uprawomocnia pijaństwo na weselach?

    Możliwość komentowania Czy cud w Kanie uprawomocnia pijaństwo na weselach? została wyłączona

    W kręgach konserwatywnych katolików dość często można spotkać się z sugestią, iż uczyniony przez Pana Jezusa Chrystusa – podczas wesela w Kanie Galilejskiej – cud przemienienia wody w wino, w rzeczywistości uwiarygadnia tezę, jakoby przynajmniej częściowe upijanie się w trakcie takich imprez miało być moralnie dozwolone. Zwolennicy takiej interpretacji tejże biblijnej historii wskazują na słowa starosty weselnego, który po owym cudzie rzekł:

    Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory” (J 2, 20)

    Ciąg myślowy jest więc tu następujący: 1. Goście weselni byli już podpici; 2. Jezus Chrystus przemienił duże ilości wody (6 kamiennych stągwi, czyli różnie licząc od 472 do 709 litrów) w wino, wówczas gdy goście byli już podpici; 3. A zatem sam Zbawiciel pomógł gościom weselnym w jeszcze dalszym upijaniu się, pokazując przez to, iż takie zachowanie może być moralnie uzasadnione w ramach tym podobnych imprez.

    Choć niektórym ludziom taka interpretacja 2 rozdziału Ewangelii św. Jana może wydawać się wiarygodna, to w rzeczywistości wiąże się z nią kilka poważnych problemów.

    Po pierwsze: Fakt, iż zwrot, który jest w Biblii Tysiąclecia przełożony jako „gdy się napiją” ma swe różne tłumaczenia (również te bardziej sugerujące stan pijaństwa, np. „gdy są już podpici”) może wskazywać na trudność w wiernym i dosłownym jego przetłumaczeniu. Język grecki – w którym pisany był Nowy Testament – ma swe niuanse i zawiłości, których dosłowne oddanie na inne języki narodowe, nie zawsze jest łatwe. Nie wiemy zatem, czy autorowi Ewangelii św. Jana aby na pewno chodziło o przekazanie czytelnikom Pisma świętego informacji, iż uczestnicy wesela w Kanie byli choćby częściowo pijani.

    Po drugie: stępienie bodźców smakowych nie musi wynikać z bycia pijanym bądź „podpitym”, ale może stanowić efekt dłuższego spożywania takiej samej potrawy. Gdybym np. przez 3 dni codziennie pił 0,5 litra wina, to zakładając, że w tym samym czasie – dużo bym jadł i był fizycznie aktywny – wcale bym się przez to nie upił, nie mniej jednak smak owego wina mógłby już dla mnie być znacznie mniej wyrazisty niż na początku. Przypomnijmy zaś, jaką specyfikę miały tradycyjne wesela żydowskie. Otóż zwykle trwały one 7 dni. Pijąc to samo wino przez 3 dni z rzędu można nie być pijanym, ale i tak można już w dużej mierze nie być wrażliwym na jego walory smakowe. Ewangelia św. Jana nie precyzuje co prawda, którego dnia wesela nasz Pan Jezus Chrystus uczynił swój cud, ale gdyby miało to miejsce np. 3 lub 4 dnia, to wówczas zacytowana wyżej uwaga weselnego starosty byłaby łatwa to wytłumaczenia właśnie w świetle nakreślonej wyżej okoliczności.

    Po trzecie: gdyby przyjąć interpretację, iż cud w Kanie Galilejskiej uprawomocnia upijanie się w ramach imprez weselnych, to byłby prawdziwy precedens w kontekście całej Biblii. Pismo święte zawsze bowiem, gdy mówi o pijaństwie, to przedstawia je w negatywnym kontekście i nigdy go nie chwali. Co więcej, natchnieni autorzy potępiają też coś, co dziś nazwalibyśmy mianem „pijackich imprez”. Chodzi o to, co w polskich tłumaczeniach Biblii oddawane jest jako „hulanki”, a co w języku greckim było określane jako kòmos. Słowo to trzykrotnie występuje w Nowym Testamencie i zawsze jest to tam potępiane (patrz: 1 P 4, 3-4; Rz 13, 12-14, Gal 5, 19-21). Jak podaje dzieło “A Greek-English Lexicon of the New Testament” (J. Thayer, 1889, s. 367), w starożytnych tekstach greckich słowo to odnosiło się do:

    „nocnego, hałaśliwego pochodu ku czci Bachusa lub innego bóstwa [albo zwycięzcy igrzysk] — po wieczornej biesiadzie podpici, rozochoceni osobnicy z pochodniami w rękach wychodzili na ulice, by przy muzyce śpiewać i bawić się pod domami swych przyjaciół i przyjaciółek”.

