Prawda i Konsekwencja

Lepiej jest umrzeć w męczarniach niż zgrzeszyć

Wielu ludzi, w tym również katolików, przy różnych okazjach wypowiada formułki typu: “Nikogo nie można zmuszać do heroizmu” sugerując przez to, iż choć męczeństwo lub wielkie cierpienie w imię wierności Bogu i Jego przykazaniom są chwalebne, to przesadą jest twierdzenie o tym, że takowe postawy są dla chrześcijan moralnym obowiązkiem. Tymczasem prawda jest właśnie taka, iż istnieje pewna kategoria czynów, których nie można dopuścić się nigdy i nigdzie, nawet gdyby miało to dla wiązać się z wielkim cierpieniem, albo i poniesieniem męczeńskiej śmierci zadawanej w bardzo okrutny sposób.

Zanim przejdę do pokazania jednoznacznych wypowiedzi Magisterium Kościoła na ów temat pozwolę sobie wskazać na kilka fragmentów Pisma świętego sugerujących tę prawdę.

Nasz Pan i Zbawca Jezus Chrystus mówił w kontekście zapowiadanych przez Siebie krwawych prześladowań wymierzonych w Jego uczniów i naśladowców, iż „ten kto wytrwa do końca będzie zbawiony” (Mateusz 10: 21 – 22); i że nie należy bać się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą, ale należy bać się Tego, który ciało i duszę może wtrącić do piekła (Mateusz 10: 28), a także że tego, kto wyprze się przed ludźmi Jego imienia, tego On wyprze się przed Ojcem w dniu Sądu (Mateusz 10: 32 -33). Wszystkie z tych ostrzeżeń Pana Jezusa padły w kontekście zapowiedzi, iż Jego naśladowcy będą zabijani przez innych ludzi – wniosek jaki więc z tego płynie wydaje się zatem dość jasny, a mianowicie: nie należy wypierać się wiary w Chrystusa, nawet jeśli będzie to oznaczało prześladowanie, a może i śmierć, w przeciwnym razie możemy być na wieki potępieni.

W całym zaś Piśmie świętym podawane są przykłady różnych bohaterów wiary, którzy woleli cierpieć, a nawet umrzeć niż popełnić coś, co w oczach Boga jest złem. Na przykład, w liście do Hebrajczyków Mojżesz jest  chwalony za to, iż „wolał raczej cierpieć z ludem Bożym niż zażywać przemijających rozkoszy grzechu„, w stosunku zaś do innych bohaterów wiary mówi się tam, że: „Kamienowano ich, przeżynano piłą, (kuszono), przebijano mieczem, tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, utrapieniu, ucisku” (tamże: 11: 25 – 26; 37). Z kolei cnotliwa Zuzanna, którą niegodziwi starcy próbowali pod groźbą śmierci zmusić do cudzołożenia z nimi „będąc w trudnym ze wszystkich stron położeniu” wolała umrzeć „niż zgrzeszyć wobec Pana” (Dn 13: 22 – 23). Innym wzorem takiej postawy są trzej hebrajscy młodzieńcy, których pogański król Nabuchodonozor pod groźbą wrzucenia  do rozpalonego pieca chciał zmusić  do pokłonienia się złotemu posągowi bożka. Oni odpowiedzieli mu na to w następujący sposób: „Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twojej ręki królu! Jeżeli zaś nie, wiedz królu, że nie będziemy czcić twego boga ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś” (Dn 3: 17 – 18). Cały zaś siódmy rozdział drugiej Księgi Machabejskiej opisuje to, jak siedmiu braci wraz ze swą matką będąc okrutnie torturowanymi „wolało raczej zginąć niż przekroczyć prawa ojczyste” (to znaczy przykazania dane przez Boga Mojżeszowi) i co więcej ich matka widząc jak są oni srogo męczeni przez swych katów (np. zdzierano im skórę z głowy), zachęcała ich do poniesienia tego męczeństwa. Warto też przypomnieć, iż św. Paweł Apostoł w jednym ze swych listów uczy:„Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 11,13). A zatem, jeśli nawet ktoś stoi przed perspektywą męczeństwa, to nie jest to sytuacja przekraczająca jego siły – Bóg daje takiemu człowiekowi łaskę zachowania wierności nawet w tak ekstremalnej sytuacji.