    Jedną z dobrych zasad tradycyjnej egzegezy katolickiej jest to, by bardziej niejasne i dwuznaczne fragmenty Pisma świętego tłumaczyć i wykładać w świetle jego bardziej jasnych i jednoznacznych ustępów. I w tym wypadku wydaje się, że mamy do czynienia właśnie z tego typu sytuacją. A więc z jednej strony mamy niejasny i dwuznaczny fragment z 2 rozdziału Ewangelii św. Jana, który owszem może być interpretowany jako moralne przyzwolenie dla upijania się na weselach; z drugiej jednak strony w całym Piśmie świętym mamy co najmniej kilkanaście fragmentów jasno potępiających pijaństwo.

    Po czwarte: wedle nauczania soborów trydenckiego i watykańskiego pierwszego, zakazanym jest interpretowanie Pisma świętego wbrew jednomyślnej wykładni takowego dokonanej przez Ojców Kościoła:

    Oprócz tego dla poskromienia lekkomyślności myślenia [sobór] po­stanawia, aby nikt w oparciu o własne sądy dotyczące wiary i moralności, należące do gmachu nauki chrześcijańskiej, nie dostosowywał Pisma Świę­tego do swoich opinii, wbrew rozumieniu, które utrzymywała i utrzymuje święta Matka Kościół. Do niego należy podawanie prawdziwego sensu i wy­jaśnianie Pisma Świętego. Niech też nikt nie komentuje Pisma Świętego wbrew jednomyślnej opinii ojców, nawet gdyby komentarze takie nigdy nie miały być publikowane. Ordynariusze ujawnią takie przypadki i na winnych nałożą kary ustanowione w prawie. (Sobór Trydencki, Sesja 4, 2. Podkreślenie moje MS).

    Podobnie przyjmuję Pismo św. według tego znaczenia, w jakim je pojmowała i pojmuje święta Matka Kościół, do którego należy wydanie sądu o prawdziwym znaczeniu i wyjaśnianiu Pisma św. Nigdy nie będę go pojmował i wyjaśniał inaczej, jak zgodnie z jednomyślnym przekonaniem Ojców (Trydenckie wyznanie wiary zostało ogłoszone bullą papieża Piusa IV „Iniunctum nobis” z 13 listopada 1564 roku oraz powtórzone przez bł. Piusa IX w czasie 2 sesji Soboru Watykańskiego I, Podkreślenie moje – MS).

    Jeśli zatem katolik, chce interpretować 2 rozdział Ewangelii św. Jana jako moralną aprobatę dla pijaństwa na imprezach weselnych, to wypadałoby, aby wskazał choć jednego Ojca Kościoła, który by w tym podobny sposób wykładał ową część Biblii. Jeśli zaś czegoś takiego uczynić nie można, a przeciwnie bez problemu da się wykazać, iż wielu Ojców Kościoła potępiało pijaństwo – to bez rozróżnień na takie sytuacje jak wesela – tego typu wykładanie wspomnianego fragmentu Pisma świętego, przynajmniej co do swego ducha, przypomina raczej protestancką zasadę prywatnej interpretacji oraz „Sola Scriptura”, nie zaś tradycyjnie katolickie podejście do Biblii.

    Mirosław Salwowski

    Przeczytaj też:
    Jak powinny wyglądać katolickie wesela?