 

Jeśli zaś chodzi o Magisterium Kościoła, to ono w co najmniej kilku miejscach naucza, iż śmierć męczeńska może być naszą moralną powinnością. Jeden z kościelnych dokumentów, w którym takich stwierdzeń jest najwięcej, stanowi encyklika „Veritatis splendor”  św. Jana Pawła II. W akcie tym, Jan Paweł II co najmniej kilkukrotnie z mocą naucza, iż istnieją czyny, których zakaz obowiązuje „wszystkich i każdego, zawsze i w każdej okoliczności” ; „zawsze i w każdej sytuacji”; „bez wyjątku” (tamże: n. 52). Nauczanie Kościoła stwierdza też istnienie zachowań, które„nigdy i w żadnej okoliczności nie mogą uchodzić za działania właściwe” („Veritatis splendor”, n. 52), których wyboru „nigdy nie można usprawiedliwić” (tamże, n. 81), które „niezależnie od okoliczności i intencji, są zawsze i bezwzględnie niedozwolone ze względu na ich przedmiot” (Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1756).

Nawet, gdyby doktryna katolicka nie mówiła niczego więcej na ów temat, to już powyżej zacytowane słowa, wystarczyłyby do obalenia tezy mówiącej, jakoby nikt i nigdy nie był zobowiązany do heroizmu. Wszyscy bowiem wiemy, iż w życiu zdarzają się ekstremalne okoliczności i sytuacje, w których odmowa popełnienia danego zła będzie równoznaczna z bohaterstwem. Jeśli zaś, wedle nauczania Magisterium, pewnych złych czynów, nie mamy prawa popełniać nigdy i nigdzie, w jakichkolwiek okolicznościach, gdyż jesteśmy zobowiązani do ich unikania w każdej, bez wyjątku sytuacji, to de facto, oznacza to, iż naszym obowiązkiem może być wykazywanie postawy heroicznej. Co więcej, doktryna katolicka, w pewnych miejscach wprost stwierdza, że bohaterstwo może być moralną powinnością. Jan Paweł II tak o tym uczył:

„.Już w Starym Przymierzu spotykamy się z godnymi podziwu świadectwami wierności wobec świętego prawa Bożego, aż do dobrowolnego przyjęcia śmierci. Ich symbolem może być historia Zuzanny: dwaj niesprawiedliwi sędziowie, którzy grożą jej śmiercią ponieważ nie chce ulec ich nieczystym żądzom słyszą odpowiedź: << jestem w trudnym ze wszystkich położeniu. Jeżeli to uczynię, nie ujdę waszych rąk. Wolę jednak niewinna wpaść w wasze ręce , niż zgrzeszyć wobec Pana>> (Dn 13, 22-23). Zuzanna, która wolała <<niewinna wpaść>> w ręce sędziów, daje świadectwo nie tylko wiary i zaufania do Boga, ale także posłuszeństwa wobec prawdy i absolutnych wymogów porządku moralnego: swoją gotowością przyjęcia męczeństwa głosi, że nie należy czynić tego, co prawo Boże uznaje za złe, aby uzyskać w ten sposób jakieś dobro. Wybiera dla siebie lepszą cząstkę: przejrzyste, bezkompromisowe świadectwo prawdzie dotyczącej dobra oraz świadectwo Bogu Izraela; w ten sposób przez swoje czyny ukazuje świętość Boga. (…) Kościół ukazuje wiernym przykłady licznych świętych (…), którzy głosili i bronili prawdę moralną aż do męczeństwa, albo woleli umrzeć, niż popełnić choćby jeden grzech śmiertelny. Wyniósł ich do chwały ołtarzy , to znaczy kanonizował ich świadectwo i publicznie uznał za słuszne ich przekonanie, że miłość Boga każe bezwarunkowo przestrzegać Jego przykazań nawet w najtrudniejszych okolicznościach i nie pozwala ich łamać nawet dla ratowania własnego życia (…). W męczeństwie, jako potwierdzeniu nienaruszalności porządku moralnego, jaśnieje świętość prawa Bożego, a zarazem nietykalność osobowej godności człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Godności tej nie wolno nigdy zbrukać ani działać wbrew niej, nawet w dobrej intencji i niezależnie od trudności. (…) Męczeństwo odrzuca jako złudne i fałszywe wszelkie ludzkie tłumaczenia, jakimi usiłowałoby się usprawiedliwić – nawet w wyjątkowych okolicznościach – akty moralnie złe ze swej istoty (…) („Veritatis splendor”, n. 91 – 93).