    Ks. Jakub Wujek o ulubionej Ewangelii pijaków

    Św. Augustyn: Lepiej umrzeć niż się upić

    Św. Cezary z Arles: “Zło pijaństwo jest bardzo wielkie i Bogu obrzydłe”

    Ps. Grafika wykorzystana została w tekście za następującym linkiem internetowym: https://sspx.org/en/news-events/news/canas-wedding-lessons-matrimony-3128

  2. O tym dlaczego pijaństwo jest (prawdopodobnie) gorsze od aktów homoseksualnych

    Możliwość komentowania O tym dlaczego pijaństwo jest (prawdopodobnie) gorsze od aktów homoseksualnych została wyłączona

    W świetle katolickiego nauczania moralnego jest jasne, iż zarówno tzw. doskonałe pijaństwo (czyli te związane z całkowitą utratą kontroli rozumu), jak i akty homoseksualne (tradycyjnie zwane: sodomią) są materią grzechu ciężkiego, w związku z czym ci, którzy popełniają takie czyny, w bardzo poważny sposób narażają się na karę wiecznego potępienia. W oparciu o autorytet Pisma świętego tak ową sprawę ujmował chociażby ojciec i doktor Kościoła, św. Cezary z Arles:

    Bracia najdrożsi! Ludzie dlatego się upijają z taką łatwością, bo uważają, że pijaństwo jest małym grzechem, albo w ogóle nim nie jest. Ale za tę niewiedzę najbardziej kapłani zdadzą sprawę w dzień sądu, jeżeli zaniedbują głoszenia kazań powierzonemu sobie ludowi o tym, jakie i jak wielkie jest zło wypływające z pijaństwa. Kto więc uważa, że pijaństwo jest małym grzechem, jeżeli się nie poprawi i nie będzie czynił pokuty za swe pijaństwo, nie minie go wieczna kara. Dręczyć go będzie kara bez ulgi razem z cudzołożnikami i zabójcami, zgodnie z tym, co dobrze wiecie, jak Apostoł głosił: << Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani lubieżnicy, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani chciwcy, ani cudzołożnicy, ani  pijacy nie odziedziczą Królestwa Bożego>> ( 1 Koryntian 6: 9 – 10). Patrzcie, że pijaków zrównał Apostoł z rozpustnikami, bałwochwalcami, homoseksualistami i cudzołożnikami. Powiedział również: << Nie upijajcie się winem, bo to jest przyczyną rozwiązłości >> (Efezjan 5: 18). Dlatego też niech  każdy  sobie określi i rozważy, czy pijaństwo jest grzechem ciężkim, a wówczas pijaństwo, nigdy nie będzie mogło go pokonać albo z trudnością (…).

    Pijaństwo, jak studnia prowadząca do piekła, wszystkich gubi, jeżeli nie następuje godna pokuta, a po niej poprawa, tak mocno ich trzyma w sobie, że nie pozwala im zupełnie wydostać się z ciemności studni piekielnej na światło czystości i trzeźwości“.

    Cytat za: Św. Cezary z Arles, “Kazania do ludu (1-80)”, Kraków 2011, ss. 272 – 273; 277.

    Jako jednak, że i pośród grzechów ciężkich nie wszystkie są sobie równe, można słusznie zapytać, co jest materią cięższego grzechu: tzw. doskonałe pijaństwo czy akty homoseksualne (sodomia)? W niniejszym tekście zamierzam przedstawić argumenty wskazujące na tezę, iż to jednak tzw. doskonałe pijaństwo jest grzechem cięższym niż sodomia.

    A więc:

    1. Pijaństwo można zaliczyć do grzechów przeciw V Przykazaniu, a sodomię do grzechów przeciwko VI Przykazaniu. Co prawda nie jest to kryterium absolutne i zawsze niezawodne, ale ogólnie rzecz biorąc ciężkość danych niemoralnych czynów mierzy się tym, przeciwko którym z hierarchii Bożych przykazań owe grzechy występują. Na przykład bałwochwalstwo jest większym złem niż morderstwo, albowiem narusza ono I Przykazanie. Z kolei morderstwo jest większym grzechem niż nierząd, cudzołóstwo, sodomia, kłamstwo czy kradzież – na tej samej zasadzie.

    2. Pijaństwo wydaje się po prostu wywoływać więcej szkód i krzywd tak dla pijącego, jak i jego otoczenia, niż sodomia. Mam tu myśli choćby więcej chorób z niego wynikających oraz więcej pobocznych grzechów, które często czyni się w wyniku upojenia alkoholowego. Nałogowy pijak będzie miał też znacznie większe problemy w zwyczajnym funkcjonowaniu społecznym (praca, rodzina, etc.) niż choćby nałogowy sodomita.