Zauważmy, iż w przytoczonych fragmentach papież stawia za wzór męczenników, bynajmniej nie w sensie jakiejś dobrej, ale tym nie mniej, niezobowiązującej rady. Nie jest tam napisane: „Dobrze się dzieje, gdy z miłości do Boga nie będziemy łamać przykazań nawet w najtrudniejszych okolicznościach i nawet dla ratowania własnego życia, jednakże w obliczu pewnych ekstremalnych okoliczności nie możemy nikomu narzucać postawy męczeńskiej”. Jan Paweł II pisze, iż miłość do Boga KAŻE nam (innymi słowy rozkazuje, poleca, nakazuje) przestrzegać Bożych przykazań nawet w najtrudniejszych okolicznościach i NIE POZWALA (inaczej ujmując: nie mamy ku temu prawa ani przyzwolenia) je łamać nawet dla ratowania własnego życia. Warto też przypomnieć, iż Katechizm św. Piusa X jako jedną z cech dobrego postanowienia poprawy (które jest jednym z warunków ważności i godziwości spowiedzi) wymienia mocną wolę „aby raczej utracić wszystko, niż popełnić na nowo grzech” (tamże, cz. IV, n. 64).

O czymś takim uczył też papież Pius XII w swym przemówieniu z dnia 18 kwietnia 1952 roku poświęconym błędom etyki sytuacyjnej:

Fundamentalne obowiązki prawa moralnego opierają się na istocie i naturze człowieka, na jego podstawowych relacjach I dlatego obowiązują w przypadku każdego człowieka. Fundamentalne obowiązki prawa chrześcijańskiego w stopniu, w którym są one nadrzędne wobec prawa naturalnego, opierają się na istocie nadprzyrodzonego porządku ustanowionego przez Boskiego Zbawiciela. Z zasadniczych relacji między człowiekiem a Bogiem, człowiekiem a człowiekiem, mężem a żoną, rodzicami a dziećmi z zasadniczej wspólnoty relacji typowych dla rodziny, w Kościele i w Państwie wynika między innymi, że nienawiść do Boga, bluźnierstwo, bałwochwalstwo, porzucanie prawdziwej wiary, wyparcie się wiary, krzywoprzysięstwo, morderstwo, dawanie fałszywego świadectwa, oszczerstwo, cudzołóstwo i nierząd, przemoc małżeńska, samogwałt, kradzież i rabunek, odbieranie rzeczy niezbędnych do przeżycia, pozbawianie pracowników ich sprawiedliwej zapłaty (Jk 5,4), monopolizacja podstawowego pożywienia, niesprawiedliwe podwyżki cen, nieuczciwe bankructwo, niesprawiedliwe manewry spekulacyjne – wszystko to jest surowo zabronione przez Boskiego Prawodawcę. Nie są tu konieczne żadne badania. Niezależnie od sytuacji danej osoby, nie ma ona żadnego innego wyboru, jak tylko zachować posłuszeństwo (…) Chrześcijanin nie może być nieświadomy faktu, że musi poświęcić wszystko, nawet własne życie, aby ocalić swoją duszę. Przypominają nam o tym wszyscy męczennicy. Męczenników jest bardzo wielu, również w naszych czasach. Matki Machabeuszy wraz ze swoimi synami święte Perpetua i Felicyta, wraz z ich nowo narodzonymi dziećmi; Maria Goretti i tysiące innych mężczyzn i kobiet, których czci Kościół – czy w obliczu sytuacji, w której się znaleźli, bezsensownie lub wręcz błędnie zaryzykowali krwawą śmierć? Nie, z pewnością nie, a w swojej krwi są oni najbardziej ewidentnymi świadkami prawdy przeciwko nowej moralności”.

Tradycyjnie katolicka reguła: „Lepiej umrzeć niż zgrzeszyć” nie stanowi więc jakiejś dobrej, acz fakultatywnej rady, ale jest chrześcijańskim obowiązkiem.