    3. Pijaństwo bardziej zaciemnia rozum niż akty sodomii.

    4. Nie przekonuje mnie, że akty sodomii są “przeciw naturze”, a już akty pijaństwa rzekomo niby nie są? Czy bowiem np. wymiotowanie wskutek pijaństwa albo uczucia tzw. kaca nie wskazują już na to, że akt upicia się jest sprzeczny z rozumowym celem naturalnego pragnienia picia? Czy stworzona przez Boga w ten sposób natura nie informuje nas, iż upijanie się jest nienaturalne?

    5. Nie przekonuje mnie, iż akty sodomii mają być cięższe od pijaństwa, gdyż “tradycyjnie” (konkretnie od XVI wieku) są one zaliczane do katalogu “grzechów wołających o pomstę do nieba“, a pijaństwo nie jest do takowych zaliczane. Po pierwsze bowiem ów tradycyjny katalog nie jest katalogiem zamkniętym i wyłącznym. Nie jest wykluczone, że pewne złe czyny będą w przyszłości do niego dopisane. Pismo święte informuje nas jeszcze o przynajmniej jednym występku wołającym o pomstę do nieba, o którym katechizmy tradycyjnie milczą. Chodzi mianowicie o grzech krwawego prześladowania chrześcijan. W Apokalipsie św. Jana czytamy wszak, iż “dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, jakie mieli” wołały do Boga o karę za ich niewinnie przelaną krew: “Jak długo jeszcze Władco święty i prawdziwy nie będziesz sądził i wymierzał za krew naszą kary tym, co mieszkają na ziemi? (tamże: 6, 10). Po drugie: ateizm, bałwochwalstwo i satanizm są grzechami cięższymi od morderstwa i sodomii, a jednak nie są tradycyjnie ujmowane w wyliczeniach “grzechów wołających o pomstę do nieba”.

    Piszę o tym wszystkim bez większego entuzjazmu. A to dlatego, że w kręgu mych odbiorców nie znajdzie ów pogląd poklasku, gdyż konserwatywni katolicy prawdopodobnie znacznie częściej się upijają niż sodomizują. Ponadto na płaszczyźnie emocjonalnej mniej więcej równo brzydzę się tak pijaństwem jak i sodomią. Nie od rzeczy będzie tu też wspomnieć, iż działacze LGBT nieraz grozili mi sądami oraz prokuraturą za me wypowiedzi odnoszące się np. do słuszności prawnej kryminalizacji sodomii. Trzeba się jednak wznieść ponad własne emocje i spróbować na rozmaite kwestie patrzeć bardziej rozumowo i obiektywnie. I właśnie z takiego rozumowego oraz obiektywnego patrzenia na te dwie rzeczy wychodzi mi taka a nie inna ocena tych spraw.

    Mirosław Salwowski

    Przeczytaj też:

    Pijaństwo (nie mylić z umiarkowanym piciem) powinno być kryminalizowane

    Czy Pan Jezus w Kanie Galilejskiej pobłogosławił pijaństwo?

    Pomiędzy pijaństwem a prohibicją

    Św. Cezary z Arles: “Zło pijaństwa jest bardzo wielkie i Bogu obrzydłe”

    Św. Jan Chryzostom: Wino jest od Boga, pijaństwo od diabła

    O tradycyjnie chrześcijańskiej kulturze picia alkoholu

    Obrazek został użyty w tekście za następującym źródłem internetowym:
    https://philosiblog.com/2014/03/08/drunkenness-is-nothing-but-voluntary-madness/

  3. Św. Augustyn: Lepiej umrzeć niż się upić

    Leave a Comment

    “Choćby do tego przyszło, iż ci rzeczono, albo musisz umrzeć, lepiej by ciało twoje trzeźwe z życia wyzute zostało, niżeliby przez pijaństwo dusza śmiertelny raz odebrała”.

    Cytat za: Ks. Michał Ignacy Wichert, “Nauki Katechizmowe o składzie apostolskim, przykazaniach Boskich i kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach na trzy części podzielone”,  Pelpin 1874, s. 312.